10 cze 2024 | Lekkoatletyka

Kaczmarek: mam nadzieję, że wywalczę dwa medale!

Jeden medal to za mało? Z takiego założenia wychodzi Natalia Kaczmarek. Polka bez kłopotów awansowała do finału mistrzostw Europy w Rzymie z czasem 50.70 sekundy. Przed rywalizacją zmagała się jednak ze stresem, które dawno nie doświadczyła w tak mocnym wymiarze. O wszystkim opowiedziała chwilę po niedzielnym występie.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Pia po odebraniu medalu: spałam... tylko cztery godziny!

Medale w półmaratonie rozdane. Polka z "życiówką"

Czytaj też

Włosi wywalczyli dwa indywidualne medale w półmaratonie (fot. Getty Images)

Medale w półmaratonie rozdane. Polka z "życiówką"

Jedna z największych gwiazd polskiej lekkiej atletyki bez problemów znalazła się w finale mistrzostw Europy. – Było miło, łatwo i przyjemnie. Kontrolowałam cały półfinałowy bieg. Nie dałam z siebie stu procent. Udało się wejść do decydującego starcia małym kosztem. To cieszy, ale zdziwiło mnie, że byłam tak zdenerwowana. Mocno się stresowałam. Liczę, że przez to, iż wyszłam w końcu na stadion oswoiłam się z sytuacją. Bardzo rzadko się denerwuję. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni nerwy były aż tak duże. Przez chwilę pomyślałam, że może mi coś być. Zabrakło spokoju i pewności siebie. Szybko biło mi serce. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Lekko się wystraszyłam. Potem mi przeszło. Duża impreza, duże emocje – przekazała.

Kaczmarek: chcę dwóch medali

Pod koniec rywalizacji 26-latka mocno zwolniła. Czy to celowy zabieg? – Nie chciałam się zbyt często oglądać w lewo. Nie chciałam zostać zaskoczona. Oglądałam finał chodu. Wszyscy wiemy, jak ten się skończył dla Hiszpanki. To było trochę straszne. Nauczka dla wszystkich. Nie chciałam popełnić głupiego błędu – dodała.

Poziom europejskiego biegu na 400 metrów rośnie z roku na rok. Jak Polka ocenia rywalki? – Po półfinałowym biegu nie można za dużo stwierdzić. 0,15-0,20 setnych sekundy to żadna różnica. Nie wiem, ile mogą pobieć dziewczyny, gdy wystartują na maksa. Zachowuję spokój. Po niedzielnym występie był czas na zmrożenie nóg i zrobienie masażu. Pozostaję spokojna – kontynuowała.

Czy kibice w końcu obejrzą występ, w którym Kaczmarek pobije legendarny rekord kraju, należący do Ireny Szewińskiej (49.28 sekundy)? – Czuję się dobrze na treningach. Biję rekordy życiowe, ale czy to ten moment? Mam nadzieję! Bieżnia jest superszybka. Zaskoczył mnie jedynie wiatr na przeciwległej prostej. Może w niedzielę będą lepsze warunki – skomentowała.

W rozmowie nie mogło zabraknąć tematu sztafet. Mistrzyni olimpijska chce wystartować jeszcze wspólnie z koleżankami z kadry. – Mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć dwa medale. We Włoszech mamy mocny skład. Parę rywalek odpadło ze zmagań. Brytyjki w ogóle nie pobiegną w sztafecie. To spore ułatwienie. Mamy duże szanse na podium – podsumowała. Odniosła się także do wyniku biało-czerwonych w sztafecie mieszanej (7. pozycja). – Skład był dobry. Zawiodło to, że zmienialiśmy z tyłu. Nie oszukujmy się. Gdybym biegała również nie byłoby medalu. Poziom był bardzo wysoki. Na tę chwilę nie stać nas na podium, ale liczę, że do igrzysk złapiemy optymalną formę – zakończyła.

Zmagania we Włoszech można oglądać na antenach Telewizji Polskiej, TVPSPORT.PL, naszej aplikacji mobilnej i SMART TV.

Medale w półmaratonie rozdane. Polka z "życiówką"