Siódmym przeciwnikiem reprezentacji Polski siatkarzy w tegorocznej Lidze Narodów byli gospodarze z Japonii. Eksperci oceniali, że mógł to być jeden z najciekawszych meczów biało-czerwonych w VNL. Skład miejscowych był jednak znacznie osłabiony (nie grał między innymi Ishikawa). Ostatecznie spotkanie skończyło się spokojnym 3:0 (25:17, 25:15, 25:20) na korzyść Polaków.
Reprezentacja Polski siatkarzy mecz z Japonią rozpoczęła w składzie Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Jakub Kochanowski, Norbert Huber, Kamil Semeniuk, Tomasz Fornal, Jakub Popiwczak.
3:1, 5:2, 7:4 – tak wyglądał początek meczu z wykonaniu biało-czerwonych. Choć Japończycy zbliżali się dzięki zagraniom Kento Miyaury do rywali, to raz po raz punkty polskiemu zespołowi gwarantował Kurek (9:7). Przewaga urosła (13:8), kiedy goście dodali do tego blok i as serwisowy atakującego. Gdy zapas Polaków wzrósł do sześciu punktów, trener Blain przerwał grę (15:9). Po "czasie" jego podopieczni próbowali chować ręce w bloku Kurkowi, "polować" na niego na siatce, jednak nie byli w stanie nawet zbliżyć się do rywali (19:14). Choć w samej końcówce pojawił się na parkiecie Nishida, to przy pierwszej możliwej okazji... został zablokowany (22:16). Kropkę nad "i" w tym secie postawili sami Japończycy swoją niedokładnością (25:17).
Tak, jak błyskawicznie rosła przewaga Polaków na starcie meczu, tak samo było na początku drugiego seta (5:2). Masato Kai starał się odrobić zapas gości zagrywką, jednak perfekcyjne przyjęcie i atak Hubera mu na to nie pozwoliły (8:6). W tym momencie nie było się do czego przyczepić, jeśli chodzi o grę Polaków (16:9), "wchodziły" im nawet bloki... w dziewiąty metr. Japończycy próbowali jeszcze rzucić przeciwnikom wyzwanie w obronie, podbijając każdą piłkę, ale wciąż ofensywnie ci byli dla nich nie do zatrzymania, jak choćby Tomasz Fornal w sytuacyjnym ataku (20:12). Skończyło się wynikiem 25:15 na korzyść Polski.
W podstawowym składzie w trzeciej partii pojawił się Aleksander Śliwka, nowy zawodnik japońskiego Suntory Sunbirds. Choć sam początek tej odsłony był bardziej wyrównany, to wzorem poprzednich Polska i tak szybko wyszła na prowadzenie. Już przy stanie 9:5 dla biało-czerwonych interweniował trener Blain. Przez dwa sety Japończycy popełnili dziesięć błędów niewymuszonych, kolejne dokładali w połowie trzeciego seta (17:10). To przełożyło się na kolejną partię bez większej historii (poza atakiem Śliwki prawdą dłonią), która zwieńczona została zwycięstwem biało-czerwonych 25:20.
Polska – Japonia 3:0
(25:17, 25:15, 25:20)
Ostatni mecz tej części Ligi Narodów Polacy zagrają z Brazylią. Odbędzie się w sobotę o 8:30.
Czytaj również:
– Trwa "rozbiór" trzykrotnego triumfatora Ligi Mistrzów
– 25 godzin podróży i "maszyna losująca". Kto najgroźniejszym rywalem kadry?
– Element kadry, którego ta potrzebowała. "Przyszła pora na mnie"