Reprezentacja Polski siatkarek w niedzielę wygrała brązowy medal Ligi Narodów. Choć kadra już w zeszłym roku w Arlington sięgnęła po krążek z tego kruszcu, to dla Joanny Wołosz to pierwszy tego typu medal osiągnięty z kadrą. – Jeżeli mam być szczera, to jeszcze kilka godzin po meczu nie wierzę, że się udało – mówi rozgrywająca biało-czerwonych.
Wielkim sukcesem jest kolejny brązowy medal Ligi Narodów reprezentacji Polski siatkarek. Piękne w historii zespołu prowadzonego przez Stefano Lavariniego jest to, że podniósł się po trudnej porażce w półfinale (szybkie 0:3 z Włoszkami) i dzień później wytrzymał ciężar gatunkowy tie-breaka, sięgając po brąz.
Dla Joanny Wołosz to pierwszy tego typu medal w kadrze. W zeszłym roku, gdy biało-czerwone sięgały po krążek z tego kruszcu, rozgrywająca dochodziła do siebie po problemach z ręką. Dołączyła do składu dopiero na późniejsze mistrzostwa Europy.
Rozgrywająca nie ukrywała, jak wiele szczęścia dał jej zdobyty w niedzielę medal. – Jeżeli mam być szczera, to jeszcze kilka godzin po meczu nie wierzę, że się udało. Dla mnie to jest coś wielkiego. Ten medal praktycznie smakuje jak złoto. Jest tak, bo wywalczenie jakiegokolwiek krążka z reprezentacją to jest coś, czego mi zawsze brakowało. Czuję ogromną dumę. Wydaje mi się, że podobnie jak w przypadku wszystkich dziewczyn, które po raz pierwszy zdobywają ten medal, jest to dla nas ogromna sprawa – mówi.
– Trener Lavarini stworzył coś pięknego. Każda rzuca się w ogień i to widać od tych dwóch, trzech sezonów – dodaje.
Ciekawym "drugim dnem" starcia o brąz z Brazylią było to, że obie kadry spotkają się za miesiąc podczas igrzysk olimpijskich i to w jednej grupie. Czy zwycięstwo w niedzielę podbuduje pewność biało-czerwonych przed tym starciem?
– Nie ma sensu tego zwycięstwa podczepiać pod to, co będzie na igrzyskach. To totalnie inne zmagania. Przede wszystkim trafiłyśmy w grupie na dwa "turniejowe" zespoły, czyli Japonię i Brazylię, które regularnie grają o wysoką stawkę w igrzyskach. Na pewno [to zwycięstwo] dodaje nam dużo pewności siebie, natomiast do kolejnego meczu będziemy musiały przystąpić jeszcze bardziej zmotywowane – mówi Wołosz.
Przed reprezentacją Polski siatkarek kilka dni wolnego po sukcesie. Ile konkretnie? – Ile wolnego to pytanie do trenera. Mam nadzieję, że będziemy zadowolone, jeśli chodzi o wolne. Wiemy jednak, że to szczególny rok. Wydaje mi się więc, że będzie to około tygodnia. Będziemy świętować tyle, ile mamy czasu, w autokarze czy chwilę w samolocie. Później trzeba odespać i być gotowym do powrotu do domu. Należy skupić się na dobrej regeneracji przez ten tydzień, na łapaniu resetu, a później z przytupem zacząć przygotowania, bo to jest najważniejsze – zdradza Joanna Wołosz.
Polki wracają do kraju praktycznie zaraz po ceremonii medalowej. Prawdopodobnie w Polsce wylądują koło 12:00 w poniedziałek.
Czytaj również:
– Mistrz Europy wychodzi z kryzysu. Walczy o skład na IO
– Tomasz Fornal pod wrażeniem reprezentacji Polski siatkarek. Mówi o... olimpijskim medalu
– Dobre informacje dla fanów Marii Stenzel. Ważne słowa Stefano Lavariniego