12 lat temu srebro Sylwii Bogackiej otworzyło nasz dorobek na igrzyskach olimpijskich w Londynie. W Paryżu ostatnia polska medalistka w strzelectwie nie wystąpi, ale będzie miała powody do stresu. W karabinie trzy postawy zobaczymy trenowaną przez nią Natalię Kochańską. W wywiadzie dla TVPSPORT.PL Bogacka mówi nie tylko o szansach swojej zawodniczki, ale także zbliżającym się zakończeniu kariery.
Mateusz Górecki, TVPSPORT.PL: – Jak to się stało, że została pani trenerką Natalii Kochańskiej?
Sylwia Bogacka: – Uprawienia trenerskie mam już od lat, a że z Natalią należymy do tego samego klubu, to nasza współpraca była dość naturalna. W strzelectwie nie ma takiego przeświadczenia, że jesteśmy konkurentkami i nie powinnyśmy sobie pomagać. Dlatego, gdy Natalia miała na przykład kłopot z postawą, to zawsze chętnie udzielałam jej wskazówek. W pewnym momencie zaproponowała, by ta nasza współpraca stała się oficjalna i bym reprezentowała ją jako trenerka. Wykorzystujemy naszą wspólną wiedzę i doświadczenia, by wyniki były jeszcze lepsze.
– Pani olimpijskie doświadczenie może być dla Natalii niezwykle cenne.
– Przed wylotem opowiedziałam jej, jak to wszystko wygląda. Trzeba jednak pamiętać, że igrzyska w Paryżu są inne, bo strzelcy nie mieszkają w wiosce olimpijskiej, a w specjalnym kompleksie przygotowanym przy centrum strzeleckim w Chateauroux, jakieś 300 kilometrów od stolicy Francji.. Pod tym względem zawodnicy poczują się jak chociażby na Pucharze Świata. Nie doświadczą zatem tej wyjątkowej atmosfery, ale to czasami może działać na plus. Nie każdy umie poradzić sobie z otoczką wioski olimpijskiej.
– To, że od tylu lat strzelacie z jednym klubie, procentuje przy współpracy na linii trener-zawodnik?
– Z Natalią pracuje mi się świetnie, bo nie ma między nami takiej różnicy, jaka często występuje między trenerami startej daty a zawodnikami. Mówię tu o wiedzy technologicznej. Obie śledzimy nowinki, ciekawostki dotyczące choćby sprzętu.
Tak jak pan zauważył, mamy doświadczenie związane ze startami w jednym zespole. To bardzo do siebie zbliża. W zasadzie nie dochodzi do nieporozumień, a jeśli już pojawia się jakiś konflikt, to jest on bardzo szybko rozwiązany. Pamiętam, gdy Natalia rozpoczynała karierę. Ja byłam wtedy na wyższym poziomie i pewnie Natalia podpatrywała mnie i traktowała jako pewien wzór do naśladowania. Niezwykle miło jest śledzić z bliska rozwój zawodniczki od młodej dziewczyny, zafascynowanej strzelectwem aż do olimpijki.
– Co najbardziej ceni pani w Natalii?
– To bardzo waleczna osoba, łatwo się nie poddaje. Kibice w strzelectwie zazwyczaj nie widzą emocji, bo zawodnicy podczas startów głęboko je chowają. A Natalia to strzelczyni z dużym temperamentem. Mam pewność, że co by się nie działo, nie odpuści.
– Zapytałem o atuty, to muszę zapytać też o piętę achillesową
– Każdy z nas je ma, ale to takie drobnostki, o których nawet nie ma co rozmawiać. Trzeba zresztą zachować nutkę tajemnicy, żeby nie wyłożyć przed rywalkami wszystkich kart na stół (śmiech).
– Czy u pani przed startem igrzysk czuć też było olimpijską gorączkę?
– Tegoroczne igrzyska są dla mnie szczególne, bo po raz pierwszy będę mieć na nich swoją zawodniczkę. I, szczerze mówiąc, będzie to zapewne dla mnie trudne doświadczenie, okupione masą stresu. Jestem przekonana, że łatwiej jest być na stanowisku i samemu walczyć o olimpijski medal niż siedzieć przed telewizorem i oglądać start swojej podopiecznej. Chciałabym jak najbardziej pomóc Natalii, żeby wszystko wyszło idealnie i by mogła pokazać się z najlepszej strony. Ale wszystko będzie w jej rękach, ja mogę tylko trzymać kciuki.
– Często wraca pani do wspomnień z tak pięknych dla pani igrzysk w Londynie?
– Te momenty już zawsze będą dla mnie szczególne i bliskie memu sercu. Czasem ktoś pyta o mój medal, wtedy zdejmuję go z półki i odkurzam. Ale muszę zdradzić, że mój medalowy start oglądałam tylko raz czy dwa. Kiedyś jeden z dziennikarzy zapytał mnie, co czułam, gdy strzeliłam dziewiątkę w tym finale. I zaczęłam zastanawiać się o jakiej dziewiątce on mówi. Dopiero wtedy zdecydowałam się obejrzeć finał z Londynu. Trudno się na to patrzyło, mimo iż wiedziałam jakim będzie wynik. Wolę pamiętać ten dzień tak, jak utkwił mi w głowie, a nie w przekazach telewizyjnych.
– Czyli medal nie leży już zamknięty w sejfie jak przed laty?
– Teraz już nie! Bardzo często ktoś prosi, bym go przywiozła i pokazała, więc nie ma sensu go zamykać. Po igrzyskach w Londynie faktycznie był zamknięty w sejfie razem z moimi karabinami, które pieszczotliwie nazywałam maleństwami. Wtedy jednak często wyjeżdżałam, więc chciałam być pewna, że jest bezpieczny.
– Powiedziała pani niezwykle ciekawą rzecz – dopóki nie obejrzała pani finału z Londynu, nie pamiętała pani jego przebiegu. Wyłączenie myślenia to klucz do sukcesu w strzelectwie?
– Nie do końca. Nie jesteśmy Chińczykami, którzy – czasem odnoszę takie wrażenie – strzelają jak w transie i nie wiedzą, co dzieje się wokół nich. Chodzi po prostu o to, by utrzymać najwyższy stopień koncentracji. Trzeba się tego nauczyć, by podczas zawodów za bardzo nie kombinować. W naszym strzeleckim żargonie mówi się, że ktoś próbuje strzelić "kwadratową dychę", czyli robić coś "za bardzo".
Niezwykle ważne jest też utrzymywanie stałego pobudzenia ciała i czucia mięśni. To jest coś, czym także imponuje mi Natalia. Podczas ostatnich mistrzostw Polski rano miałyśmy eliminacje, następnie kwalifikacje, a po nich była dość długa przerwa przed finałem. Mimo długiego oczekiwania i trudnych warunków, bo strzelanie w naszych "cudownych" kostiumach w temperaturze 35 stopni Celsjusza jest ogromnym wyzwaniem, znakomicie sobie poradziła.
– Jadąc na igrzyska, zawodnicy zawsze marzą o złotym medalu. Nie ma w pani niedosytu, że nie stanęła pani w Londynie na najwyższym stopniu podium?
– Ja zawsze marzyłam o srebrze! Nigdy nie było we mnie żalu, że nie skończyłam wyżej. Być może ktoś w moim otoczeniu miał poczucie, że wynik mógł być lepszy, ale ten finał stał na bardzo wysokim poziomie. To srebro dał mi ostatni, niemal perfekcyjny strzał na 10,8, więc po zakończeniu zawodów czułam pełnię szczęścia.
– Więc woli pani otaczać się srebrem aniżeli złotem.
– Chyba tak. Zawsze wychodziłam z założenia, że srebrny medal jest wielką motywacją do pracy, bo przecież mam jeszcze za czym gonić i widzę kolejne wyzwania. Czasami mam wrażenie, że gdy stanę na samym szczycie, zacznę się zastanawiać: "co teraz mam robić?".
– Jak bardzo zmieniło się strzelectwo od czasu, kiedy zdobyła pani olimpijski medal?
– Kiedy zaczynałam były tylko dwie konkurencje karabinowe: pneumatyczny i trzy postawy. Po igrzyskach w Londynie strzelectwo się rozwinęło i mamy miksty, drużyny, tria. Do tego zmieniono formułę finałów, sposób liczenia punktów w niektórych konkurencjach, czas ich rozgrywania. Obecnie jeśli ktoś specjalizuje się tylko w jednej konkurencji i nie strzela pozostałych, to jest zawodnikiem sporego ryzyka. Atutem stała się wszechstronność.
– Czyli nie zgadza się pani ze stwierdzeniem, że w strzelectwie doszło do specjalizacji i zawodnicy na najwyższym poziomie mogą odnosić sukcesy tylko w jednej konkurencji?
– Nie uważam, że trenowanie dwóch konkurencji wiąże się z tym, że zawodnik może coś stracić. Wręcz przeciwnie, bardzo często wychodzi to na plus. W sezonie zimowym strzelamy tylko jedną broń. I już pod koniec zimy zawodnicy cieszą się, że wreszcie będą mogli trenować także inne konkurencje, pojawi się nowy bodziec treningowy.
Na pewno jest łatwiej trenować jedną konkurencję, ale taką perspektywę można mieć wyłącznie stojąc z boku. Jeśli przychodzi się na zajęcia i codziennie robi to samo, to w pewnym momencie głowa zaczyna siadać. Proszę sobie wyobrazić, że przychodzi pan do pracy i każdego dnia wykonuje te same czynności. Jeśli program treningowy na to pozwala, to nie ma przeszkód, by łączyć kilka konkurencji. Pamiętajmy, że mówimy też o zawodnikach, którzy trenują już kilkanaście lat i są na takim poziomie, że doskonale wiedzą, jak połączyć treningi.
– W ostatnim czasie zdecydowała pani o odpuszczeniu walki w konkurencjach olimpijskich.
– Trenuję już 30 lat i nie mam w głowie planu, by wrócić jeszcze do strzelań w konkurencjach rozgrywanych na igrzyskach. Wiem, jak dużo trzeba włożyć pracy w to, by być na odpowiednio wysokim poziomie. Moje ciało jest już mocno nadszarpnięte wyczynowym uprawianiem sportu. Pewnie niektórym wydaje się, że strzelectwo to taka niegroźna dyscyplina sportu, a jednak występują u nas bardzo groźne kontuzje, które wymagają długotrwałego leczenia. Doszłam do momentu, w którym muszę mocniej szanować moje ciało. Chcę się bawić strzelectwem, bez konieczności szarpania się o wynik i presji, że muszę mocno się przygotowywać i być na każdym, trwającym po kilka godzin treningu.
– Czy to oznacza, że koniec kariery zbliża się wielkimi krokami?
– Raczej tak. Jest już następne pokolenie utalentowanych strzelców, więc mogę spokojnie udać się na sportową emeryturę. Był moment, gdy zarówno wśród kobiet i mężczyzn nie było widać następców. Teraz jako trener widzę, że są młode talenty, które mają szanse uzyskiwać wartościowe wyniki na arenie międzynarodowej. Czas i życie pokażą czy tak się stanie. Ale jest we mnie nadzieja, że nie będę ostatnią polską strzelczynią z medalem olimpijskim.
– Data zakończenia kariery jest zakreślona w kalendarzu czerwonym flamastrem?
– Absolutnie. Wciąż trzyma mnie przy sporcie fakt, że jestem w drużynie strzelającej na 300 metrów, która zdobyła medale ostatnich mistrzostw Europy. Dopóki nie zapadnie decyzja o włączeniu w mojej miejsce innej zawodniczki albo zdrowie nie przestanie pozwalać na uprawianie sportu, to nie zamierzam się poddać. Jestem jednak świadoma, że jestem coraz bliżej końca, ale to naturalna kolej rzeczy.
– Mówi pani o zabawie konkurencjami olimpijskimi, a jednak podczas niedawnych mistrzostw Polski i w pneumatyku i w trzech postawach była pani w finałach.
– Ja się tak łatwo nie poddaję! Jeszcze chcę od czasu do czasu pokazać pazury i dać znać młodym zawodniczkom, że nie mogą osiadać na laurach i myśleć, że te stare już niewiele mogą zdziałać. Poza tym wydaje mi się, że dla nich to może być dobra motywacja, strzelać z zawodniczkami, które mają już trochę medali na półce. Ja z kolei chętnie przyglądam się technice rywalek.
– Co poza trenowaniem młodych talentów ma pani w planie po odejściu na sportową emeryturę?
– Ostatnio coraz częściej wyjeżdżam i pływam na kitesurfingu. To sport, który poznałam już parę lat temu. Polecam każdemu zawodnikowi znalezienie hobby, niekoniecznie związanego ze sportem. Nasze głowy często są zaprogramowane na treningi, zawody. Od czasu do czasu trzeba ją zresetować.
– Czyli rozumiem, że w Paryżu pani uwaga będzie podzielona między strzelectwo i kitesurfing?
– Oczywiście. Trzymam kciuki za Hiszpankę Giselle Pulido. To moja koleżanka, więc niezależnie od pory dnia będę oglądała jej starty.
1
45
2
44
1
44
2
43
1
32
2
25
3
23
4
20
5
16
6
10
1
149
2
148
3
146
4
146
5
144
6
144
7
144
8
143
9
143
10
142
11
141
12
140
13
139
13
139
15
136
1
55
2
55
3
45
4
34
5
23
6
17
1
588
2
587
3
587
4
586
5
586
6
585
7
585
8
584
9
583
10
583
11
583
12
583
13
582
14
581
15
581
16
581
17
580
18
580
19
579
20
578
21
578
22
578
23
577
24
576
25
573
26
573
27
573
28
572
29
569
1
297
2
294
3
294
4
293
5
293
6
293
7
293
8
293
9
293
10
292
11
292
12
292
13
291
14
290
15
290
16
289
16
289
18
289
19
289
20
289
21
288
22
288
23
288
24
286
25
286
26
285
27
284
28
284
29
283
1
122
2
122
3
122
4
121
5
120
6
120
7
120
8
120
9
119
10
119
11
118
12
118
13
118
14
118
15
117
16
117
17
117
18
116
19
116
20
116
21
115
22
114
23
113
24
113
25
112
26
111
27
110
28
108
29
107
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (955 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.