| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Derby Trójmiasta w Fortuna 1. Lidze dostarczyły wielu emocji. Lechia Gdańsk pokonała Arkę Gdynia 2:1 (1:1), mimo gry przez blisko godzinę w osłabieniu. To oznacza, że drugiego beniaminka Ekstraklasy poznamy dopiero po ostatniej kolejce ligowej.
Dramat uznanego klubu! Spadają na czwarty poziom...
Derby Trójmiasta to jedna z najbardziej elektryzujących rywalizacji w Polsce. Stadion w Gdańsku wypełnił się niemal po brzegi sympatykami obu zespołów. Tym razem mecz Lechii z Arką miał też kilka dodatkowych kontekstów. Gdynianom wystarczył punkt, by zapewnić sobie awans do Ekstraklasy. Gdańszczanie mogli się więc naprzykrzyć rywalom zza miedzy i jednocześnie przesądzić o zwycięstwie w Fortuna 1. Lidze.
Derbowa atmosfera udzieliła się piłkarzom i już na starcie widzieliśmy dobre akcje. Zaczęło się od minimalnie niecelnego strzału Maksyma Chłania, na który szybko odpowiedział Olaf Kobacki. Piłkę po uderzeniu gracza Arki odbił jednak Bohdan Sarnawskyj.
Na gola trzeba było czekać do 14. minuty. Po podaniu od Camilo Meny futbolówka dość szczęśliwie trafiła do Kacpra Sezonienki, a ten nie zmarnował okazji. Gospodarze szybko powinni podwyższyć, lecz z bliska fatalnie spudłował Chłań.
Gdy na zegarze wybiło pół godziny gry, zaczęły się problemy Lechii. Chcąc naprawić fatalne podanie Tomasza Neugebauera, Andrei Chindris sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Kacpra Skórę. Po analizie VAR sędzia Tomasz Kwiatkowski wyrzucił Rumuna z boiska.
Kara mogła nadejść szybko, ale Sarnawskyj obronił uderzenie Marca Navarro z rzutu wolnego. Była dobitka, jednak Przemysław Stolc wykonał ją równie kiepsko, jak wcześniej Chłań. Mimo to chwilę później było już 1:1. Znów w roli głównej znalazł się Navarro, a piłkę po jego dośrodkowaniu musnął jeszcze Alassane Sidibe.
Po przerwie Arka chciała pójść za ciosem. Próbom Stolca, Kobackiego, Karola Czubaka i Sebastiana Milewskiego brakowało jednak precyzji. Kolejne ważne interwencje zbierał Sarnawskyj. Im dłużej trwał mecz, tym bardziej ulatywały z niego intensywność i emocje. Oba zespoły sprawiały wrażenie, że remis je satysfakcjonuje.
W ten sposób gospodarze uśpili czujność rywali. Na sześć minut przed końcem Mena znalazł trochę przestrzeni, ograł Michała Marcjanika i dał Lechii zwycięstwo. Kolumbijczyk mógł dobić rywali w doliczonym czasie gry, ale w sytuacji sam na sam górą był jednak Paweł Lenarcik.
Ostatnią nadzieją Arki był... sędzia Kwiatkowski. Gdy doliczony czas dobiegł już końca, Stolc upadł w polu karnym Lechii, reklamując faul Tomasa Bobceka. Arbiter bardzo długo analizował nagranie, ale ostatecznie stwierdził, że zawodnik Arki zbyt wiele dołożył od siebie i zakończył spotkanie.
Takie rozstrzygnięcie sprawia, że drugiego beniaminka poznamy w bezpośrednim starciu Arki z GKS-em Katowice. Drużynie Wojciecha Łobodzińskiego będzie wystarczyć punkt, ale w przypadku porażki, to ekipa ze Śląska wywalczy bezpośrednią promocję, a gdynianom pozostaną baraże. W szeregach Arki zabraknie Abdallaha Hafeza, który za brutalny faul w końcówce wyleciał z boiska.