03 cze 2024 | Piłka nożna / Betclic 1 Liga

Trener beniaminka apeluje do PZPN. "Liczę, że przepisy zostaną zmienione"

Duża radość piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego Motoru Lublin (fot. 400mm.pl).

Trener Mateusz Stolarski osiągnął historyczny sukces z Motorem Lublin. Teraz 31-latek może się cieszyć, jednak niewiele brakowało, aby... pożegnał się z pracą. – Liczę, że przepisy zostaną zmienione, aby pojawiła się „dzika karta” dla trenerów, którzy wskoczyli i sobie poradzili – powiedział w rozmowie dla TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Zaskakujący transfer beniaminka? Ważne słowa właściciela klubu

Jedynego gola Arka strzeliła nieprawidłowo

Czytaj też

W momencie wykonania rzut od bramki Olaf Kobacki był ewidentnie na polu karnym (fot. Polsat Sport)

Jedynego gola Arka strzeliła nieprawidłowo

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Jak smakuje awans do PKO BP Ekstraklasy?
Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin: – Bardzo dobrze! To niesamowita historia. Mam 31 lat i zacząć w taki sposób, to coś wielkiego. Dziękuję za to drużynie, sztabowi, prezesowi Jakubasowi, Goncalo i wszystkim, których spotkałem w klubie. Wiele osób pomogło mi w tym, abym mógł odpowiednio przygotować drużynę. Mam nadzieję, że to początek budowania dużego klubu i awans będzie nie tylko wielkim sukcesem, ale właśnie początkiem czegoś wielkiego.

– Czuł trener na każdym kroku duże zaufanie ze strony prezesa Jakubasa?
– Jeżeli prezes zdecydował się na mnie, mając bardzo dużo ofert, to był pierwszy moment, kiedy poczułem zaufanie. Poza tym, prezesi chcą wygrywać (śmiech), ale jak coś przegrało, to nie czułem negatywnych emocji. Chciałem jak najlepiej przygotować drużynę, a prezesowi za wszystko dziękuję.

– W jaki sposób przygotował pan mentalnie drużynę na drugą połowę meczu z Arką? Można było odnieść wrażenie, że na boisku pojawiły się dwa zespoły.
– Najważniejsze jest to, aby nie zatracić siebie. Ludzie robią różne rzeczy w sytuacjach, gdy idzie dobrze. Kozakiem jesteś wtedy, kiedy grasz w swoim stylu, w momencie, jak przegrywasz. Dostaliśmy bramkę po własnym błędzie, ale wierzyliśmy w to, co robimy i ufaliśmy sobie. Tak było do końca, nawet mimo błędu i dwóch, trzech sytuacji Arki, które były z kontrataku. Musiała je mieć, kiedy my graliśmy na odrobienie strat. Nam jak zwykle udało się zachować zimną krew i przechyliliśmy to.

– Przed rozpoczęciem spotkania myślał trener też o swojej przyszłości? W przypadku braku awansu nie mógłby pan nadal pracować w Motorze.
– Chciałbym tutaj dać pewien przekaz. Liczę na to, że mój sukces pozwoli lekko zmienić przepisy dla przyszłych trenerów, którzy będą w takiej sytuacji. Nie mógłbym zostać w klubie, bo przy kwalifikacji na UEFA Pro są jasne zasady i wytyczne. Mam nadzieję, że ludzie rządzący szkołą trenerów zostawią zawsze jedno miejsce, może "dziką kartę", bo dziś ja jestem w tym miejscu i dalej mogę pracować. Gdyby tak się nie stało, to prezes chciał mnie zostawić, ale ja nie mógłbym prowadzić drużyny w pierwszej lidze. Musiałbym "zejść" do drugiej. Liczę, że przepisy zostaną zmienione, aby pojawiła się "dzika karta" dla trenerów, którzy wskoczyli i sobie poradzili. Nie chcę dostawać niczego za darmo, ale mogłyby być dodatkowe punkty np. za awans bądź zdobycie określonej średniej punktowej. Są ludzie mądrzejsi ode mnie. Liczę, że zastanowią się jeszcze nad wytycznymi.

– Ma trener już w głowie plan transferowy na Ekstraklasę?
– Jakiś tam jest, ale teraz sytuacja będzie się rozwijała dynamicznie. Wielu bardzo dobrych zawodników nie myślało o Motorze, a to teraz się zmieni, bo awansowaliśmy do Ekstraklasy. Trochę na rynku się pozmienia.

Jedynego gola Arka strzeliła nieprawidłowo