Sędzia Anthony Taylor przegrał swoją szansę w meczu Hiszpania – Niemcy. Tak jest zawsze, gdy z boiska musi zejść zawodnik kontuzjowany w wyniku bezkarnego faulu, gdy piłkarz zasłuży na trzy żółte kartki i dostaje tylko jedną, i gdy drużyna poszkodowana faulami i błędami arbitra nie wygrywa w podstawowym czasie gry.
Powiedzieć, że Anthony’emu Taylorowi ten mecz się nie ułożył, to nic nie powiedzieć. Ale lepiej stwierdzić, że sędzia sam ten mecz tak sobie ułożył, bo właśnie tak było naprawdę. Anglik sam go sobie wręcz skomplikował.
Taylor zaczął tak, jakby oglądał spotkanie Szwajcaria – Włochy prowadzone przez Szymona Marciniaka i jakby chciał zastosować taką samą strategię jak arbiter z Polski. Tyle że Hiszpania – Niemcy to był zupełnie inny mecz, a Taylor to nie Marciniak.
Marciniak przymknął oko i nie pokazał kartek w kilku sytuacjach, ale zapewne wiedział, co robi, dlaczego i w jakim celu. Atmosfera spotkania, temperatura wydarzeń i zachowanie zawodników po faulach i "odpuszczonych kartkach" były w meczu z polskim sędzią zupełnie inne niż po faulu Toniego Kroosa na Pedrim. A jednak Taylor zaryzykował i nie pokazał kartki.
Szybko okazało się, że to był błąd. Po pierwsze: kontuzjowany Pedri zszedł z boiska. To była pierwsza w pewnym sensie porażka Taylora w tym spotkaniu. Po drugie: do Kroosa najwyraźniej nie dotarło, że ma już tak nie faulować – nie dotarło, albo dotarło, ale Kroos się tym nie przejął – i w efekcie po dwóch minutach podobnie sfaulował Lamine’a Yamala. Pedriemu dynamicznie i boleśnie podstawił nogę, Yamalowi na nogę nastąpił boleśnie korkami. Jeżeli sędzia nie pokazuje żółtej kartki za jeden czy za drugi taki faul, to bardzo ryzykuje. Jeżeli nie sięga po kartkę po dwóch takich faulach w ciągu dwóch minut, to prosi się o nieszczęścia.
Jak sobie pościelił, tak się musiał wyspać. Oszczędzaniem kartek dla Kroosa sędzia sprowokował niekorzystny dla siebie przebieg wydarzeń. Taylor miał problemy nie tylko z utrzymaniem dyscypliny, ale również miał problemy z konsekwencją. Zorientował się, że musi sięgać po kartki częściej i pokazywał je za faule dużo mniej istotne niż choćby oba faule Kroosa, z których tego drugiego, na Yamalu, nawet nie odgwizdał.
Taylor w meczu Hiszpania – Niemcy pokazał w sumie 16 żółtych kartek i za dwie z nich wyjął też czerwoną. Istvan Kovacs w spotkaniu Czechy – Turcja żółtą kartkę pokazał 18 razy, do tego dwa razy sięgał po czerwoną, ale Rumun był konsekwentny. Wszystkie kartki pokazał słusznie, powinien pokazać jedną albo dwie więcej. Taylor był niekonsekwentny i to wielokrotnie.
Po raz drugi Anglik powinien zdać sobie sprawę, że mecz Hiszpania – Niemcy to jego porażka, gdy Kroos popełnił kolejny faul, ale tym razem tak ewidentny i wyraźny, że Taylor w końcu pokazał mu żółtą kartkę. Dopiero w 67. minucie… Tyle że to była ta chwila, kiedy Niemiec najpóźniej powinien zobaczyć też kartkę czerwoną – za drugą żółtą, choć do tego momentu zasłużył już na więcej. Jednak Kroos grał nadal.
Po raz trzeci Taylor mógł się poczuć przegranym tego meczu, gdy Niemcy wyrównali na 1:1 i potem ponownie, gdy takim wynikiem zakończył się podstawowy czas gry. Hiszpanie, pokrzywdzenie decyzjami kartkowymi, powinni przez dużą część meczu grać w przewadze liczebnej. To jasne, że byłoby im łatwiej – przynajmniej utrzymać prowadzenie 1:0, być może strzelić kolejne gole, zamiast – grając w równowadze – walczyć o utrzymanie prowadzenia. Wygrali, ale dopiero po dogrywce. Gdyby nie to, krytyka pracy Taylora byłaby dużo głośniejsza i mocniejsza.
Angielski arbiter popełnił w tym spotkaniu tyle różnych błędnych decyzji, tyle razy postępował nieracjonalnie i tyle miał sytuacji kontrowersyjnych, że o tym meczu można byłoby napisać elaborat szkoleniowy dla sędziów początkujących i jednocześnie dla doświadczonych, na przykład pod tytułem: "Znaczenie pierwszych decyzji sędziowskich w meczu piłki nożnej i ich wpływ na postępowanie zawodników – przyczynek do rozważań o karach dyscyplinarnych niezbędnych, potrzebnych albo zbędnych, konsekwencji sędziego albo jej braku, atmosferze meczu i wizerunku piłki nożnej".
Taylora już w tym turnieju nie zobaczymy, a przynajmniej nie powinniśmy zobaczyć – to jasne. To powinno być też pewne i oczywiste. Ale nie jest. Przecież na arbitra sobotniego spotkania Holandia – Turcja wyznaczony został Clement Turpin z Francji. Ten sam, który popełnił dwa poważne błędy w meczu otwarcia Niemcy – Szkocja. W tym turnieju szczególnie trudno przewidzieć obsadę sędziowską – nie wiadomo, co czy kto jest dla UEFA w danym momencie najważniejsze czy najważniejszy...
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00
sobota, 06.07, 18:00
piątek, 05.07, 21:00
piątek, 05.07, 18:00
wtorek, 02.07, 21:00
wtorek, 02.07, 18:00
poniedziałek, 01.07, 21:00