Reprezentacja Polski w składzie Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera, Patryk Dudek zajęła piąte miejsce podczas rozgrywanego w Manchesterze finału Speedway of Nations. Biało-czerwoni mieli walczyć o historyczne złoto, a zawiedli oczekiwania, nie przywożąc do kraju żadnego medalu. Najlepsza okazała się reprezentacja Wielkiej Brytanii, która wyprzedziła Australię i Szwecję.
Biało-czerwoni jechali do Manchesteru w roli faworytów. Delikatnych, ale faworytów. Dominik Kubera i Bartosz Zmarzlik, wspierani dodatkowo przez mogącego w każdej chwili wskoczyć z rezerwy Patryka Dudka, mieli sięgnąć po upragnione złoto. Wcześniej w Speedway of Nations nasz kraj mógł pochwalić się "tylko" trzema srebrnymi i jednym brązowym medalem. Głównymi rywalami w walce o krążek z najcenniejszego kruszcu mieli być Australijczycy i Brytyjczycy. Te przypuszczenia znalazły swoje potwierdzenie podczas zawodów...
Polacy pierwszą serię zaczęli od wygranej 6:3 nad Łotwą. Podczas tegorocznej edycji SON przyjęto bowiem punktację 4,3,2,1. Zmarzlik pewnie zwyciężył, ale Kubera nie poradził sobie z Lebiediewiem. Fantastycznie zaczęli dość niespodziewanie Niemcy, którzy po dwóch seriach mieli na swoim koncie aż 13 punktów (wygrane ze Szwecją i Danią).
Biało-czerwoni w swoim drugim biegu dali niestety kibicom powody do niepokoju. Słabo zabrali się ze startu i nie byli w stanie dogonić Szwedów. Występujący na co dzień w Texom Stali Rzeszów Jacob Thorssell umiejętnie odpierał ataki Zmarzlika. Jeszcze gorsze nastroje w polskim obozie pojawiły się po jedenastej gonitwie dnia. W niej Zmarzlik dotknął taśmy i został wykluczony, chociaż zarzekał się, że pierwszy przewinienia dopuścił się Kai Huckenbeck. Sędzia Aleksander Latosiński był innego zdania i tym samym w powtórce pojechał osamotniony Kubera. Polak pewnie pokonał niemiecką parę, ale to i tak oznaczało porażkę 4:5.
Odchodząc na moment od reprezentacji Polski, nie sposób nie wspomnieć o wyczynie Daniiła Kołodinskiego z 12. biegu. Zawodnik drugoligowego Lokomotivu Daugavpils po fatalnym starcie ograł na dystansie Mikkela Michelsena i Rasmusa Jensena. Łotwa zajęła finalnie ostatnie miejsce, ale pokazała się z naprawdę dobrej strony.
Kolejna potyczka Polaków zakończyła się klęską 3:6 z Wielką Brytanią. Zmarzlik po taśmie przyjechał do mety ostatni, a honoru Polaków próbował bronić Kubera. Na dwa biegi przed końcem podopieczni Rafała Dobruckiego byli w bardzo trudnej sytuacji. Szkoleniowiec biało-czerwonych mimo problemów ani razu nie zdecydował się skorzystać z będącego w dobrej formie Patryka Dudka.
Wygrana 7:2 z Danią w przedostatniej serii startów wlała jeszcze nadzieje w serca polskich fanów. Przebudził się Zmarzlik, a awans do barażu był cały czas sprawą otwartą. Z tonu spuścili Niemcy, nie zachwycali również Szwedzi.
Losy Polaków rozstrzygnęły się w samej końcówce. Szwecja wygrała z Danią 6:3, co spowodowało, że w ostatnim biegu fazy zasadniczej Zmarzlik i Kubera musieli objechać Australię 6:3 lub 7:2. Taki rezultat zapewniał biało-czerwonym baraż. Brady Kurtz i Jack Holder okazali się jednak za mocni. Żużlowcy z Antypodów dali piękny popis jazdy parą i dzięki podwójnej wygranej nad Polską awansowali bezpośrednio do wielkiego finału. Drugie miejsce przypadło Brytyjczykom, którzy również byli piekielnie szybcy, a trzecie ostatecznie Szwedom. Reprezentanci Polski z 24 punktami zajęli piątą lokatę, nawet za Niemcami.
W barażu wydarzyło się to, czego spodziewała się większość kibiców. Thorssellowi zabrakło jakości, by wyprzedzić chociaż jednego z żużlowców gospodarzy i Szwedom nie pomógł nawet triumf Fredrika Lindgrena. Daniel Bewley i Robert Lambert wjechali do finału.
Tam mogło wydarzyć się absolutnie wszystko. W najważniejszej gonitwie dnia atomowym startem popisał się popularny Lambo. Za jego plecami podróżował Holder, trzeci był Bewley, a czwarty Kurtz. Holder próbował przyblokować Brytyjczyka i zrobić miejsce swojemu koledze. Ta sztuka mu się jednak nie udała. Bewley zdążył go jeszcze minąć i w pięknym stylu dowiózł wraz z Lambertem podwójną wiktorię. Wielka Brytania znowu jest wielka! Australijczycy mogą czuć lekki niedosyt. Na występ Polaków można chyba spuścić kurtynę milczenia.