| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Zimą prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski zdecydował się na eksperyment i zatrudnił w roli trenera Alberta Rude. Gdyby wówczas zapytał o opinię, zapewne nie zabrakłoby osób, które poleciłyby mu Kazimierza Moskala. On jednak, zamiast wziąć specjalistę od awansów, wolał człowieka, który w przeszłości firmował spektakularne porażki. Rude zaliczył kolejną przegraną, a Moskal wreszcie ma zostać trenerem Białej Gwiazdy.
W zimie Jarosław Królewski zaskoczył wszystkich zatrudniając trenera, którego w Polsce nie znał nikt. Albert Rude to młody hiszpański trener, który z pewnością złożył ciekawe CV, ale miał w nim też kilka spektakularnych porażek. Nim trafił do Krakowa, w ciągu dwóch lat trzykrotnie przegrał w barażach. Dwa razy na Kostaryce w trakcie jednego sezonu, a potem w Hiszpanii, jako trener Castellon.
Prezes Wisły uznał, że to doświadczenie może być cenne w kontekście Wisły, bo zimą wiele wskazywało na to, że Biała Gwiazda zakończy sezon na miejscu barażowym. – Zadziałaliśmy w amerykańskim stylu, bo tam inwestuje się w ludzi, którzy położyli pierwszy, drugi, trzeci biznes i dopiero w kolejnym osiągają sukces. Jest bowiem założenie, że to doświadczenie pracuje na naszą korzyść, szczególnie w młodym wieku. W Polsce natomiast istnieje przekonanie, że jak się raz coś przegrało, to lepiej od razu zakopać się pod ziemię – mówił wówczas Królewski w ″Meczykach″.
W tym samym programie Królewski powiedział zdanie, z którego dziś może się pośmiać, ale będzie to śmiech przez łzy.
– Być może doświadczenie z przeszłości sprawi, że Rude podświadomie będzie chciał uniknąć kolejnej gry w barażach i awansować bezpośredni – powiedział. No i Hiszpan faktycznie uniknął baraży, ale w nieco inny sposób.
Jak podkreślał wybrał hiszpańskiego trenera w taki sposób, w jaki robią to największe kluby na świecie. Na każdym kroku zaznaczał innowacyjność tego wyboru. Wolał trenera, który kilka razy przegrał baraże i w ten sposób zyskał doświadczenie. Wolał takiego od szkoleniowców, którzy doświadczenia zbierali podczas udanych prób awansów. Eksperci, dziennikarze wskazywali wówczas choćby na Kazimierza Moskala, jednak Królewski nie chciał dokonywać wyboru na podstawie intuicji, sukcesów osiąganych w przeszłości czy "znajomości zapachu szatni".
Dziś zmienia zdanie i wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym tygodniu Wisła zaprezentuje Kazimierza Moskala jako nowego trenera. On już dwukrotnie awansował do Ekstraklasy, jako trener ŁKS Łódź. Dwukrotnie prowadził Wisłę, więc zna klub i jego "zapach szatni". Wie też, jak radzić sobie w Europie, bo w 2011 awansował z Wisłą z fazy grupowej Ligi Europy. A przecież przed krakowianami kolejny start w Europie.
Moskal mógł objąć Wisłę już w zimie. Był to wybór zdecydowanie bardziej naturalny i minimalizujący ryzyko porażki w walce o awans do PKO Ekstraklasy. Z pewnością byłby to zdrowszy wybór dla klubu, ale nie byłby okazją do tego, by długo rozprawiać o algorytmach i sztucznej inteligencji. Nowe technologie są w sporcie potrzebne i z pewnością są szansą na postęp, ale nigdy nie warto zapominać o ludzkim, zdrowym rozsądku.