| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Ach, cóż to był za sezon PKO BP Ekstraklasy. Takiej kolejności w tabeli nie przewidziałby nikt. Jagiellonia zdobyła pierwsze w swojej historii mistrzostwo Polski. Po piętach deptał jej Śląsk Wrocław, który rok temu był krok od spadku. Kompromitowali się pucharowicze: Lech, Raków i Pogoń. Szansę od losu znów otrzymała Korona Kielce, która rzutem na taśmę utrzymała się w lidze. Zapraszamy na przegląd największych ligowych hitów.
Wisła Kraków – Lady Pank "Sztuka latania"
"Ogólnie mówiąc life is brutal, a poza tym wszystko doskonale". Co z tego, że Biała Gwiazda po raz pierwszy od 21 wywalczyła Puchar Polski. Podstawowym celem na ten sezon był powrót po dwóch latach przerwy do PKO BP Ekstraklasy. W spektakularny sposób udało się go zaprzepaścić. Wisła finiszowała na... 10. miejscu w tabeli i nie zagra nawet w barażach. Wciąż nie otrząsnęła się po pucharowym kacu. Latem dojdzie do kuriozalnego wydarzenia – pierwszoligowiec będzie reprezentował Polskę w eliminacjach do Ligi Europy. Dla Wiślaków to dopiero będzie sztuka latania i łączenia Europy z szarą, pierwszoligową rzeczywistością...
GKS Katowice – Lasery "Wracam"
Ekstraklasa była niegdyś domem dla GKS-u Katowice. W latach 80. i 90. klub z ul. Bukowej potrafił zanotować passę 10 sezonów z awansem do europejskich pucharów. Po aferze korupcyjnej w 2005 roku, klub rozpoczynał drogę od 4. ligi. Po 19 latach tułaczki, GieKSa wróciła na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Jesienią podopieczni Rafała Góraka byli krytykowani za swoją grę, finiszowali na 11. miejscu. Wiosną przeszli nie lada metamorfozę. Roznieśli ligę w pył i rzutem na taśmę wywalczyli awans do Ekstraklasy.
Lechia Gdańsk – Dawid Podsiadło "O drodze do"
"Wiem że dotarłem tu. Wiem, że to pierwsza z dróg. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, ale wierzę że cel został dobrze obrany"
Po sezonie pełnym absurdów Lechia spadła na zaplecze Ekstraklasy, aby po roku triumfalnie wrócić do elity. Droga powrotna nie była usłana różami. Z drużyny odeszło wielu zawodników. Lechia z powodu niedoboru graczy musiała odwołać jeden z letnich sparingów. W pewnym momencie w Gdańsku brakowało nawet strojów. Pierwszy mecz sezonu w 1. lidze Lechia przegrała z późniejszym spadkowiczem Zagłębiem Sosnowiec aż 2:5. Przyjście do klubu Paulo Urfera zmieniło funkcjonowanie zespołu. Jakościowy zaciąg obcokrajowców z Luisem Fernandezem, Camilo Meną, Maksymem Khlanem, Rifetem Kapiciem, czy Ivanem Zhelizko, doprowadził biało-zielonych do Ekstraklasy. Wiosną Lechia zdominowała rozgrywki i wywalczyła awans w cuglach. Kawał roboty wykonał trener Szymon Grabowski, który znów udowodnił, że pomimo problemów, jest w stanie swoją drużynę wyprowadzić na prostą.
Kibice ŁKS-u mogą czuć małe deja vu sprzed pięciu lat. Czarowali w 1. lidze, zostali boleśnie zweryfikowani w Ekstraklasie. Znów defensywa spisywała się kompromitująco. Kazimierz Moskal znów stracił pracę. I być może to był błąd. Kibice ŁKS-u najchętniej zapomnieliby o kiepskiej kadencji Piotra Stokowca, który w dziewięciu meczach zdobył trzy punkty (trzy remisy, sześć porażek). Za dobrze pracującego w akademii Marcina Matysiaka, ŁKS-iacy na chwilę odzyskali wiatr w żagle, ale i tak do utrzymania zabrakło po prostu jakości.
Historia Ruchu Chorzów w ostatnich latach to po prostu winda. W 2017 spadek do 1.ligi, w 2018 do 2. ligi, w 2019 do 3. ligi. W 2021 awans do 2. ligi, w 2022 do 1. ligi i w 2023 do Ekstraklasy. I teraz znów spadek. Niebiescy nie grali może fatalnie, za Janusza Niedźwiedzia potrafili sprawiać psikusa wyżej notowanym rywalom, jak Śląskowi, czy Lechowi, ale zrobili to za późno. Kibice Ruchu mają nadzieję, że na kolejny awans do Ekstraklasy nie będą czekać siedem lat i że elita zawita znów na Cichą. Taką nadzieję daje nowy prezydent miasta, Szymon Michałek, który prywatnie jest kibicem klubu.
W Warcie nastał czas pożegnań. Po pierwsze, był to ostatni sezon rozgrywany na "ikonicznym" stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. Po drugie, był to ostatni sezon w roli trenera dla Dawida Szulczka. Młody szkoleniowiec z Zielonymi przez większość kadencji osiągał wyniki ponad stan, ale pod koniec było już widać, że coś w tej formule się wyczerpało. Po trzecie i najważniejsze, Warta po czterech latach spadła z Ekstraklasy. To bolesny cios dla klubu, który zawsze miał niski budżet i odstawał finansowo od reszty. Być może prędko Zieloni nie wrócą już do elity.
To była memiczna runda w wykonaniu Radomiaka. Epicki falstart z Cracovią (0:6) i Pogonią Szczecin (0:4). Aż siedem czerwonych kartek w piętnastu meczach. Gol bramkarza Gabriela Kobylaka z połowy boiska. Sensacyjne zwycięstwa z Rakowem i Legią na Łazienkowskiej i równie niespodziewane porażki z beniaminkami: ŁKS-em i Ruchem. Na koniec zwolnienie trenera Macieja Kędziorka i zastąpienie go na jeden mecz Bruno Baltazarem. O mały włos nie zakończyło się to spadkiem. Będzie co miał wspominać kolegom w szatni Tottenhamu, wypożyczony do Radomiaka Luka Vusković.
"Szansę znów dostałam, ty ją ciągle masz. Więc nie martw się! Uśmiechnij się! Nie jest tak źle, problemy są, lecz zdrowie masz, by rozwiązać je".
Korona Kielce znów otrzymała szansę na utrzymanie i ją wykorzystała. Kamil Kuzera drugi raz uratował klub przed spadkiem, choć wydawało się, że jest już jedną nogą w 1. lidze. Złocisto-krwiści byli mocno przetrzewieni kontuzjami. Klubem targały problemy organizacyjne wywołane sprawami politycznymi. Na dwie kolejki przed końcem koroniarze mieli cztery punkty straty do bezpiecznego miejsca. Mało kto wierzył, że są w stanie pokonać Lecha w Poznaniu. Tymczasem za sprawą dubletu Jewgienija Szykawki dokonali cudu.
To był trudny sezon dla Pasów. I nie chodzi tylko o walkę do niemal samego końca o utrzymanie, ale przede wszystkim ze względu na śmierć prezesa, Janusza Filipiaka. Jego nagłe odejście wstrząsnęło klubem, którym władał od ponad 20 lat. Jego następca, Mateusz Dróżdż szybko zaczął wprowadzać zmiany. Wskrzeszenie drużyny rezerw, odświeżenie herbu, pozyskanie nowych sponsorów, zwolnienie dyrektora sportowego, a przede wszystkim zmiana na stanowisku trenera. Jacka Zielińskiego zastąpił młody i nieopierzony Dawid Kroczek. Przy Kałuży liczą, że będzie to drugi Adrian Siemieniec, który napisze nowy rozdział w historii klubu. Póki co jego kadencja zaczęła się obiecująco.
Stał się piłkarski cud. Beniaminek ze skromniutkim budżetem utrzymał się w Ekstraklasie. I to pomimo tego, że zamiast w Niepołomicach, musieli grać domowe mecze na obiekcie Cracovii. Nazywany Napoleonem trener Tomasz Tułacz stworzył nieustraszoną drużynę, która grała tak, jakby miała nic do stracenia w meczach z silniejszymi rywalami. Wszystko ze względu na doskonale wypracowane schematy i stałe fragmenty gry.
Proste środki doprowadziły Puszczę do niemożliwego. W gąszczu rzutów z autu i udanych wrzutek, znaleźć można było prawdziwą perełkę, w postaci gola przewrotką Kamila Zapolnika.
Gdy Jacek Klimek obejmował fotel prezesa, Stal była biednym, zadłużonym klubem, który drżał o los w elicie. W każdym z czterech sezonów przeżywała rewolucję kadrową i była skazywana na pożarcie. Ta kampania była wyjątkowa. Dobre ruchy na rynku transferowym i mądre zarządzanie sprawiło, że biało-niebiescy spokojnie utrzymali się w elicie. Nie było nerwówki do ostatniej kolejki. Strzałem w dziesiątkę okazał się transfer Ilji Szkuryna, który walczył o koronę króla strzelców. Co więcej, Stal w raporcie finansowym za 2023 roku odnotowała 6 mln zysku. W Mielcu mogą cieszyć się z małych rzeczy. Slogan "Organizacyjnie Stal Mielec" niegdyś był obelgą, dziś jest komplementem.
"I wtedy przyszedł maj, zamieszał w moim sercu, zgubiłam cały żal" – ten cytat, jak ulał pasuje do sezonu Piasta Gliwice.
Niektórzy widzieli w podopiecznych Aleksandara Vukovicia czarnego konia rozgrywek. Jesienią według tabeli oczekiwanych punktów Piast był liderem, ale szwankowała skuteczność. Bez klasowego napastnika Piastunki cierpiały. Odpadnięcie w Pucharze Polski z Wisłą Kraków tylko doprowadziło do napięcia sytuacji w klubie. Piast do tego na poważnie włączył się w grę o utrzymanie, a Vuković był o włos od straty pracy. Dopiero końcówka sezonu przyniosła upragnione szczęście i spokój. W Gliwicach marzą o czymś więcej, ale do tego potrzebne będą solidne transfery, a tego w ostatnim czasie brakowało.
Widzew jako pierwszy w Ekstraklasie zwolnił trenera. Zarówno jesienią, jak i wiosną w klubie były momenty kryzysowe, ale ostatecznie udało się przetrwać ten trudny okres. Pomogło w tym kilka postaci – trener Daniel Myśliwiec ugasił pożar i ustabilizował drużynę. Napastników w strzelaniu goli wyręczał Bartłomiej Pawłowski. Rafał Gikiewicz godnie zastąpił Heinricha Ravasa w bramce i gdyby nie jego interwencje, łodzianie mogliby zaplątać się w kłopoty. Nie oszukujmy się, Widzew nie ma zbyt wielkiego potencjału, żeby namieszać w walce o wyższe cele. Kibice RTS-u chcą, żeby było tak, jak jest, czyli jak najdłużej z Ekstraklasą. Wypełniony po brzegi stadion stał się wizytówką ligi i oby tak było dalej.
Być może nawet przebój Varius Manx "Maj" bardziej pasowałby do Miedziowych, którzy dopiero w maju odpalili z formą i zaczęli wygrywać mecz za meczem. Szkopuł w tym, że od klubu z takim potencjałem finansowym i kadrowym wszyscy oczekiwali o wiele więcej. Z Dolnego Śląska to Zagłębie, a nie WKS miał być rewelacją sezonu. Tymczasem lubinianie przez 3/4 sezonu byli niemrawi, nijacy, nie wyróżniali się niczym szczególnym. Efekt? Znów kończą sezon na typowym dla siebie miejscu, czyli w środku stawki.
Kacper Chodyna i Dawid Kurminowski w gazie to za mało, żeby włączyć się w grę o poważne cele. Zagłębie od lat stoi w miejscu. Tymczasem władze, w tym dyrektor sportowy, Piotr Burlikowski odtrąbiły sukces.
"Zamknij świat na klucz, wróć do mnie, żal za siebie rzuć, wróć do mnie, bo ja wciąż pamiętam ciebie z tamtych lat".
I wrócił. Marek Papszun od przyszłego sezonu znów będzie prowadził Raków, z którym święcił największe sukcesu. Wystarczył rok przerwy, żeby zmienić zdanie i wrócić na Limanowskiego. Był łączony z kilkudziesięcioma klubami z różnych zakątków świata, ale ostatecznie zwyciężyła miłość do Rakowa (być może też do władzy w klubie).
Bez Papszuna częstochowski projekt zgasł. Owszem, jego następca Dawid Szwarga miał kapitalny początek. Był o krok od wprowadzenia Rakowa do Ligi Mistrzów. Im dalej w las, tym było jednak gorzej. Nie pomógł szpital w zespole, nietrafione decyzje transferowe popełnione latem i zimą. Wiosną Raków zamiast włączyć się w grę o mistrzostwo, cieniował i nie zagra nawet w europejskich pucharach. W Częstochowie liczą, że po burzy wyjdzie słońce, a Papszun odbuduje statek, który rozpadł się na kawałki.
Pół roku bez prezesa, dyrektora sportowego oraz zawodnika, który najbardziej błyszczał jesienią, czyli Daisuke Yokoty. A mimo to i tak wiosna należała do Górnika, który z drużyny środka stawki przeistoczył się w zespół walczący o europejskie puchary. I choć tego celu nie udało się zrealizować, to i tak kapela Jana Urbana zasługuje na pochwały. Nikt wiosną nie punktował lepiej. Górnik grał pięknie dla oka, dbał o emocje, kreował nowe postacie, jak Lawrence Ennali, Adrian Kapralik, Kamil Lukoszek, czy Dominik Szala. Lukas Podolski bardziej niż na boisku, błyszczał w gabinetach. To dzięki jego decyzjom personalnym zabrzanie mogą myśleć pozytywniej o przyszłości.
"Co ty tutaj robisz?" – mogą powiedzieć kibice Lecha, gdy zobaczą swoją drużynę na tak niskim miejscu w tabeli. "Co ty tutaj robisz?" – mogli powiedzieć kilka miesięcy temu, gdy wiedzieli, że trenerem Kolejorza będzie Mariusz Rumak. Ten sam, który pięć lat wcześniej z hukiem wyleciał z pierwszoligowej Odry Opole. To nie miało prawa się udać. To był sygnał nadchodzącej katastrofy.
Złośliwi powiedzą, że zaczęła się ona już w sierpniu, gdy Lech, ćwierćfinalista Ligi Konferencji z poprzedniego sezonu odpadł w 3. rundzie el. ze Spartakiem Trnawa, pełnym odrzutów z Ekstraklasy. Wiosną była już degrengolada. Porażki w katastrofalnym stylu z Ruchem Chorzów, czy Puszczą Niepołomice. Wytargane za uszy zwycięstwo z ŁKS-em. Festiwal kuriozalnych samobójów z Legią. Oczywiście, Rumak nie jest jedynym winnym całej sytuacji. Niemal wszyscy piłkarze Lecha obniżyli loty. Na ich grę nie dało się patrzeć. Zawiodły także władze klubu. Przespały zimowe okienko transferowe. Wydały prawie dwa miliony euro na prawie kontuzjowanego przez cały sezon Ali Gholizadeha. Tak jak rok temu byliśmy dumni z Kolejorza, tak w tym czuliśmy tylko wstyd.
Portowców dzieliło kilkanaście sekund od pierwszego trofeum w 76-letniej historii klubu, a skończyło się, jak zwykle. Pogoń znów wywróciła się na metr przed metą. W finale Pucharu Polski wyjaśniła ją pierwszoligowa Wisła Kraków. To właśnie 2 maja zakończył się sezon dla szczecinian, którzy wówczas jeszcze realnie mogli myśleć nawet o mistrzostwie kraju. Symbolem sezonu będą pampersy rzucone na stadionie w Szczecinie, kilka dni po przegranym finale. Pogoń miała zerwać z łatką wiecznego przegrywa, a tymczasem ich gablota na trofea wciąż jest pusta. I tylko chyba Kamila Grosickiego żal, który wykręcił double-double w liczbie goli i asyst. Choć w sumie w najważniejszym meczu sezonu on także zawiódł na całej linii.
Nie tak miał wyglądać sezon Legii Warszawy. Miała być obrona Pucharu Polski, pierwsze mistrzostwo od trzech lat, a tymczasem jest tylko najniższy stopień podium. Zaskakująca zmiana Kosty Runjaica na Goncalo Feio na razie opłaciła się, choć na owoce jeszcze będzie trzeba poczekać.
Najważniejszym wydarzeniem jest odejście po sezonie kapitana zespołu, Josue, który był idolem trybun. Na boisku był artystą, w wielu momentach woził Legię na swoich plecach, ale nie brakowało też chwil, w których irytował. Cały czas mówiło się o tym, że nie ma najlepszych relacji z kolegami w szatni. Ostatnio wbijał po cichu szpilki w dyrektora sportowego, Jacka Zielińskiego. – Są w tym klubie ludzie, z którymi się nie identyfikuję, oni ze mną też. A kiedy tak jest, każdy idzie w swoją stronę – mówił w rozmowie dla "Flashscore".
"Usłyszałem tyle bajek w życiu, ilu znałem ludzi, jeśli opowiem ci swoją, to zaniemówisz".
Ich nie powinno być tutaj na liście. Ostatnie dwa sezony były koszmarne, niemal nie zakończone spadkiem. Obecna kampania rozpoczęła się źle, ale później było już tylko bajecznie. Jacek Magiera po raz kolejny okazał się cudotwórcą i poprowadził WKS do niespodziewanego wicemistrzostwa Polski. Po kapitalnej jesieni przyszła słabsza wiosna, choć końcówka była imponująca – cztery zwycięstwa z rzędu. Finalnie, Śląsk przegrał mistrzostwo z Jagiellonią o włos, czyli o bezpośredni bilans spotkań. Kto wie, może miałby o punkcik więcej, gdyby nie pudło Patryka Klimali w meczu z Ruchem. Tak czy siak, był to fantastyczny sezon. Również historyczny, bo po raz pierwszy w dziejach piłkarz Śląska, Erik Exposito, został samodzielnym królem strzelców Ekstraklasy.
To jeden z najbardziej sensacyjnych mistrzów Polski w historii. Przed sezonem na Jagiellonię nikt nie stawiał złamanego grosza. Tym bardziej, że do Legii odszedł król strzelców Ekstraklasy, Marc Gual. Zamiast na jednostkę, w Białymstoku postawiono na kolektyw i to właśnie on zaprowadził klub do upragnionego złota.
Imaz, Marczuk, Romanczuk, Nene, Dieguez, Pululu, Hansen – autorów sukcesu Jagi można wymieniać w nieskończoność. Z przyjemnością oglądało się białostocką ekipę, która potrafiła pięknie wygrywać. Niebywałą historię napisał 32-letni Adrian Siemieniec. Rok temu przychodził jako trener trzecioligowych rezerw i uratował drużynę przed spadkiem. Teraz pomógł wywalczyć historyczne mistrzostwo kraju. Białystok może świętować w rytm nieśmiertelnych przebojów Zenka Martyniuka.
Następne
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.