
Przed osiemnastoma laty Polacy jechali do Niemiec, by zawojować tamtejsze boiska. Awans z – nietrudnej przecież – grupy wydawał się formalnością. Dwie szybkie porażki zmieniły jednak optykę. W drodze powrotnej biało-czerwoni usłyszeli huk pękającego balonika. W tym roku – na szczęście – im to nie grozi...
Kwalifikacyjne trudy wybiły z głowy myśli o jakimkolwiek pompowaniu. Polacy do Euro awansowali na szarym końcu, miejsce w elicie wyrywając dopiero po rzutach karnych. Gdyby nie ranking Ligi Narodów, w ogóle nie mieliby szans na wyjazd do Niemiec.
Możliwość bezpośredniej kwalifikacji zaprzepaścili bowiem już w grupie. Pod wodzą Fernando Santosa przegrali z Czechami, Mołdawią i Albanią, a – już pod batutą Michała Probierza – zremisowali dwa kluczowe mecze.
Grupową rywalizację zakończyli na trzecim miejscu – za plecami Albańczyków i Czechów. Z ośmiu meczów wygrali tylko trzy, w pozostałych tracąc punkty. Dwa spotkania zakończyli remisami, a trzy kolejne porażkami.
Gdyby nie efektowne zwycięstwo w barażowym półfinale z Estonią, ich drogę do Euro podsumować można byłoby jednym słowem: waleczność. W eliminacjach wyróżniali się bowiem tylko nią.
Obok wspomnianych już Czechów stoczyli najwięcej pojedynków główkowych spośród wszystkich uczestników tegorocznego turnieju. Obok Hiszpanów, Szwajcarów i Austriaków stosowali za to najwyższy i najbardziej intensywny pressing. Poza tym wypadali raczej blado...


Podobnie wyglądało to w statystykach indywidualnych. Jedynym piłkarzem, który wyraźnie wyróżniał się na tle Europy, był Bartosz Slisz. W kwalifikacjach – łącznie z barażami – wygrał 84 procent pojedynków defensywnych. Był to drugi wynik na kontynencie.
Pozostali gracze o takich rezultatach mogli tylko pomarzyć. Piotr Zieliński, będący liderem reprezentacji, pojawiał się w rankingach najlepszych kreatorów, ale daleko było mu do pierwszej piątki.
Bo choć posyłał najwięcej podań przeszywających w zespole i najczęściej dogrywał w okolice pola karnego, to w kwalifikacjach było co najmniej kilku graczy, którzy robili to równie dobrze. Żaden z nich nie występował jednak w reprezentacji Polski.
Tak samo wyglądało to w przypadku innych kadrowiczów. Robert Lewandowski notował najwięcej kontaktów z piłką w polu karnym rywala i oddawał najwięcej strzałów, ale wrażenie robiło to tylko na jego kolegach z drużyny.
Przemysław Frankowski i Nicola Zalewski dobrze radzili sobie na skrzydłach, szukając licznych dryblingów i dośrodkowań, ale – raz jeszcze – swoją wartość potwierdzali raczej lokalnie, aniżeli globalnie.



Polacy rozpoczęli kwalifikacje z portugalską myślą szkoleniową, a zakończyli ją z polską. Wyniki pokazały, że ta druga sprawdziła się znacznie lepiej. O poprzedniej nie było więc sensu wspominać.
Pod wodzą Michała Probierza biało-czerwoni przeszli na system z trójką stoperów – 3-5-2. Nie zapomnieli jednak o schematach wypracowanych za czasów poprzedniego selekcjonera. Gdy zachodziła taka potrzeba, przechodzili na ustawienie z czwórką obrońców.
Zazwyczaj robili to wtedy, gdy rozpoczynali ataki od własnej bramki. Przyzwyczajony do gry na boku obrony Jakub Kiwior schodził na lewą flankę, a jeden ze środkowych pomocników – Slisz, Zieliński lub Jakub Piotrowski – zajmował miejsce po drugiej stronie bloku defensywnego.
Taki ruch pozwalał Polakom przejść z bazowego 3-5-2 w 4-3-3, w którym łatwiej było im inicjować ataki. Zieliński bądź Slisz zajmował miejsce przed stoperami, a Lewandowski wycofywał się na pozycję drugiej "ósemki".
Frankowski i Zalewski z wahadłowych przeistaczali się wówczas w nominalnych skrzydłowych, a osamotnionym napastnikiem pozostawał Karol Świderski. W takim ustawieniu biało-czerwoni rozpoczynali akcje.
Zwykle wymieniali kilka krótkich podań w okolicy własnej "szesnastki", prowokując w ten sposób pressing rywala. Gdy im się to udawało, posyłali piłki do Lewandowskiego lub Świderskiego, zmuszając ich do walki w powietrzu.
W starciach z mocnymi rywalami – Austrią, Holandią i Francją – najpewniej pozostaną przy tym wariancie. Gdy jednak zyskają trochę więcej swobody, z pewnością pokuszą się też o inne rozwiązania.
Poza bezpośrednimi piłkami do któregoś z napastników biało-czerwoni stosowali w trakcie eliminacji jeszcze dwa warianty. W obu z nich kluczową rolę odgrywał Kiwior, będący pierwszym rozgrywającym zespołu. To on dbał o dystrybucję w początkowej fazie ataków.

Polacy wymieniali piłkę wszerz boiska, starając się wykreować w ten sposób miejsce przy lewej linii bocznej. Kiwior wiedział bowiem co z nim zrobić. Samemu włączał się do ataku, szukał podań przeszywających do zbiegającego Lewandowskiego, lub zagrywał do mobilnego Zalewskiego.
Ten, swoimi dryblingami, nierzadko przebijał się przez zasieki obronne rywali. Tuż po otrzymaniu piłki ruszał na przebój, starając się minąć przynajmniej jednego przeciwnika. Gdy mu się to udawało, podawał do ustawionego nisko Lewandowskiego lub obiegającego go po wewnętrznej Kiwiora.
Mając miejsce do przeprowadzenia akcji lewą flanką, Polacy ochoczo z niego korzystali. Dogrywali z powrotem do Zalewskiego, który szukał dośrodkowań w "szesnastkę". Gdy jednak taki wariant okazywał się niemożliwy, ciężar gry przerzucano na drugą stronę boiska.
Zalewski robił to jednym długim kopnięciem lub pozwalał wykazać się partnerom. Zwykle oddawał piłkę Lewandowskiemu, który przekazywał ją dalej – do Zielińskiego. Ten, nie czekając zbyt długo, zagrywał wprost w rozpościerającą się na skrzydle przestrzeń.
W tę wbiegali najczęściej Frankowski lub Slisz, którzy – jak można się domyślać – kończyli swoje akcje wrzutkami. Ich odbiorcami byli Świderski, Lewandowski i... Kiwior, który nierzadko zostawał wysoko po uprzednim podłączeniu się do ataku.
Gdy dośrodkowanie dosięgnęło celu, któryś z Polaków oddawał strzał. Gdy jednak obrońcy przeciwnika wybijali piłkę, akcja wcale nie dobiegała końca. Przed polem karnym czyhał na nią bowiem Piotrowski, który był już gotowy do kopnięcia z dystansu.
Gdy i to się nie udawało, Polacy przechodzili do defensywy. Obronę zaczynali wysoko, tuż pod bramką rywala. Z biegiem czasu cofali się jednak coraz głębiej, finalnie kończąc w niskim bloku 5-3-2. To z niego rozpoczynali większość kontrataków.
Przed rozpoczęciem turnieju więcej niż o składzie reprezentacji mówiło się o sposobie jego ogłoszenia. Gdy Niemcy kadrę na Euro przedstawiali z pompą, Polacy "pompę" co najwyżej mieli. Probierz listę powołanych wyczytał przecież na przypadkowym turnieju golfowym...
Poza happeningiem selekcjonera obyło się jednak bez większych kontrowersji. W ogłoszonej kadrze zabrakło miejsca jedynie dla Matty'ego Casha. I choć ta decyzja mogła szokować, to dało się ją racjonalnie wytłumaczyć. Poza tym w gronie powołanych znaleźli się wszyscy gracze, którzy przyczynili się do awansu.
Do Niemiec nie pojechał za to Arkadiusz Milik, który w sparingu z Ukrainą doznał kontuzji kolana. Poza nim w ostatecznej kadrze zabrakło Pawła Bochniewicza i Jakuba Kałuzińskiego.
Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior – Przemysław Frankowski, Jakub Piotrowski, Bartosz Slisz, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski – Karol Świderski, Robert Lewandowski

Bramkarze: Marcin Bułka (Nicea), Łukasz Skorupski (Bologna), Wojciech Szczęsny (Juventus)
Obrońcy: Jan Bednarek (Southampton), Bartosz Bereszyński (Empoli), Paweł Dawidowicz (Hellas Werona), Jakub Kiwior (Arsenal), Tymoteusz Puchacz (Kaiserslautern), Bartosz Salamon (Lech Poznań), Sebastian Walukiewicz (Empoli)
Pomocnicy: Przemysław Frankowski (Lens), Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin), Jakub Moder (Brighton), Jakub Piotrowski (Łudogorec Razgrad), Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok), Michał Skóraś (Club Brugge), Bartosz Slisz (Atlanta United), Damian Szymański (AEK Ateny), Sebastian Szymański (Fenerbahce), Kacper Urbański (Bologna), Nicola Zalewski (Roma), Piotr Zieliński (Napoli)
Napastnicy: Adam Buksa (Antalyaspor), Robert Lewandowski (Barcelona) Krzysztof Piątek (Basaksehir), Karol Świderski (Hellas Werona)

16 czerwca 2024 15:00 Polska – Holandia (Hamburg)
21 czerwca 2024 18:00 Polska – Austria (Berlin)
25 czerwca 2024 18:00 Francja – Polska (Dortmund)





Tego nie zapomnimy! TOP 5 momentów "Grosika" [WIDEO]
Mistrzowie Europy w tarapatach. UEFA wszczęła postępowanie
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1067 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.