Rzadko się zdarza, aby coś, co nie jest zapowiadane jako wielkie wydarzenie, miało szansę stać się czymś historycznym. Mecz pomiędzy Johnem Isnerem a Nicolasem Mahutem jednak temu zaprzecza. Ich pojedynek w ramach pierwszej rundy Wimbledonu w 2010 był jednym z kilkudziesięciu spotkań, które rozegrano tego dnia. Jednym z kilkuset, które odbyły się w ramach tej edycji londyńskiego szlema. Tymczasem amerykańsko-francuskie starcie stało się najważniejszym z tych mało istotnych. Mimo, że stawką był jedynie awans do 1/32 finału Wielkiego Szlema, to obaj walczyli na śmierć i życie. Rozegrali mecz, który nie powtórzy się już nigdy i już na zawsze pozostanie kultowym.