Przejdź do pełnej wersji artykułu

Jakub Dziółka: byłbym dzisiaj niepoważnym człowiekiem, gdybym zadeklarował, że ŁKS na pewno wróci do Ekstraklasy

/ Trenerzy Jakub Dziółka i Dawid Szwarga jeszcze podczas wspólnej pracy w Rakowie (fot. PAP). Trenerzy Jakub Dziółka i Dawid Szwarga jeszcze podczas wspólnej pracy w Rakowie (fot. PAP).

Jakub Dziółka w poprzednim sezonie był asystentem Dawida Szwargi w Rakowie Częstochowa. Teraz już samodzielnie poprowadzi ŁKS Łódź. Nie chce jednak składać deklaracji przed pierwszym spotkaniem. – Byłbym dzisiaj niepoważnym człowiekiem, gdybym zadeklarował, że ŁKS na pewno wróci do Ekstraklasy – powiedział w wywiadzie dla TVPSPORT.PL.

Tak beniaminek przywitał się z Ekstraklasą. Czekał... 32 lata

Czytaj też:

Radosław Majewski zdecydował się na kontynuowanie kariery (fot. 400mm.pl).

Grzegorz Szoka, trener Znicza Pruszków: w pierwszej lidze poza nami chyba nikt nie przeszedł aż takiej przebudowy

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: Praca w Łódzkim Klubie Sportowym jest dotychczasowym największym wyzwaniem w pana karierze?
Jakub Dziółka, trener ŁKS-u Łódź:
– Każdy klub równał się jakiemuś wyzwaniu. ŁKS ma wielkie tradycje i ogromną rzeszę kibiców. Chciałbym, aby największe wyzwanie było dopiero przede mną. Myślę, że jestem na to przygotowany. Zależy mi na rozwoju, zarówno osobistym, jak i sportowym z ŁKS-em. To bardzo ważne miejsce na piłkarskiej mapie Polski.

– Jakie były pan kulisy odejścia z Rakowa? Trener sam chciał opuścić klub, czy Marek Papszun nie widział pana w swoim sztabie?
– Przychodziłem do Rakowa, gdzie pierwszym trenerem był Dawid Szwarga. Kiedy zapadła decyzja, że Dawid nie będzie już prowadził drużyny, zakomunikowałem mu, że pójdę swoją drogą i będę chciał być pierwszym trenerem w innym zespole.

– Co trenersko dał panu poprzedni sezon?
– Na pewno wiele doświadczenia. Graliśmy w pucharach, organizacja pracy była zupełnie inna. Przez pół roku graliśmy praktycznie co trzy dni. Intensywność naszych działań bardzo duża. Dziś na poziomie pierwszej ligi nie będę w stanie wykorzystać całej tej wiedzy, ale liczę, że w przyszłości to mi się przyda. Miałem również kontakt z piłkarzami, którzy występują w znacznie lepszych ligach. Rywalizowaliśmy z Atalantą i Sportingiem. Obraz tych zawodników na żywo jest zupełnie inny, niż analiza na WyScoucie. To całkowicie dwie inne rzeczy.

– Ma pan wiele cech wspólnych z trenerem Szwargą?
– Myślę, że nie. Raczej jesteśmy innymi osobami, ale na pewno podobnie patrzymy na piłkę. Gdyby było inaczej, to nie pracowałbym z nim w Rakowie. Mamy piłkarskie wspólne cechy. Obaj zwracamy uwagę na detale, lubimy mieć wszystko pod kontrolą. W dzisiejszych czasach na tym musi opierać się praca pierwszego trenera. O końcowym wyniku decydują właśnie te małe rzeczy. Naszym zadaniem jest to, aby jak najlepiej przygotować się pod danego rywala i mieć opracowane poszczególne mniejsze rzeczy.

– W jaki sposób można inaczej podejść do danego meczu, aby wykorzystać kilka procent przewagi właśnie po tych mniejszych rzeczach?
– Należy dobrze zaplanować przygotowania do meczu i wykorzystać indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Trzeba wyciągnąć z nich jak najwięcej. Do tego naszą przewagą może być realizacja planu przez 90 minut. Czasami grasz dobrze przez większość czasu, a jeden błąd zadecyduje o porażce. Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać poziom koncentracji i być w stanie pokazać najlepszy futbol nie tylko w danych fragmentach spotkania. Do tego konsekwencja w treningu i działaniach wieloobszarowych, szczególnie w fazach przejściowych. Trochę tego jest.

– Kibice ŁKS-u mogą spodziewać się w pewnym sensie namiastki Rakowa? Jaki będzie pana autorski ŁKS?
– Na pewno cechy wspólne będą, bo z trenerem Szwargą podobnie patrzymy na piłkę. Chcemy grać intensywnie, zarówno pod względem motorycznym, jak i taktycznym. Niektóre elementy ze swojej pracy trenerzy kopiują. Jeśli coś działa, to trzeba z tego korzystać. Najwięcej będzie oczywiście moich autorskich pomysłów. ŁKS będzie grał w innej strukturze niż Raków. Nie będziemy chcieli zrobić z ŁKS-u Rakowa. Chcemy mieć swoją tożsamość, swoje DNA. Chcemy wykorzystać możliwości klubu pod względem kibicowskim. Zależy nam na jak najlepszej grze.

– Jak wspomina pan ŁKS z poprzedniego sezonu Ekstraklasy? W Łodzi Raków rzutem na taśmę zremisował z gospodarzami.
– Nie chciałbym mówić o poprzednim sezonie, bo jest tak dużo zmian, że nie ma to sensu. Skupiam się na tym, co przed nami.

– Propozycja z ŁKS-u w tym momencie pana kariery była z tych nie do odrzucenia?
– Rozmowy trwały kilka dni. Pomogło to, że znałem Roberta Grafa i wiedziałem, jak chce pracować. Wcześniej prowadziłem z nim negocjacje jeszcze przed pracą w Rakowie. Mamy spójną wizję tego, jak powinien wyglądać klub na tym poziomie rozgrywkowym.

– Czuł pan, że to odpowiedni moment, aby wrócić do pracy w roli pierwszego trenera?
– Tak. Wcześniej przez wiele lat pracowałem jako pierwszy trener i w tej roli chciałbym pozostać przez najbliższe lata.

– Rola asystenta sprawiała tyle samo radości i satysfakcji?
– Czerpałem bardzo dużo satysfakcji z pracy w Rakowie. Mieliśmy bardzo dobry sztab, w klubie wszystko było odpowiednio poukładane. Cały czas mam ogromną pasję, lubię swoją pracę. Zawsze jednak wiedziałem, że chcę być pierwszym trenerem. Przychodząc do Rakowa, rozmawiałem z Dawidem, że za jakiś czas odejdę z Rakowa, bo chcę pracować samodzielnie.

Trener Jakub Dziółka przed jednym z meczów kontrolnych ŁKS-u (fot. ŁKS Łódź).

Czytaj też:

Polonia nadal nie wygrywa u siebie. "Musimy grać z większą odwagą"

– Przy podpisywaniu kontraktu powiedział pan, że DNA klubu jest spójne z pana DNA. To jaki jest pomysł na futbol trenera Dziółki?
– Chcemy w pełni wykorzystać 90 minut spotkania. Zależy mi na utrzymaniu wysokiej intensywności. Musimy dobrze funkcjonować z piłką przy nodze, ale i bez niej. Liczę na to, że będziemy kompletnym zespołem. Ważna będzie defensywa, bo jeżeli nie tracisz bramek, to masz bardzo dużą szansę na wygranie meczu. Losy spotkań rozstrzygają się w polu karnym. Musimy znajdować się tam jak najczęściej.

– W poprzednim sezonie piłkarze ŁKS-u otrzymali 13 czerwonych kartek. Jaki jest pana pomysł na uspokojenie gorących zapędów zawodników?
– W klubie nie ma już kilku tych zawodników. Graliśmy trzy mecze kontrolne i nie było żadnej sytuacji, żeby ktoś był zagrożony czerwoną kartką. Mam nadzieję, że w trakcie sezonu nie będzie zbyt wielu nerwowych sytuacji, a co za tym idzie, czerwonych kartek.

– Pańska roczna umowa z opcją przedłużenia na kolejny sezon jasno wskazuje, co jest celem ŁKS-u na ten sezon?
– Zawodnicy, właściciele, pracownicy klubu i sztab trenerski są bardzo ambitnymi ludźmi. W każdym tygodniu będziemy chcieli iść do przodu. Widzę, jak wszyscy mocno się rozwijają. Nie chcę powiedzieć kolokwialnie, że zawsze liczy się zwycięstwo, ale będziemy chcieli być wyróżniającym się zespołem w tej lidze.

– Jaką drużynę pan zastał? W tych zawodnikach widać duży głód wygrywania?
– Tak, chcemy, żeby ten głód był bardzo duży. Mocno pracujemy nad tym, aby nasi zawodnicy chcieli wygrywać.

– Kadrowo jest to znacznie słabszy ŁKS od tego ekstraklasowego, czy pana zdaniem porównywalny albo nawet nieco silniejszy?
– Ciężko to porównać, bo obecna kadra buduje się na nowo. Inaczej będziemy grali pod względem taktycznym. Postawimy na młodych zawodników z akademii. Dlatego też nie jestem w stanie powiedzieć, czy obecny zespół jest słabszy czy silniejszy. On ma być bardzo dobry na poziomie pierwszej ligi.

– Jest pan zadowolony z obecnej kadry?
– Tak. Ogłosiliśmy transfery obrońców i bramkarza, brakuje nam jeszcze napastnika. Myślę, że w tym tygodniu uda się nam dopiąć wszystko. Jeżeli nie, to okienko cały czas jest otwarte i mamy czas na kolejne ruchy.

– Dużo mówiło się o możliwym odejściu Kaja Tejana. Będzie mógł pan liczyć na tego zawodnika w rundzie jesiennej, czy liczycie się jeszcze z transferem?
– Jedno i drugie.

– Husein Balić przedłużył kontrakt z klubem. To był dla was jeden z priorytetów na to okienko?
– To bardzo dobry zawodnik. Miał oferty z innych klubów, ale nie trzeba było specjalnie go przekonywać do pozostania. Widział, jak zmienia się zespół. Po rozmowach ze mną i prezesem Grafem podjął decyzję, że zostaje z nami.

– Trener Mariusz Misiura w jednym z wywiadów powiedział, że celem nadrzędnym Wisły Płock jest Ekstraklasa. Trener Jakub Dziółka pokusi się o podobną deklarację przed rozpoczęciem sezonu?
– Nie patrzymy na ten sezon w ten sposób. Byłbym dzisiaj niepoważnym człowiekiem, gdybym zadeklarował, że ŁKS na pewno wróci do Ekstraklasy. Każdy chce grać na jak najwyższym poziomie. Ja w Rakowie i Cracovii zasmakowałem europejskich pucharów. Piłkarze ŁKS-u rok temu byli w Ekstraklasie. To normalna rzecz, że każdy jest ambitny i chce być coraz lepszy. Wiemy, że w klubie doszło do wielu zmian i musimy do wszystkiego podejść spokojnie. W kadrze znajdą się zawodnicy z rocznika 2004, 2005, 2007 i chcemy na nich mocno stawiać. Zobaczymy, jak potoczy się pierwsza runda. Zimą będę mógł powiedzieć znacznie więcej.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także