| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Gdyby w ORLEN Superlidze przyznawano Gladiatora za "sportowe zmartwychwstanie roku", Mirko Alilović zdobyłby nagrodę w cuglach. 38-letni Chorwat, sześciokrotny medalista mistrzostw świata i Europy, rozczarowywał swoją grą przez cały sezon, ale w ostatnich dniach stał się jednym z liderów Orlen Wisły Płock. W niedzielę poprowadził zespół do zwycięstwa w pierwszym meczu o mistrzostwo Polski, w serii rzutów karnych broniąc aż cztery z pięciu rzutów graczy Industrii Kielce. – Nie mam pojęcia, jak to zrobiłem – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
👉 "Święta wojna" nie zawiodła! Zdecydowały rzuty karne
Alilović to jeden z najlepszych bramkarzy XXI wieku. Chorwat przez lata zaliczany był do ścisłej czołówki golkiperów europejskiego szczypiorniaka, na co zapracował nie tylko występami w reprezentacji, ale również wieloletnią grą w Telekomie Veszprem. Z węgierskim klubem dwa razy dotarł do finału Ligi Mistrzów, z kadrą z kolei wywalczył aż sześć medali mistrzostw świata i Europy.
Do Wisły dołączył w lipcu 2023 i choć w ostatnich sezonach nie grał już na takim poziomie jak przed laty, to wszyscy w Płocku liczyli, że swoim doświadczeniem znacząco wspomoże zespół. Aż do kwietnia Chorwat prezentował się jednak poniżej oczekiwań i wprost mówiono o nim, jako o niewypale transferowym. Wszystko odmieniło się jednak w ostatnich tygodniach. Najpierw Alilović pokazał się ze świetnej strony w meczu z Górnikiem Zabrze, a następnie znacząco pomógł drużynie w wygraniu ORLEN Pucharu Polski. W minioną niedzielę samodzielnie rozstrzygnął natomiast rzuty karne w pierwszej odsłonie finałów ORLEN Superligi. 38-latek obronił cztery z pięciu rzutów graczy Industrii Kielce.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Patrzę na wasze ostatnie mecze i jestem gotów powiedzieć, że to wasz najlepszy okres w tym sezonie. Zdobyliście Puchar Polski, wygraliście – i to w niezwykłych okolicznościach – pierwszy mecz o mistrzostwo Polski. A jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że jesteście w potężnym dołku...
Mirko Alilović: – Myślę, że to nasz moment. Po tym jak w marcu przegraliśmy z Kielcami u siebie, a chwilę później odpadliśmy z Ligi Mistrzów z PSG, było nam bardzo ciężko. Prawda jest taka, że gdziekolwiek nie jechaliśmy grać, wszędzie mieliśmy problemy. Tamta porażka z Kielcami była bardzo rozczarowująca. Później wszystkie rzeczy oddziaływały na nas... W końcu złapaliśmy jednak dobrą formę i pewność siebie. Już jadąc na finały Pucharu Polski wiedzieliśmy, że mamy szansę na sukces, ale dopiero wygrana sprawiła, że nasz apetyt i ambicje wzrosły.
– Teraz prowadzicie w rywalizacji o tytuł mistrza kraju.
– Ten mecz mógł "iść" w obie strony. Mieliśmy szansę "złamać" Kielce w drugiej połowie i odskoczyć na trzy gole przewagi, ale tego nie wykorzystaliśmy. Później to oni wyszli w końcówce na prowadzenie. To był rozczarowujący moment, byłem wkurzony, bo dawaliśmy z siebie wszystko przeciwko jednej z najlepszych drużyn w Europie. A później? O takich meczach mówi się, że to cud. Kiedy Kirył rzucił tę niezwykłą bramkę, a potem była taka seria rzutów karnych... Coś takiego zdarza się raz na 15 czy 20 lat. W sporcie nie żyjesz jednak tym co wydarzyło się wczoraj, a tym, co jest dzisiaj. To zwycięstwo było wspaniałe, cudowne, wszyscy kibice w hali byli niesamowici, ale to już za nami. Mamy za sobą pierwszy trening przed niedzielnym meczem, w którym czeka nas trudne zadanie do wykonania. A już na pewno o wiele trudniejsze niż u siebie.
– Powiedział pan, że takie mecze zdarzają się raz na 15-20 lat. Jak to w ogóle możliwe, że obronił pan cztery z pięciu rzutów karnych?
– No tak, ale my też nie rzuciliśmy trzech...
– Ale to pan obronił cztery!
– Nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie robiłem nic specjalnego. Miałem w głowie jakieś informacje o rzucających – takie podstawy w stylu gdzie rzucają albo gdzie lubią rzucać. W takich momentach zawsze kierujesz się intuicją. Nie mogę powiedzieć, że karny przeciwko Alexowi [Dujshebaevowi – red.] czy ten ostatni [przeciwko Dylanowi Nahiemu] był czymś, co dokładnie zaplanowałem. Starałem się zakryć kilka kierunków, w których spodziewałem się rzutu, ale to wszystko. To jak w piłce nożnej: bramkarz musi wybrać kierunek. W piłce ręcznej też tak jest. Możesz zakryć trzy, cztery kierunki, ale piłka jest mała i leci bardzo szybko, więc łatwo może cię minąć. Miałem szczęście, że obroniłem cztery rzuty i pomogłem drużynie w odniesieniu zwycięstwa, które dało nam prowadzenie w walce o mistrzostwo.
– Coś takiego zdarzyło się panu kiedykolwiek wcześniej?
– Nie. Nie grałem też w tak wielu spotkaniach, które kończyły się rzutami karnymi. Przez całą karierę może było ich pięć albo sześć. Kilka razy zdarzyło mi się obronić tyle karnych w meczu, ale to było przy większej liczbie rzutów – ośmiu, dziewięciu. Ale cztery interwencje przy pięciu karnych? Coś takiego jeszcze nigdy mi się nie przydarzyło. Cały ten mecz – gol w ostatniej sekundzie, ta fizyczność, tak dużo emocji... Nie bez powodu mówi się o tym "święta wojna". Naprawdę tak jest.
– Jak się pan obecnie czuje? Za panem kilka znakomitych występów, a przecież wcześniej ten sezon nie układał się po pana myśli.
– Będę z tobą szczery – w niedzielę wieczorem byłem najszczęśliwszym i najbardziej zmęczonym człowiekiem na świecie. Byliśmy na boisku dwie i pół godziny. Wszystkie te nerwy i emocje wyszły już po meczu. Przygotowywaliśmy się cały tydzień, to był dla nas, dla całego klubu bardzo ważny mecz. Jestem szczęśliwy, bo ten sezon... Wiesz, miałem takie poczucie, że nie jestem wsparciem dla zespołu. W ogóle. Nie pomagałem w niczym. Marcel grał dobrze, ale kiedy mu nie szło, ja wchodziłem do bramki i przez 10 czy 15 minut nie byłem w stanie dać z siebie tego, co potrafię. Różne były tego powody, było ich dużo. Teraz nareszcie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Z siebie, z tego jak funkcjonujemy, z tego, że prowadzimy, że pomagam zespołowi i zespół we mnie wierzy. To wspaniałe uczucie, kiedy jesteś częścią zespołu, a koledzy ci ufają. Jak już jednak powiedziałem – w niedzielę świętowaliśmy, ale teraz już skupiamy się na drugim meczu. Jeśli go wygramy, będziemy świętować całe lato, ale na razie mamy robotę do wykonania.
– W ciągu ostatnich 13 lat Wisła nie była jeszcze tak blisko mistrzostwa. To, że w niedzielę możecie wywalczyć tytuł jest dodatkową motywacją, czy wręcz przeciwnie towarzyszy temu jakaś większa presja?
– Przede wszystkim myślę, że nie każdego dnia wygrywasz w Kielcach. Nikt nie jedzie też do Kielc, będąc pewnym zwycięstwa. Jeśli chodzi o wyniki, to jeden z pięciu najlepszych klubów Europy ostatnich lat. W grudniu Wisła po 12 latach w końcu tam wygrała. Moim zdaniem my nie mamy żadnej presji. To oni są faworytem, to oni muszą wygrać, żeby wciąż mieć szansę na mistrzostwo. To też oni byli faworytem ligi jeszcze przed startem sezonu. Nie mogą pozwolić sobie na żadne błędy, nie mogą mieć słabszego dnia czy nie mogą podejmować złych decyzji. To wszystko ciąży na nich. My musimy tam pojechać pewni siebie, z ambicją, bo wiemy na co nas stać i co możemy osiągnąć. Jasne, jedziemy tam po zwycięstwo. Jedziemy tam zdobyć mistrzostwo. Szanujemy każdego, z kim gramy, ale nie boję się powiedzieć, że jedziemy tam wygrać.
– Spodziewa się pan podobnego meczu jak w niedzielę w kwestiach fizyczności i zaciętości?
– Oczywiście. W trakcie kariery grałem mnóstwo krajowych derbów, również bardzo ważnych meczów reprezentacji. Każdy mecz o wielkiej stawce jest bardzo fizyczny i twardy. My zagramy w niedzielę o mistrzostwo. Z naszej perspektywy tu nie ma następnego meczu. W niedzielę zagramy, jakby to był ostatni mecz w naszym życiu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.