{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Wszystkie drogi prowadziły do... Częstochowy. Niewiarygodny sezon Śląska Wrocław
Bartosz Wieczorek /
Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale w kontekście Śląska Wrocław do Częstochowy. Koniec sezonu nie mógł być bardziej symboliczny. Pod Jasną Górą mogli dokonać czegoś, czego w modlitwach nie oczekiwali nawet najbardziej zagorzali kibice WKS-u. I choć ostatecznie mistrzostwa Polski nie udało się zdobyć, to srebrne medale smakują niemal tak samo, jak złoto.
👉 Kiedy wróci PKO Ekstraklasa? Znamy terminarz sezonu 2024/25
Zły miłego początek...
Nie oszukujmy się, być może ten tekst nigdy by nie powstał, gdyby nie jeden człowiek – Jacek Magiera. Na sześć kolejek przed końcem sezonu 2022/23 podjął się misji, która wydawała się niemożliwa do wykonania. Przy drobnej pomocy Wisły Płock, Śląskowi udało się jednak wywalczyć utrzymanie.
47-latek pozostał na stanowisku i dostał większą decyzyjność w kontekście budowania kadry. Odsunął od drużyny iberyjski zaciąg niewypałów – Victora Garcię, Diogo Verdascę i Caye Quintanę. Dokonał też kontrowersyjnego manewru, powierzając opaskę kapitana Erikowi Exposito, który zaraz po przyjściu Magiery, miał problemy z wagą i został chwilowo odsunięty od zespołu. Szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Hiszpan zdobył w całym sezonie 19 bramek, stał się pierwszym w historii królem strzelców w barwach Śląska i walnie przyczynił się do wicemistrzostwa Polski.
Nikt przed sezonem przy Oporowskiej nie wierzył w medal. Kadra była mocno przebudowywana. Do Rakowa odszedł chociażby motor napędowy z poprzednich rozgrywek, John Yeboah. Exposito był bardzo bliski transferu do Turcji lub Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zagadką były też transfery nowego dyrektora sportowego Davida Baldy. Śląsk zaliczył mocny falstart – w trzech meczach zdobył tylko punkt.
– Pamiętam, jak po wyjazdowej porażce ze Stalą Mielec (1:3), podeszliśmy pod sektor naszych kibiców, którzy przejechali kilkaset kilometrów. Usłyszeliśmy, żebyśmy zdobyli chociaż środek tabeli, żeby nie było powtórki z dwóch ostatnich sezonów – powiedział Magiera po ostatnim meczu z Radomiakiem.
Wszyscy ojcowie sukcesu
Trener, który uwielbia ofensywny styl gry, postawił na pragmatyzm. Nie miał wyjścia – musiał dostosować go pod zawodników, których miał do dyspozycji. Dało to piorunujący efekt. Śląsk został mistrzem jesieni. Od czasu porażki w Mielcu zaliczył serię szesnastu meczów z rzędu bez porażki, najlepszą w XXI wieku.
W całym sezonie Śląsk stracił najmniej bramek. Formę życia złapał między słupkami 31-letni Rafał Leszczyński, który zachował aż trzynaście razy czyste konto. Znakomicie funkcjonowała cała defensywa, na czele z szefem Aleksem Petkowem, wyciągniętym z anonimowej Ardy Kyrdżali. Swoją drogą, inny bułgarski stoper Simeon Petrow oraz słowacki pomocnik Peter Pokorny to majstersztyki w wykonaniu Davida Baldy. Czech przechwalał się w wywiadzie dla TVPSPORT.PL, że jest najmądrzejszym człowiekiem w Ekstraklasie. Może nie jest to do końca prawda, bo miał kilka transferowych gaf (Zohore, Borthwick-Jackson, Klimala, Mustafić), ale koniec końców włożył sporą cegiełkę do srebrnego medalu Śląska.
Nie zapominajmy o postaciach drugoplanowych – Matias Nahuel znakomicie odbudował się po ciężkiej kontuzji, którą odniósł jeszcze w Hiszpanii. Petr Schwarz, Patrick Olsen i Łukasz Bejger wrócili do dobrej dyspozycji. Wychowanek Piotr Samiec-Talar w końcu rozwinął skrzydła i wykręcał liczby godne jednego z najlepszych skrzydłowych w lidze. Totalnym odkryciem okazał się Jehor Macenko. Wypatrzony przez Magierę podczas sparingu trzecioligowych rezerw WKS-u ze Stalą Brzeg, Ukrainiec stał się wartością dodaną do pierwszego zespołu. Jego waleczność i żywiołowość sprawiły, że kibice go pokochali. Stał się idolem trybun. Pomagał na każdej pozycji – czy na lewej i prawej obronie, czy na środku obrony, czy w środku pola. Zadaniowiec pełną gębą.
Trener Magiera na każdym podkreślał, że Śląsk to nie tylko zawodnicy i sztab, ale też ludzie, którzy tworzą cały klub. Nazwisko każdego z pracowników klubu zostało przeczytane podczas wicemistrzowskiej ceremonii.
Czy Śląsk miał momentami "farta"? Owszem, bo w klasyfikacji oczekiwanych punktów zajmuje tylko szóste miejsce. Według WyScout, zamiast 63, powinien mieć na swoim koncie 51 "oczek".
WKS potrafił jednak szczęściu pomóc. Potrafił wygrać w dziewięciu z Cracovią, odwrócić losy spotkania z Puszczą w dziesięć minut, wymęczyć zwycięstwo w dziesięciu z Wartą, wygrać w ostatniej minucie meczu z ŁKS-em. Pokazał też, że potrafi zdominować rywala, gromiąc na własnym stadionie Legię (4:0), czy Cracovię (4:0).
Czytaj też:
Śląsk Wrocław skrzywdzony w walce o mistrzostwo? "Powinniśmy grać o tej samej porze, co Jagiellonia"
Znak od niebios. Śląsk przegrał tytuł zanim wyszedł na boisko
Śląsk nie mógł wymarzyć sobie bardziej symbolicznego zakończenia historycznej kampanii w Ekstraklasie, niż w Częstochowie. W Rakowie przez wiele lat pracował dyrektor sportowy, David Balda, czy trener bramkarzy, Maciej Sikorski. Z Rakowem łączony był przez wiele miesięcy Erik Exposito. Do Medalików trafił z WKS-u John Yeboah, a w przeciwną stronę Petr Schwarz.
Przede wszystkim wyjątkowy był to mecz dla trenera Magiery. Urodził się i wychował w Częstochowie, a Raków jest jego macierzystym klubem. To tu stawiał pierwsze kroki w piłkarskiej karierze. Przed meczem przez kilkanaście minut siedział na schodach do budynku częstochowskiego klubu. Z rozrzewnieniem wspominał juniorskie czasy. Chciał spełnić przepowiednię syna, która powiedział mu przed startem sezonu, że powalczy ze Śląskiem o mistrzostwo w rodzinnym mieście.
Na kwadrans przed startem spotkania w Częstochowie rozpętała się burza z gradem i deszczem. Jakby był to znak od niebios, że Śląsk mistrzostwa nie zdobędzie. Nie czekano na rozpoczęcie spotkania pod Jasną Górą. Pozostałe mecze multiligi ruszyły zgodnie z planem. Jagiellonia, żeby zdobyć historyczny tytuł, musiała wygrać z Wartą. Już po dziesięciu minutach prowadziła 2:0 i właściwie rozwiązała kwestię mistrzostwa kraju. Piłkarze Śląska byli bezradni. W szatni oglądali wydarzenia z Białegostoku. Zanim sędzia sprawdził, czy boisko nadaje się do gry, wiedzieli, że nawet zwycięstwo z Rakowem nie da im złota.
Początkowo z min zawodników dało się wyczytać odrobinę niedosytu. Po końcowym gwizdku i wygranej 2:1, nastąpiła euforia. Radość ze srebra, była niczym po zdobyciu złota. Sam bramkarz Rafał Leszczyński wspominał po meczu, że czuję się częścią najlepszej drużyny w Polsce.
Właściciel Rakowa Michał Świerczewski z lekką zazdrością spoglądał na radość piłkarzy WKS-u. Na częstochowskiej ziemi dokonali czegoś historycznego. Trener Magiera dołożył swój kolejny medal do kolekcji. Ten smakuje wyjątkowo, bo był niespodziewany, ale wywalczony trudną pracą.
– Przed sezonem nie sądziłem, że będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Natomiast zawsze powtarzałem piłkarzom, że jak możesz wygrać, zrób to. Bądź pazerny i ambitny. Nie oglądaj się na innych. Przejmowałem zespół, który był na miejscu spadkowym, dlatego ten medal smakuje niesamowicie – powiedział na konferencji Magiera. Wspominał też, że wejść na szczyt nie jest aż tak trudno, jak się na nim utrzymać.
We Wrocławiu co niektórzy gdybają, że być może gdyby nie katastrofalny początek wiosny (10 punktów w 11 pierwszych meczach), czy choćby spektakularne pudło Patryka Klimali z Ruchem, to Śląsk świętowałby pod Jasną Górą mistrzostwo Polski. Rzeczywistość napisała jednak równie piękną historię. Jacek Magiera po najtrudniejszym roku pracy zrobił to, co obiecał podczas pierwszej kadencji. Na schodach do wrocławskiego budynku została wygrawerowana data medalu mistrzostw Polski dla WKS-u. Na razie znajduje się na miejscu dedykowanym dla wicemistrzów. Jeśli "Magic" nadal będzie tak czarować, to kto wie, czy za rok "2025" nie znajdzie się wyżej.
***
Śląsk zdobył wicemistrzostwo Polski i rozpocznie zmagania w Europie od 2. rundy el. Ligi Konferencji. Rywala pozna podczas losowania, które odbędzie się 19 czerwca. Pierwszy mecz rozegra 25 lipca, rewanż 1 sierpnia.
Jak wyznał na konferencji prasowej trener Magiera, piłkarze wrócą z urlopów do klubu 16 czerwca. Dwa dni później wyjadą na czterodniowe zgrupowanie do Karpacza. Później udadzą się na wyjazd zagraniczny, który najprawdopodobniej odbędzie się w Austrii.
Trener Magiera zapowiedział już, że w najbliższych dniach Śląsk ogłosi rozstania z kilkoma zawodnikami, a także nowe transfery. Jak opisywaliśmy już na TVPSPORT.PL, bardzo blisko WKS-u są bramkarz Tomasz Loska i obrońca Serafin Szota.