| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Białymstoku emocje po mistrzowskim tytule Jagiellonii powoli opadają, ale jeszcze w poniedziałek na ulicach miasta można było spotkać ludzi ubranych w żółto-czerwone barwy. – To historyczny sukces dla klubu i miasta – mówią pytane przez nas legendy klubu.
Jagiellonia zdobyła w sobotę pierwsze w swojej 104-letniej historii mistrzostwo Polski. Białostoczanie przypieczętowali tytuł zwycięstwem 3:0 nad Wartą Poznań. Po meczu w stolicy Podlasia zaczęło się huczne fetowanie. Mecz w Chorwacji oglądał wyróżniony w klubowej Galerii Sław Ivan Runje.
– Oglądałem mecz od początku. Przez pierwsze minuty byłem lekko poddenerwowany, potem po trzeciej bramce ogarnęła mnie duma, ale ostatni kwadrans meczu już pominąłem, bo zaczął mnie łapać depresyjny stan. Przecież gdyby nie kolano, to mógłbym być razem z nimi, mógłbym pomagać im w tym tytule. To była chyba nawet lekka zazdrość. Ale cieszę się niezmiernie z sukcesu mojej Jagiellonii. To niewyobrażalny sukces – powiedział były piłkarz Jagi.
– Przyznam, że wyłączyłem w niedzielę wszystkie swoje media społecznościowe. Dostałem dwa zdjęcia pucharu, ale nie mogę tego oglądać. Bardzo żałuję, że nie mogłem w tym uczestniczyć, ale czasami zdrowie weryfikuje wszystkie plany. Niemniej najserdeczniej gratuluję Jagiellonii mistrzostwa Polski. Byli najlepsi, teraz czas na Europę – dodał Chorwat.
Z wysokości trybun mistrzowski mecz Jagiellonii śledziło wiele legend białostockiego klubu. Wśród nich był między innymi popularny "Franek łowca bramek", czyli Tomasz Frankowski.
– Emocje w sobotę były duże, ale one były we mnie od początku tego sezonu, gdy Jagiellonia wystartowała po mistrzostwo. Choć myślę, że niewielu zdawało sobie sprawę z tego, że Jagiellonia rzeczywiście zgarnie tytuł. Przyznam, że to dla mnie niespodzianka, bo mam w pamięci, co działo się w Jadze rok temu – stwierdził były reprezentant Polski i pięciokrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków.
Podwójną okazję do świętowania miał legendarny trener Jagiellonii Ryszard Karalus, który w sobotę cieszył się z pierwszego mistrzostwa klubu, a dzień później obchodził swoje 79. urodziny.
– To były dwie dobre okazje do zabawy. W sobotę przeżywałem ogromne emocje. To zasłużone mistrzostwo Polski dla Jagiellonii, bo oni grali najlepszy futbol. Mocniej zabiło mi serce po ostatnim gwizdku. W styczniu spotkałem się z moimi wychowankami Markiem Citką, Jackiem Chańką, Tomkiem Frankowskim i życzyliśmy Jagiellonii tego, co zdobyliśmy jako juniorzy w 1992 roku, czyli mistrzostwa. Udało się – mówi powiedział Karalus.
Zdobywając mistrzostwo, Jagiellonia wraca do europejskich pucharów. Zespół rozpocznie grę od 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Tam czekają na niego między innymi drużyny z Azerbejdżanu, Danii czy Norwegii.
– Chciałbym móc powiedzieć, żeby Europa przed nami drżała, a przynajmniej, by było tak w eliminacjach. Liczę na to, że Jagiellonii uda się przejść przynajmniej jedną rundę europejskich pucharów, tak by klub grał jesienią w fazie grupowej. Jaga wie, jak grać – ocenił Frankowski.
– Ten sukces trzeba będzie teraz umieć skonsumować. Były kluby, które zdobywały tytuł, a w kolejnych sezonach grały dużo gorzej. Nad sukcesem trzeba umieć panować. Jak opadną w tym tygodniu emocje, to dużo pracy czekać będzie trenera, dyrektora i prezesa, bo przed drużyną niebywale ważne eliminacje europejskich pucharów, które przy wygraniu przynajmniej jednego dwumeczu zapewnią Jagiellonii europejską jesień i bardzo duży zastrzyk gotówki – skomentował Karalus.
Drużyna oraz cały sztab Jagiellonii rozjedzie się teraz na urlopy. Piłkarze wrócą do treningów za około dwa tygodnie. Wówczas rozpoczną przygotowania do kolejnego sezonu. Jagiellończycy 19 czerwca poznają swoich pierwszych rywali w eliminacjach Ligi Mistrzów.