Był bohaterem na mistrzostwach świata, jest nim także na Copa America. Emiliano Martinez znów uratował reprezentację Argentyny, tym razem wprowadzając ją do półfinału turnieju. Przy okazji bramkarz poprawił jeszcze swoje statystyki w rzutach karnych. Obecnie są one na niebotycznym poziomie.
Nie byłoby triumfu reprezentacji Argentyny na mistrzostwach świata w Katarze, gdyby nie dyspozycja Emiliano Martineza. Bramkarz kadry zostawał bohaterem zespołu w rzutach karnych w ćwierćfinale z Holandią oraz w finale z Francją. Wspaniałą formę z tamtego turnieju przeniósł także na rozgrywane obecnie Copa America.
Argentyna niespodziewanie była pod ścianą w starciu z Ekwadorem po tym, jak w doliczonym czasie drugiej połowy straciła gola na 1:1. O losach rywalizacji decydowały rzuty karne, które od pudła zaczął Lionel Messi. Wtedy jednak do gry wkroczył Martinez, który znów został bohaterem "Albicelestes".
Ekwadorczycy w serii "jedenastek" nie wykorzystali dwóch rzutów karnych i ostatecznie przegrali 2:4. W samym meczu także nie strzelili jednego rzutu karnego. To pozwoliło Martinezowi wyśrubować niesamowity wynik.
Dotychczas w meczach reprezentacyjnych przeciwko Martinezowi oddanych było 24 rzutów karnych. Na gola została zamieniona zaledwie połowa z nich. Dziewięć "jedenastek" bramkarz reprezentacji Argentyny odbił, a trzy zostały przestrzelone przez jego rywali. 31-latek ma zatem niesamowitą, 50-procentową skuteczność.
– Wiedziałem, że "Dibu" się sprawdzi, uwielbia takie momenty, wznosi się na nich. Ma wiarę w siebie. Jeszcze przed meczem żartował, że jeśli dojdzie do rzutów karnych, to możemy się zrelaksować – mówił po ćwierćfinale Copa America Lionel Messi.