Bariery są po to, aby je przekraczać. Tak z pewnością pomyślał Estończyk Jaan Roose, który 10 lipca wszedł na wąską linę i... przeszedł po niej prawie cztery kilometry. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że kaskader spacerował nad... Cieśniną Mesyńską. Po raz kolejny przesunięta została granica ludzkich możliwości.
Jan Roose ma dosyć osobliwe hobby. Wystarczy mu do tego wąska lina (2-5 cm szerokości) i dwa miejsca, między którymi może ją rozłożyć. Tak zrodziła się dyscyplina polegająca na chodzeniu i utrzymywaniu równowagi na taśmie, rozpostartej między dwoma punktami.
32-latek z Estonii opanował ją niemalże do perfekcji. Na co dzień jego praca bywa również ekstremalna, bo jest kaskaderem w hollywoodzkich produkcjach (m.in. "Assassin's Creed" czy "Wonder Woman"). Teraz przekracza kolejne limity, a efektem tego miał być projekt "Messina Crossing".
Estończyk w przeszłości miał już spektakularne akcje, jak chociażby przejście po LED-owej linie między ikonicznymi budynkami w Katarze czy rekordy w Kenii, Sarajewie, Wilnie oraz Rotterdamie. Wszystko to oczywiście z liną asekuracyjną.
Tym razem kaskader wymyślił, że pokona Cieśninę Mesyńską, czyli wąski przesmyk, który oddziela Sycylię od kontynentalnych Włoch. Obecny rekord ustanowiony w 2022 roku przez grupę slacklinerów pod wodzą Arthura Lefebvre'a wynosił 2710 metrów.
Roose założył więc, że przejdzie ponad 3,5 kilometra i rzeczywiście mu się to udało, chociaż pod koniec nie dał już rady utrzymać równowagi! Rekord został jednak pobity, a całe wydarzenie trwające prawie trzy godziny było unikatowe. Nikt wcześniej nie szedł po tak długiej linie nad wzburzonym morzem.
Trzykrotny mistrz świata potwierdził jednak klasę i zapisał się na kartach historii. Na YouTube można było nawet śledzić transmisję na żywo z tej próby.