Polska pływaczka – Alicja Tchórz – poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w jej organizmie wykryto zabronioną substancję – metyloheksanoaminę. "Nigdy nie stosowałam żadnych niedozwolonych środków" – tłumaczy zawodniczka w wydanym przez siebie oświadczeniu.
Największymi sukcesami Polki są medale mistrzostw Europy na krótkim basenie. Podczas imprez w 2015, 2017, 2019 i 2021 roku zdobyła ich łącznie siedem, w tym dwa złote.
O pływaczce zrobiło się głośno trzy lata temu nie tylko z powodów czysto sportowych. Tchórz znalazła się bowiem w gronie pływaków, którzy musieli wrócić z igrzysk olimpijskich w Tokio jeszcze przed startem. Wszystko przez złą interpretację przepisów Polskiego Związku Pływackiego, który wysłał do Japonii zbyt wielu zawodników.
Teraz za pośrednictwem mediów społecznościowych zawodniczka poinformowała, że w jej organizmie podczas zawodów Grand Prix w Warszawie wykryto metyloheksanoaminę (próbka B potwierdziła wynik) – środek działający na ośrodkowy układ nerwowy.
Na sprawę błyskawicznie zareagowała POLADA, która tymczasowo zawiesiła Tchórz. Zawodniczce grożą dwa lata dyskwalifikacji.
Pełna treść oświadczenia zawodniczki:
Zawsze staram się być szczera. Niejednokrotnie dostawałam za to mocne "bęcki". Jestem postrzegana jako osoba silna fizycznie i psychicznie. Sport dużo mnie nauczył. Dostarczył wielu pozytywnych wrażeń (podróże, zwycięstwa). Przyniósł też wiele przeszkód m.in. nieoczekiwany powrót z Igrzysk w Tokio. Ze wszystkich tych doświadczeń starałam się wynosić naukę i doświadczenie.
Pomimo moich starań ostatnie lata nie są dla mnie łatwe. Nie chcę się tutaj, aż nadto uzewnętrznić, bo wiem, że każdy w swoim życiu napotyka mniejsze i większe problemy. Niemniej zmuszona jestem Wam przekazać druzgocącą dla mnie informację.
Jak grom spadła na mnie wiadomość, że w mojej próbce moczu pobranej podczas GP w Warszawie została wykryta substancja zabroniona (5-methylhexan-2-amine). Jak pamiętacie, do samej kontroli podeszłam wesoło (link opost o startach w Warszawie). Była to jakaś 100. kontrola w karierze. Do zawodów przystępowałam z czystej pasji do sportu i chęci promocji zdrowego trybu życia, bez nastawienia na super wyniki (jeszcze dzień wcześniej agitowałam na ulicach Wrocławia do udziału w wyborach samorządowych).
Nigdy nie stosowałam żadnych niedozwolonych środków. Od 2008, czyli przez 16 lat byłam systematycznie badana (w tym systematycznie przekazywałam swoje dane pobytowe i mogłam być kontrolowana codziennie). Zawsze wyniki kontroli były negatywne, co stanowi dowód potwierdzający moją uczciwość w sporcie. Dlatego nie spodziewałam się, że tym razem będzie inaczej.
Nie muszę chyba mówić, jak duży to jest dla mnie cios właściwie na koniec mojej kariery sportowej. Byłam w szoku (nadal jestem), dlatego szybko poprosiłam o badanie próbki B i dokumentację z badań. Zastanawiałam się, jak to coś mogło się znaleźć w moim organizmie. Zaczęłam szukać źródła i czytać na temat tej substancji. Dowiedziałam się, że jest to substancja dozwolona w okresie poza-zawodami i zabroniona wyłącznie w okresie zawodów.
Okazało się również, że stężenie w mojej próbce wynosiło 81 NANOGRAM/ml, a próg WADA to 50 nanogram/ml. Także jest ono na granicy. W sytuacjach, gdy ktoś świadomie bierze substancję niedozwoloną i chce sobie "pomóc" na starcie, to stężenia sięgają kilku miligram, czyli 1 000 000 razy więcej niż wykryto u mnie.
Niesamowite, z jaką dokładnością działają akredytowane laboratoria (uważam, że to bardzo dobrze). Mimo bardzo małego prawdopodobieństwa na inny rezultat (na świecie zdarzyło się to tylko kilka razy) z nadzieją pojechałam na otwarcie próbki B. Niestety ja również nie poprawiłam tej statystyki.
Jak większość zawodników stosuję suplementację (nie kupuję odżywek z zagranicy lub nieznanych stron, czy producentów), którą staram się zawsze dokładnie wypisać na protokole kontroli antydopingowej. Zawsze pozwalałam również na pozostawienie moich próbek w celach badawczych. Jest to zgoda dobrowolna (bez wpływu na badanie), jednak w ten sposób chciałam się przyczynić do rozwoju nauki i czystego sportu.
Niestety różne suplementy są produkowane na tych samych liniach produkcyjnych i zdarzają się zanieczyszczenia. Wykryta w moim organizmie substancja niestety jest częstym źródłem zanieczyszczeń suplementów. Dlatego jestem w trakcie badań moich odżywek.
Teraz mam jedynie nadzieję, że analiza laboratoryjna suplementów potwierdzi moje przypuszczenia, że źródłem tego zamieszania jest zanieczyszczony produkt. Przypuszczenia te są uzasadnione ze względu na śladową ilość wykrytej substancji. To natomiast pozwoli mi udowodnić Wam wszystkim, że substancja ta znalazła się u mnie nieświadomie i przez przypadek. A POLADA przez to nie będzie dla mnie surowa.
Niestety przyszło mi stoczyć kolejną (być może najważniejszą w mojej karierze sportowej) walkę o to, że jestem uczciwym sportowcem.
Głęboko jednak wierzę, że wszystkie działania, jakie zamierzam podjąć, doprowadzą do wyjaśnienia tej sprawy. Chciałabym również prosić kibiców oraz przedstawicieli mediów, by nie wydawali w mojej sprawie wyroku i nie osądzali mnie do czasu wyjaśnienia sprawy, przy czym niech to będzie przestroga dla wszystkich zawodników, że musimy jeszcze bardziej uważać.
Wierzę, że pomimo zaistniałej sytuacji, tak jak po Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, tak i teraz wrócę jeszcze silniejsza.