| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Chciałbym, aby rywalizacja w finale toczyła się do trzech zwycięstw, ale jeszcze nie teraz. W najbliższym sezonie system się nie zmieni – mówi Piotr Należyty, prezes ORLEN Superligi. Nie zabrakło pytań o "dziką kartę", poziom sędziowania w Polsce i ocenę VR, terminarz oraz przygotowania do Superpucharu Polski (7 września w Łodzi).
Damian Pechman, TVP Sport: – Czy otrzymaliście już oficjalne potwierdzenie od Unii Tarnów, że nie przystąpi do nowego sezonu?
Piotr Należyty, prezes ORLEN Superligi: – Proszę jeszcze o kilka dni cierpliwości. Sytuacja Grupy Azoty Unii Tarnów wygląda źle. Jesteśmy od stycznia-lutego w stałym kontakcie z przedstawicielami klubu, którzy informują nas o próbach jego ratowania. W najbliższych dniach, najpóźniej do końca przyszłego tygodnia, wszystko powinno się wyjaśnić – czy konieczne będzie ogłoszenie postępowania o "dziką kartę", czy sprawa zakończy się w inny sposób.
– Jak będzie wyglądała walka o "dziką kartę"?
– Na pewno będziemy się kontaktowali z klubami, które są zainteresowane wzięciem udziału w tym postępowaniu i wykupieniu "dzikiej karty". Wiem, że są takie kluby. Wcześniej musimy jeszcze zatwierdzić wszystkie zasady i ustalić m.in. wysokość opłaty. Mamy już doświadczenie, ponieważ kilka lat temu "dziką kartę" wykupiła Stal Mielec. Wciąż mam jednak nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się inaczej.
– Inaczej? Czyli że jeden z klubów kupi licencję od Unii Tarnów?
– Nie, nie ma możliwości, aby ktoś kupił tylko i wyłącznie licencję. Miałem na myśli taki scenariusz, w którym dojdzie do połączenia podmiotów, do czegoś na kształt fuzji.
– Tylko w tej sytuacji zainteresowany klub musi przejąć również długi tego drugiego...
– To prawda. Wiem, że trwają takie rozmowy, ale też wiem, że takie rozmowy lubią ciszę. Powtórzę raz jeszcze: wszystko powinno się wyjaśnić w najbliższych dniach.
– Ile klubów rzeczywiście chciałoby zastąpić Unię?
– Wiem o trzech. Na razie ciągle nieoficjalnie. Czy ostatecznie tych klubów byłoby dokładnie tyle, a może mniej lub więcej – trudno powiedzieć. Najbardziej zdeterminowany wydaje się Zepter Legionowo, który pod względem organizacyjnym jest przygotowany, aby kontynuować grę w ORLEN Superlidze. Jest tam również dobry klimat dla piłki ręcznej i zespół gotowy do rywalizacji sportowej.
– Czy jako organizator rozgrywek jesteście w stanie przymknąć oko na pewne uchybienia u beniaminka? Słyszałem, że na przykład Padwa Zamość martwi się o przygotowanie hali do meczów i koszt zakupu terafleksu.
– Nie możemy przymykać oka, ale jesteśmy w stanie wspierać taki klub. Mamy bardzo dobry kontakt ze Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce i w przeszłości zdarzało się, że wynajmowaliśmy od nich teraflex na mecze telewizyjne, gdy nie był jeszcze dla klubów obowiązkowy. Wynajmujemy go również na każdy mecz ORLEN Superligi Kobiet. Jeśli rzeczywiście to byłoby jedyne uchybienie, to na początku nowego sezonu moglibyśmy w tym pomóc. Jako prezes jestem zadowolony, że to drugi sezon z rzędu, gdy mamy normalne procedury awansów i spadków. Jeszcze do niedawna mieliśmy sytuacje, że jeden klub spadał i nie miał kto go zastąpić. Zwyczajnie drużyna, która uzyskiwała awans w sportowy sposób, nie była organizacyjnie gotowa na grę w ORLEN Superlidze. Teraz jest inaczej. W obu ligach awans wywalczyły kluby z Ligi Centralnej, a także drugie zespoły, grając w barażach, deklarowały gotowość organizacyjną do gry w lidze zawodowej. W ostatnich latach awans wywalczyła Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski, później Zepter KPR Legionowo, a ostatnio Śląsk Wrocław – każdy z tych klubów pod względem finansowym, organizacyjnym czy infrastrukturalnym był już przygotowany, aby występować w lidze zawodowej. Podobnie w lidze kobiet było z Suzuki Koroną Handball Kielce, AWS Energą Szczypiorno Kalisz, Galiczanką Lwów czy Ruchem Chorzów.
– Teraflex to jedno zmartwienie, a innym są koszulki. W Lidze Centralnej można mieć na nich dowolną liczbę logotypów sponsorów. Po awansie trzeba to zmienić, czy klub może liczyć na okres przejściowy?
– W tym wypadku nie ma żadnego odstępstwa od regulaminu. W Lidze Centralnej jest mniejsze zainteresowanie medialne, mniejsza ekspozycja sponsorów w mediach. Tzw. formaty koszulek są częścią naszych umów – choćby ze sponsorem tytularnym – i klub, który chce grać w ORLEN Superlidze zobowiązany jest się do tego dostosować. Zdaję sobie sprawę, że mamy połowę roku, a umowy sponsorskie zawiera się zwykle na rok. Tutaj pozostaje klubom renegocjacja umów. Proszę też pamiętać, że nie każdy sponsor oczekuje ekspozycji na koszulkach. Zdarza się, że w zamian za wsparcie klubu, partner chce się promować w inny sposób. Umieścić logo na koszulce jest często najprościej, ale wachlarz świadczeń sponsoringowych jest dużo bardziej zróżnicowany i ekspozycja koszulkowa powinna być zarezerwowana tylko dla największych sponsorów klubów. A na ich ekspozycję dostępnych miejsc jest wystarczająco.
– Kiedy ostatecznie poznamy komplet drużyn, które zagrają w nowym sezonie?
– Jeśli dojdzie do procedury "dzikiej karty" to cały proces się przedłuży, ale myślę, że najpóźniej w połowie lipca poznamy wszystkie kluby, które zagrają w ORLEN Superlidze.
– Wrócę do poprzedniego sezonu. Warto było wprowadzać play-off?
– Zdecydowanie tak. Chcieliśmy podnieść atrakcyjność rozgrywek i zwiększyć liczbę spotkań o stawkę. Obecny system jest efektem kompromisu. Chcieliśmy zobaczyć, jak to sprawdzi się w rzeczywistości, gdy zamiast dwóch meczów o stawkę między dwiema drużynami, będzie ich cztery lub pięć. Ten ostatni sezon pokazał, że to był dobry ruch. Najbardziej medialne starcia, czyli mecze finałowe miały niesamowity przebieg i cieszyły się dużym zainteresowaniem. Była znakomita atmosfera, poziom sportowy, emocje i walka do samego końca. Podobnie było w wielu innych meczach w trakcie całego sezonu. Chciałbym, aby rywalizacja w finale toczyła się do trzech zwycięstw, do tego będziemy na pewno dążyli, ale jeszcze nie teraz. W najbliższym sezonie system się nie zmieni. Zresztą byłoby niepoważnie, gdybyśmy co sezon zmieniali zasady. Świetnym podsumowaniem tego jest też frekwencja. 283 tysiące widzów, średnio 1 299 w ORLEN Superlidze oraz 96 tysięcy, średnio 732 w ORLEN Superlidze Kobiet to najwyższy wynik w historii ligi zawodowej. Naszym celem jest łączne przekroczenie 500 tysięcy kibiców w halach, średnio ponad 2 tysiące w lidze męskiej i ponad 1 200 w żeńskiej w ciągu sezonu.
– A czy w kolejnym sezonie uda się ustalić terminarz, na który nikt nie będzie narzekał?
– Tego nie jestem w stanie obiecać. Zwykle w styczniu, osiem miesięcy przed startem nowego sezonu, wysyłamy do klubów wstępny terminarz z prośbą o sugestie i uwagi. Niektóre kluby je zgłaszają, inne nie. Bywa, że narzekania pojawiają się dopiero kiedy przychodzi do terminu meczu, gdy wcześniej była pełna akceptacja. Oczywiście nie zawsze zmiany są możliwe, ponieważ ogranicza nas terminarz europejskich pucharów czy przerwy na mecze i zgrupowania reprezentacji. Obecnie dyskutujemy, wspólnie z klubami, jeszcze o dwóch zmianach w kalendarzu. Na tym etapie udało nam się jednak stworzyć terminarz – i to ocena klubów – najlepszy od wielu lat. Oczywiście w trakcie sezonu mogą się pojawić uwagi. Zawsze jesteśmy jednak otwarci na dyskusje i ewentualnie korekty, ale taką dyskusję prowadzimy długo przed startem sezonu.
– Kiedy czekają nas mecze o medale?
– W maju, podobnie jak w poprzednim sezonie. Do ustalenia pozostała jeszcze tylko jedna kwestia: czy przerwa między finałowymi meczami powinna być 3-dniowa, czy tygodniowa.
– A co z Pucharem Polski? Termin ostatniej edycji wzbudził wiele kontrowersji.
– To leży w gestii ZPRP, ale już od pewnego czasu rozmawialiśmy, aby Puchar Polski nie był dogrywką do meczów o mistrzostwo. No i żeby nie kolidował z Ligą Mistrzów, by drużyny, które biorą w niej udział, miały też odpowiednią przerwę. Zależało nam na tym, aby – wzorem Niemiec czy innych dyscyplin w Polsce, jak siatkówka, koszykówka czy piłka nożna – był rozgrywany kilka tygodni wcześniej. Rzeczywiście, ostatni termin nie był zbyt fortunny. Na szczęście udało nam się dojść do porozumienia i kolejny Final4 Pucharu Polski jest przewidziany na 12-13 kwietnia. W dodatku zostanie rozdzielony na dwa turnieje finałowe – osobny dla mężczyzn i osobny dla kobiet.
– Czy w Polsce można w ogóle dyskutować o błędach sędziów, czy to zakazany temat?
– Oczywiście, że można. Jestem za tym, aby ta dyskusja była i aby tę dyskusję prowadzić. Nie może być to jednak od razu po meczu, pod wpływem emocji i nieracjonalnych osądów, ale chwilę później i w sposób merytoryczny, z udziałem kilku ekspertów, a nie poprzez monolog jednej osoby lub jednego klubu. Obecnie czekamy na wybory nowego przewodniczącego Kolegium Sędziów i na pewno chcielibyśmy wypracować sposób komunikacji rozszerzony o kolejne punkty w zakresie sędziowania, jakie dołożymy do tych, które wdrożyliśmy w ostatnich sezonach. A są to m.in. cykliczne szkolenia sędziów i delegatów z ekspertami, możliwości oceniania sędziów przez kluby, system spadków i awansów, wielokrotne omawianie szeregu tematów przez przewodniczącego Kolegium Sędziów na spotkaniach z klubami czy testy, a następnie wdrożenie systemu VR. Wzorem może być dla nas piłka nożna, gdzie w programach eksperckich dyskutuje się również o pracy sędziów i analizowane są poszczególne sporne sytuacje. Odbywa się to jednak merytorycznie, w gronie kilku osób. Taką dyskusję można prowadzić. Chciałbym, aby podobnie było w piłce ręcznej. Na pewno dobrym pomysłem są szkolenia dla dziennikarzy, które na naszą prośbę prowadzi od kilku sezonów jeden z sędziów. Dzięki temu przedstawiciele mediów mogą poznać meandry przepisów gry w piłkę ręczną i lepiej zrozumieć decyzje podejmowane przez sędziów, a także najnowsze wytyczne Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. Media to nie wszystko, ponieważ chciałbym takie kursy rozszerzyć również na zawodników i sztaby trenerskie. Oni również nie zawsze znają dokładnie wszystkie przepisy. Próbują wywierać presję na sędziach w trakcie meczów, a na to nie ma naszej zgody. Bardzo często, kiedy merytorycznie rozmawia się później o konkretnej sytuacji, to okazuje się, że sportowcy nie do końca znają niuanse przepisów. Chciałbym, aby przed sezonem kilku z doświadczonych sędziów odwiedziło każdy z klubów, w celu przedstawienia przepisów i linii sędziowania, na co szczególnie zwraca uwagę EHF. To pomoże też w zwiększeniu wzajemnego zrozumienia.
– Jak wygląda – tylko szczerze proszę – poziom sędziowania w Polsce? Jest tragicznie, źle, czy jednak widać poprawę?
– Gdyby to była średnia w okolicach 4,0 (w skali 1-10), to powiedziałbym, że jest naprawdę źle. Mam jednak przed sobą dużą część danych z ubiegłego sezonu i średnia ocen wystawionych przez kluby wynosi 6,7, a jeśli odrzucimy te najbardziej skrajne, np. wystawienie przez klub przegrywający oceny 1, podczas gdy delegat i drugi klub wystawił notę w okolicach 7-8, to ocena jest zbliżona do 7,0. Sezon wcześniej wyglądało to gorzej. Średnia wynosiła 5,9, a po odrzuceniu ocen nieracjonalnych, około 6,5. Wzrost jest więc zauważalny. Niestety kluby nie zawsze korzystają z przywileju oceniania pracy sędziów, a to dla nas bardzo ważne informacje. Coraz częściej jednak oceny delegata i klubów są do siebie zbliżone. Oczywiście zdarzają się nadal mecze, w których sędziowie otrzymują od delegata ocenę 7, a od klubu – i to obu – znacznie niższą. To od razu zwraca naszą uwagę i nakazuje sprawdzić to spotkanie.
– Często zdarza się, że klub oceniając sędziów wpisuje im jedynkę?
– Może nie bardzo często, ale zdarza się. Takie oceny uważam za skrajne, emocjonalne i nie mające nic wspólnego z merytoryką. Do tego przeważnie dotyczyło to klubu, który przegrał swoje spotkanie. Taka ocena jest też niepoważna i niczego nie wnosi. Oczywiście inaczej by to wyglądało, gdyby oba kluby wystawiły 1. Takiej sytuacji jednak nie pamiętam. Zazwyczaj "1" wpisywał jeden z klubów, podczas gdy delegat i drugi klub oceniały na poziomie 6-7 lub 8.
– Jest szansa, że te oceny będą jawne? Tak, aby mogli się z nimi zapoznać również dziennikarze i kibice.
– Na pewno będziemy na ten temat rozmawiać i zastanowimy się, czy te oceny publikować, czy nie. Mam nadzieję, że wraz z systematyczną pracą jaką wykonują sędziowie, oceny będą nadal rosły i skoro teraz oscylują wokół 7,0, to żebyśmy niebawem doszli do średniej 7,5, a finalnie do 8,0.
– Ostatni sezon był również debiutem VR. Czy ten system będzie dostępny również w kolejnym sezonie i może obejmie większą liczbę spotkań?
– Umowa, którą podpisaliśmy, będzie obowiązywała również w kolejnych sezonach, w takim samym wymiarze – od półfinałów ORLEN Superligi i w Final4 ORLEN Pucharu Polski. Docelowo chciałbym rozszerzyć VR na więcej spotkań, przynajmniej na całą fazę play-off, ale ograniczają nas koszty. Jeśli chodzi o liczbę kamer, to system, który zamówiliśmy, umożliwia podłączenie do 8 kamer, a zazwyczaj nasze spotkania pokazywane są na 5-6 kamer. W meczach finałowych, taki mamy plan, chcielibyśmy rozszerzyć system do 14-16 kamer w sytuacji, gdy nadawca będzie produkował mecz z użyciem więcej niż 8 kamer. Znamy już koszty i są one do zaakceptowania. Czekamy tylko jeszcze na informację, czy to będzie możliwe w terminach, w których planowane są mecze w przyszłym sezonie, gdyż system trzeba ściągnąć z zagranicy.
– Najważniejsze: czy w kolejnym sezonie sędziowie będą mieli szansę ocenić taki rzut, jak Kiryła Samoiły, z większej liczby kamer?
– Chciałbym odpowiedzieć, że tak, ale proszę pamiętać, że my się podłączamy do kamer telewizyjnych, czyli sędziowie widzą w systemie obraz tylko i wyłącznie z kamer głównego nadawcy TV. Mimo że posiadamy najnowocześniejszy system, zdecydowanie lepszy niż wykorzystywany przy okazji meczów Ligi Mistrzów, może się okazać, że nie każdą sporną sytuację będzie można ocenić idealnie, bo część z kamer może np. być w tym czasie skierowana na inne części boiska, co zresztą również jest potrzebne sędziom. Zależy mi na tym, aby takie sytuacje ograniczać, ale nie mogę obiecać, że uda się nam je całkowicie wyeliminować. VR pomaga sędziom, ale błędy się zdarzały i będą zdarzać. Przykładem są inne dyscypliny i rozgrywki na całym świecie. Robimy jednak wszystko, aby dać sędziom możliwie jak najlepsze narzędzie do oceny spornych sytuacji w trakcie meczów. I to jest nasz cel, zarówno w wymiarze szkoleń, technologii, jak i warunków pracy.
– Czy sprawę Krzysztofa Lijewskiego i jego komentarza na konferencji po meczu finałowym można już uznać za zamkniętą?
– Przyznam szczerze, że nie wiem, na jakim etapie jest ta sprawa. Zajmuje się tym, zgodnie z kompetencjami, Komisarz Ligi. Czy klub się odwołał, czy może już wpłacił karę – nie wiem. Uważam, że każdego partnera i sponsora klubu i rozgrywek trzeba szanować. Słowa, które padły na konferencji ze strony Krzysztofa Lijewskiego nie powinny nigdy paść. Myślę, że na tym ten wątek można zakończyć.
– A może, jeśli już zdecydowaliście się go ukarać, to trzeba było zaznaczyć, żeby pieniądze wpłacił na konto fundacji?
– Obecnie wszystkie środki, które są wpłacane w postaci kar, przekazujemy do programów celowych. W ostatnich dwóch sezonach wspieraliśmy rozwój fizjoterapii w klubach tak, by podnosić warunki dla sportowców w tym obszarze. I to nie tylko ze wspomnianych kar, które byłby nakładane na kluby czy zawodników i trenerów. Dokładaliśmy na ten cel pieniądze również z innych źródeł.
– W lutym rozpoczęliście współpracę z fundacją "Cancer Fighters". Jest szansa, że będzie kontynuowana?
– Myślę, że bardzo duża. Cieszę się, że mogliśmy pomóc nie tylko finansowo – udało się zebrać ponad 161 tysięcy złotych – ale również w zakresie mentalnym. Dzieci były odwiedzane przez drużyny w szpitalach, były też zapraszane na mecze i mogły, wspólnie z drużynami, stać na podium i odbierać medale. Daliśmy im więc dużo uśmiechu, a tego kupić się nie da. Bardzo nas cieszy również ogromne zaangażowanie klubów w tym zakresie. Po raz kolejny pokazaliśmy, że całe środowisko piłki ręcznej potrafi się zjednoczyć we wspólnej sprawie.
– Kolejny sezon przyniesie dużą nowość – Superpuchar Polski. To taki chwilowy kaprys czy zostanie z nami na dłużej?
– Jesteśmy umówieni z Łodzią, że Superpuchar Polski będzie rozgrywany w tym mieście przez co najmniej trzy lata. Pierwsza edycja miała być dopiero za rok, w 2025, ale władze Łodzi były bardzo zdeterminowane, aby wystartować już teraz. W tym momencie pracujemy nad tym, aby frekwencja była jak największa (za sukces uznam, jeśli hala będzie wypełniona w minimum 70-80 procentach) i aby przygotować fajne wydarzenia towarzyszące. Naprawdę chciałbym, aby to była namiastka Final4 w Kolonii. Zależy mi na tym, aby ten Superpuchar stał się show, był świętem ligowej piłki ręcznej. Z jednej strony mecze na wysokim poziomie, z drugim okazja, aby spędzić miło czas w towarzystwie rodziny czy znajomych. Prowadzimy rozmowy z partnerami, aby w hali i wokół niej była rozbudowana strefa gastronomiczna, multimedialna i dużo atrakcji dla najmłodszych. To będą więc nie tylko dwa spotkania najlepszych polskich zespołów, ale przede wszystkim wielki dzień pełen atrakcji z piłką ręczną. To szansa na promocję dyscypliny, otwarcie się na nowe grupy odbiorców i prezentacji ogromnego wydarzenia. Patrząc na obecną sprzedaż biletów, jesteśmy na dobrej drodze do realizacji celu w postaci największej w historii frekwencji na meczu polskich klubów piłki ręcznej.
– Pierwszy weekend września to stała data dla Superpucharu?
– W tym roku mieliśmy ograniczone pole manewru. W grę wchodziły tak naprawdę 2-3 daty – albo koniec sierpnia, albo początek września. Sierpień to jednak koniec wakacji, rodziny, które mają dzieci, muszą się przygotować na powitanie nowego roku szkolnego. Uznaliśmy, że wrześniowy termin będzie znacznie lepszy. Tego dnia nie gra też piłkarska reprezentacja Polski (5 i 8 września ma zaplanowane mecze w Lidze Narodów). Idealnie byłoby zacząć nowy sezon od Superpucharu, ale w tym roku było to niemożliwe. Łatwiej będzie nam to zaplanować przy okazji drugiej edycji.
– Puchar i medale już gotowe?
– Jesteśmy na etapie zatwierdzania projektu. W lipcu puchar pojawi się już w siedzibie Superligi.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.