Martyna Czyrniańska to przyjmująca, stanowiąca ważne ofensywne ogniwo reprezentacji Polski siatkarek na lewym skrzydle. Niestety, to dopiero jej pierwszy turniej Ligi Narodów, w którym bierze udział. Co się działo? Jak wyglądał uraz, który do tej pory jej przeszkadzał? Czy już czuje się dobrze? O tym mówi w TVPSPORT.PL.
Martyna Czyrniańska to jedna z najbardziej utalentowanych siatkarek młodego pokolenia. Ma 20 lat, ostatni sezon spędziła w Eczacibasi Dynavit Stambuł i... trapią ją kontuzje. W przyszłości urazy eliminowały ją z ważnych turniejów kadrowych, a szczególnie dawały o sobie znać jej mięśnie brzucha.
To właśnie dlatego pierwsze mecze tej edycji Ligi Narodów przyjmująca gra dopiero podczas zmagań w Hongkongu – choć była powołana już na drugi turniej w Arlington. Trzeba jednak przyznać, że dotychczasowe starcia VNL w jej wykonaniu były udane. W spotkaniu z Brazylią zdobyła 12 punktów przy 50 procentach skuteczności ataku (10/20). Odnotowała jeden blok i jeden as serwisowy oraz 36 procent przyjęcia. W drugim z Dominikaną weszła tylko na zmianę i... wykonała ją niemal perfekcyjnie. Skończyła atak (1/1, 100 procent) i przyjęła cztery piłki ze skutecznością 50 procent.
Sama zainteresowana mówi, że bardzo docenia, że wróciła do kadry.
Co konkretnie działo się w czasie, kiedy siatkarka musiała zrezygnować z gry w Arlington? – Pojawiły się pierwsze oznaki bolesności brzucha. Mój brzuch wysłał "sygnał", że coś może się tam dziać. Dmuchaliśmy na zimne. Pojechałam do Polski sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Okazało się, że jestem "do gry", więc wróciłam do drużyny, trenowałam przez ten cały czas. Wszystko jest ok. Teraz jestem z zespołem i daję z siebie sto procent w każdym momencie, w którym jestem na boisku – mówi Martyna Czyrniańska.
Wie, że jej sytuacja nie jest łatwa, ponieważ ma mało czasu przed igrzyskami na zaprezentowanie swoich umiejętności i przekonanie trenera Stefano Lavariniego, że to właśnie ją powinien zabrać do składu na najważniejsza imprezę czterolecia.
– Na pierwszy turniej nie byłam gotowa, ponieważ leczyłam kontuzję z wcześniej, niestety w Stanach był "alarm" wysłany przez mój brzuch. Nie jest mi przez to łatwiej, ale myślę, że trener Lavarini mnie zna, wie, jaką jestem zawodniczką i ile mogę wnieść do zespołu. Staram się wykorzystać każdą szansę i czekać na decyzję szkoleniowca w sprawie igrzysk – podkreśla.
Kolejnym rywalem Polek w Lidze Narodów będzie Tajlandia. Mecz odbędzie się w sobotę o 11:00.
Czytaj również:
– Gwiazda nadal poza składem. Trener nie pozostawia wątpliwości
– Dwa problemy zdrowotne i wiara w powołanie na IO. "Widzę jeszcze rezerwy"
– Zastąpiła gwiazdę i... spisuje się znakomicie