| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Sport każdego dnia pisze piękne historie. Ta zasługuje wręcz na kinową ekranizację. Jakub Schenk jeszcze w lipcu ubiegłego roku poinformował o walce z poważną i rzadką chorobę autoimmunologiczną, zespołem Guillaina – Barrego. Koszykarz Trefla Sopot doszedł do pełnej sprawności i po niespełna roku został... mistrzem Polski i MVP finałów!
Jakub Schenk ma za sobą wyjątkowy sezon. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu 30-latek nie był pewien, że będzie mógł wrócić do gry w koszykówkę. "To już dwa tygodnie, odkąd zacząłem toczyć batalię z własnym ciałem i układem nerwowym. W cztery dni zjazd sił i drętwienie całego ciała. W cztery dni od bohatera do człowieka przykutego do łóżka. Nie jesteśmy niezniszczalni" – napisał 10 lipca. Wtedy poinformował o walce z poważną i rzadką chorobę autoimmunologiczną, zespołem Guillaina – Barrego.
Rozgrywający miał już podpisany kontrakt z Legią Warszawa. Klub deklarował pełne wsparcie w powrocie do zdrowia. Jednak ostatecznie... rozwiązał kontrakt z reprezentantem Polski. Schenk we wrześniu przeniósł się do Anwilu Włocławek. Podpisał dwumiesięczną umowę. W tym czasie rozegrał raptem sześć ligowych spotkań. Przebywał na parkiecie średnio 16 minut i rzucał w tym czasie 3,7 pkt. To nie wystarczyło, aby trener Przemysław Frasunkiewicz zdecydował się na przedłużenie umowy z 30-latkiem.
Koszykarzowi zaufał Żan Tabak. Schenk trafił do Trefla Sopot i nad morzem pokazał pełnię swoich możliwości. W finałowych spotkaniach z Kingiem Szczecin zdobywał kolejno 16, 13, 10, 23, 21, 20 i 8 punktów. Ekipa z Trójmiasta pierwszy raz od 16 lat sięgnęła po upragnione mistrzostwo Polski. Schenk zasłużenie został wybrany najlepszym zawodnikiem serii finałowej.
Łącznie w 37 meczach rzucał średnio 11,9 pkt/mecz i dokładał 4,7 asysty. Wywalczył pierwszy złoty medal w karierze. Wcześniej był wicemistrzem kraju z Rosą Radom (2016).