Pia Skrzyszowska znów to zrobiła! Polska płotkarka wywalczyła drugi medal mistrzostw Europy w karierze. Tym razem zdobyła brąz. Czeka na nią nagroda specjalna, o czym opowiedziała po biegu.
Korespondencja z Rzymu
Znów wzniosła ręce w geście triumfu. Znów cieszyła się za metą, jak dziecko. Skrzyszowska potwierdziła znakomitą dyspozycję w roku olimpijskim. Tak skomentowała swój wyczyn: – Jechałam tutaj z założeniem, że nie przyjeżdżam bronić medalu, tylko zdobyć kolejny. Zakładałam złoto. Jest brąz, ze świetnym wynikiem i rekordem życiowym. Poziom był światowy. 12.42 sekundy to świetny prognostyk przed igrzyskami. Poprawiłam najlepszy wynik w karierze po dwóch latach. Mam duże nadzieje, myśląc o kolejnych startach. Nie było obaw. W półfinale nie byłam w stu procentach skoncentrowana. Wiedziałam, że w finale muszę pobiec tak, jak zawsze. Poprawnie. Czułam się super na bieżni. Nakręciłam się. Wykorzystałam to.
Chwilę po ukończeniu rywalizacji w jej oczach pojawiły się łzy radości. Co pomyślała od razu po sukcesie? – Nie wiedziałam, jaki jest wynik. Nie mogłam znaleźć czasu. Nie czułam czy jestem druga, czy trzecia. Do końca była niepewność. Po wyniku Francuzki wiedziałam, iż pobiję "życiówkę". Ona ma niesamowity poziom. Czuć, że zbliżają się igrzyska. Poziom w Europie jest kosmiczny. Mój wynik też jest bardzo wysoko na listach. Wiedziałam, że to będzie bardzo dobry bieg. Nikt nie odpuszczał. Pięć-sześć dziewczyn było tu w roli faworytek. Nakręcamy się – przekazała.
Ciężka praca, przyniosła medal, ale to nie koniec nagród. Polka zdradziła, jaka niespodzianka na nią czeka. – Mam dużą czekoladę w plecaku, którą trzymam od urodzin, czyli 20 kwietnia. Nie tknęłam jej. Być może się roztopiła przez upały, ale wolę taką niż zimną i twardą. Liczę, że pójdę z rodziną na pizzę. Nie mam ochoty na McDonald's. Na stadionie były moje siostry i mama. Ona po raz pierwszy widziała mój bieg na żywo. Piękna chwila. Wyjątkowy moment. Płakała, gdy mnie zobaczyła. Chciałam do nich podejść, ale ochrona mnie odpędzała – oznajmiła.
Pia potwierdziła także, że to nie koniec mistrzostw w jej wydaniu. Kibice zobaczą ją ponownie na bieżni, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. – Wystartuję w sztafecie. Jestem w składzie. Fajnie byłoby powtórzyć sukces z Monachium, czyli srebro. Sztafeta jest momentami loterią. Trzeba zrobić dobre zmiany. Będzie więcej czasu na ich ćwiczenie. Ewa Swoboda jest szybka, ja też. Jest szansa na medal, ale na spokojnie.
W ostatnich dniach 23-latka miała jeszcze jedno życiowe zadanie. Przystępowała do egzaminu na prawo jazdy. Finalnie je zdała i jest początkującym kierowcą. – W trakcie egzaminu na prawo jazdy noga mi się trzęsła. W bloku startowym byłam stabilna i opanowana. Nie zmienia to jednak faktu, że więcej osób na świecie ma "prawko" niż medal mistrzostw Europy i takie wyniki! – żartowała.
Zmagania we Włoszech można oglądać na antenach Telewizji Polskiej, TVPSPORT.PL, naszej aplikacji mobilnej i SMART TV.