Reprezentacja Polski siatkarzy zdobyła w łódzkiej Atlas Arenie swój piąty w historii medal w Lidze Narodów. Po ostatnim meczu ze Słowenią była mowa o dumie, radości, ale i zmęczeniu. I to nie tym fizycznym. W tle rywalizacji w rozgrywkach toczyła się walka o miejsca w kadrze na igrzyska olimpijskie. Kapitan reprezentacji – Bartosz Kurek – otwarcie przyznał, że cały proces wdał się mu już we znaki.
Dla reprezentacji Polski siatkarzy tegoroczna Liga Narodów była bardzo specyficzna. Z jednej strony faza zasadnicza mogła być czasem spokojnych testów, bo biało-czerwoni, z racji organizowania turnieju finałowego, mieli w nim zapewniony udział. Trudno było jednak mówić o grze z zaciągniętym hamulcem ręcznym, gdy w tle toczyła się rywalizacja o miejsca w Paryżu.
Swoje do udowodnienia miała spora część kadrowiczów. Zadanie ostatecznie wykonali. Doprowadziło to do kolejnego sukcesu polskiej siatkówki. Na drodze do obrony złota stanęli co prawda późniejsi triumfatorzy rozgrywek – Francuzi – ale brąz także trzeba rozpatrywać w kategorii sukcesu. Pewien niedosyt rzecz jasna pozostał, ale to też wiele mówi o miejscu, w którym znajduje się obecnie w Polsce męska siatkówka.
– Przestrzegam wszystkich przed układaniem sobie tych medali w kategoriach, deprecjonowaniem ich, mówić, która impreza jest bardziej lub mniej ważna. Mam nadzieję, że nie przyjdą już ciemne czasy polskiej siatkówki. Teraz są te złote i doceniajmy to, że medale są seryjnie zdobywane – mówił po ostatnim meczu ze Słowenią Bartosz Kurek.
Kapitan reprezentacji Polski nie ukrywał, że intensywny czas selekcji przed igrzyskami także i jemu wdał się we znaki. Finały Ligi Narodów były czasem ostatecznych testów dla Nikoli Grbicia. Ostatnie mecze wzmogły rywalizację, ale były przy tym dużym obciążeniem mentalnym dla wszystkich siatkarzy.
– Jestem bardzo dumny z zespołu. Możemy różne rzeczy opowiadać i mówić, że wypieramy z głowy rywalizację i że nie myślimy o decyzji trenera, która jest niechybna, ale myślę, że nie grałem jeszcze tak ważnego turnieju w takiej atmosferze. Tym bardziej wielki szacunek dla tej drużyny, że potrafiła się zjednoczyć, mimo że obserwując grę kolegów czy wchodząc na boisko wszyscy zdają sobie sprawę, że to są ostatnie szanse, żeby pokazać trenerowi, że może na nich postawić. Ja już jestem zmęczony tym procesem, więc wiem, że moi koledzy również. Wielki szacunek, że zebraliśmy się i wygraliśmy ten brązowy medal – przyznał Kurek.
W większości selekcję Grbić pewnie ma zakończoną. Na ostateczną decyzję przyjdzie jednak jeszcze chwilę poczekać. Po spotkaniu ze Słowenią serbski trener przyznał, że kadrę na igrzyska może ogłosić dopiero w kolejnym tygodniu. Zawodnicy dowiedzą się o niej rzecz jasna wcześniej.
Turniej mężczyzn na igrzyskach olimpijskich w Paryżu startuje 27 lipca. Polacy w grupie zagrają z Włochami, Brazylią i Egiptem.