Real w sobotę zmierzy się na Wembley z Borussią Dortmund w finale Ligi Mistrzów. Królewscy mają szansę, by sięgnąć po 15. w historii Puchar Europy. Kibu Vicuna wyznał, że niepokoi go atmosfera panująca w zespole z Madrytu. – Dostrzegam niepokojące sygnały i mam nadzieję, że nikt nie podejdzie do tego spotkania lekceważąco – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL hiszpański trener, który prowadził m.in. Wisłę Płock i ŁKS.
👉 Najważniejszy mecz sezonu! Śledź finał Ligi Mistrzów [NA ŻYWO]
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jaki mecz obejrzymy w sobotę na Wembley?
Kibu Vicuna: – Wydaje mi się, że to Real będzie utrzymywał się przy piłce. Ważny będzie środek pola. Każdy uważa, że faworytami są Królewscy, ale trzeba pamiętać, że Bayer Leverkusen miał pokonać Atalantę w finale Ligi Europy, a Manchester City miał wygrać z Manchesterem United w starciu o Puchar Anglii. To powinna być przestroga dla zespołu Carlo Ancelottiego. Drużyna z Madrytu nie będzie miała łatwo, bo Borussia to zespół mocny fizycznie i groźny w kontratakach.
– Na co muszą uważać Królewscy?
– Bardzo groźnymi zawodnikami Borussii są Karim Adeyemi i Jadon Sancho, którzy mogą wyrządzić Realowi krzywdę w szybkim ataku. Real musi również zachować czujność przy stałych fragmentach gry i dośrodkowaniach na Niclasa Fuelkruga. Poprzedni rywale Królewskich w Lidze Mistrzów grali na Nacho i starali się wykorzystać to, że Hiszpan nie ma tak imponujących warunków fizycznych, jak Antonio Ruediger. W tym sezonie był też w nieco gorszej formie od Niemca. To samo mogą zrobić piłkarze BVB.
– Myśli pan, że Real znów straci bramkę i będzie odrabiał straty w końcówce? Jak wytłumaczyć to, czego regularnie dokonują gracze z Madrytu?
– Królewscy mają wielką jakość i wydaje mi się, że są bardzo pewni siebie. Nawet gdy pojawiają się problemy, mają przekonanie, że dadzą sobie radę. Przed finałem dostrzegam jednak niepokojące sygnały. Odnoszę wrażenie, że hiszpańska prasa mało zajmuje się Borussią. Więcej miejsca poświęca się przyjściu Kyliana Mbappe, szczegółom jego prezentacji. Podobne odczucia mam, gdy słucham wypowiedzi Ancelottiego i piłkarzy. Jest trochę za spokojnie. Mam jednak nadzieję, że nikt nie podejdzie do spotkania lekceważąco, bo byłoby to zgubne. Borussia wyszła z bardzo trudnej grupy, później każdy chciał z nią grać w ćwierćfinale, bo wydawała się najsłabszym rywalem. Najpierw zdziwili się gracze Atletico Madryt, a potem Paris Saint-Germain.
– Wracając do sobotniego finału – w bramce zobaczymy prawdopodobnie zobaczymy Thibaut Courtois, który stracił niemal cały sezon. Andrij Łunin ostatnio nie trenował z powodu grypy. Wpuszczenie Belga do bramki będzie dużym ryzykiem?
– To najlepszy bramkarz świata i jeśli masz kogoś takiego w kadrze, powinieneś z niego skorzystać. Courtois grał przez ostatni miesiąc i przygotowywał się do występu w finale. Już przed półfinałowymi meczami z Bayernem Monachium uważałem, że jeśli Real awansuje do finału, to na Wembley może zagrać Courtois.
– Real na początku sezonu stracił wspomnianego już Courtois i Edera Militao, potem z gry wypadł David Alaba, ale Królewscy i tak wygrali w cuglach La Liga oraz awansowali do finału Champions League. Co było kluczowe?
– Jeden człowiek – Carlo Ancelotti. Włoch nie panikował, nie narzekał, tylko zachowywał spokój i znajdował rozwiązania kolejnych problemów. Pomogło to, jak szybko w zespole zaaklimatyzował się Jude Bellingham. Vinicius Junior jest dziś w pierwszej trójce najlepszych piłkarzy na świecie. Kapitalnie radził sobie Antonio Ruediger, który stał się prawdziwym liderem, wielki sezon rozgrywa Toni Kroos. Nie wolno też zapomnieć o Andriju Łuninie. Wykorzystał szansę, czego nie można powiedzieć na temat Kepy Arrizabalagi. Wielką wartością okazali się też tacy zawodnicy jak Brahim Diaz czy Joselu. Przed sezonem trudno było przewidzieć, że odegrają aż tak ważną rolę.
– Wspomniał pan o Kroosie, który sobotnim meczem na Wembley pożegna się z klubowym futbolem. Real zdoła go bezboleśnie zastąpić?
– Pewne jest to, że nie da się sprowadzić kogoś w jego miejsce, bo drugiego piłkarza o takiej charakterystyce po prostu nie ma dziś na świecie. Real zawsze potrafił jednak zastąpić swoje legendy. Udało się zastąpić Ikera Casillasa, Sergio Ramosa czy ostatnio Karima Benzemę i podobnie będzie tym razem. Królewscy przygotowywali się na odejście Kroosa, w kadrze są Eduardo Camavinga, Aurelien Tchouameni albo Fede Valverde. To piłkarze o odmiennym profilu od Niemca, dlatego będzie to wyglądało nieco inaczej.
– Latem do Realu dołączy Kylian Mbappe. Jak będzie funkcjonowała drużyna z nową gwiazdą?
– Sądzę, że Ancelotti zdecyduje się na ustawienie z dwoma napastnikami i Mbappe wejdzie do składu kosztem Rodrygo. Być może czasami zobaczymy z przodu trio Vinicius Junior-Mbappe-Rodrygo, ale pewnie będzie dochodzić do tego w mniej ważnych meczach lub w końcówkach spotkań, gdy Królewscy będą musieli odrabiać straty. Ustawienie trzech tak ofensywnych graczy w spotkaniach z topowymi rywalami mogłoby zachwiać proporcjami między atakiem, a obroną.
– Królewscy mogą nawiązać do lat 2016-2018, gdy wygrali Champions League trzy razy z rzędu?
– Z Mbappe w składzie będzie to możliwe. Obecnie Real to najlepszy klub na świecie, ale nie ma jeszcze najlepszej drużyny. Według mnie minimalnie mocniejszy jest Manchester City, chociaż to Królewscy wygrali ostatni dwumecz. Z Viniciusem i Mbappe Real będzie już jednak silniejszy od The Citizens. Scenariusz, w którym znowu trzy razy z rzędu sięgnie po Champions League, jest możliwy.
– Kto będzie triumfował w sobotnią noc na Wembley?
– Myślę, że jednak będzie to Real. Być może Królewscy nie wygrają jakoś efektownie, ale mają olbrzymie doświadczenie w rozgrywaniu takich meczów. Sądzę, że znów je wykorzystają.