W poniedziałek Wilfredo Leon został oficjalnie zaprezentowany jako siatkarz Bogdanka LUK Lublin. Historia pozyskania tak utytułowanego zawodnika przez klub, który ostatni sezon PlusLigi skończył na piątym miejscu jest... zaskakująca. O przyjmującego reprezentacji Polski siatkarzy bił się bowiem cały siatkarski świat.
Pierwsze pogłoski o tym, że Bogdanka LUK Lublin wyraziła zainteresowanie Wilfredo Leonem pojawiły się już kilka miesięcy temu. Wydawało się to jednak pomysłem tak nieoczywistym i mało realnym, że raczej niewiele osób było przekonanych, że zostanie zrealizowany. Wiedziano bowiem, że o przyjmującego reprezentacji Polski siatkarzy biją się największe kluby. Mówiono również o zainteresowaniu z Polski, ale bardziej w kontekście Asseco Resovii Rzeszów, Projektu Warszawa czy Aluron CMC Warta Zawiercie.
– To było bardzo odważne marzenie – mówi nam Krzysztof Skubiszewski, prezes zarządu Bogdanka LUK Lublin. Zapytaliśmy więc, kiedy po raz pierwszy między osobami zarządzającymi klubem pojawiło się nazwisko "Wilfredo Leon" w kontekście możliwego transferu.
– 30 stycznia, było to po jednym z meczów. Rozmawialiśmy wtedy z naszymi sponsorami, którzy zapytali się, kto jest jeszcze dostępny na rynku z "gwiazd". Powiedzieliśmy, że Wilfredo Leon. Odparli: "Ok, robimy to". Więc... zrobiliśmy – dodaje.
Jak wtedy oceniał szanse powodzenia realizacji tego pomysłu? – Można powiedzieć, że 50 na 50. Mogło to być mało realne, ale razem z wiceprezesem Maciejem Krzaczkiem jesteśmy osobami, które działają. Nie pozostawiamy rzeczy tylko po to, by były w umysłach. Wszystko robimy tak, by dojść do celu. Po rozmowach z naszymi sponsorami wiedzieliśmy, że będziemy bliżej jego osiągnięcia. Reszta zależała od Wilfredo – czy będzie zainteresowany przejściem do Lublina – zdradza.
Czy sam Wilfredo Leon powiedziałby rok temu, że dwanaście miesięcy później będzie podpisywał kontrakt w Lublinie? – Powiedziałbym, że perspektywa grania w Polsce była realna. Co do Lublina, to rok temu nie byłbym tego pewny. Trzy miesiące temu jakieś myśli się jednak pojawiły – mówi TVPSPORT.PL
A o przyjmującego "bił się" cały siatkarski świat.
Sytuacja Wilfredo Leona w zeszłym sezonie klubowym nie była oczywista. Siatkarz zmagał się z problemami z kolanem, które wyeliminowały go z gry przez większość sezonu. Grał głównie na jego początku, a następnie na koniec fazy play-off.
Mimo to wiedziano, że jego kontrakt we włoskim klubie się kończy. W kuluarach mówiono o tym, że jest gotowy opuścić Italię. Zgłaszały się więc po niego kolejne kluby. – Propozycja była z Turcji, Japonii, Brazylii, ale też z... Rosji – mówi nam siatkarz. – Powiedziałem jednak menedżerowi, że bardzo zależy mi na tym, by być w Polsce. Bardzo tego chciałem – dodaje.
– Myślę, że "kamieniem milowym" były dwa tygodnie po wspomnianym 30 stycznia. Po pierwszych rozmowach z Wilfredo doszliśmy wstępnie do porozumienia. Wiedzieliśmy, że mamy wspólne cele. On widział nasze zaangażowanie, a my jego. Już wtedy wydawało się, że uda się to na sto procent – przyznaje Skubiszewski.
Nie było łatwo "wywalczyć" zawodnika. – Rozmawialiśmy z jego brazylijskim menedżerem, a także Georgesem Matijasevicem, który reprezentuje go na rynku europejskim. Negocjacje były ostre, ale my mieliśmy nasz wytyczony zakres finansowy, więc nie wchodziliśmy w licytację – dodaje prezes Bogdanka LUK Lublin.
Dla Wilfredo Leona liczyła się się tylko możliwość gry w dobrym klubie, ale jeszcze jeden istotny aspekt.
Wilfredo Leon ma żonę Małgorzatę Leon. Para doczekała się trojga dzieci – Natalii, Christiana oraz malutkiej Seleny. To właśnie bliscy przyjmującego byli jego główną motywacją, jeśli chodzi o transfer do Polski.
– Najważniejsza jest dla mnie rodzina. Poza tym dostawałem dużo zapytań od fanów, kiedy w końcu będę grać w PlusLidze. Uznałem, że już jest ten czas. Bardzo chcę, by córka poszła tu do szkoły, a syn do przedszkola. Poza tym chcę tu grać dla kibiców – mówi w TVPSPORT.PL sam zainteresowany. Dodał, że jego małżonka była mocno obciążona opieką nad sporą gromadką. – Żona miała za dużo (śmiech). Uznaliśmy wspólnie, że to czas, by rodzina nam pomogła i też, by dzieciaki miały do niej bliżej. Mam nadzieję, że jest zadowolona z tej decyzji– dodaje.
Zadowoleni z tej decyzji na pewno będzie klub z Lublina, jak i jego fani. – Grałem cały czas za granicą. Nie miałem za dużo okazji, by grać dla polskich fanów klubowych. Teraz, kiedy będę grał w kadrze i klubie z Polski, mam nadzieję, że wszystko będzie "wyżej", a ludzie będą przychodzić jeszcze tłumniej na mecze – mówi Leon.
Obecnie trwa sezon reprezentacyjny. Polska kadra jest przed ważnymi wyborami Nikoli Grbicia odnośnie do składu olimpijskiego. Serb przyznał, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, by podjąć decyzję.
Biało-czerwoni dostali kilka dni przerwy po zdobyciu w niedzielę brązowego medalu Ligi Narodów. Do Spały wrócą w piątek wieczorem. Jakie są plany Wilfredo Leona na najbliższe tygodnie? – Przed igrzyskami będziemy mieli turnieje, które pozwolą nam zobaczyć, na jakim poziomie jesteśmy. Będziemy mieli też dużo treningów. Czekamy na ogłoszenie składu, ponieważ trener zapowiedział, że potrzebuje więcej czasu – mówi i zwraca uwagę na kolejny ważny aspekt.
– Muszę utrzymać wagę w tych kilku dniach, w których dostałem wolne. Forma będzie, bo siłowania będzie (śmiech) – kończy zawodnik.
Kontrakt zawodnika obowiązuje na rok. Przed igrzyskami siatkarze zagrają jeszcze Memoriał Wagnera i turniej towarzyski w Gdańsku.
Czytaj również:
– Możliwe sensacyjne powołanie do polskiej kadry na igrzyska
– Gwieździe groziło zakończenie kariery z powodu urazu
– On sprawi największą niespodziankę w polskiej kadrze?
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna