Mateusz Bogusz imponuje formą strzelecką w rozgrywkach MLS. Niespełna 23-latek w tym sezonie ma już na koncie 12 goli i puka do drzwi reprezentacji Polski. Zwolennikiem powołania dla gracza Los Angeles FC jest m.in. Roman Kosecki. – Powinien grać w miarę możliwości jak najbliżej bramki rywali, ponieważ jest obdarzony bardzo silnym i niebezpiecznym strzałem. Zdobywa piękne bramki z dystansu, więc należy z tego korzystać, jeżeli dostanie zaproszenie na przyjazd na zgrupowanie biało-czerwonych. Podejrzewam, że stanie się tak jeszcze w tym roku – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Mateusz Bogusz robi furorę w lidze MLS. W 20 meczach strzelił 12 goli i zaliczył cztery asysty. W ostatnim spotkaniu popisał się hat-trickiem. Jest pan zdania, że ten zawodnik powinien znaleźć się w kadrze reprezentacji Polski już na turniej Euro 2024?
Roman Kosecki (była gwiazda reprezentacji Polski i MLS): – Selekcjoner wybrał inaczej, ale Bogusz faktycznie jest tym zawodnikiem, który mógł czuć się zawiedziony brakiem powołania. Od dłuższego czasu jest mocnym kandydatem do gry w kadrze. W zasadzie z każdym kolejnym występem w MLS aspiruje do naszej drużyny narodowej coraz bardziej, ale wszystko przed nim. Sądzę, że znajdzie się dla niego miejsce w zespole trenera Michała Probierza na jesienne mecze Ligi Narodów.
– Bogusz jest niezwykle uniwersalnym zawodnikiem w ofensywie. W barwach Los Angeles FC w tym sezonie najczęściej występował na środku ataku, ale z powodzeniem radzi sobie również jako prawoskrzydłowy. Z kolei nominalnie to ofensywny pomocnik. W związku z tym, na której pozycji widzi pan go w kadrze?
– Jest to na pewno niezwykle ciekawa kandydatura, również z tego względu, że jest wszechstronny. Może dużo ugrać dla siebie w reprezentacji, gdy już dostanie do niej powołanie. W obliczu kontuzji innych zawodników będzie w stanie zagrać na trzech czy nawet czterech pozycjach w razie konieczności. Z pewnością powinien grać w miarę możliwości jak najbliżej bramki rywali, ponieważ jest obdarzony bardzo silnym i niebezpiecznym strzałem. Zdobywa piękne bramki z dystansu, więc należy z tego korzystać, jeżeli dostanie zaproszenie na przyjazd na zgrupowanie biało-czerwonych. Podejrzewam, że stanie się tak jeszcze w tym roku.
– Może to właśnie Bogusz powinien grać za napastnikami? Może to Polak z MLS jest lekiem na całe zło w ofensywie? Sebastian Szymański nie wykorzystuje swojego potencjału grając na pozycji ofensywnego pomocnika w reprezentacji.
– Jeden zawodnik nigdy nie będzie antidotum na słabą grę. Cały zespół należy jeszcze dograć na wielu płaszczyznach. Trzeba stale szukać nowych, lepszych rozwiązań. Bez wątpienia spodziewam się kilku korekt w składzie przed rywalizacją w Lidze Narodów. Nie wykluczam, że właśnie Bogusz wskoczy do składu, ponieważ potencjał, bez dwóch zdań posiada. Jednak podkreślam – jeden zawodnik nie zbawi żadnego zespołu. Oczywiście wybitni piłkarze potrafią jednym dotknięciem piłki zmienić losy meczu, ale jeżeli chodzi o całokształt, to jeden gracz nie będzie lekiem na grę naszego zespołu. Potrzebujemy skonsolidowanej grupy.
– Taką grupę – skonsolidowanych piłkarzy podobno już mamy – atmosfera w kadrze jest ponoć świetna.
– Być może. Jeżeli tak jest to się cieszę, że zawodnicy dogadują się w szatni, ale prawdziwe wsparcie musi być na boisku. Proszę popatrzeć na Hiszpanów podczas Euro 2024, jak oni się wspierają na murawie podczas meczów. Oni są jak bracia, idą za sobą w ogień. Tam nikt się nie obraża, że nie gra. Rezerwowi wspierają graczy z pierwszego składu. Tak właśnie powinno to wyglądać. To wszystko razem powoduje, że są wyniki.
– Wracając do Bogusza, zrównał się w klasyfikacji strzelców w MLS z Lionelem Messim i Luisem Suarezem. To robi wrażenie.
– Zdecydowanie, to świadczy o tym, że Bogusz staje się dojrzałym zawodnikiem, choć wciąż jest przecież młody. Może jeszcze się wiele nauczyć. Jeżeli utrzyma formę to bardzo się rozwinie. Życzę mu, żeby poprowadził swój zespół do mistrzostwa MLS i założył taki pierścień jaki w kolekcji mam ja, Jerzy Podbrożny i Piotr Nowak z czasów gry w Chicago Fire. Trzymam kciuki, żeby przeszedł do historii tamtejszej ligi. Mateusz miał okazję dogonić Messiego i Suaraza, ponieważ obaj przebywają na turnieju Copa America. Niech wykorzysta sytuację, że tych dwóch weteranów nie ma obecnie w Interze Miami i niech odskoczy im w klasyfikacji strzelców. Jest do tego na najlepszej drodze. W dwóch ostatnich meczach strzelił aż pięć goli. To wielki wyczyn.
– Mam wrażenie, że w Polsce przestało panować przeświadczenie, że MLS to liga dla emerytów. Te rozgrywki w ostatnich latach zyskały na prestiżu.
– I słusznie, ponieważ grają tam poważni piłkarze. Owszem często jest tak, że wyjeżdżają do USA zawodnicy mocno po trzydziestce, ale nie jest to na pewno liga emerytów. Przecież Messi z powodzeniem mógłby rywalizować nadal w Europie, ale chciał czegoś innego. Gra tam wielu graczy z europejskich krajów, którzy są w najlepszym wieku dla sportowca. Mają świadomość, że z MLS można przebić się do silnej ligi ze Starego Kontynentu. Warunkiem jest oczywiście dobra gra w rozgrywkach Major League Soccer.
– Zatem Bogusz prędzej czy później zaistnieje w Europie i pójdzie drogą chociażby Przemysława Frankowskiego? "Franek" z Chicago Fire trafił do RC Lens. Z francuską drużyną grał w Lidze Mistrzów.
– Ten przykład świadczy o tym, że się da z MLS wypłynąć na szerokie wody. Cała otoczka związana z MLS będzie stale rosła. W dużej mierze za sprawą mistrzostw świata, które za dwa lata odbędą się w USA. Frankowski znakomicie radzi sobie we Francji po okresie spędzonym w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli Bogusz podtrzyma formę to na pewno solidny klub z Europy się po niego zgłosi. Polak jest gwiazdą amerykańskiej ligi i z tego trzeba się cieszyć, ponieważ to wielki rynek.