| Czytelnia VIP

Niemiecka Republika Futbolowa. Wjechać na baśniową drogę

Zdalnie sterowanego samochodziku Volkswagena na EURO nie uświadczymy, ale nie zabraknie malowniczych stref kibica (fot. Getty)
Zdalnie sterowanego samochodziku Volkswagena na EURO nie uświadczymy, ale nie zabraknie malowniczych stref kibica (fot. Getty)
Sebastian Muraszewski

Po raz kolejny w swej najnowszej historii Niemcy podchodzą do organizacji piłkarskiego turnieju z obawami i to nie tylko sportowymi. Czy na stadionach oraz poza nimi zdarzy się znowu baśniowy cud?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Było das Auto, jest chen

Start EURO 2020 był oczekiwany przez wszystkich kibiców. Pierwszy wielki reprezentacyjny turniej piłkarski w erze pandemicznej został bowiem odroczony o rok, a rozgrywanie spotkań międzypaństwowych było kolejnym etapem powrotu do normalności. W pierwszym spektaklu turniejowym nie mogło zabraknąć oczywiście najważniejszej aktorki. Piłki. Pewnie dlatego zrobiono to nietuzinkowo i na trawę Stadio Olimpico w Rzymie wwiózł ją… zdalnie sterowany samochodzik.

Mecz otwarcia EURO Włochy - Turcja nie przyniósł jednak wielu emocji, bo gospodarze zaskakująco łatwo poradzili sobie z zespołem stawianym wśród "czarnych koni". Sporo mówiono zatem o niespodziewanym gościu, tym na czterech kółkach. Marketingowcy Volkswagena byli mocno zaskoczeni tym, jakie duże zainteresowanie wzbudziła ich akcja. Nie skończyło się po rekordowym zaangażowaniu w mediach społecznościowych. Zamówienia na elektryczny model ID.3 w trakcie mistrzostw wzrosły tak, że w pewnym momencie prześcignął on w sprzedaży legendę marki - Golfa.

Autko pojawiło się więc także podczas półfinałów i finału na Wembley. Nawiązano do akcji OneLove i przed ostatnim spotkaniem miało tęczowe barwy. Tak wyglądał także model ID.BUZZ wwożący piłki podczas kobiecego EURO, rok później. Volkswagen zrezygnował jednak niespodziewanie z umowy z UEFA. Firma przyznała, że musi ciąć koszty wszędzie, gdzie się da, bo w branży panuje kryzys.

Niemiecka motoryzacja była akurat zmuszona oddać pozycję lidera na rynku Chińczykom. W Państwie Środka to ich rodzime auta elektryczne, a nie te z Zachodu są teraz pożądanym towarem. A największy producent na świecie, BYD (Beyond Your Dreams) mierzy jeszcze wyżej. Zastąpił więc Volkswagena w roli partnera EURO. Rozpoczynające się niemieckie mistrzostwa mają być ważnym impulsem marketingowym, by zdobyć sympatię kolejnych europejskich klientów. Także polskich, gdyż właśnie od czerwca chińska marka zaczyna sprzedaż samochodów nad Wisłą. A Volkswagen ograniczył się w tej sytuacji do krajowych federacji, przedłużając współpracę tylko z Niemieckim Związkiem Piłki Nożnej (DFB) i francuskim FFF.

Wrócić do baśniowego świata

Zwykli Niemcy, politycy i piłkarze bardzo chcieliby cofnięcia się w czasie o 18 lat. Ostatni wielki turniej organizowany przez naszych zachodnich sąsiadów to bowiem finały mistrzostw świata 2006. Owiane są legendą. Powstały o nich filmy dokumentalne, a po jednym z nich dostały miano "letniej baśni". Czemu aż tak zapadły wszystkim w pamięć?

Niemcy znajdowały się wtedy w szczególnym momencie. Od zjednoczenia kraju do tego turnieju minęło mniej czasu niż między MŚ, a nadchodzącym EURO. Tabloidy, szczególnie te angielskie, lubowały się od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku w ohydnych wojennych porównaniach przy okazji meczów z Niemcami. Pisano i mówiono o ryzyku ataków na tle rasistowskim oraz niebezpieczeństwie terroryzmu.

Na całe szczęście udało się uniknąć poważnych incydentów. Cieszyły za to pierwsze efekty poszerzenia wspólnoty unijnej o państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Polscy i czescy kibice nie potrzebowali już wiz oraz paszportów, by przyjechać na te mistrzostwa. Optymistycznie patrzono też w przyszłość zjednoczonego kraju. Kilka miesięcy wcześniej pierwszą panią kanclerz w historii Niemiec została Angela Merkel. W przeciwieństwie do poprzednich szefów rządów RFN urodziła się w NRD, tam też się wychowywała i zaczynała działalność polityczną. Podczas MŚ 2006 aż 70 procent Niemców było zadowolonych z jej działań.

Kanclerz chciała mieć też wpływ na sukces niemieckiej reprezentacji. Po porażce z Włochami 1:4 na trzy miesiące przed mistrzostwami zapytała trenera kadry, Jürgena Klinsmanna, czy może mu w jakiś sposób pomóc. Selekcjoner miał więc szansę spotkać się z redaktorami naczelnymi gazet, których poprosił o kredyt zaufania i wsparcie. Ci się na to zgodzili, choć były wcześniej liczne głosy przeciwne selekcjonerowi. Zwłaszcza Bild nie stronił od określeń "Grinsi-Klinsi", wyszydzając nawet… uśmiech trenera.

Krytyka była pokłosiem postawy Niemców w poprzednich dużych turniejach. EURO 2000 i 2004 skończyli na fazie grupowej. Nic więc dziwnego, że wicemistrzostwo świata tłumaczono po trosze szczęściem w turniejowej drabince. Ale ten mundial na własnej trawie odmienił wszystko. Przez następne 10 lat Niemcy zdobywali medale MŚ i ME. Stemplem ich klasy było mistrzostwo świata w 2014. Gra reprezentacji budziła podziw społeczeństwa, więc mieszkańcy Niemiec, mimo coraz większej różnorodności, mogli się w pełni utożsamiać z drużyną narodową. W kadrze było też coraz więcej przedstawicieli mniejszości.

Podczas MŚ 2006 po raz pierwszy pojawiły się szczelnie wypełnione strefy kibica we wszystkich miastach między Renem a Odrą. Pomagała też znakomita pogoda. Miesięczny turniej zmienił obraz kraju, zarówno wewnętrznie, jak i w oczach gości z zagranicy. Ówczesny sekretarz generalny ONZ Kofi Annan nie szczędził gospodarzom superlatywów. Stwierdził nawet, że świat nie obawia się już niemieckiego patriotyzmu (wywieszanie flag przestało być kojarzone ze środowiskiem nacjonalistów), a ten mundial był najlepszym w historii. Można oczywiście się o to spierać, ale Niemcy czuli, że stało się coś ważnego. Coś, co wyjdzie wszystkim na dobre.

Kiedyś jednak trzeba było brutalnie zejść na ziemię. Dziewięć lat później pojawiły się pogłoski, że ten miesiąc zabawy miał nieczyste podteksty. Był bowiem możliwy dzięki… korupcji. Według niemieckich dziennikarzy miał za nią stać ówczesny szef Adidasa, Robert Louis-Dreyfus. Wszystko miało się dziać za przyzwoleniem niemieckich działaczy, w tym Franza Beckenbauera. Sprawa została umorzona jesienią 2022.

Wstydliwa zima

Okładka numeru "Der Spiegel" w czerwcu 2018 z rozmazującymi się kolorami niemieckiej flagi była wymowna. "Piłka nożna, polityka, gospodarka. To był kiedyś silny kraj". W sensacyjnym odpadnięciu Niemiec z finałów mistrzostw świata w Rosji doszukiwano się też politycznych analogii. Według zespołu dziennikarskiego z Rafaelem Buschmannem na czele (znany z książek "Football Leaks", znanych w Polsce jako "Brudna piłka"), zarówno kanclerz Merkel, jak i selekcjoner Joachim Löw stracili swą największą zaletę - innowacyjność. Mówiono, że ta dwójka musi odejść. To stało się trzy lata później.

Występ w Rosji potraktowano ostatecznie jako wypadek przy pracy, a kojąca decyzja przyszła z Nyonu. Niemcom przyznano organizację EURO 2024! Kandydatura z hasłem "Zjednoczeni przez piłkę nożną. Zjednoczeni w sercu Europy" okazała się zdecydowanie lepsza od tureckiej. DFB zwiększyło szanse, zyskując wsparcie angielskiej federacji w zamian za wycofanie aplikacji Monachium z ofert organizacji decydujących spotkań EURO 2020. Na czele komitetu organizacyjnego EURO 2024 stanął niespodziewanie Philipp Lahm, zdobywca pierwszej bramki w mundialu 2006.

Choć minęło zaledwie sześć lat, to Niemcy i tamtejsza piłka nożna są w innym miejscu. Ostatnie mistrzostwa świata nie przypominały już tego, co działo się w Niemczech przy okazji poprzednich imprez reprezentacyjnych. Wspólne oglądanie meczów nie było mile widziane. Puby i restauracje wręcz szczyciły się tym, że nie będą pokazywać transmisji z Kataru.

Społeczeństwo sprzeciwiało się nie tylko zamachowi na tradycję, jakim była organizacja mistrzostw zimą, ale też goszczeniu tej imprezy przez Katar. Media wypełniły debaty o etyczności gry w kraju oskarżanym o łamanie praw człowieka. Oglądalność transmisji w niemieckiej telewizji spadła o 40% w porównaniu z innymi ważnymi turniejami. Nawet taki szlagier jak mecz Niemcy - Hiszpania nie zgromadził sześciu milionów widzów z najbardziej wartościowej dla reklamodawców grupy wiekowej 14-49 lat. A telewizje z innych państw notowały rekordy...

Drużyna nimiecka po raz kolejny odpadła w fazie grupowej w kompromitującym stylu. Złe wieści przyjęto wzruszeniem ramion. Większe oburzenie wzbudziła klęska reprezentacji pań podczas mundialu w Australii i Nowej Zelandii. Rok 2023 nie napawał zatem nadzieją. Męska reprezentacja miała serię kompromitujących porażek w meczach towarzyskich, w tym z Polską, Turcją i Austrią.

Podważyło to wiarę społeczeństwa w drużynę narodową, ale czy podobnie jest z całą dyscypliną? Owszem, Niemcy zakochali się w futbolu amerykańskim (ponad cztery miliony chętnych chciało kupić bilety na mecze tej ligi w Frankfurcie). Zafascynowani są szczególnie ci młodsi, ale ta popularność wciąż nie może się on równać z tą tradycyjną piłkarską. Owszem, często podaje się, że mecze NFL gromadzą przed telewizorami więcej widzów niż spotkania Bundesligi. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że transmisje ze Stanów są w ogólnodostępnych stacjach, a śledzenie rodzimej ligi wymaga kupna oddzielnych subskrypcji.

Przez pewien czas było ryzyko, że z EURO może być podobnie. Wyłączne prawa do transmisji kupił w 2019 roku Deutsche Telekom. Firma musiała się jednak porozumieć z jednym z niekodowanych nadawców, by spełnić warunki prawne pokazywania najważniejszych spotkań. Media publiczne ARD i ZDF oraz komercyjny RTL poszły na duże ustępstwa. Deutsche Telekom mógł dzięki temu jako jedyny pokazać w MagentaTV wszystkie mecze poprzedniego EURO i mundialu. Tak samo będzie i teraz, ale transmisje z większości spotkań są też planowane we wspomnianych wyżej stacjach.

Kasa rządzi piłką. I krajem

Nie najlepiej dzieje się w strukturach związkowych. Braki trzeba było łatać środkami z funduszu emerytalnego, choć i to nie starczyło do wyjścia na zero. Inwestycje w nowoczesny ośrodek szkoleniowy we Frankfurcie pochłonęły 190 milionów euro. Do tego dochodzą zaległości podatkowe sprzed lat związane z niejasnym statusem prawnym organizacji. A porażki kadry zmniejszają wpływy, zarówno od UEFA/FIFA, jak i te ze sprzedaży biletów.

Sytuacja zmusiła DFB do podważenia jednej z największych świętości piłki. Zrezygnowano ze współpracy z Adidasem, która trwała przez ponad 70 lat i towarzyszyła Niemcom przy wszystkich sukcesach. Od 2027 stroje reprezentacji ma dostarczać Nike. "Handelsblatt" podał, że Amerykanie zaoferowali związkowi 100 milionów euro rocznie, dwa razy więcej niż chluba niemieckiej mody sportowej. Politycy wszystkich partii wyrazili jednak sprzeciw wobec DFB, zarzucając... brak patriotyzmu.

Tegoroczne stroje również są dyskusyjne, ale różowy komplet mimo krytyki w internecie okazał się hitem. Żadna inna reprezentacyjna koszulka nie sprzedała się lepiej w pierwszych 24 godzinach. Piosenka ze spotu reklamowego strojów, remiks utworu "Major Tom" Petera Schillinga tak spodobał się kibicom, że domagali się odtwarzania jej po każdej bramce dla Niemców. UEFA uniemożliwia jednak takie akcje w czasie EURO.

Większe kłopoty były z fontem numerów, bo "44" za bardzo przypominało nazistowskie symbole. Adidas zdał sobie sprawę z tego kilka dni po rozpoczęciu sprzedaży i nie pozwala już na wybieranie tego numeru. Za nowe koszulki trzeba dać co najmniej 100 euro, ale chętnych to nie odstrasza.

Mistrzostwa też kosztują. Co prawda nie były konieczne spore inwestycje w infrastrukturę, ale miasta-gospodarze będą musiały wydać znacznie więcej niż planowały. Według ZDF i "Spiegla" całkowite koszty organizacji EURO wyniosą około 650 milionów euro. Najwięcej pochłoną przygotowanie stref kibica, ochrona wydarzeń i wydatki administracyjne. Biurokracja w Niemczech znów więc dała o sobie znać. Z kolei UEFA jak zawsze wymusiła ulgi podatkowe, ale nawet bez nich zysk europejskiej federacji to ponad miliard euro.

Dużo, a niemiecka gospodarka jest teraz w stagnacji. Pierwsze jej objawy odczuwano jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19. Lockdown, inwazja Rosji na Ukrainę, nieudana transformacja energetyczna oraz brak rozwoju w kluczowych branżach przyczyniły się do poważnego kryzysu. Wskaźniki produkcji przemysłowej cierpią na kolejne spadki, a PKB jest niemal na tym samym poziomie od dwóch lat. Rząd musi decydować się na cięcia i prywatyzację części państwowych przedsiębiorstw, by załatać dziurę budżetową. Konieczne okazało się sprzedanie części akcji w Deutsche Post i Deutsche Telekom.

W przeciwieństwie do roku 2006 zaufanie do władz ma mniejszość populacji. Pracę kanclerza Olafa Scholza według badań z maja chwali zaledwie co trzeci ankietowany. Przyszłoroczne wybory najprawdopodobniej nie przyniosą mu reelekcji. Rośnie poparcie partii antysystemowych i antyunijnych, szczególnie w byłym NRD. Pokazały to niedawne wybory do Parlamentu Europejskiego.

Różnice między zachodem a wschodem nadal są zauważalne. Poziom życia, wynagrodzenia i perspektywy bliżej Polski ustępują zachodnim landom, co wpływa też na demografię. Podobnie jak w 2006, tak i teraz większość meczów będzie na stadionach znajdujących się przed 1990 po zachodniej stronie kraju. Wyjątkiem jest Lipsk. Pod względem baz nie jest lepiej. Tylko angielska kadra (Blankenkenhain) i chorwacka (Neuruppin) zdecydowały się na ulokowanie we wschodniej części Niemiec. Trzech piłkarzy z 26 powołanych przez Juliana Nagelsmanna na EURO urodziło się na terenach byłej NRD - Toni Kroos, Robert Andrich i Maximilian Beier.

Niestety, nie udało się też wyplenić rasizmu i nazizmu, a w ostatnim czasie doszło do wielu haniebnych wydarzeń. Niemcami wstrząsnęło nagranie z wyspy Sylt, gdzie wczasowicze wznosili nazistowskie oraz ksenofobiczne hasła. Rozpoznanych na nagraniu spotkały poważne konsekwencje. Organizatorzy imprez i festiwali starają się teraz nawet nie odtwarzać piosenek, których słowa mogą być przerobione, by podsycać nienawiść. Taka reakcja może wydawać się przesadna, ale problem jest poważny. Badania Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej z października 2023 roku wykazały, że ponad trzy czwarte ankietowanych o afrykańskich korzeniach w ostatnich pięciu latach spotkało się w Niemczech z przejawami rasizmu. W żadnym z dwunastu badanych państw nie było tak wysokich wskaźników. W Polsce współczynnik świadczący o skłonności do dyskryminacji był na najniższym poziomie.

Uprzedzenia dotyczą też piłkarzy. Cały świat strwożył się wynikami ankiety, w której co piąty Niemiec uważał, że w reprezentacji powinno być mniej graczy o innym kolorze skóry niż biały. Podobnie było z odpowiedzią na pytanie, czy kapitanem kadry może być ktoś o tureckich korzeniach (Ilkay Gündoğan). Trener Julian Nagelsmann skrytykował sam fakt przeprowadzenia takiej ankiety i to w mocnych słowach. Do tych wyników odniósł się też kanclerz Scholz, który w parlamencie bronił piłkarzy o imigranckim pochodzeniu.

👉 Euro zobaczysz z wielu kamer. Sprawdź możliwości transmisji

Suche fakty statystyczne nie są aż tak przerażające jak to, że osoby na pozór wyglądające na stateczne nie miały oporów przed tym, by szerzyć skrajnie rasistowskie tezy. Niestety nawet mistrzostwo zdobyte przez Niemcy nie zdoła diametralnie poprawić sytuacji. Proces integracji potrwa lata, jeśli nie dekady. Część lewicowych działaczy uważa, że również mundial 2006 przyczynił się do wzrostu nacjonalistycznych nastrojów w kraju. Takie tezy snuje między innymi niemiecko-żydowski pisarz Max Czollek, twierdząc, że pierwsze tak wyraźne eksponowanie symboli narodowych w sferze publicznej wywołało wśród niektórych obywateli reakcje widoczne obecnie na scenie politycznej Niemiec.

Wiosna nadziei

Nagelsmannowi przypadła niełatwa misja. Przejął rolę szkoleniowca kadry we wrześniu zeszłego roku. Mimo wieku (36 lat) ma już spore doświadczenie, bo prowadził chociażby Bayern Monachium. Zwolniono go stamtąd w kontrowersyjnych okolicznościach, nie bacząc na dobre wyniki. Wśród powodów tej zaskakującej decyzji wskazywano na złe relacje z piłkarzami, choć niektórzy gracze temu zaprzeczali.

W reprezentacji takich tarć na razie nie widać. Udany powrót miał Toni Kroos. Pomocnik Realu po fiasku Niemców podczas EURO 2020 zrezygnował z występów w narodowych barwach. Wsparł teraz kadrę i zaledwie kilka sekund po powrocie asystował przy golu w towarzyskim meczu z Francją. Zwycięstwa nad wicemistrzami świata oraz Holandią sprawiły, że Niemcy znów zaczynają marzyć o sukcesach. Teraz co trzeci kibic wierzy, że wybrańcy Nagelsmanna dojdą do finału.

Marcowe wygrane wpłynęły też na wzrost popularności EURO. W czerwcu 2023 mniej niż jedna czwarta Niemców interesowała się turniejem. Teraz jest to więcej niż 60 procent. Zapotrzebowanie na bilety można było liczyć w milionach. Prawie 150 tysięcy zgłosiło się do pomocy w ramach wolontariatu. Wybrano tylko 16 tysięcy.

Organizatorzy kierują się zasadami zrównoważonego rozwoju - UEFA przeznaczyła na to 32 miliony euro. Postawiono na ograniczenie śladu węglowego. Zespoły i kibice są zachęcani do wyboru innego transportu niż lotniczy. Reprezentacja Niemiec na pierwsze mecze uda się na autokarami i pociągami. Zakup biletu na mecz wiąże się z możliwością bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej przez 36 godzin. Wprowadzono też zniżki na te kolejowe. Biura prasowe mają mechanizmy pozwalające na oszczędzanie energii, a w strefach kibica będzie się stawiać na opakowania wielokrotnego użytku oraz zapewni wegańskie potrawy, obok tradycyjnych dań.

Pozostaje jeszcze ryzyko strajków. Zdążyły się już wpisać w niemiecki krajobraz. Tym razem grożą nimi pracownicy Deutsche Telekom, w tym odpowiedzialni za realizację transmisji. Nawet przy pomyślnym biegu spraw pojawiają się pytania o to, czy transport zbiorowy sprawnie przewiezie wszystkich gości. Takiego wyzwania w kraju jeszcze nie było.

👉 Euro 2024 w Telewizji Polskiej. Sprawdź terminarz meczów!

Kluczowe umowy sponsorskie turnieju, jak te technologiczne i transportowe, przypadły chińskim przedsiębiorcom, ale wśród partnerów mistrzostw mamy takich niemieckich gigantów rynku jak Adidas, Lidl, Engelbert Strauss czy Bitburger. Część Niemców sprzeciwia się, by UEFA miała kontrakty z firmami z państw autokratycznych, ale federacja chciała dotrzeć do kontrahentów z całego świata.

Czy mistrzostwa poprawią sytuację gospodarczą w kraju? Eksperci ekonomiczni wskazują, że wielkie imprezy sportowe mają na to minimalny, niemal niezauważalny wpływ. Tak było też w 2006. Turnieje przekładają się pozytywnie na nastroje i decyzje konsumentów dopiero w dłuższej perspektywie. Nie mówiąc już o miłych wspomnieniach przyjezdnych, co poprawia obraz danego kraju.

Bliskość sąsiadów

Wyzwań nie brakowało też przy poprzednich imprezach mistrzowskich w RFN. Pięćdziesiąt lat temu, tak jak teraz, uznawano bezpieczeństwo za główny priorytet. Echo tragicznego zamachu w Monachium w 1972 było podczas późniejszego mundialu, rozegranego również w tym mieście. Mistrzostwa przypadły wtedy na szczyt aktywności innej terrorystycznej organizacji, Frakcji Czerwonej Armii. Przy zachowaniu ścisłych protokołów bezpieczeństwa zapewniono jednak ochronę kibicom i zawodnikom.

Dużą wagę przywiązywano do reprezentacji NRD. Jak przypomniał Leszek Jarosz w pierwszym tomie "Historii Mundiali" w RFN chciano uniknąć bojkotu reprezentacji z bloku wschodniego. Doszło jednak do zawirowań politycznych. Na miesiąc przed pierwszym meczem ze stanowiska kanclerza zrezygnował Willy Brandt. Niemcy Zachodnie zaczęły odczuwać skutki kryzysu naftowego, a do tego sekretarzem Brandta był wschodnioniemiecki szpieg, przyłapany w maju 1974. Ostatecznie oba państwa niemieckie mogły zaliczyć mundial do udanych, bo RFN wywalczyła tytuł, a NRD odniosła w fazie grupowej prestiżowe zwycięstwo nad Niemcami z Zachodu.

EURO 1988 było dużo skromniejsze od MŚ 1974 i zbliżających się ME, a wiązało się z wybrykami chuligańskimi. Angielscy pseudokibice dali o sobie znać przed meczem z Holandią. Najbardziej zażarte bójki między chuliganami z obu państw miały miejsce w Düsseldorfie, ale wandali nie brakowało też wśród Irlandczyków i niemieckich skinheadów. Obecnie policja też jest przygotowana na podobne starcia.

W turnieju zagrają wszyscy sąsiedzi Niemiec, oprócz Luksemburga. Wyjątkową atmosferę czuje się także w miastach, gdzie nie będą rozgrywane mecze. Przykładem jest Garmisch-Partenkirchen. Miasteczko znane ze sportów zimowych przygotowało się na przyjazd Szkotów. Lokalne orkiestry wyposażono w dudy, a przy trasach przejazdu gości rozmieszczono biało-niebieskie kwiaty. Inne kadry też mogą liczyć na wyjątkowe przyjęcie, jak ukraińska w Taunusstein oraz włoska w Iserlohn.

We wstępie do turniejowego wydania "11FREUNDE" redakcja magazynu wspomniała o radości z przybycia "lubiących wypić Szkotów, śpiewających Anglików, wesołych Gruzinów i pomarańczowych Holendrów". W 2006 roku Niemcy nie wygrali turnieju, ale czerpali dobre emocje z optymizmu przywiezionego przez gości z całego świata.

"Major Tom" będzie odtwarzany zatem nie tylko w momentach triumfu. Niemiecka wersja utworu zawiera w tytule frazę "völlig losgelöst", czyli "w pełni odłączony". Wieloznaczeniowa piosenka stała się nieoficjalnym hymnem mistrzostw. Mistrzostw, które mają Europejczyków oderwać od trosk codziennego życia na Starym Kontynencie. 

Polecane
Najnowsze
Są pierwsze ustalenia w sprawie przyczyn wypadku Joty
nowe
Są pierwsze ustalenia w sprawie przyczyn wypadku Joty
| Piłka nożna 
Diogo Jota (fot. Getty Images)
Nie żyje Diogo Jota – portugalski piłkarz Liverpoolu [WIDEO]
Diogo Jota (fot. Getty)
Nie żyje Diogo Jota – portugalski piłkarz Liverpoolu [WIDEO]
| Piłka nożna / Anglia 
Cristiano Ronaldo opłakuje śmierć kolegi. "To nie ma sensu"
Wiadomość o śmierci Diogo Joty wstrząsnęła piłkarskim światem (fot. Getty Images)
Cristiano Ronaldo opłakuje śmierć kolegi. "To nie ma sensu"
| Piłka nożna 
Śmierć Joty – UEFA podjęła decyzję w sprawie meczu Polek
Diogo Jota i reprezentantki Polski (fot. Getty Images)
Śmierć Joty – UEFA podjęła decyzję w sprawie meczu Polek
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Lech trenuje we Wronkach i wciąż czeka na jednego piłkarza
Piłkarze Lecha Poznań przygotowują się do nowego sezonu (fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP)
Lech trenuje we Wronkach i wciąż czeka na jednego piłkarza
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Będzie kolejne starcie Usyka z Furym! Znamy datę
Dojdzie do trzeciego starcia pomiędzy Tysonem Furym i Oleksandrem Usykiem (fot. Getty Images)
Będzie kolejne starcie Usyka z Furym! Znamy datę
| Boks 
Został królem strzelców. "Będę musiał szukać nowych rozwiązań"
Łukasz Zjawiński (fot. PAP)
Został królem strzelców. "Będę musiał szukać nowych rozwiązań"
Frank Dzieniecki
Frank Dzieniecki
Do góry