Choć Natalia Mędrzyk zadebiutowała w reprezentacji Polski siatkarek już w 2014 roku, to w poprzednich sezonach próżno było jej szukać w składzie. Przyjmująca została bowiem mamą. Wróciła do siatkówki, zdobyła mistrzostwo Polski, a teraz podbija Ligę Narodów. Wydaje się, że daje drużynie to, czego kadra bardzo potrzebowała.
Natalia Mędrzyk zawsze uznawana była za nieco defensywną przyjmującą. W reprezentacji Polski siatkarek w obliczu posiadania tak ofensywnych "armat" jak Malwina Smarzek czy Magdalena Stysiak często była gwarancją balansu w drużynie. Od sezonu 2017/2018 grała w Chemiku Police, jednak w pewnym momencie zniknęła z klubowych i kadrowych radarów. Powód okazał się wyjątkowo radosny.
Natalia Mędrzyk zaszła w ciążę, co było dla niej niesamowitą radością. Choć od początku było dla niej jasne, że będzie chciała wrócić do sportu, to nie było to wcale takie łatwe. Na spokojny powrót pozwoliła jej relacja wypracowana z Chemikiem Police, duża dawka cierpliwości i samozaparcia – również tego emocjonalnego.
– Graliśmy w otwarte karty. Rozmowy między klubem i zawodniczką rozpoczynają się od stycznia, lutego. To pierwsze rozeznanie odnośnie do planów siatkarki. W moim przypadku nie ukrywałam, że nie chcę podpisywać nowej umowy, bo prawdopodobnie mam inne plany. Moja decyzja została zrozumiana i zaakceptowana – mówiła w listopadzie 2022 roku w TVPSPORT.PL siatkarka.
– Przez pierwsze dni miałam "szklane oczy". Gdy wychodziłam z domu, chciało mi się płakać. Co ciekawe, nie działo się to dlatego, że zostawiałam dziecko na trzy godziny, ale dlatego, że już myślałam o tym, co będzie później – jak będę to robiła dwa razy dziennie lub wyjeżdżała na mecz. Staram się jednak myśleć trzeźwo. Wiem, że nic mu się nie dzieje, jest szczęśliwym dzieckiem. Wszystko więc siedzi w głowie. Pocieszam się tym, że zaraz do niego wrócę i będę mogła go przytulić. Jakbym skupiała się na negatywnych aspektach tej sytuacji, chyba bym zwariowała (śmiech) – dodała wtedy o pierwszej "treningowej" rozłące z dzieckiem.
Jak się okazało, wkrótce miała stać się ona jeszcze dłuższa.
Kiedy półtora roku temu rozmawialiśmy z Natalią Mędrzyk na temat powrotu do reprezentacji Polski siatkarek, podchodziła do tego bardzo ostrożnie. Wspomniała, że młodsze od niej zawodniczki radzą sobie bardzo dobrze i choć nie jest stara, będzie chciała podejść do ewentualnego powrotu krok po kroku.
Dzięki świetnej grze w Chemiku Police w sezonie 2023/2024 siatkarka została zauważona przez Stefano Lavariniego i powołania do kadry na sezon olimpijski. Jak przyznała sama zainteresowana, to ona pierwsza zadzwoniła do włoskiego selekcjonera i zapytała o plany na ten sezon, by mogła sobie wszystko poukładać. Szkoleniowiec pozwolił również na odwiedziny jej dziecka w Szczyrku podczas zgrupowania.
Dostała też... charakterystyczną ksywkę. – Tak, tak. Dostałam już ksywkę "Mama", więc wszyscy tak do mnie mówią – zdradziła nam podczas zgrupowania. Co ciekawe, głównie używa go sam trener Lavarini.
Sama zawodniczka znakomicie odnalazła się w kadrze. W ostatnim meczu z Holandią zdobyła 12 punktów, atakowała ze skutecznością 48 procent, przyjmowała z 38 i dopisała do tego dwa asy serwisowe. Jednocześnie nie była zawodniczką, która dostawała najłatwiejsze piłki, musiała radzić sobie również z tymi sytuacyjnymi lub na wysokim bloku. W kluczowych momentach dawała zespołowi stabilność i taktyczne rozwiązania, które przyczyniły się do tego, że biało-czerwone wygrały ten mecz 3:0.
– To jest dopiero pierwszy turniej. Ta kadra jeszcze za wiele nie pograła. Czy jestem kluczową zawodniczką? Na ten moment może tak, natomiast jeszcze sporo grania przed nami. W tym momencie "wypadała" Olivia Różański, więc musiałam nieco wejść w jej rolę. Czy się idealnie wpasowałam? Robię co mogę. Mam nadzieję, że robię to dobrze i nadal będę się starać – powiedziała skromnie przyjmująca.
Po meczu z Holandią zapytaliśmy ją również o największe wyzwanie, z którym obecnie mierzy się w zespole. – Moim największym wyzwaniem jest tęsknota za synkiem. Stricte sportowo myślę, że nie [ma takich wyzwań – przyp. red.]. Jestem gotowa na granie, natomiast jestem mamą, więc to jest ten problem, że nie wiem, jak sobie poradzę z rozłąką – przyznała szczerze.
W niedzielę w Lidze Narodów reprezentacja Polski siatkarek zagra z Japonią. Start meczu o 16:00.
Czytaj również:
– Debiutantka o wyjeździe dowiedziała się... w ostatniej chwili
– Nagle stała się "jedynką". Mówi o dużej odpowiedzialności
– Wygrała wszystko, pojedzie na IO? "Wszystko może się wydarzyć"
TRWA 2 - 1
Polska
2 - 3
Bułgaria
1 - 3
Chiny
0 - 3
Dominikana
3 - 1
Turcja
0 - 3
Serbia
1 - 3
Brazylia
1 - 3
Francja
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
13:00
Holandia
17:00
Włochy
21:00
Chiny
0:30
USA
2:00
Francja
5:30
Polska
10:20
Brazylia
10:30
Belgia
14:00
Włochy
16:30
Dominikana