Cel jest jeden – awans na igrzyska olimpijskie. – Zrobię wszystko, by tam być – zapewnia nas Nikola Horowska. Za kilka dni weźmie jeszcze udział w mistrzostwach Europy w Rzymie. Tam może włączyć się do walki o medale. – Wywalczenie miejsca na podium to jedno z najlepszych uczuć, które może mieć sportowiec. Spełniłam już marzenia, a mam kolejne – dodała.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak spędziłaś ostatnie dni?
Nikola Horowska: – Na przygotowaniach. Jestem na zgrupowaniu w Spale. Chcę jeszcze bardziej poczuć klimat zbliżających się mistrzostw Europy. Przede mną kolejny start w czwartek w Lublinie na 100 metrów. Potem czas na skupienie na starcie w Rzymie.
– Sprint to tylko dodatek?
– Tak. Na pierwszym miejscu w tym roku jest skok w dal. Musiałam wybrać jedną konkurencję. Trwa najważniejszy sezon – olimpijski. Nie mogę się rozdrabniać.
– Mimo to widzisz sens w bieganiu na krótkich dystansach?
– Jasne. Lubię biegowe przetarcie. Najlepsze wychodzi na zawodach. Muszę być szybka, by daleko skakać. Jestem na dobrej drodze. Wszystko idzie po mojej myśli.
– Dużo zmieniłaś w przygotowaniach?
– Niekoniecznie. Te, które mam, pozwalają osiągać dobre wyniki na skoczni. Wspólnie z trenerem skupiliśmy się głównie na technice. Nadal mam kłopot z trafieniem w belkę, ale liczę, że do występu w Rzymie wszystko zostanie wypracowane.
– Otrzymałaś powołanie na mistrzostwa Europy. Na co się nastawiasz?
– Nie chcę nakładać na siebie zbędnej presji. Niekiedy, gdy za dużo powiem, chcę za wszelką cenę to osiągnąć. Wolę mówić mniej. Na pewno chciałabym być w finale. Będę do tego dążyć. A potem? Niech się dzieje. Pewnie już to jest zaplanowane "u góry".
– Nadal potrzebujesz obycia na wielkiej sportowej scenie?
– Ważne starty nie wywierają już tak dużej presji jak wcześniej. Jestem spragniona występów. W końcu mogę indywidualnie pokazywać się na mistrzowskich imprezach. Nadal zbieram doświadczenie, ale już trochę wiem o sporcie. Potrafię sobie radzić w bardziej stresujących startach.
– Kto najbardziej pomógł ci w ostatnich tygodniach?
– Zdecydowanie trener Tomasz Saska. Jest w tym roku bardzo zaangażowany. Postawił wszystko na jedną kartę. Mamy sporo wyjazdów. Liczymy, że we Włoszech wszystkie puzzle się złożą i będziemy zadowoleni z wyniku. Bardzo pomógł mi również fizjoterapeuta Artur Zaczek. Ufam mu. W trakcie jednego ze zgrupowań zapobiegał niechcianym kontuzjom.
– Żyjesz na walizkach?
– W ostatnim czasie tak. Momentami jest trudno. Natłok podróży bywa duży. Mam za sobą startowy maraton. Walizki były cały czas są w ruchu. Przyzwyczaiłam się. Jeśli jednak ktoś popatrzy na mnie z boku może pomyśleć: "Nie no, wariatka!", haha. Koniec końców, takie życie się opłaca. Lubię tak funkcjonować. Wiem, z czym to się wiąże. Chcę być coraz lepszą zawodniczką.
– Żeby nie zwariować współpracujesz z psychologiem?
– Podjęłam współpracę z profesorem Janem Blecharzem. Jest jednym z najlepszych. Wiem, że chce mi pomoc. O to mi chodziło. To było konieczne. W konkurencjach technicznych głowa odgrywa jeszcze bardziej kluczową rolę niż w biegu. Konkurs jest dłuższy. Cały czas należy pozostawać w pełnej koncentracji. Nie należy to do najprostszych rzeczy. Nadal się tego uczę. Powiedziałam sobie, że muszę zrobić wszystko, by być na igrzyskach. Takiego planu się trzymam.
– Co robisz w wolnych chwilach?
– Do tej pory lubiłam wyskoczyć na zakupy albo na spotkania z przyjaciółmi. W tym sezonie to bardzo ograniczone. W grę wchodzą spacery, obcowanie z naturą, czytanie książek i oglądanie filmów. Jestem bardzo skupiona na sporcie.
– Wiesz już też, jak smakują medale międzynarodowych imprez.
– Póki co, "tylko" na Uniwersjadzie. Wywalczenie miejsca na podium to jedno z najlepszych uczuć, które może mieć sportowiec. Spełniłam marzenia, a mam kolejne.
– Czujesz, że w kadrze nastąpiła zmiana pokoleń?
– Zdajemy sobie sprawę, że młodzież ma się powoli przebijać. Fajnie, że mogę być częścią nowej ekipy. Czuję, że jesteśmy zauważalni. Bardziej doświadczeni zawsze służą pomocą.
– Na koniec wątek olimpijski. Minimum w skoku w dal wynosi 6,86 metra. Bardzo wysoki poziom. Jesteś w stanie je osiągnąć?
– Niektórzy z takimi rezultatami walczą o medale międzynarodowych imprez. Nie zmienia to jednak faktu, że do ostatniej chwili będę chciała o nie walczyć, żeby nie musieć oglądać się na ranking. Jestem przygotowana na taką odległość. Wszystko musi się zgrać w czasie. Wtedy mogę polecieć naprawdę daleko!