08 lip 2024 | Lekkoatletyka

Zaskakujące kulisy rekordu świata. "Trenerka prosiła: wycofaj się!"

Michał Chmielewski

Skoczyłam 2,07 i usłyszałam od trenerki: "może byś już przestała, wycofała się? Przecież igrzyska idą". Ale ja czułam, że nie powinnam tego robić. I miałam rację – powiedziała Jarosława Mahuczych, od niedzieli rekordzistka świata w skoku wzwyż. Na Diamentowej Lidze w Paryżu Ukrainka pokonała wysokość 2,10 m.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Świetne wieści! Mamy kolejną kwalifikację olimpijską

Czytaj też

Świetne wieści! Mamy kolejną kwalifikację olimpijską

Kolejny sukces Natalii Kaczmarek w Diamentowej Lidze! Ale uwaga na banitkę...

To duże szczęście kibiców z Paryża, że w jedno popołudnie obejrzeli aż dwa rekordy świata. Ale o ile wynik Faith Kipyegon na 1500 metrów (3:49.04) jest imponujący, to nie szokował, bo Kenijka poprzedni ustanowiła przed rokiem. W przypadku Jarosławy Mahuczych, która pokonała 2,10 metra w skoku wzwyż, mowa nie tyle o przesunięciu granicy, co o zamachu na historię lekkoatletyki. W końcu na wymazanie z tabel rezultatu Stefki Kostadinowej (2,09 m) czekano długie 37 lat, a po drodze nie udawało się nawet tak wielkim skoczkiniom jak choćby Blance Vlasić.

Mahuczych zrobiła to w pierwszym podejściu. Stadion Charlety, gdzie rozgrywano ten mityng Diamentowej Ligi, oszalał.

– To jest coś niebywałego, wyszedł mi fantastyczny, prawie perfekcyjny skok. A tym większą ma dla mnie wartość ten rekord, że już 2,07 uzyskane chwilę wcześniej było moją życiówką. Nie przetrwała zbyt długo – cieszyła się Ukrainka.

23-latka otworzyła tym samym nowy rozdział i potwierdziła potencjał, o jakim w jej przypadku mówiono od kilku lat. Szybko ze "złotego dziecka" stała się najwybitniejszą skoczkinią wzwyż w dziejach, a przy okazji faworytką do złota igrzysk. Co ciekawe, o mały włos niedzielnego rekordu w ogóle by nie było.

– Po 2,07 m podeszłam do trenerki i ta powiedziała mi: może warto na tym skończyć, wycofać się? W końcu idą igrzyska, które są dużo ważniejsze. Chciała mnie oszczędzać. Ale ja w środku czułam, że jestem w stanie tyle skoczyć. No i okropnie chciałam tego rekordu świata. To mam – zdradziła nietypowe kulisy konkursu.

Mahuczych w rozmowie z dziennikarzami zdradziła także, że tej wiosny była kontuzjowana.

– Może stąd ta ostrożność, rozumiem ją – tłumaczy.

Gwiazda, której wynik już niesie się po światowych mediach, nie musiała zapewniać, że z jej zdrowiem wszystko jest w porządku. Bez tego w końcu rekord nie byłby raczej możliwy.

– Czekam na to, aż wrócę tu na igrzyska. Jestem pewna, że będzie pięknie, a pod względem atmosfery może jeszcze piękniej niż w tę niedzielę. Nie mam jednak złudzeń: to będą trudne zawody, a poziom wysoki. Żeby wygrać coś takiego jak igrzyska, musisz być mentalnie silny. Słucham jednak mojej trenerki. Ona uważa, że to przede wszystkim będzie święto, które całym sobą będzie warto celebrować – zakończyła.

Poza rekordem świata Mahuczych w dorobku ma już m.in. tytuł mistrzyni świata z 2023 roku, halowe złoto MŚ z 2022 i brąz olimpijski z Tokio. Jest też dwukrotną mistrzynią Europy na stadionie.

NAJLEPSZE SKOCZKINIE WZWYŻ W HISTORII:

2,10 – Jarosława Mahuczych (Ukraina; 2024)
2,09 – Stefka Kostadinowa (Bułgaria, 1987)
2,08 – Kajsa Bergqvist (Szwecja, 2006)
2,08 – Blanka Vlasić (Chorwacja, 2009)
2,07 – Ljudmiła Andonowa (Bułgaria, 1984)
2,07 – Heike Henkel (Niemcy, 1992)
2,07 – Anna Cziczerowa (Rosja, 2011)

Świetne wieści! Mamy kolejną kwalifikację olimpijską