| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Prezes Trefla Sopot nie ukrywa, że po pokonaniu Kinga Szczecin i zdobyciu przez sopocian mistrzostwa Polski, chciałby zostawić na przyszły sezon gros koszykarzy. Nie wiem tylko, czy po tym sukcesie sprostamy ich finansowym oczekiwaniom – powiedział Marek Wierzbicki.
Po raz ostatni klub z Sopotu stanął na najwyższym stopniu podium w 2009 roku.
– Z kolei w finale znaleźliśmy się po 12 latach i tym razem wszystko zakończyło się dla nas pomyśle. W 2012 roku przegraliśmy 3-4 z Asseco Prokomem Gdynia, teraz pokonaliśmy Kinga 4-3. Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, to jest coś niesamowitego, bo ten sezon nie był wcale usłany różami – stwierdził Wierzbicki.
Prezes sopockiego klubu nie ukrywa, że jego w trakcie były trudne momenty, nie brakowało ich również w finale.
– Pamiętam, że po szóstej kolejce, kiedy mieliśmy na koncie cztery porażki, człowiek miał różne wątpliwości. Były poważne rozmowy w klubie i wewnątrz drużyny. Wygraliśmy wtedy mecz w Ostrowie Wielkopolskim, doszli też dwaj zawodnicy - na początku listopada Jakub Schenk, a w styczniu Geoffrey Groselle. Zaczęliśmy się dynamicznie piąć w tabeli i po fazie zasadniczej zajmowaliśmy drugie miejsce – przypomniał.
W finałowej serii było już 3-1 dla broniącego tytułu Kinga, ale zawodnicy Trefla wygrali trzy kolejne spotkania i zostali mistrzami Polski. To pierwszy przypadek w historii, aby jakaś drużyna w ten sposób odwróciła losy rywalizacji.
– Słyszałem, że było 40 przypadków, aby zespół doprowadził ze stanu 1-3 do remisu, jednak decydujący mecz kończył się zwycięstwem drużyny, która wcześniej prowadziła. Przyznam, że w finale nie byłem człowiekiem wielkiej wiary, widziałem jak dobrze radził sobie King. Ale po czterech spotkaniach my z kolei zaczęliśmy bardzo dobrze grać, piąty i szósty mecz były świetne w naszym wykonaniu. Dzisiaj odniosłem wrażenie, że ze szczecinian zeszło powietrze, uleciała z nich energia. Doprowadziliśmy co prawda do nerwowej końcówki, ale generalnie mieliśmy to spotkanie pod kontrolą – ocenił.
Decydujący o złotych medalach mecz obejrzało w niedzielę w Ergo Arenie 9689 widzów.
– Atmosfera i oprawa były znakomite, godne wydarzenia tej rangi. Mam nadzieję, że wielu mieszkańców Trójmiasta przypomni sobie, że w Sopocie jest koszykówka na dobrym poziomie, dzięki czemu frekwencja na naszych spotkaniach znacząco się poprawi – dodał.
Wierzbicki nie ukrywa, że chciałby zostawić na przyszły sezon gros koszykarzy mistrzowskiej ekipy.
– Wszyscy Polacy mają ważny kontrakty, podobnie jak trener Żan Tabak i Auston Barnes. Drużyna jest świetna i chcielibyśmy zatrzymać większość zawodników, ale z reguły po sukcesie jest tak, że ich finansowe żądania bardzo rosną i trudno, przy zbliżonym budżecie, sprostać tym oczekiwaniom. Magnesem powinien być natomiast puchar, bo zagramy w europejskich rozgrywkach. Mam nadzieję, że ten zespół za bardzo się nie zmieni – podsumował.