| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Powstała 104 lata temu. Jej protoplastą jest 42. Pułk Piechoty. Pierwszy mecz oficerowie zagrali 30 maja 1920 roku. Pokonali wówczas Kresowców 5:1. Jagiellonia mierzyła się przez ponad stulecie z licznymi transformacjami. Sukcesy nadeszły dopiero w XXI wieku. Michał Probierz, Wojciech Strzałkowski, Agnieszka Syczewska, Ireneusz Mamrot i Rafał Grzyb wspominają najpiękniejsze lata Jagiellonii Białystok.
– Pamiętam, że piłka nożna niepodzielnie wkroczyła na boiska białostockie w latach 1920-1921. Propagatorem tej dyscypliny było wojsko, ściślej – oficerowie 42 PP, z którego wielu pochodziło z Małopolski – pisał w liście były piłkarz Jagiellonii i drużyny 42. Pułku Piechoty oraz zastępca komendanta Armii Krajowej Obwodu Białystok-Miasto w latach 1942-1943 Władysław Kaufman.
Po raz pierwszy nazwa "Jagiellonia" pojawia się w styczniu 1932 roku. Wówczas doszło do połączenia drużyny WKS 42. Pułku Piechoty ze Związkiem Młodzieży Wiejskiej. Obie strony reprezentowali pułkownik Bogacewicz, Maksymilian Ludertowicz oraz wojewoda Marian Zyndram-Kościałkowski.
Po połączeniu się zespołów Jagiellonia nie grała, jak na nowy klub przystaje, od najniższego poziomu rozgrywek piłkarskich, ale zaczęła rozgrywki od najwyższego szczebla okręgowego związku, w którym wcześniej grał WKS 42. Pułku Piechoty. Dlatego też jako datę powstania uważa się 1920 rok. Dziś od tamtych chwil mijają 104 lata.
Historia tych wydarzeń miała też innych bohaterów. Jednym z nich był bez wątpienia pierwszy reprezentant Polski i przedwojenny zawodnik z Białegostoku, czyli Antoni Komendo-Borowski. Jaga ma też mały epizod z marszałkiem Józefem Piłsudskim, który pojawił się w Białymstoku wczesnym latem 1920 roku. Piłsudski zasiadł na trybunach i przyglądał się spotkaniu pomiędzy żołnierzami 42 Pułku, a piłkarzami Korony Warszawa. Białostoczanie wygrali tamto starcie 5:2.
Klub przestał działać na czas II wojny światowej. Ale w 1946 roku nastąpiła próba jego reaktywacji. Wówczas klub przyjął nazwę Białostockiego Klubu Sportowego, a następnie wrócił do rodzimej nazwy – Jagiellonia. Ta jednak nagle tego samego roku przestała istnieć. Jednym z możliwych powodów było przeniesienie piłkarzy do innej drużyny – Motoru Białystok.
Jaga ponownie wróciła na piłkarską mapę w kwietniu 1955 roku. Stała się klubem wielosekcyjnym. Dopiero kilkanaście lat później, w latach 70. ówczesny prezes Janusz Szutkiewicz rozpoczął inwestycje w sekcję piłkarską. Białostoczanie zmienili nazwę na Międzyzakładowy Klub Sportowy Budowlanych. W 1974 roku do Budowlanych dołączyli piłkarze Włókniarza Białystok. Jadze udało się wtedy awansować do drugiej ligi.
Klub zanotował jeszcze spadek, by następnie ponownie awansować na zaplecze pierwszej ligi. W 1986 roku do klubu dołączył Janusz Wójcik, który z wychowankami Ryszarda Karalusa awansował do pierwszej ligi. To pierwszy wielki sukces. W kolejnych latach była walka w pierwszym finale Pucharu Polski (przegrana 2:5 z Legią prowadzoną przez trenera Strejlaua), a w kolejnym roku spadek z pierwszej ligi.
Był też powrót do ekstraklasy w składzie z Tomaszem Frankowskim, Jackiem Chańko i Danielem Boguszem. Była też korupcja w drugiej lidze.
Pierwszy sukces – Pucharu Polski
Po latach tułaczek i ponownym awansie do najwyższego poziomu rozgrywek przenosimy się do sezonu 2009-2010. To już era Michała Probierza. Był to dla Jagiellonii Białystok czas skrajnych emocji. U sterów Jagiellonii najpierw stał prezes Ireneusz Trąbiński, a następnie Cezary Kulsza, czyli obecny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dlaczego klub musiał mierzyć się ze
skrajnymi emocjami? Jaga rozpoczęła sezon od ujemnego bilansu punktów. Klub został ukarany za korupcję z wcześniejszych lat.
Selekcjoner Michał Probierz: – Pierwszy i jak dotąd jedyny Puchar Polski dla Jagiellonii, to była rzecz historyczna dla klubu. Dla mnie z tamtego sezonu bardziej kluczowa była sprawa odrobienia ujemnych punktów, które zostały Jagiellonii przyznane. To pozwoliło wykuć siłę drużyny na kolejne lata. Gdybyśmy wtedy nie odrobili punktów i zaliczylibyśmy spadek, to mogłoby nie być pucharu, a także brązowego i srebrnych medali mistrzostw Polski. Odrobienie ujemnych punktów w tamtym sezonie jest często pomijane i niedoceniane w kontekście sukcesu tamtych zawodników.
– Charakter drużyny był w tamtym czasie bardzo ważny. Spodziewałem się, że mamy odpowiednich ludzi w składzie, którzy dadzą klubowi fundamenty pod kolejne sukcesy, a przynajmniej ważną wówczas stabilizację klubu. Dobrze wspominam właścicieli klubu, którzy w 2009 roku przyjechali na nasze zgrupowanie do Turcji, wiedząc, że będziemy mieli ujemne punkty. Przyjechali po to, by wspomóc drużynę. Dzięki temu drużyna, a także prezes Jagiellonii stali się mocniejsi. Pozwoliło nam to na utrzymanie i zwycięstwo w pucharze – mówi dla TVPSPORT.PL Michał Probierz.
Jagiellonia Białystok, zanim dotarła do finału, musiała przejść kilka pucharowych rund. Po drodze eliminowała GKS Tychy (1:0 po dogrywce i golu Kamila Grosickiego), Arkę Gdynia (2:0 po dogrywce i dwóch golach Tomasza Frankowskiego), Koronę Kielce (po dwumeczu 4:3 i bramkach Frankowskiego, Klepczarka, Jezierskiego i Hermesa) i Lechię Gdańsk (3:2 po dwumeczu i bramkach Grzyba, Bruno i Frankowskiego).
Była prezeska Jagiellonii Agnieszka Syczewska: – Dołączyłam do Jagiellonii w 2008 roku i cieszę się, że stało się to właśnie wtedy. Miałam przyjemność i możliwość pracować w siedzibie, która mieściła się w hali przy ul. Jurowieckiej, gdzie historycznie działała Jaga. W pierwszych miesiącach mojej pracy wspólnie z kibicami "żegnaliśmy" halę, aby ostatecznie, pod ten sam adres, na Jurowiecką 21 po latach i wielu perturbacjach wrócić. Byłam świadkiem największych przemian, które się w klubie dokonywały. Jednym z pierwszych elementów, który pchnął klub do przodu, był 2010 rok i zdobycie Pucharu Polski.
– Pod warstwą sukcesów i zmagań sportowych było wiele okoliczności, z którymi się mierzyliśmy. Były ujemne punkty za korupcję klubu przed laty, problemy finansowe, kwestie kryzysu gospodarczego, z którym mierzył się cały świat i klub w związku z inwestycją na Jurowieckiej. Jednak te najtrudniejsze momenty dawały nam najwięcej siły. Wówczas zmagania sportowe i związane z nimi sukcesy smakowały jeszcze lepiej. W 2008 roku w klubie pracowało dosłownie pięć osób. Przez to musieliśmy się borykać z wieloma wyzwaniami. Przygotowywaliśmy między innymi naszywki na stroje w rozgrywkach Pucharu Polski. Przyszywaliśmy je własnoręcznie do koszulek piłkarzy. Jednak ta nasza mała jagiellońska rodzina była zdeterminowana, żeby się rozwijać.
– Jadąc na finał Pucharu Polski, nie mieliśmy też klubowego hymnu. Ta pieśń, którą dziś słyszymy przed każdym domowym meczem Jagiellonii, powstała kilkanaście godzin przed finałem w Bydgoszczy. Stało się to dzięki zaangażowaniu prezesa Kuleszy, który sprawił, że hymn na okoliczność finału został nagrany w ekspresowym tempie. To były też czasy modernizacji i budowy stadionu miejskiego. To też wspomnienie zwariowanego meczu z Arisem Saloniki na stadionie w trakcie budowy, który jeszcze w wieczór przed meczem trzeba było zgodnie z życzeniami delegata UEFA usprawniać. Te lata, gdy czegoś brakowało, bardzo wiele nas nauczyły. Przy organizacji meczów na komfortowym, nowym stadionie jednak wielokrotnie wspominaliśmy wcześniejsze kontenery, w których mieliśmy szatnie meczowe, namiot, który był lożą vipowską czy blaszaną budkę ze stanowiskiem akredytacji dla mediów. To wszystko miało swój klimat, cieszę się, że poznałam pracę w klubie właśnie w takich warunkach – wspomina specjalnie dla TVPSPORT.PL była prezeska Jagiellonii, a ówcześnie rzeczniczka klubu Agnieszka Syczewska
Białostoczanie w finale rozgrywanym w Bydgoszczy mierzyli się z Pogonią Szczecin. Jagiellonia zdobyła puchar po bramce Skerli.
Były kapitan Jagiellonii Rafał Grzyb: – Dobrze pamiętam ten mecz. Gola strzelił Skerla. W bramce był Gikiewicz, uratowała nas poprzeczka. Nie byliśmy do końca przygotowani na fetowanie pucharu na stadionie. Nie dotarły do szatni szampany. Ktoś z drużyny poszedł zapytać zawodników Pogoni, czy mogą nam odstąpić kilka butelek. Podobno zrozpaczeni piłkarze Pogoni przez tę porażkę zdążyli je już po meczu wypić. Musieliśmy je jakoś do szatni donieść na własną rękę. Mile wspominamy powrót do Białegostoku. Oglądaliśmy tego dnia jeszcze finał Ligi Mistrzów. Inter pokonał Bayern.
Pierwsze podium 2015
Kurz po zdobyciu Pucharu Polski szybko opadł. Z klubem rozstał się rok później Michał Probierz, a jego następcom nie szło już tak dobrze. Po kilku latach Jaga zdecydowała się przywrócić na ławkę trenerską obecnego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Probierz przejął drużynę, wprowadził nowe porządki, ściągnął piłkarzy i rozpoczął nowy rozdział w dziejach białostockiego klubu. Żółto-czerwoni w 30 ligowych meczach odnieśli 14 zwycięstw, siedem remisów i dziewięć porażek.
Była prezeska Jagiellonii Agnieszka Syczewska: – Można byłoby pomyśleć, że sukces i zwycięstwo w Pucharze Polski rozpoczął lata pewnej stabilności Jagiellonii Białystok, czego efektem był brązowy medal pięć lat później. Rzeczywistość bywa jednak inna. Nigdy w klubie piłkarskim nie jest stabilnie, a za sukcesami sportowymi często kryły się duże wyzwania na innych polach – finansowych, organizacyjnych. Z perspektywy czasu uważam, iż dzięki tym sukcesom nasza determinacja rosła i pozwalała rozwiązywać inne problemy, z którymi się mierzyliśmy. Fakt, że zdobędziesz medal w jednym sezonie, nie daje jednak gwarancji tego, że będziesz na podium w kolejnym roku. Brąz z 2015 roku traktuję, jako pierwszy krok ku kilkuletniej stabilności Jagiellonii. To dzięki niemu przestaliśmy stawać się ligowym kopciuszkiem, a zaczęliśmy być klubem, z którym rywale musieli liczyć się w rozgrywkach. Miało to też przełożenie na rozmowy ze sponsorami i partnerami biznesowymi, współpraca z Jagiellonią nabrała innego potencjału.
Do dziś sympatycy Jagiellonii uważają, że zostali niesprawiedliwie potraktowani przez sędziów. Kibice głównie mają w pamięci przegrany mecz z Legią (0:1, po golu z rzutu karnego w 99. minucie spotkania). Zdaniem wielu porażka ta przesądziła o tym, że białostoczanie przestali realnie liczyć się w walce o medal innego koloru. Ostatecznie żółto-czerwonym udało się zdobyć brąz.
Były kapitan Jagiellonii Rafał Grzyb: – Swoją drogą to, co stało się w meczu z Legią... Ale pamiętam, że sam miałem stuprocentową okazję do zdobycia bramki. To też mogło zdecydować o wyniku tego meczu. Nie powiem, że był to sezon przełomowy, ale wtedy zrobiliśmy coś ponad stan. Pamiętam, że często udawało nam się przepychać mecze na swoją korzyść. Osiągnęliśmy to wszystko dzięki indywidualnym umiejętnościom niektórych zawodników oraz kolektywowi w szatni.
Bez cienia wątpliwości najlepszym czasem Jagiellonii Białystok były sezony 2016-2017 i 2017-2018. Jaga pod batutą najpierw Michała Probierza, a następnie Ireneusza Mamrota zdobyła pierwsze wicemistrzostwo oraz to wicemistrzostwo obroniła. Do dziś dwa srebrne medale za te osiągnięcie dumnie prezentują się w siedzibie klubu przy ul. Jurowieckiej w Białymstoku.
O zmaganiach sportowych z tamtych lat wiadomo już chyba wszystko. Jaga wiosną 2017 roku po remisie 2:2 zgarnęła sprzed nosa rywalom pierwsze w historii klubu wicemistrzostwo. Mecz do dziś wspominany jest z wielką radością w stolicy Podlasia, choć przenika przez tę radość niewielka gorycz. Po strzale w ostatnich minutach meczu Piotra Tomasika piłka meczowa na wagę mistrzostwa o centymetry minęła bramkę Lechitów.
Selekcjoner Michał Probierz: – Mieliśmy sinusoidalny czas, bo przecież zdobyliśmy brąz, później walczyliśmy o utrzymanie, a na zakończenie mojej przygody z Jagiellonią zostaliśmy wicemistrzami Polski. To była Jagiellonia, która walczyła. W wyścigu o mistrzostwo Polski brało udział kilka silnych zespołów. To były inne czasy. Nie było przecież VAR-u, który zmienił piłkę o 180 stopni – mówi specjalnie dla TVPSPORT.PL selekcjoner Michał Probierz.
– Krążą legendy, że dogadałem się z kibicami Jagiellonii, by w decydującym meczu, w krytycznej chwili, gdy przegrywaliśmy z Lechem Poznań, ci wrzucili na boisko serpentyny. Atmosfera meczu była bardzo dobra, a sympatycy Jagiellonii uznali, że warto na boisko wrzucić te białe wstęgi i przerwać na chwilę spotkanie. W ostatecznym rozrachunku nam to nawet pomogło. Żałuję, że centymetrów zabrakło do tego, by strzelić Lechowi gola na 3:2. Wówczas Jagiellonia miałaby swoje pierwsze w historii mistrzostwo Polski. Ale nie ma co tego głębiej rozważać – dodał Michał Probierz.
Była prezeska Jagiellonii Agnieszka Syczewska: – Dobrze pamiętam 2017 rok. To był decydujący mecz z Lechem Poznań. Finał tej kolejki mógł być taki, że Jagiellonia mogła zdobyć brąz, srebro, lub złoto. To był niewiarygodny tydzień, gdy przygotowywaliśmy się do dekoracji wspólnie z Ekstraklasą i świętowania sukcesu w tych trzech wariantach. Z perspektywy czasu i pewnych zawiedzionych nadziei, to był to największy klubowy sukces na tamten moment w długoletniej historii Jagiellonii. Rok później powtórzyliśmy ten sukces z drużyną prowadzoną przez trenera Mamrota.
Rok później Jaga broniła wicemistrzostwa i zrobiła to bardzo skutecznie. Żółto-czerwoni mieli drugi rok z rzędu okazję do wygrania złotego medalu. Zabrakło jednak punktów, by wyprzedzić Legię Warszawa, która decydujący mecz grała w Poznaniu i pokonała wówczas Lecha 3:0, zdobywając tytuł.
Ówczesny trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot: – Mam kilka sportowych wspomnień związanych z tamtym sezonem. Po pierwsze, to mecz domowy z Górnikiem Zabrze. To spotkanie długo nam się nie układało, ale w doliczonym czasie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Drugi mecz, to zwycięstwo w Warszawie z Legią. Zagraliśmy perfekcyjnie. Przyczepić można byłoby się jedynie o skuteczność. Trzecie wspomnienie, to wygrana z Płockiem. To decydowało wówczas o mistrzostwie. Nie mogliśmy jednak nic zrobić oprócz wygranej i utrzymaniu nadziei, że Legia przegra w Poznaniu. Pamiętam wspaniałą atmosferę tego meczu. Wyjeżdżaliśmy z hotelu, a tam żegnało nas kilkuset kibiców ubranych w klubowe barwy. Były ciarki.
– Czuć było donośną atmosferę w tym sezonie. Wszyscy wierzyli w pierwsze mistrzostwo. Mam jednak pewne przemyślenia. Z perspektywy czasu żałuję, że nie udało nam się zatrzymać w klubie Fedora Cernycha. Wówczas mieliśmy dobrze obstawione skrzydła, Fiedzia był w dobrej formie. Po jego transferze przyszedł Lazarević, który niestety nie potrafił zastąpić Cernycha… Było w tym sezonie kilka meczów, w których prowadzony przeze mnie zespół grał fajną, ofensywną piłkę. Można było z przyjemnością na to patrzeć. Może nie dominowaliśmy tak, jak dzisiejsza Jagiellonia, ale na pewno dawaliśmy sporo powodów do radości kibicom – wspomina nam Ireneusz Mamrot.
Przewodniczący Rady Nadzorczej Jagiellonii Białystok Wojciech Strzałkowski: – Gdy rozgrywaliśmy mecz z Koroną Kielce w 32. kolejce tego sezonu, musiałem być służbowo w Dubaju. Bardzo cieszyłem się ze zwycięstwa, bo to zbliżyło nas do mistrzostwa. Następnego dnia poszedłem na śniadanie. Pękłem. Zeszły ze mnie wszystkie emocje tego sezonu. No nie mogłem powstrzymać łez, kapały mi na talerz! Dopadło mnie wzruszenie, do organizmu chyba doszło to, że mój ukochany klub może zdobyć pierwsze w historii mistrzostwo Polski…
Po kilku chudych latach w Białymstoku nadchodzą te tłuste? Historia pisze się na nowo. Jagiellonia stoi przed szansą zdobycia pierwszego tytułu mistrza Polski. Byłby to z całą pewnością dobry prezent dla sympatyków żółto-czerwonych z okazji 104. rocznicy urodzin klubu. Do złota zostało niewiele. To dwa mecze, w których Jaga musi postawić kropkę nad i, by ostatecznie potwierdzić swoją pełną dominację w PKO BP Ekstraklasie. Do trzech razy sztuka, głosi polskie porzekadło. To też dzisiejsze motto białostockich kibiców, których ukochany klub jeszcze nigdy nie był tak blisko mistrzostwa Polski.
1 - 1
Korona Kielce
1 - 1
Pogoń Szczecin
2 - 3
GKS Katowice
1 - 0
Piast Gliwice
2 - 2
PGE FKS Stal Mielec
1 - 1
Śląsk Wrocław
2 - 3
Motor Lublin
2 - 1
Widzew Łódź
1 - 2
Cracovia
2 - 0
Puszcza Niepołomice
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.