| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Mam szacunek do pieniędzy, bo na pierwszą wymarzoną koszulkę zarabiałem zbierając kasztany, bez i truskawki. Teraz trafiłem do Legii Warszawa i wykonałem ruch w kierunku reprezentacji Polski. Wszyscy uprzedzają mnie, że presja w stolicy jest większa, ale zależało mi na konkretnej walce o wysokie cele, choć był też kontakt z Rakowa – opowiada Kacper Chodyna w rozmowie z TVPSPORT.PL. To pierwszy wywiad gracza po przenosinach na Łazienkowską.
KORESPONDENCJA Z AUSTRII
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Interesowały się tobą Legia Warszawa i Raków Częstochowa. Dlaczego wybór padł na stołeczny zespół?
Kacper Chodyna: – Być może nie jest to standardowa droga. Latem stwierdziłem, że chcę postawić na największe możliwości w Polsce w zakresie rozwoju. Przyznam się, że kiedy zobaczyłem bazę treningową, to przecierałem oczy ze zdumienia. Wszyscy mówią, że w Zagłębiu jest dobrze, ale mimo wszystko, tamten ośrodek ma już swoje lata. W LTC jest za to wszystko, a do tego dochodzi szeroki sztab. Kiedy zobaczyłem funkcjonowanie tego wszystkiego, decyzja była znacznie prostsza.
– Całościowo proces transferu był długi? Czy może wszystko przebiegło szybko i sprawnie?
– Od początku mówiłem swoim agentom, że chcę jak najszybciej załatwić temat transferu. Zależało mi na spokoju w głowie. Chciałem się na coś nastawić i to po prostu zrealizować. Fakt jest taki, że cały temat poszedł sprawnie.
Pojawiał się kontakt z Rakowa, nie będę zaprzeczał. Rozmawiałem jednak z trenerem Feio, przedstawił mi plan na mój rozwój i wykorzystanie moich umiejętności w Legii. Spodobała mi się propozycja szkoleniowca. Czułem, że skoro ktoś mnie chce, to warto się na to zdecydować.
– Ponoć na finalizację rozmów czekałeś w Warszawie.
– Po ostatnim meczu sezonu zostałem w Warszawie, ale to było związane z pewnym weselem. Można powiedzieć, że cały czas byłem pod telefonem, ale na ślubie nie było jednak żadnego połączenia.
– Były jeszcze inne propozycje?
– Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby wreszcie powalczyć o jakieś konkretne sukcesy. Zależało mi też na szansie występów w europejskich pucharach. Taka możliwość jest w Legii, więc ta propozycja mocno mnie przekonywała.
– Czyli de facto można powiedzieć, że stwierdziłeś, że szansa na mistrzostwo w Legii jest większa niż w Rakowie.
– To był przede wszystkim wybór za Legią. Wiemy, jaka będzie stawka przyszłego sezonu – liczy się tytuł.
– W kilku wywiadach wspominałeś o swoim zainteresowaniu ligą MLS. Skąd się to wzięło?
– Głównie ze względu na zawodników, którzy występują na amerykańskich boiskach. Szansa rywalizowania z takimi piłkarzami brzmi intrygująco. Niech pierwszy z brzegu będzie Leo Messi w Interze Miami. Dzieleni szatni z graczami o takiej jakości byłoby czymś fajnym.
Oglądam sporo meczów, interesuję się piłką na co dzień. W USA gra się zazwyczaj wieczorem, więc trudno spojrzeć na wszystko, ale nadrabiam to potem skrótami. Do tego dochodzi fakt, że spoglądam na grę Polaków. Tak jest choćby z Mateuszem Boguszem.
– PKO BP Ekstraklasa aż tak nie ciągnie?
– Naszą ligę oglądam ostatnio nieco rzadziej. Częściej wybieram transmisje z Premier League. Robię to także dlatego, by podglądać najlepszych i nieco więcej wyciągnąć dla siebie.
– Wspominaliśmy o Lechu, z którego odszedłeś. Dlaczego Zagłębie było wówczas kuszącą opcją?
– Wiele zawdzięczam Martinowi Seweli. Postawił na mnie, choć zdecydował się na mało standardowy ruch. Byłem skrzydłowym, a jednak przestawił mnie na prawą obronę. Na początku nie wyglądało to najlepiej. Do dziś pamiętam trudny debiut w Gliwicach. Później jednak poszedłem do przodu. Dostałem duże wsparcie, a jednocześnie możliwość gry. Byłem bardzo ofensywnym obrońcą. Zagłębie okazało się idealnym miejscem dla młodego zawodnika. W ten sposób mogłem budować swoją pozycję w lidze.
– Lech nie dawał perspektyw?
– Wiedziałem, że będzie mi bardzo trudno o wskoczenie do pierwszej drużyny. Zagłębie przedstawiało jednak znacznie większą szansę. W juniorach czułem, że jesteśmy mocniejsi od rywali. Z tego powodu stwierdziłem, że w innym miejscu dostanę znacznie większe możliwości.
– Wciąż mówimy o mocnej drużynie juniorów. Trenowałeś razem z Kamilem Jóźwiakiem czy Robertem Gumnym. Nie było lekkiej irytacji, że oni idą do przodu, trafiają do zagranicznych klubów, a ty wciąż jesteś w Polsce?
– To była lekka irytacja, ale jednocześnie wielka motywacja. Wiedziałem, że fajnie byłoby zapracować na taki ruch. Jednocześnie wciąż mam z nimi dobry kontakt i doskonale wiem, co dzieje się u nich w klubach. Nie zawsze działa to tak, że szybki transfer poza Polskę będzie idealną opcją. Transfer do Legii może okazać się bardzo dobrym krokiem dla mojego rozwoju.
– Ostatni sezon mógł przynieść powołanie do reprezentacji Polski. Udana końcówka przybliżyła cię do kadry?
– Nie wiem tego. Żadnego telefonu nie było. Powiedziałbym, że byłem niewystarczająco blisko.
– Pojawiły się u ciebie myśli o reprezentacji Polski? Miałeś mocną końcówkę sezonu.
– Była taka chwila. Moment, który nazwałbym wręcz idealnym. Jednocześnie nie czuję żadnego zawodu. Po sezonie podpisałem kontrakt z Legią i mam poczucie, że w ten sposób zrobiłem kolejny krok. To też ruch w kierunku kadry, bo wierzę, że prezentując się dobrze przy Łazienkowskiej, zwrócę na siebie uwagę selekcjonera. Wydaje mi się, że łatwiej trafić do kadry z Legii niż z Zagłębia. Dodatkowo w klubie mamy takie samo ustawienie, jak w reprezentacji Polski. Widzę tutaj same plusy.
– Trafiłeś do Legii z Zagłębia Lubin. To nie jest zbyt spokojny klub? Złośliwi nazywają to miejsce i piłkarzy… ciepłolubnymi.
– Słyszałem już wiele takich słów. Jednocześnie trudno mi się do tego odnosić. Na pewno jest to dość specyficzne miejsce, choć jednocześnie bardzo dobre dla młodych piłkarzy. Na pewno są tam ambicje. Nawet przed tym sezonem mówiłem, że uważam, że stać nas na czołówkę PKO BP Ekstraklasy. Kadra na papierze była bardzo ciekawa. Sami w trakcie sezonu usiedliśmy i zastanawialiśmy się, co się nie zgadza. Przyczyny jednak nie znaleźliśmy. Wszyscy chcieliśmy coś osiągnąć, mieliśmy niezła ekipę.
– Dziś rozmawiamy o perspektywie gry w kadrze, ale miałeś momenty, w których wątpiłeś, że możliwe jest przebicie się na profesjonalny poziom?
– Szczerze mówiąc, nie miałem chwili zwątpienia. Byłem w Lechu, wręcz w czubie, strzelałem gole i miałem asysty, więc nie wątpiłem, że mogę coś osiągnąć. Na Zagłębie zdecydowałem się, bo chciałem trochę przyśpieszyć. Miałem wrażenie, że w Lechu przebijanie się do seniorów potrwa dłużej. Dodatkowo nie było wtedy przepisu o młodzieżowców, więc droga była tym trudniejsza.
– Długo trwało znalezienie odpowiedniej pozycji w Lechu?
– Zaczynałem grając na "dziesiątce". Do dziś pamiętam, że w jednym z pierwszych sparingów zrobiłem taką akcję, że na szybkości przebiegłem przez pół boiska. Potem trafiłem na skrzydło i na długo tak zostało.
– Skąd w ogóle wzięło się zainteresowanie Lecha?
– Z lokalnej kadry, przy której pojawiał się nawet Maciej Mateńko, obecny wiceprezes PZPN. Praktycznie rok w rok mierzyliśmy się z Wielkopolską jako reprezentacja województwa zachodniopomorskiego. Pokazywaliśmy się z dobrej strony i tak to poszło. Razem ze mną wyróżniał się Aron Stasiak, kolega z moich okolic. Wzięto nas na obóz i zostaliśmy.
– Jak wyglądały początki? Przed Lechem występowałeś w klubach o dość anonimowych nazwach dla kibiców.
– To faktycznie były małe ośrodki, ale mieliśmy mocne drużyny. Nie widziałem wtedy sensu, by iść do Pogoni Szczecin, z którą wygrywaliśmy. Pojawiały się zapytania, choćby z Salosu, ale lepiej było wówczas zostać blisko domu. Dodatkowo to wymagało pieniędzy. Lech z kolei umożliwił mi treningi za darmo. Musiałem jedynie sam zorganizować sobie dojazdy do domu, więc nie ruszałem się co tydzień do rodziców. Jestem bardzo wdzięczny za to, jak to wówczas wyglądało.
– Wspominałeś kiedyś, że jesteś z małej wioski. To wpływa na myśli dziecka marzącego o wielkiej piłce? Może nawet ogranicza ich potencjał?
– W mojej wiosce mieszkało 500 osób. Jednocześnie nie miałem myśli, że coś się nie uda. Praktycznie co tydzień jeździliśmy do Szczecina na turnieje. Graliśmy z Błękitnymi Stargard, Chemikiem Police, a do tego wygrywaliśmy z Pogonią. To były solidne marki w okolicy, a dobrze sobie radziliśmy. To powodowało, że nie musieliśmy czuć się od nikogo gorsi.
– Jakie myśli wyzwalało wówczas zainteresowanie Lecha?
– Przede wszystkim myślałem o tym, że muszę przeprowadzić się do Poznania. Pojawiały się pierwsze małe pieniądze. Nie mogłem w każdy weekend wracać do domu. Na pewno wiele dało mi to, że pojechałem na obóz z moim rocznikiem i złapałem pierwsze znajomości. Mogę powiedzieć, że wręcz zżyłem się z niektórymi kolegami.
Dodatkowo pamiętam, że bursa była w remoncie. Musieliśmy przez blisko miesiąc mieszkać w domach rodzin niektórych zawodników. Ja trafiłem do Dominika Worocha. Nie było żadnych problemów, choć żyłem z ludźmi, których poznałem przed momentem. To było specyficzne, ale jednocześnie trudno opisać to, jak wiele dostałem od tych ludzi. Czułem się wręcz jak w domu. To pomagało też w aklimatyzacji w Wielkopolsce.
– Duże miasto tworzy wielki przeskok?
– Trochę tak. Pomagało jednak to, że szliśmy do szkoły, a potem od razu trafialiśmy na boisko. Następnym krokiem był internat. Cały dzień był zorganizowany, więc nawet nie było czasu na ewentualne pokusy.
– Nie było czasu na sodówkę?
– Nie. Nie sądzę, że pojawił się taki moment.
– Spytam inaczej. Sam mówisz o pochodzeniu z małej wioski. W pewnym momencie pojawił się jednak profesjonalny kontrakt oznaczający większe pieniądze. Dopadła cię chęć kupienia czegoś droższego czy jednak wygrywała chęć oszczędzania?
– Pomógł mi fakt, że mam dwóch starszych braci. Oni zawsze mnie temperowali i prowadzili na właściwą ścieżkę. Wiesz, marzyłem kiedyś o koszulce Barcelony, takiej lepszej. Uzbierałem na nią kasę, ale poprzez to, że zbierałem kasztany.
– Kasztany!?
– Tak, kasztany. Potem szedłem do skupu i odbierałem pieniądze. Wiele rzeczy robiło się po to, by zarobić nieco pieniędzy. Jeździłem też zbierać bez czy truskawki. To wszystko nauczyło mnie, by szanować pieniądze. Jeśli coś dostałem od rodziców, to trzeba było tym mądrze gospodarować.
Z czasem kupiłem też tę wymarzoną koszulkę. Mam ją do dziś. Lata lecą i wciąż jest zbyt duża. To był rozmiar M. Cały czas sięga do kolan, ale ma też na plecach nazwisko Chodyna i numer 14. To była nagroda za te wszystkie kasztany. Było i jest w tym coś motywującego.
– Od zbierania kasztanów do gry w Legii, brzmi jak całkiem dobra historia. Porozmawiajmy jeszcze o teraźniejszości. Jak ocenisz kwestię treningów Legii? W oczy rzuca się dość duża intensywność. Mam wrażenie, że w pewnym stopniu można dostrzec podobieństwa do Austrii na Euro 2024.
– Mogę w pełni powiedzieć, że to najwyższa intensywność treningowa, z którą spotykam się w swojej karierze. Na pewno zmieniam założenia. W Zagłębiu bardziej skupialiśmy się na niskim ustawieniu i grze z kontry. Ten wysoki pressing jest dla mnie wręcz czymś nowym, ale podoba mi się to. Wydaje mi się, że nieźle się w tym czuję i wierzę, że będę potrafił pokazać to w trakcie meczu.
– Jak się czujesz w trakcie testowania cię na lewej flance?
– Na pewno na prawej stronie czuję się nieco lepiej. W sparingu z Botosani ustawiałem się nieco bardziej defensywnie, bo wciąż jeszcze nie czuję tej samej pewności. Ten wariant był też sprawdzany na treningu. Sądzę, że z czasem nabiorę większej pewności siebie. To nic dziwnego, bo po drugiej stronie grałem jednak przez pół życia, a może i przez całe? Taka zmiana sprawia, że trzeba się ustawiać nieco inaczej.
– Liczby z poprzedniego sezonu są do powtórzenia? Wtedy zdobyłeś siedem bramek i miałeś dziesięć asyst.
– Ustawienie Legii jest świetne dla wahadłowego. Wierzę, że jestem w stanie podtrzymać dobre liczby.
– Konkurencję masz jednak solidną. Myślę o Pawle Wszołku.
– To fajna rywalizacja! O to chodzi, żeby dwóch zawodników na tej samej pozycji walczyło o miejsce w składzie. Sądzę, że jeden może napędzać drugiego. Paweł w poprzednich rozgrywkach nie miał stałego zmiennika, musiał grać przez cały sezon. Teraz pojawia się walka i myślę, że wszystkim wyjdzie to na dobre.
– Jak radzisz sobie z presją? Legia ma inny klimat względem Zagłębia. Jedna wpadka i… może być gorąco.
– Rozmawiałem przed transferem z Dominikiem Hładunem, ale nie tylko. Wszyscy uprzedzali mnie, że presja w Legii jest większa. Jednocześnie to nie jest coś, czego w ogóle nie znam. Zdarzało mi się już grać przeciwko wielkiej publice. Tak było choćby na Lechu, ale i na Legii na koniec sezonu. To nieco inna sprawa, bo teraz fani z Łazienkowskiej będą wspierali także mnie. To też napędza do starania, bo bramka w takich okoliczności, przy własnej publice, będzie jeszcze mocniej cieszyła.
Czytaj więcej o przygotowaniach Legii Warszawa:
– Transferowa układanka Legii Warszawa. Piłkarz odejdzie, by pojawił się kolejny? Znamy szczegóły!
– Piłkarz Legii opuścił zgrupowanie w Austrii. O co chodzi!?
– Legia Warszawa ma być ofensywna. Co dzieje się na zgrupowaniu w Austrii?
– Nowy trend. To oni mają podbijać Europę!
– Legia dokonała pogromu. To nie zmienia się od lat!
1 - 1
Korona Kielce
1 - 1
Pogoń Szczecin
2 - 3
GKS Katowice
1 - 0
Piast Gliwice
2 - 2
PGE FKS Stal Mielec
1 - 1
Śląsk Wrocław
2 - 3
Motor Lublin
2 - 1
Widzew Łódź
1 - 2
Cracovia
2 - 0
Puszcza Niepołomice
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.