Przejdź do pełnej wersji artykułu

Zamieszanie wokół wycofania się Huberta Hurkacza z igrzysk olimpijskich [KOMENTARZ]

/ Nie milkną echa rezygnacji Huberta Hurkacza z występu na IO (fot. Getty) Nie milkną echa rezygnacji Huberta Hurkacza z występu na IO (fot. Getty)

Nie milkną echa wycofania się Huberta Hurkacza z igrzysk olimpijskich w Paryżu. Gdy tylko owa informacja została potwierdzona, zaczęto rozpaczać nad losem Igi Świątek, z którą miał wystąpić w mikście, a także Jana Zielińskiego, któremu miał partnerować w grze deblowej. W tym wszystkim zapomina się o samym Hurkaczu. Sugeruje się, że zabrał szanse na udział na wielkiej imprezie swoim niedoszłym partnerom, a przecież w sytuacji nie do pozazdroszczenia jest on sam.

Polak jako kapitan egzotycznej reprezentacji w Pucharze Davisa. Poprowadził ją do awansu!

Przed rozpoczęciem Wimbledonu Hubert Hurkacz często był stawiany w roli jednego z głównych faworytów do odniesienia sukcesu w trzecim tegorocznym turnieju wielkoszlemowym. Można było się zastanawiać, czy oczekiwania nie są zbyt wygórowane, ale nagle, w trakcie meczu drugiej rundy przeciwko Arthurowi Filsowi, wszystko przestało mieć znaczenie. Polak w heroiczny sposób chciał wygrać punkt rzucając się na kort, co skończyło się odniesieniem poważnej kontuzji.

Zaledwie kilka minut po zajściu nikt nie żałował, że dla Hurkacza skończył się Wimbledon, po którym tak wiele oczekiwano. Natychmiast jednak zaczęto się martwić, co z jego występem na nadchodzących igrzyskach olimpijskich w Paryżu, które miały się rozpocząć niespełna cztery tygodnie od wspomnianej kontuzji. Wszystko ze względu na fakt, że w związku z jego występem w stolicy Francji wiązano nadzieję – o ile niewiele oczekiwano po występie indywidualnym, tak na dużo więcej liczono w mikście z Igą Świątek oraz z Janem Zielińskim w deblu.

Otoczenie Hurkacza starało się trzymać w tajemnicy jego stan zdrowia, ale pewne informacje wychodziły na zewnątrz: tydzień przed tym, jak oficjalnie ogłoszono, że Polak jest po zabiegu kontuzjowanego kolana, pojawiały się doniesienia, jakoby przeszedł już ją wcześniej. Już wtedy najlepszego polskiego tenisistę kreowano na winnego – oskarżano go o to, że przez niego Świątek straci występ w mikście, a Zieliński nie będzie mógł w ogóle pojechać na paryskie igrzyska (przepisy mówią, że aby zagrać w mikście, trzeba wziąć udział w singlu albo deblu).

Stało się to, czego wszyscy woleli uniknąć: Hurkacz podjął decyzję o rezygnacji z udziału w igrzyskach olimpijskich. Sporo zamieszania wywołał komentarz Radosława Piesiewicza, prezesa PKOI, który miał nadzieję, że wrocławianin pojawi się w Paryżu i jednocześnie umożliwi występ Zielińskiemu.

O rezygnacji Hurkacza dowiedziałem się wczoraj z oświadczenia. Liczyliśmy na to, że Hubert poleci na igrzyska, odbije przysłowiową kartę i umożliwi grę Jankowi w mikście. Cały czas byliśmy w kontakcie z Polskim Związkiem Tenisowym. Był taki przekaz, że wszystko idzie w dobrą stronę i Hubert będzie zdrowy. Wczoraj stało się to, co się stało. Od razu potem zadzwoniłem do pani menadżer. Rozmawialiśmy, uświadomiłem ją, jak ważne jest to, aby Hubert pojawił się na miejscu. Czekałem na telefon zwrotny z decyzją. Nie doczekałem się – powiedział w wywiadzie dla TVPSPORT.PL.

W związku z kontuzją Hurkacza, która zabiera nam dużą część tenisowych nadziei w Paryżu, trudno powstrzymać emocje, ale słowa wypowiedziane przez Piesiewicza nie przystoją osobie na tym stanowisku. Igrzyska olimpijskie mają być wzorem postępowania wraz z ideą fair play, tymczasem prezes PKOI poniekąd namawia do niesportowego zachowania. Można odnieść wrażenie, że w całej tej sprawie zapomniano bezpośrednio o Hurkaczu. To on ma kontuzje, która uniemożliwia mu występ w stolicy Francji, a także może znacząco wpłynąć na jego starty w dalszej części sezonu.

Najbardziej pokrzywdzonym jest on sam, a deprecjonuje się to na każdym kroku. Zarzuca mu się, że z jego winy szansę występu stracą Świątek oraz Zieliński. Zapomina się o tym, że gdyby nie Hurkacz, to w ogóle byśmy o tym nie rozmawiali. Zieliński nie mógłby zagrać w deblu z innym polskim tenisistą, bowiem jego łączony ranking z kimkolwiek innym nie pozwoliłby mu się dostać do turnieju gry podwójnej, a co za tym idzie: nie mógłby zaprezentować się także w mikście.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także