Na mistrzostwach Europy w lekkoatletyce w Rzymie organizatorzy reglamentują butelki wody. System informacyjny nie działa, a przez Wi-Fi zablokowano możliwość przesyłu plików – żeby sieć jakoś wytrzymała obciążenie. Transport shuttle jeździ jak i skąd chce, na trybunach leżą skręty i zużyte prezerwatywy. Poniżej w toaletach śmierdzi uryną i rośnie mech. Włochy na Stadio Olimpico odkryły swoje najgorsze oblicze. I nikt Włochom nie może nic zrobić.
Czy ten tekst będzie jednym wielkim marudzeniem? Tak. Czy to jest zasłużone stanowisko, jeżeli mówimy o mistrzostwach Europy – najważniejszej lekkoatletycznej imprezie na Starym Kontynencie, a przynajmniej najważniejszej, jaką organizuje European Athletics? Proszę odpowiedzieć sobie samemu.
Rzym to miasto piękne – bez wątpienia. Całe Włochy takie są. Oni tutaj mają najwięcej zabytków na liście UNESCO – aż 58, oni tu mają papieża i najwspanialszą kuchnię świata. Oni tutaj mają słońce i luz, a przy okazji najpiękniej śpiewają hymn. Zresztą szans ku temu mieli już sporo, bo po dwóch dniach rywalizacji lekkoatletów zdobyli po prostu najwięcej medali. To jest ta kadra, która rośnie i która potwierdza, że siłą rażenia może niebawem zacząć ścigać Brytyjczyków. To ta ekipa, która cieszy ludzi, choć tu z małym zastrzeżeniem: nawet występy takich sław jak mistrz olimpijski na setkę Marcell Jacobs nie przyciągnął na Stadio Olimpico kompletu czy choćby dwóch trzecich widowni, co przy innych – równie ciekawych – konkurencjach rozgrywanych w sobotę budzi pewne rozczarowanie.
A jednak ten cudowny Rzym jest jednocześnie brzydki. Odrażający. Męczący i przykry.
Minęły ledwie dwa dni ME, żeby ludzie pracujący przy nich okrzyknęli te zawody jako jedne z najgorszych pod względem logistycznym, jakie zorganizowano za ich żyć. Po pierwsze, obiekt-gospodarz czempionatu nijak nie przystaje do standardów, jakie narzucił chociażby nasz Stadion Śląski. U nas – nawet po wizytach kiboli piłkarskich – toalety lśnią. Tu śmierdzi w nich moczem, a w muszlach nie sposób nie zauważyć pozostałości po fekaliach zostawianych w nich być może nawet kilka tygodni temu. Po drugie, niebieskie krzesełka na obiekcie efektownie wyglądają wyłącznie z daleka. Gdyby zajrzeć pod nie bliżej, okaże się, że beton, do którego są zamocowane, pamięta MŚ w piłce nożnej, jeśli nie imprezy rozgrywane wcześniej. Rośnie tam mech, szyby oddzielające sektory są popękane, a na krzesełkach zalega taka warstwa brudu, że kibice nierzadko w ogóle nie decydują się na zajmowanie miejsc. Wolą stać. Gdy natomiast stoją, powinni uważać, ponieważ pomiędzy rzędami wciąż można napotkać ślady po innych wydarzeniach, jakie miały tu miejsce. Nasze wstępne oględziny, choć krótkie, przyniosły spektakularne efekty w postaci widoku zużytych prezerwatyw, resztek skrętów z marihuaną, rozbitych butelek i temu podobnych artefaktów.
Rzym widocznie miał za mało czasu, żeby posprzątać.
Sama organizacja mistrzostw odbiega od tego, do czego przyzwyczaili nas chociażby Niemcy przed dwoma i sześcioma laty. Stadion w Monachium też był stary. A jednak był zadbany, a detale związane z obsługą wydarzenia nie pozostawiały cienia wątpliwości: oni tam wtedy po prostu się przyłożyli. Tu takiego wrażenia nie odnosimy. Po dwóch dniach ME trudno wyliczyć łączny czas, gdy urządzenia-informatory o wynikach miały łączność z Internetem. Black-outy są normą i być może to z ich powodu gospodarze uznali, że dobrym pomysłem będzie zakazanie reporterom korzystania z serwisów szybkiego przesyłu plików za pomocą ogólnodostępnej sieci. Zablokowano je, więc jedyne, co jest dozwolone, to surfowanie w poszukiwaniu informacji. A telewizje? Telewizje niech sobie radzą. Te same telewizje – w tym TVP Sport – na chwile przed początkiem przekazu w piątek nie miały w dużej części jakiegokolwiek światła.
– Dzwoniłem do człowieka, który się tym opiekuje. Trzy godziny temu. Obiecał, że naprawi i ogarnie jakiś kabel, niestety do tej pory się nie pojawił. W tym czasie sam pojechałbym już do supermarketu – mówi nam koordynator tej lokalizacji z ramienia EAA. Potem puścił oko i dodał: – calma, calma, tutto bene.
Nie wiadomo, kto dociera tutaj do pracy szybciej: człowiek z kablem czy busy rozwożące media i zawodników do hoteli. W piątek polska delegacja reporterów prasowych informowała na specjalnej grupie, żeby w miarę możliwości docierać do nich prywatnie. Wszystko, dlatego że transport – delikatnie mówiąc – rozjechał się względem harmonogramu i nie ma gwarancji, że przed północą którykolwiek autokar odjedzie z umówionego miejsca. Przy czym w sobotę to umówione miejsce uległo zmianie. Ale nikt o sprawie nikogo tutaj nie poinformował.
– Tylko jedna butelka [półlitrowa – przyp. autora] na głowę. Jest tego mało – ostrzegają za to odpowiedzialni za naszą pracę w biurze prasowym. I oferują, żeby po zapas sięgać do brudnych toalet, gdzie można skorzystać z umywalek.
Przy lodówkach z napojami, których rzecz jasna wnosić własnych nie można, stoi strażnik. I patrzy ludziom na ręce, co szczęśliwie wszyscy mają sobie za nic. Niestety, kilkaset metrów dalej – na dojazdówce do stadionu – za nic ma sobie sprawy ochrona i policja. To oni dopuścili do sytuacji, w której ktoś nie chciał stać w korku, więc za dobry pomysł uznał jazdę pod prąd.
Witamy w Rzymie.
Rzym, który z pewnością się starał, sprawia wrażenie takiego, który na drodze przygotowań do ME 2024 miał za dużo sjest, a za mało godzin roboczych. Do dziś środowisko lekkoatletyczne zastanawia się, dlaczego last minute zrezygnowano z konkursu kulomiotów w słynnym Koloseum. Był to jeden ze sztandarowych projektów Italii, która ponoć m.in. tym przekonała zarząd EAA do przyznania akurat im tych zawodów. 50-lecie rozegrania tu pierwszych ME. Z pewnością jubileusz miał znaczenie przy wyborze kandydata. Jubileusz i rzekome doświadczenie, o którym chętnie w liście powitalnym pisał sztab PR-owy prezydenta federacji lekkoatletycznej Dobromira Karamarinowa. To doświadczenie w czwartek poznali m.in. niektórzy nasi zawodnicy, gdy na tzw. welcome deskach dopytywali o odjazd busa na trening otwarty.
– Dziś trening? Nie ma dzisiaj tam treningu – usłyszeli zaskoczeni.
– Jest, proszę spojrzeć. Tu jest to napisane w programie.
– Aha, tak. To jednak jest.
– A bus?
– A bus, to nie wiem, kiedy odjeżdża.
Ktoś powie: Włosi tacy już są i co im zrobisz. Pewnie tak, chociaż ogrom niekompetencji i lepienia problemów taśmą momentami poraża. O ile dziennikarze jakoś sobie radzą i poza frustracją nie mają wyjścia, to już lekkoatleci i ich trenerzy przyjechali tu walczyć o medale. Na takim poziomie każdy kamień w bucie boli podwójnie. W takiej imprezie tym bardziej istotne jest, żeby stres związany z występem był ich jedynym, z którym muszą sobie poradzić. Tu w Rzymie tak nie jest. Tu w Rzymie sam występ wydaje się najmniejszym problemem do rozwiązania.
Za dwa lata ME odbędą się w Wielkiej Brytanii. To jednak trochę długo, żeby po prostu poczekać na spokój i komfort. Zwłaszcza że za kilka dni, gdy kurz nad Tybrem opadnie, w informacji prasowej od EAA na pewno przeczytamy: dziękujemy Rzymowi za fantastyczną imprezę. Wygląda na to, że wielu będzie jednak dziękowało głównie za to, że ta wreszcie dobiegła końca. Oby chociaż z workiem polskich medali.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.