| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Były gracz o zmarłym Oreście Lenczyku: to był dżentelmen. Rozgrywał mecze i... ludzi

Orest Lenczyk (fot. PAP)
Orest Lenczyk (fot. PAP)
Piotr Gawroński

W wieku 81 lat zmarł Orest Lenczyk – były piłkarz i trener, trzykrotny mistrz Polski w roli szkoleniowca. W kilku klubach zasłużył na miano legendy. Tragiczną informację przekazał Łukasz Gikiewicz, który pod wodzą Lenczyka występował w Śląsku Wrocław. Jego podopiecznym w tym klubie był też Rafał Grodzicki. – Dla mnie przede wszystkim był to wspaniały człowiek, o inteligencji, której w piłce nie spotkałem. Potrafił rozgrywać ludzi i mecze, ale robił to w sposób inteligentny, aby nikomu nie zaszkodzić – wspomina w rozmowie z TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Piotr Gawroński, TVPSPORT.PL: – Jak pan zareagował na wiadomość o śmierci Oresta Lenczyka?
Rafał Grodzicki: – Niestety informacje o stanie zdrowia trenera były złe już od dwóch tygodni. Człowiek z tyłu głowy o tym wiedział, ale gdy zobaczyłem wpis Łukasza Gikiewicza (na platformie X – dop. red.), to dawno się tak nie czułem. Nie ukrywam, trenerowi Lenczykowi zawdzięczam najwięcej. To, że pojawiłem się w Ekstraklasie, zaistniałem w niej – to dzięki trenerowi. Zobaczył coś we mnie i zaufał. Jestem poruszony tą śmiercią i dziwnie się w tym wszystkim czuję. Nie miałem wcześniej takiej sytuacji. Wszyscy mówią, że to był trener starej daty, a ja uważam inaczej. W tamtych czasach jego podejście do futbolu było nowoczesne, inne.

Nie żyje Orest Lenczyk, legendarny polski trener

Czytaj też

Orest Lenczyk (fot. PAP)

Nie żyje Orest Lenczyk, legendarny polski trener

– W ostatnim czasie trochę zapomniano o trenerze, miał pan ostatnio okazję z nim porozmawiać?
– Trener Lenczyk zadzwonił do mnie, gdy jeszcze pracowałem w Warcie Poznań. To było pół roku temu. Trener nie szukał blasku jupiterów, dla niego najważniejsza była rodzina. Był zupełnie innym człowiekiem. Na swoich zasadach odszedł z piłki. Czy ludzie o nim zapomnieli? Na pewno nie. Patrząc na reakcje po śmierci, to nikt o nim nie zapomniał. Myślę, że Lenczyk sam podjął decyzję, aby być trochę z boku. Zdawał sobie sprawę kim był, co zrobił dla polskiej piłki. To zejście na boczny tor było na jego życzenie.

– Jaki był pana pierwszy kontakt z trenerem Lenczykiem w GKS Bełchatów?
– Przychodziłem do Bełchatowa z trzecioligowych boisk, a trener Lenczyk był legendą polskiej piłki. Jego nazwisko wpisywało się w krzyżówkach! Nie ukrywam, byłem pełen obaw, ale od samego początku pokazał, że jest niezwykle wartościowym człowiekiem, który do każdego podchodzi indywidualnie. Zupełnie inaczej do Radka Matusiaka czy Piotrka Lecha, a jeszcze inaczej do Rafała Grodzickiego. Imponowało mi to, że był zaangażowany w osoby, które trafiały pod jego skrzydła. To był trener, któremu pewni ludzie mogli wcisnąć obojętnie jakiego piłkarza, choć często to on decydował, kto ma przyjść, szczególnie w Bełchatowie. Mi zaimponował na samym początku inteligencją, spokojem, rozmową, ale nie tylko stricte piłkarską – chciał też po prostu wiedzieć jakimi ludźmi są jego piłkarze. Czy ten charakter danego zawodnika będzie pasować do jego pracy i drużyny.

– To był klucz wicemistrzostwa i finału Puchar Polski w 2007 roku? Czy mocne treningi?
– Dużo mówi się o tym, ale po 18 latach wszystkie drużyny tak trenują. Mają do tego odpowiednie przyrządy, a my musieliśmy się wspomagać kijami w lesie, plastikowymi krzesłami na obozie, nie było przyrządów specjalistycznych. Trener Lenczyk wybiegł w przyszłość z doktorem Jerzym Wielkoszyńskim (legendarny lekarz medycyny sportowej, fizjoterapeuta i trener). Za jego czasów nie biegałem po górach. Przygotowywałem się na zielonej murawie, czasem zmrożonej, pełnej śniegu, bo takie były warunki i czasy. Największym atutem trenera było przygotowanie fizyczne. Był też niesamowitym psychologiem. Potrafił podejść w inteligentny sposób do zawodników i jak trzeba było, to wrzucał kamyczek z problemem do drużyny. Ta się wkurzała, że trener im nie ufa, ale summa summarum wychodziło rewelacyjnie. Trener Lenczyk dawał swobodę, ale każdy wiedział, że on stoi za plecami i wymaga. Każdy był zwykłym młodym chłopakiem, ale wiedział, że jak coś zawali, to trener Lenczyk zobaczy to na boisku i wyciągnie konsekwencje.

– Wspominał pan kiedyś, że trener Lenczyk nie krzyczał, nie gwizdał, ale głośno... cmokał.
– Kiedy GKS Bełchatów wygrał z Wisłą Kraków 4:2 i Biała Gwiazda pierwszy raz za czasów Bogusława Cupiała przegrała na własnym stadionie, rozmawiałem z Marcinem Baszczyńskim. Powiedział po meczu, że to jest niemożliwe… Było pełno ludzi na trybunach, było głośno, a jak trener Lenczyk cmoknął, to "Baszczu", który grał kiedyś u niego, sam się odwracał, nawet przy pełnych trybunach. Każdy wychowanek trenera, nawet gdy grał w innej drużynie, reagował na to i spoglądał w stronę ławki. To było specyficzne, ale też charakterystyczne dla trenera. Nie było okrzyków, było cmoknięcie i spokojne wytłumaczenie.

Nie żyje Orest Lenczyk, legendarny polski trener

Czytaj też

Orest Lenczyk (fot. PAP)

Nie żyje Orest Lenczyk, legendarny polski trener

(fot. PAP)
(fot. PAP)
Świat futbolu żegna trenera Lenczyka. "Dziękuję za wszystko"

Czytaj też

Trener Orest Lenczyk zmarł w wieku 81 lat (fot. Getty).

Świat futbolu żegna trenera Lenczyka. "Dziękuję za wszystko"

– Pan pozytywnie mówi o Lenczyku, ale Łukasz Madej czy Piotr Ćwielong krytykowali trenera jeszcze za czasów aktywnej gry w piłkę. Skąd wynikają te różnice zdań?
– Charaktery piłkarzy. Z całym szacunkiem... Ostatnio usłyszałem wypowiedź Łukasza Madeja ośmieszającą trenera (Madej na kanale Foot Truck określił Lenczyka "panem od wf-u"). Dla mnie i wielu piłkarzy, którzy byli w Bełchatowie czy Śląsku Wrocław i zdobywali z trenerem medale, jest to niedorzeczne. Czemu jak byliście w zespole Lenczyka to głośno tego nie mówiliście? Teraz, gdy nie jesteście pod jego batutą, to zaczynacie strzelać. Ja miałem wielu trenerów w życiu, nie każdemu szkoleniowiec dogodzi. Madej i Ćwielong zdobyli mistrzostwo Polski z Lenczykiem. Jeśli mają takie opinie, to powinni je z szacunku dla trenera zostawić dla siebie, bo bardzo im pomógł w karierze. A z czego to wynika? Metody treningowe trenera nie wszystkim pasowały. Pamiętam nasze pierwsze zderzenie z Lenczykiem i doktorem Wielkoszyńskim, to było sześć lat przed treningami w Śląsku. Byliśmy mocno zdziwieni jak to wygląda, nie zaufaliśmy tym metodom od samego początku. Ja jako chłopak z trzeciej ligi robiłem to w ciemno, bo nic wcześniej na poziomie Ekstraklasy nie widziałem, ale Lech, Matusiak czy Łukasz Garguła mieli duże wątpliwości. Wiadomo jaka jest szatnia piłkarska – było trochę śmiechu, ale jak zobaczyliśmy efekty, to jeździliśmy nawet na indywidualne treningi do doktora. Słynne treningi z krzesełkami plażowymi na obozie... To powodowało, że niektórzy piłkarze nie potrafili podejść do tego racjonalnie i docenić, że może robią niestandardowe ćwiczenie, ale efekt jest potem na boisku. Głośno w mediach wypowiadali się w mało przyzwoity sposób, ale myślę, że z biegiem czasu dojdzie do nich, że trener dużo im dał. Złote medale, szanse, aby wyglądać lepiej w Ekstraklasie i bić się o najwyższe cele… Przyszedł taki moment, że pewnie zastanowią się nad pewnymi rzeczami i może zmienią zdanie.

– Jaki był najbardziej specyficzny trening za czasów pana gry w Bełchatowie?
– W stylu zapaśniczym. Klub musiał zainwestować w dwie pokaźne maty w hali naprzeciwko stadionu w Bełchatowie. Były one zarezerwowane tylko dla pierwszej drużyny. Praktycznie każda rozgrzewka tam się zaczynała. Przeróżne ćwiczenia w dwójkach w parterze, mieliśmy też manekiny zapaśnicze, używaliśmy ich do różnych ćwiczeń. To była taka specyfika, coś co w innych klubach rzadko się zdarzało. Ściągaliśmy buty, a tam miękko, nie ma poślizgu, nie było łatwo się poruszać i wchodziło to w nogi, a my praktycznie każdy dzień zaczynaliśmy od takiego treningu. To było niespotykane. Tak samo jak wbiegnięcie do lasu, znalezienie patyka i wymyślanie dwudziestu różnych ćwiczeń. Też się podśmiewywaliśmy, ale to wykonywaliśmy. Po jakimś czasie grając w Ekstraklasie, ci nowocześni trenerzy robili dokładnie to samo, ale w hali treningowej i z odpowiednimi przyrządami.

Świat futbolu żegna trenera Lenczyka. "Dziękuję za wszystko"

Czytaj też

Trener Orest Lenczyk zmarł w wieku 81 lat (fot. Getty).

Świat futbolu żegna trenera Lenczyka. "Dziękuję za wszystko"

(fot. widzew.com)
(fot. widzew.com)

– Jaka była największa mądrość, którą przekazał panu trener Lenczyk?
– Niesamowity dżentelmen, z zasadami których teraz ze świecą szukać. Trener, który w każdej sytuacji uczył. Powtarzał, że zawsze starszy pierwszy wyciąga rękę. Gdy zrobiła to młoda osoba, to trener potrafił zmiażdżyć za takie zachowanie. Ja trenera Lenczyka dzielę na sferę zawodową i prywatną. Był moim trenerem, był bardzo wymagający i do tego szorstki, ale myślę, że to klucz, aby odnosić sukcesy w zarządzaniu ludźmi. Jest też sfera prywatna. Co tydzień trener Lenczyk wracał ze mną do Krakowa, opowiadał różne historie na temat swojego życia. Znałem je na pamięć, po jakimś czasie wyprzedzałem te opowieści. Trener mówił daną historię i się dziwił skąd ja to wiem. Wtedy mówiłem, że opowiadał to dwa tygodnie wcześniej, a on odpowiadał: "No to co mi nie mówisz, a ja się męczę!". Jako człowiek była to osoba niesamowicie mądra. Potrafił w sposób inteligentny wyciągnąć "maksa" z pewnych rzeczy. Taki prawdziwy dziadek, do którego można się zwrócić. Gdy tylko usłyszał o jakimś moim problemie, to w sposób życiowy próbował nakierować, abym wybrał dobrze. Czytam jak wszyscy mówią, że to był znakomity trener, ale dla mnie przede wszystkim był to wspaniały człowiek, o inteligencji, której w piłce nie spotkałem. Potrafił rozgrywać ludzi i mecze, ale robił to w sposób inteligentny, aby też nikomu nie zaszkodzić.

– Słuchaliście muzyki poważnej podczas podróży?
– Nie było czasu, tam były rozmowy, albo bardziej słuchanie opowieści trenera. Nawet analizowaliśmy razem mecze, ale ta rozmowa była raczej prywatna, nie w relacji piłkarz-trener. Słyszałem wiele historii o muzyce poważnej, także o córce, która grała na skrzypcach. Muzyki raczej nie słuchaliśmy, ale gdy mieliśmy oficjalne zakończenia sezonu, to władze klubu robiły wszystko, aby trenera zadowolić. Często były występy muzyków. Granie na pianinie, fortepianie, skrzypcach... Wszyscy wiedzieli, że to był konik trenera.

– Chyba tym bardziej żałował pan odejścia trenera ze Śląska Wrocław.
– Tam już wiele się nawarstwiło. Moje przyjście do Śląska było nieoczywiste, choć przychodziłem za decyzją trenera Lenczyka. Już byłem praktycznie dogadany z klubem, zadzwonił do mnie agent i mówi: "Grodek, jesteśmy blisko podpisania kontraktu ze Śląskiem, a trener Lenczyk narzeka, że on cię tyle lat trenował, a ty z nim nawet nie pogadałeś". Trener dał do zrozumienia prezesowi i agentowi, że dobrze będzie, jeśli się odezwę. Pogadaliśmy, powiedziałem trenerowi, że idę na urlop po wicemistrzowskim sezonie (z Ruchem w 2012 roku) i chciałbym wiedzieć na czym stoję. Trener mnie wtedy totalnie zbił z tropu i powiedział: "Rafał, jesteś numerem dwa na mojej liście, jeśli nie ściągniemy numeru jeden, awaryjnie bierzemy ciebie". Trochę się zdenerwowałem. Zadzwoniłem do agenta i powiedziałem, że chcę przed urlopem mieć podpisany kontrakt, a nie ukrywam – kilka ofert leżało na stole. Na szczęście załatwiliśmy to tak, że zadzwonił do mnie prezes i powiedział, że to co ustaliliśmy jest bliskie finalizacji i żebym jechał na urlop. Czekaliśmy na informację od trenera. Rzeczywiście wszystko się udało. Wróciłem z urlopu, a trener Lenczyk do mnie zadzwonił i powiedział, że działamy. Niestety krótko to trwało, ale czuć było, że coś wisi w powietrzu. Nie wszyscy się zgadzali z trenerem Lenczykiem. Były rzeczy, które trener chciał przeforsować, ale niekoniecznie klub chciał iść w tę stronę. Wszystkie sytuacje z sezonu mistrzowskiego, słynny telefon podsłuchany przez dziennikarza... To się zsumowało. Myślę, że trener Lenczyk chciał, aby po Śląsku kolejnym krokiem była reprezentacja, ale niestety nie udało się.

Śląsk Wrocław świętował 10-lecie MP. "Lenczyk rzucał wtedy krzesłami"
(fot. TVP)
Śląsk Wrocław świętował 10-lecie MP. "Lenczyk rzucał wtedy krzesłami"

– Był pan ulubieńcem Lenczyka?
– Myślę że nie. Trener miał ulubieńców, ale tylko kiedy byli liderami drużyny np. Matusiak, Garguła, Dariusz Pietrasiak w Bełchatowie czy Sebastian Mila w Śląsku. Ja dobrze dogadywałem się z trenerem, miałem do niego niesamowity szacunek i respekt, ale myślę, że nie byłem ulubieńcem.

– Jakie najciekawsze powiedzonka Lenczyka pan pamięta?
– Z tych powiedzonek zasłynąłby Mateusz Cetnarski, on miał głowę do tego. Na spotkaniach wyciąga to jak z rękawa, tak że wszyscy pękają ze śmiechu. Trener Lenczyk miał czasem szyderę z zawodników. W Bełchatowie najczęściej obrywało się Marcinowi Komorowskiemu, aż czasami nam było przykro. Z tych słynnych powiedzonek, to trener Lenczyk za każdym razem, gdziekolwiek graliśmy, podkreślał, że on już tu był! Że oni umieją grać w piłkę: "Chopy, uważajcie, bo oni umiejo grać w piłkę". Czy jechaliśmy na Puchar UEFA do Gruzji, czy na Górnik Polkowice, czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który grał na poziomie 1. ligi, to zawsze był szacunek do rywala. Trener Lenczyk grał z tą drużyną i oni "umiejo" grać w piłkę. Zawsze wiedzieliśmy, że trener Lenczyk to powie.

Anegdot było dużo. Jedna została mi opowiedziana, ale ja w nią wierzę: sparing. Trener Lenczyk wprowadza zawodnika w drugiej połowie na prawe skrzydło. Ławka rezerwowych jest przy lewym skrzydle. Po 10 minutach trener cmoka na tego zawodnika, on podbiega do trenera i słyszy: "Stój tu i nie przeszkadzaj". Takich historii było mnóstwo... Trener potrafił wbić szpilę zawodnikom, dziennikarzom, ale później potrafił to odwrócić na korzyść gracza, zbudować go. Nigdy nie robił czegoś na gorąco, zawsze wszystko było przemyślane. Wiedział, że jak powie A, to odpowiedź B, C, D, czy E też będzie – i zawsze trzymało się to razem. Ludzie, którzy go atakowali, próbowali deprecjonować jego osiągnięcia i metody treningowe. Myślę, że teraz po tym wszystkim inaczej będą to sobie w głowie układać.

Zobacz też
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki
Niezbędnik kibica 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Poznaj terminarz, wyniki i przewidywane składy (28.03.-31.03.2025)

Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy
Tabela PKO BP Ekstraklasy 2024/25 [aktualizacja 16.03.2025]

Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Status quo zachowane. Po ligowym hicie zadowolona czołówka
Paweł Wszołek i Kamil Grosicki w meczu

Status quo zachowane. Po ligowym hicie zadowolona czołówka

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nowe otwarcie w Katowicach. "Przeprowadzka to chwila pełna wrażeń"
Piłkarze GKS-u Katowice (fot. Getty Images)

Nowe otwarcie w Katowicach. "Przeprowadzka to chwila pełna wrażeń"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nowa era Widzewa rozpoczęta z przytupem! [WIDEO]
(fot. PAP)

Nowa era Widzewa rozpoczęta z przytupem! [WIDEO]

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
dzisiaj
16 marca 2025
15 marca 2025
Terminarz
jutro
30 marca 2025
31 marca 2025
04 kwietnia 2025
Tabela
PKO BP Ekstraklasa
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
3
25
26
50
4
26
13
44
5
26
13
41
6
25
7
40
7
25
5
38
8
25
-9
36
9
25
2
33
10
26
-2
33
11
25
-7
33
12
26
-9
33
13
25
-5
31
15
25
-12
23
16
25
-17
23
17
25
-18
21
18
25
-14
18
Rozwiń
Najnowsze
35 goli w 105 meczach. Rodzice Tschofeniga mówią, kiedy syn uwierzył w skoki
tylko u nas
35 goli w 105 meczach. Rodzice Tschofeniga mówią, kiedy syn uwierzył w skoki
foto1
Michał Chmielewski
| Skoki narciarskie 
Rodzice Daniela Tschofeniga
Poletanović: zwycięstwo jest najważniejsze [WIDEO]
Marco Poletanovic (fot. TVP SPORT)
Poletanović: zwycięstwo jest najważniejsze [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Oglądaj Sportowy wieczór
Sportowy wieczór (28.03.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
transmisja
Oglądaj Sportowy wieczór
| Sportowy wieczór 
Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!
Robert Lewandowski (fot. Getty)
Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki
Niezbędnik kibica 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Poznaj terminarz, wyniki i przewidywane składy (28.03.-31.03.2025)
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Ponad trzydzieści strzałów i... duże męczarnie Wisły
Wisła Kraków wygrała z Kotwicą Kołobrzeg (fot. Getty Images)
Ponad trzydzieści strzałów i... duże męczarnie Wisły
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy
Tabela PKO BP Ekstraklasy 2024/25 [aktualizacja 16.03.2025]
Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Do góry