| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Akademia Legii rok w rok przechodzi zmiany, z którymi wiążą się także nowe twarze. Wojskowi kończą drugi rok juniorskiej piłki pod wodzą Marka Śledzia, który został zatrudniony przy Łazienkowskiej przez Jacka Zielińskiego. 56-latek z przeszłością w szkółkach Lecha, Miedzi czy Rakowa Częstochowa miał przejąć działkę młodzieżowego futbolu w Legii i sprawić, by Łazienkowska znów zaczęła kojarzyć się z juniorami pukającymi do drzwi pierwszego zespołu.
Legia ma za sobą trudne miesiące w kwestii młodzieży w pierwszym zespole. Stołeczny klub musiał zapłacić pół miliona kary za niewystarczającą liczbę minut juniorów na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Do tego klub nie zaistniał w klasyfikacji Pro Junior System. Na podwórku akademii pojawiają się także zgrzyty. Największym jest kwestia rezerw, które ponownie nie wywalczyły awansu do drugiej ligi. Do tego doszły pożegnania z dwoma doświadczonymi trenerami stołecznej szkółki, które przebiły się do internetowej świadomości i wzbudziły złość kibiców.
W środowisku piłki młodzieżowej funkcjonuje obiegowa opinia, że Śledź bardzo lubi dyscyplinę i pracowników, którzy nie dyskutują z jego poleceniami. Dialog w prowadzonych przez niego akademiach bywa ograniczany. – To nie lider grupy a szef – mówi jeden z naszych rozmówców, zwracając uwagę, że to podobne, ale jednak bardzo różne określenia.
Jasno trzeba zauważyć, że od początku kadencji Śledzia nie było fali zwolnień, choć tego się początkowo spodziewano. Rotacja nie jest większa, niż w przeszłości. Wiadomo już, że latem klub za sprawą dyrektora zrezygnuje z dwóch doświadczonych szkoleniowców, którzy od dawien dawna byli przy Łazienkowskiej i pracowali z wieloma adeptami szkółki.
Legia żegna się z Dariuszem Rolakiem i Mateuszem Kamudą. Pierwszy prowadził rocznik U17, który już wygrał swoją ligę (wschodnią) i za moment powalczy o mistrzostwo Polski. To właśnie z tego rocznika pochodzi czterech kadrowiczów walczących obecnie na Euro. Mowa o Jakubie Adkonisie, Stanisławie Gierobie, Janie Leszczyńskim i Mateuszu Szczepaniaku. Dwaj ostatni przed wyjazdem na turniej trenowali z pierwszym zespołem i zapewne pojadą na obóz z pierwszą drużyna.
Kamuda przez lata pełnił istotne role w opiece nad zawodnikami o wysokim potencjale.. Ma na koncie trzy mistrzostwa Polski juniorów starszych w roli drugiego trenera. To dawało też doświadczenia w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Był też szefem departamentu rozwoju zawodników czy progresu indywidualnego.
Z czego wynika pożegnanie z trenerami, którzy od dawien dawna pracowali w akademii Legii i zbierali dobre opinie? Z otoczenia LTC słyszymy, że mowa o pewnej różnicy zdań, posiadaniu własnej opinii. I to niekoniecznie zbieżnej we wszystkich tematach z dyrektorem Śledziem.
To nie pierwsze takie przypadki. Już wcześniej z akademią pożegnał się Rafał Klimkowski. Pracę stracił też Marcin Mięciel, który został obwiniony o odejście jednego z napastników, z którymi pracował. Zdaniem władz szkółki jego winą było, że piłkarz nie przedłużył kontraktu i wybrał inną opcję rozwoju. Rozstań z akademią było jeszcze więcej.
Akademia Legii stała się autokratyczna, mniej w niej wymiany poglądów niż w przeszłości. Czy to dobrze? Pokażą to kolejne sezony, bo niczego nie da się ocenić w krótkim czasie, zwłaszcza przy okazji szkolenia młodzieży. To praca trudna, ale jednocześnie komfortowa, bo nie weryfikuje w pełni na dystansie sprinterskim. To konkurencja dla długodystansowców.
Kto nie zgadza się ze Śledziem, ten nie ma przyszłości w jego akademiach. To słowa, które słyszymy od wielu obecnych i byłych współpracowników dyrektora legijnej szkółki. Kluczem jest wynik, a kiedy ten jest dobry, pojawia się mniej pytań i zastrzeżeń. Rezultatem zawsze można odbić wszelkie wątpliwości i zapewne potencjalne medale drużyn U19, U17 i U15 będą wykorzystywane jako argumenty na to, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. To może też wpływać na pozycję konkretnych trenerów, choć nie będzie broniło każdego. O tym przekonał się Rolak, który mimo wielkiej szansy na mistrzostwo, w przyszłym sezonie nie będzie już pracował w Legii.
Juniorzy starsi Legii Warszawa na kolejkę przed końcem rozgrywek awansowali ponownie na pierwsze miejsce w lidze. Wojskowi mają punkt przewagi nad Lechem Poznań i o tytuł zmierzą się z Jagiellonią Białystok. Stołeczna drużyna nie triumfowała od czasów hat-tricka dokonanego za kadencji Piotra Kobiereckiego (2015-2017).
Legia ma szansę przegonić złe wspomnienia, bo w poprzednich latach nie zdobywała tytułów, a dodatkowo poprzedni sezon wymagał walki o utrzymanie. Wojskowi pojawiali się nawet w strefie spadkowej, ale ostatecznie stanęło na pierwszym miejscu.
Filip Raczkowski przejął drużynę U19 latem 2022 roku. Szkoleniowiec zastąpił Grzegorza Szokę, który w poprzednim sezonie był bliski straty pracy w trakcie rozgrywek. Nowy opiekun juniorów starszych miał dwuletni staż przy Łazienkowskiej i… był typowany od początku jako kandydat do awansu. Także przez fakt wcześniejszej współpracy ze Śledziem. Jednocześnie kiedy pytamy o 32-latka, trudno usłyszeć negatywne opinie na temat jego merytoryki. Więcej zastrzeżeń budzą inne aspekty, .
Raczkowski być może będzie mistrzem Polski z juniorami starszymi Legii. Możliwe także, że już w kolejnym roku otrzyma nowe wyzwanie. Rozważana jest kwestia następcy Piotra Jacka w rezerwach. W trakcie sezonu wiele mówiło się o zwolnieniu trenera trzecioligowych rezerw, które zaprzepaściły już szansę na awans. Prowadzono rozmowy między innymi z Marcinem Pogorzałą z rezerw ŁKS-u. Pojawiały się też inne kandydatury, choć starano się ukrywać fakt, że Legia jednocześnie rozmawia z różnymi szkoleniowcami.
Na dziś faworytem do objęcia rezerw jest Raczkowski. To zaufany człowiek Śledzia, z którym współpracował już łącznie w trzech klubach. – Wspólnie działaliśmy przez trzy lata w Rakowie Częstochowa, wcześniej przez rok w Miedzi Legnica. Osobiście znamy się też trochę dłużej. Przez ten czas nie dość, że był moim tutorem, to największym przyjacielem, jeśli chodzi o piłkę nożną. Zawdzięczam mu bardzo dużo, a tak naprawdę nie wiem, czy w zamian coś dałem. Nie mogę powiedzieć, że nauczył mnie wszystkiego, bo byłbym nie fair w stosunku do osób, z którymi wcześniej pracowałem. Natomiast większości rzeczy nauczyłem się właśnie od trenera Śledzia. Mówię tu i o kwestiach szkoleniowych, jak i prywatnych. Wszystko, co związane z piłką, zawdzięczam jemu – opowiadał Raczkowski w rozmowie z oficjalną stroną Rakowa.
Rezerwy Legii najpewniej będą miały nowego trenera. Stołeczna drużyna w ostatni weekend ostatecznie straciła szanse na awans. O zwolnieniu Jacka mówiło się już w trakcie rozgrywek. Pojawił się nawet pewien warunek. Gdyby strata do lidera przekroczyła dziesięć punktów, to 47-latka nie byłoby już przy Łazienkowskiej.
O klęsce trzecioligowego projektu w Legii już obszernie informowaliśmy. Druga drużyna ma być miejscem do rozwoju dla młodzieży, za to ma jedną z najstarszych kadr w całych rozgrywkach. Raptem dwóch juniorów (Jan Ziółkowski, Kacper Wnorowski) przekroczyło barierę 50 procent możliwego czasu gry! Trzech kolejnych graczy prezentowało się na boisku przez ponad 1000 minut (Wiktor Puciłowski, Sebastian Kieraś, Szymon Grączewski).
W rezerwach postawiono na zbyt duże grono doświadczonych zawodników, a wielu z nich nie spełniało oczekiwań. Śledź chciał, by młodzież czerpała od starszych graczy. Próbowano pozyskać Michała Pazdana, ściągnięto Michała Kucharczyka, ale też kilku graczy bez większej przyszłości na poziomie centralnym.
Teraz przy Łazienkowskiej trwa liczenie na zmiany w kwestii organizacji rozgrywek drugiej ligi. Powiększenie ma sprawić, że łatwiej będzie także o awans. Legii zależało na tym, by stało się to jak najszybciej, bo rezerwy mogłyby trafić do baraży. W piłkarskich kuluarach krążyły wieści, że Wojskowi, ale też Lech Poznań mogą być zainteresowani takim scenariuszem.
Przy Łazienkowskiej chciano dokonać awansu za wszelką cenę. Poświęcono na to duże środki. Drugi zespół wpychano na poziom centralny szukając każdej możliwej szczeliny. Przepychając temat kolanem. Nie skupiano się na pracy szkoleniowej, za to liczono, że poprzez transfery i kontrakty uda się złożyć zespół radzący sobie z promocją. To właśnie dotyka też całej akademii, w której duże oczekiwania ma się względem skautingu, a gdzieś w tle toczy się rozwój zawodników.
W szkoleniu młodzieży mówi się o tym, że rezultat powinien być efektem pracy, a nie tylko suchym celem. Jednocześnie w akademii Legii zaczął panować swego rodzaju kult wyniku. Wynik rezerw ma mieć też wpływ na przyszłość Marka Śledzia, który ma jeszcze roczny kontrakt z akademią Legii. Co może przedłużyć umowę? Nie dawka wychowanków w pierwszym zespole, kwota ze sprzedaży utalentowanej młodzieży, ale… wygrane. Umowa dyrektora ma być automatycznie przedłużona w wypadku odpowiedniej liczby mistrzostw najstarszych ekip młodzieżowych czy rezerw. Jakie są proporcje? Tu konkretów brakuje.
Akademia Legii wybrała swoją drogę. Nieco inną niż w przeszłości, choć nie rewolucyjną. Pojawiły się nowe zasady na boisku, nowe określenia, choć nie ma odkrywania piłki młodzieżowej od nowa. Nie o to zresztą też chodzi. Szkolenie juniorów ma być po prostu skuteczne i owocować kolejnymi kandydatami do pierwszego zespołu. To klucz, który będzie dawał wymierne efekty całemu klubowi. Medale, puchary na szczeblu młodzieżowymi są miłe, mogą być bodźcem, ale nie będą nigdy w pełni najważniejsze.
Przez ostatnie miesiące pozytywnie ocenia się utworzenie przez Legię Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Książenicach. Kwestie organizacyjne są dużym plusem Śledzia. Dodatkowo władze akademii objęły pełen nadzór nad skautingiem młodzieżowym. Od początku kadencji obecnego dyrektora dokonano już 67 transferów do akademii i rezerw. Proporcje? Siedemnastu zawodników z Warszawy i okolic. Ośmiu z województwa mazowieckiego. Do tego doszło 34 graczy z pozostałych regionów Polski, a także osiem transakcji zagranicznych.
W samych rezerwach potrafiono testować wielu piłkarzy. Pewnego lata na treningach zameldowali się Chahine van Bohemen (dziś Al Jazira z ZEA), Cheikh Diamanka (Hebar), Petko Panajotow (CSKA Sofia) czy Enrique Nieves oraz Ivan Rodriguez pozostający bez klubów. Był też Maksym Khlan, który trafił do Lechii Gdańsk i okazał się wyróżniającą postacią drużyny wracającej do PKO BP Ekstraklasy.
Legia już przygotowuje się do nowego sezonu za pośrednictwem transferów. Kontrakt z klubem podpisał Kacper Boratyński ('09) z Hutnika Kraków. Przedłużono też kontrakt Samuela Sarudiego, Słowaka, który wraz z Samuelem Kovacikiem trafił zimą na Łazienkowską.
Legia postawiła na szeroki skauting wśród obcokrajowców. Kluczem Wojskowych są też wyniki i medale w piłce młodzieżowej. Opcją rozwoju dla niektórych juniorów ma być też opcja wzięcia udziału w letnim zgrupowaniu. Na obozie w Austrii mają zameldować się między innymi gracze wypożyczeni wiosną (Igor Strzałek czy Jordan Majchrzak), a także juniorzy: Leszczyński, Szczepaniak czy Pascal Mozie, który ma za sobą dynamiczne negocjacje kontraktowe, kiedy w zależności od sytuacji, miał opcję bycia w wyższym lub niższym roczniku.
Jednocześnie Legia wciąż nie zatamowała odejść zawodników, którzy nie do końca wierzą w szansę zaistnienia przy Łazienkowskiej. Wspominany wcześniej Grączewski przez długi czas uznawany był za piłkarza z potencjałem. Za chwilę będzie rozwijał się w innym ekstraklasowym klubie, bo ma podpisać umowę z Górnikiem Zabrze. Wciąż pod znakiem zapytania jest przyszłość Rejczyka, choć to raczej kwestia pierwszej drużyny. Z kolei Kacper Potulski gra w kadrze do lat 17 i postawił na przenosiny do FSV Mainz.
Akademia Legii wciąż jest produktem, który się zmienia i to naturalne. Wciąż jednak stołeczna szkółka potrzebuje większej klarowności i pewności względem niektórych procesów. Swego czasu na Łazienkowską trafił Rafał Matusiak, który był szefem akademii Jagiellonii. Miał być kluczową osobą w procesie szkolenia, choć słyszymy, że jego potencjał nie jest wykorzystywany. W tej chwili w rolę prawej ręki dyrektora wciela się Piotr Zasada.
O akademii Legii chcieliśmy porozmawiać z jej przedstawicielami. Chętnych na dyskusje praktycznie nie ma. Nie inaczej jest z dyrektorem Śledziem, który nie odbierał telefonu.