Ponad 7-kilogramowy młot wisiał nad głowami, a zawody trwały jakby nigdy nic. Dyskwalifikacje za falstarty? – Wiele decyzji sędziów lekkoatletycznych, na które narzekają kibice i telewidzowie, wynika z zasad wprowadzonych z myślą o transmisjach telewizyjnych – specjalnie dla TVPSPORT.PL z Paryża mówi Filip Moterski, szef polskich sędziów lekkoatletycznych, który w czasie igrzysk olimpijskich dba o... interesy reprezentantów Polski.
● Filip Moterski tłumaczy, dlaczego biegacze są dyskwalifikowani już za pierwszy falstart
● Sędzia mówi, że olimpijskie zawody lekkoatletyczne trwały nawet wtedy, gdy było to skrajnie niebezpieczne i nieodpowiedzialne
● Arbiter wyjaśnia, dlaczego po raz pierwszy w czasie igrzysk różne skoki i rzuty trwają również wówczas, gdy biegacze szykują się do startu
● Opowiada o tym, czym w lekkiej atletyce jest sterylność konkurencji i dlaczego jest korzystna również dla kibiców
● Sugeruje, na co warto zwrócić uwagę w czasie transmisji telewizyjnych z zawodów w Paryżu
👉 Kipyegon zachowa srebrny medal. Dyskwalifikacja Kenijki cofnięta
Filip Moterski jest przewodniczącym Centralnego Kolegium Sędziów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, posiadaczem uprawnień kierownika zawodów World Athletics, nauczycielem akademickim na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego, a w czasie igrzysk olimpijskich w Paryżu pracuje jako "technical leader", czyli kierownik techniczny reprezentacji Polski odpowiedzialny za sprawy związane z przepisami.
Rafał Rostkowski: – Dlaczego biegacze, którzy popełnią pierwszy falstart, są od razu dyskwalifikowani? Dlaczego nie dostają drugiej szansy? Przecież może się zdarzyć, że usłyszą jakiś dźwięk z trybun, który może kogoś zmylić.
Filip Moterski: – Tak, to prawda. Problem polega na tym, że granica czasu reakcji, która wynosi 100 tysięcznych sekundy, została ustalona już dziesiątki lat temu. Zmienia się ludzka percepcja, zmienia się szybkość reakcji na bodźce, a ta granica pozostaje na tym samym poziomie.
– To może przypomnijmy, że za falstart uważane jest rozpoczęcie konkurencji wcześniej niż 0,1 sekundy po sygnale startera.
– Tak. To jest jedna strona problemu, ta broniąca zawodników. Ale jest też druga strona: aparatura, z którą mamy do czynienia na igrzyskach, jest bardzo dokładna. Starterzy mają do dyspozycji nie tylko wykresy, nie tylko liczby przedstawiające czas reakcji zawodników, ale mają również możliwość porównania oraz sprawdzenia wszystkiego z perspektywy co najmniej czterech kamer. Nie każde przerwanie procedury startowej oznacza automatyczną dyskwalifikację. Widzieliśmy, że były żółte kartki, niekiedy były zielone kartki. Zazwyczaj zielona jest pokazywana, kiedy zawodnicy w niczym nie zawinili, na przykład wtedy, gdy poziom głośności z trybun jest podwyższony i słychać jakieś dodatkowe dźwięki. Tak zdarza się również w Paryżu.
– Lekkoatleci są zgodni co do tego, że na Stade de France jest zdecydowanie głośniej niż w czasie innych zawodów lekkoatletycznych.
– Arbiter startu uwzględnia poziom hałasu. Dlatego w niektórych sytuacjach od razu decyduje, że trzeba pokazać zieloną kartkę bez dogłębnej analizy. Tak robi, gdy sam słyszał, że były dźwięki, które mogły zawodnikom przeszkodzić.
– Czyli zielona jest potwierdzeniem usprawiedliwienia przedwczesnej reakcji zawodnika lub zawodników.
– Fachowo to "przerwanie procedury startu nie z przyczyn leżących po stronie zawodników".
– Żółta kartka też nie jest karą. To tylko ostrzeżenie...
– Żółta kartka oznacza, że zawodnik nie popełnił falstartu, ale pozycja, którą przyjął, czyli ten bezruch, została przez niego w jakiś sposób zakłócona. Czyli zawodnik wykonał jakiś ruch, który mógł sprowokować innych zawodników i przyczynić się do tego, że wystartowali wcześniej, albo aparatura zareagowała, ponieważ zmienił się nacisk z powodu ruchu i przeniesienia środka ciężkości.
Różnica polega na tym, że falstart to jest ruch, który nie jest zatrzymany i prowadzi bezpośrednio do oderwania powierzchni stycznej, czyli dłoni od nawierzchni albo nóg, stóp od stopek podpórek w bloku startowym.
Jeżeli aparatura wskazuje czy wręcz wymusza swoim dźwiękiem przerwanie biegu, to starterzy analizują, co było tego przyczyną. Jeżeli stwierdzają, że nie doszło do oderwania tych powierzchni stycznych, to wtedy udzielana jest zazwyczaj żółta kartka.
– Czyli można spowodować przerwanie biegu i jego powtórzenie nie tylko poprzez przedwczesny wybieg, ale również przez ruch przed wystrzałem?
– Tak, przy takim ruchu bieg może, a w niektórych przypadkach powinien zostać przerwany. Może zostać przerwany, jeżeli aparatura zareaguje. Powinien, jeśli sędziowie starterzy sami stwierdzą, że czyjś ruch przyczynił się do przedwczesnego startu innego biegacza czy biegaczy.
– W telewizji nie słyszymy wielu dźwięków z trybun, ale sędziowie chyba też nie słyszą wszystkich… Zawodnik szykujący się do startu może czasem usłyszeć dźwięk, którego w innym miejscu na bieżni z różnych powodów nie słychać albo nie słychać tak samo głośno lub wyraźnie. Jak sędzia może rozróżniać dźwięki i oceniać ich wpływ na zawodnika czy zawodników, skoro sam nie jest na miejscu biegacza?
– No właśnie jest. Już mówię dlaczego. Zespół sędziów startu składa się z kilku osób, z kilku starterów i asystentów, którzy są ustawieni w różnych miejscach tak, aby obejmować wszystkich zawodników wzrokiem, a także żeby rejestrować różnego rodzaju dźwięki.
Podam przykład z własnej perspektywy. Kiedy opiekuję się naszymi kadrowiczami, zawsze zwracam uwagę na to, żeby mój mikrofon miał ustawioną czułość w taki sposób, żeby rejestrować dźwięki i to, co się dzieje na trybunach. Takie nagranie z trybun może być przydatne, ponieważ zawodnikowi przysługuje protest.
Jeżeli nie uda się z arbitrem startu dojść do porozumienia, to wtedy pozostaje komisja odwoławcza. Taką sytuację mieliśmy niedawno z Klaudią Wojtunik podczas mistrzostw Europy w Rzymie, gdzie dopiero komisja odwoławcza przyznała rację, że to, co zostało zarejestrowane przez aparaturę, falstartem nie było.
– Możliwość odwołania się od decyzji sędziowskiej pozytywnie odróżnia lekkoatletykę od innych dyscyplin sportowych.
– Tak, ale odwołanie nie zawsze jest możliwe. Dlatego zawsze proszę naszych zawodników, również tu w Paryżu, żeby oczywiście walczyli o swoje, składali ustny protest, ale nie protestowali na siłę, ponieważ to może się obrócić przeciwko nim. Jeżeli otrzymają bezpośrednio czerwoną kartkę lub drugą żółtą kartkę, to jest to kara dyscyplinarna za niesportowe zachowanie. Wtedy możliwości rozwiązania problemu maleją. One nie maleją do zera, nie nikną, ale możliwości wybronienia zawodnika są wtedy bardzo ograniczone.
– To nie zmienia faktu, że czasem różne dźwięki z trybun naprawdę mogą być dla biegaczy mylące, mogą powodować przedwczesną reakcję, a sędziowie czy komisja odwoławcza nie zawsze mogą znaleźć podstawę do uwzględnienia racji zawodnika.
– Obecna linia interpretacji jest taka, że zawodnik powinien być na tyle skoncentrowany, aby zareagować na wystrzał, a nie na dźwięki podobne. Między innymi dlatego w Paryżu mamy powtarzającą się sytuację, że w momencie startu biegów sprinterskich zawodnicy startujący w innych konkurencjach wchodzą do koła, pchają kulą, albo rzucają dyskiem, młotem czy skaczą o tyczce. Wcześniej na imprezach tej rangi czy mistrzostwach świata z takimi sytuacjami się nie spotykaliśmy. To wymaga od zawodników umiejętności „wyłączenia się” na inne bodźce, bo sama umiejętność koncentracji może czasem nie wystarczać.
– W czasie transmisji telewizyjnych z Paryża trudno to dostrzec, bo w jednej chwili telewidzowie zazwyczaj widzą albo bieg, albo pchnięcie, rzut czy skok, ale czasem, dosłownie tuż przed startem biegaczy, można usłyszeć reakcje publiczności na wydarzenia w innych konkurencjach.
– W igrzyskach olimpijskich to coś zupełnie nowego, ale podobne sytuacje zdarzały się już na innych imprezach. W Polsce bardzo dbamy o sterylność. To znaczy, że w momencie, kiedy kończy się procedura prezentacji zawodników w biegach, to w tym momencie wszystkie inne konkurencje techniczne są "zamykane". Dopiero kiedy pchnięcie, rzut czy skok jest skończony, wówczas wydawana jest komenda "na miejsca". W Paryżu mamy do czynienia z sytuacją, że zawodnicy już przyjmują pozycję w blokach startowych, już jest po komendzie „na miejsca”, a tymczasem oddawany jest jakiś rzut albo skok. Publiczność reaguje, ponieważ to są igrzyska i mamy do czynienia z kibicami z różnych krajów. Dziesiątki, setki czy tysiące ludzi w pewnym momencie wydają jakiś dźwięk. Czasem to jest jęk zawodu czy głos zachwytu, a czasem inne dźwięki.
To jest kwestia, która przez World Athletics [Światowy Związek Lekkiej Atletyki – wyjaśnienie autora] nie była praktykowana w ostatnich latach. W czasie ubiegłorocznych mistrzostw świata w Budapeszcie też starano się zachować sterylność poszczególnych konkurencji. Ale cóż, obecnie praktyka jest taka, aby zawodników "puszczać" również w takich warunkach...
– Ale to przecież utrudnia sytuację lekkoatletom i zwiększa ryzyko, że dojdzie do falstartu w biegu czy spalenia próby w innej konkurencji, bo ktoś się przez kogoś zdekoncentruje. Sterylność konkurencji, czyli właśnie nieprzeszkadzanie, gdy ktoś w innym konkursie akurat szykuje się do startu, jest dla lekkoatletów korzystna. Czy to nie jest oczywiste?
– Dokładnie o to chodzi. W Polsce jesteśmy na tym punkcie bardzo czuli. Także dlatego, że sterylność konkurencji jest korzystna również dla widzów. Chodzi o ich koncentrację. Gdy widzą, że wszystkie inne konkurencje są zamknięte, to znaczy, że coś ważnego dzieje się na bieżni i swój wzrok należy skierować tam lub na telebim. W Paryżu tej czystości czasem brakuje, szczególnie w sesjach eliminacyjnych. W pierwszej godzinie pierwszego dnia zawodów można było się zastanawiać, z czego to wynika, ale potem już wiedzieliśmy, że nie jest to przypadek, lecz celowa strategia organizatorów.
– Celowa strategia?
– Tak, puszcza się zawodników do biegu nie zważając na inne konkurencje. Wszyscy biegacze mają takie same warunki.
– Polemizowałbym, bo na przykład zawodnik będący na dziewiątym torze, czyli bliżej publiczności, jest bardziej narażony na reakcję kibiców i dźwięki z trybun niż zawodnik na torze numer 1 czy 2. Z czego wynika i czemu ma służyć taka filozofia puszczania biegaczy? Nie można poczekać kilka czy kilkanaście sekund?
– Jeżeli spojrzymy na program minutowy tych igrzysk, to zobaczymy, że zawody są ułożone w taki sposób, aby transmisje telewizyjne z porannych sesji lekkoatletycznych mogły się skończyć w ciągu czterech godzin, a z sesji głównych, wieczornych, w ciągu dwóch i pół, maksymalnie trzech godzin. To jest cel puszczania zawodników jak najszybciej.
To kontrowersyjne rozwiązanie, bo to, że jakąś konkurencję opóźnilibyśmy o 15 sekund, wcale nie znaczy, że tych 15 sekund za chwilkę byśmy nie nadrobili.
– Kiedyś było tak, że biegacz, który popełnił falstart, dostawał żółtą kartkę i drugą szansę na prawidłowy start. Dlaczego ten przepis został zmieniony i falstart karany jest od razu kartką czerwoną?
– Do 2003 roku każdy biegacz miał prawo do jednego falstartu i powtórki biegu. Wtedy odbyły się mistrzostwa świata w Paryżu, po których przepisy zostały zmienione.
– Z jakiego powodu?
– W jednym ćwierćfinale biegu na 100 metrów w kontrowersyjnych okolicznościach zostali wykluczeni Amerykanin Jon Drummond i Jamajczyk Asafa Powell. To była głośna sprawa. Sprawiła, że IAAF, czyli dawny World Athletics, zmieniła zasady. Powiem nawet więcej. Dzisiaj znalezienie rzetelnych informacji o tym zdarzeniu jest niezwykle trudne. Niestety sprawa stała się wtedy polityczna i uderzała w dobra osobiste i sławę rodziny Diack. Nie tylko ówczesnego szefa IAAF – Lamine’a Diacka, ale również jego syna, który potem za wiele afer został skazany na karę więzienia.
Cały problem polegał na tym, że w tamtym czasie, jeśli aparatura wskazała, że został popełniony falstart, to uważano, iż na pewno tak było. Bardzo bezkrytycznie. Nie można było polemizować z zapisami, jakie zostały zarejestrowane przez czujniki umieszczone na blokach startowych. Nie było też wtedy oficjalnych powtórek sędziowskich. Niestety nie do końca wtedy rozumiano, że ruch, który w zasadzie nie prowadził do startu, aparatura mogła zasygnalizować jako falstart.
– Drummond bardzo długo protestował i uparcie powtarzał, że nie wystartował zbyt wcześnie. Powtórki telewizyjne wydawały się to potwierdzać.
– Aparatura błędnie sygnalizowała falstart, gdy nastąpiło tak zwane wahadło, czyli drgnięcie zawodnika, który się nieco wychylił i po chwili wrócił do prawidłowej pozycji w bloku. Później przepisy w tym fragmencie zostały zmienione jeszcze kilka razy. Najpierw każdy, kto przyczynił się do przedwczesnego startu, musiał być zdyskwalifikowany, a na końcu zwrócono uwagę, że ludzie mogą różnie reagować na bodźce. Stąd ostatnia zmiana w przepisach, która definicję falstartu utrzymała, ale wskazała, że każdy, kto nie utrzymał bezruchu, powinien być ukarany żółtą kartką za niesportowe zachowanie. Dzisiaj można powiedzieć, że od czasu tamtych wydarzeń w Paryżu sporo się zmieniło.
Ewolucja była znaczna: od sytuacji, gdy po pierwszym przerwaniu procedury w danym biegu była pokazywana żółta kartka i wszyscy zawodnicy byli ostrzegani, a po drugim i każdym kolejnym falstarcie biegacze byli karani czerwoną kartką i dyskwalifikacją, do momentu, kiedy na starcie mamy całą paletę kartek: żółtą, czerwoną, żółto-czarną, czerwono-czarną i wreszcie ostatnia zmiana przepisów przyniosła kartkę czerwono-białą. Ta ostatnia oznacza "bieg pod protestem" i ogranicza się do małej liczby zdarzeń, kiedy z różnych względów, np. błędu technologicznego, gdy aparatura się zawiesiła, nie warto na siłę przedłużać procedury sprawdzania. Wtedy pozwala się na start zawodnika ze świadomością, że jego wynik może zostać unieważniony po biegu.
W 2010 roku ustalono, że już pierwszy falstart oznacza wykluczenie z rywalizacji. Do tej pory to się nie zmieniło.
– Dlaczego zaostrzono przepisy aż tak radykalnie?
– Ze względu na telewizję, dla dobra transmisji telewizyjnych, żeby nie przedłużać, nie przeciągać startu z powodu kolejnych falstartów. Każde sprawdzenie procedury przerwanego startu zajmuje około trzech minut. Jeżeli jest pięć serii biegów i w każdym zdarzyłby się chociaż jeden falstart, to mielibyśmy opóźnienie 15-minutowe. To jest czas, którego nie da się nadrobić. A co, gdyby falstartów było więcej, na przykład po dwa w jednym biegu? Właśnie dlatego przedwczesne starty są karane od razu wykluczeniem z rywalizacji.
– Czy zanosi się na kolejne zmiany przepisu o falstartach?
– Przypuszczam, że będzie to szło w tym kierunku, żeby nie pokazywać dramatu zawodników. Może będzie jak w pływaniu, w którym wyścig nie jest powtarzany, bo dyskwalifikacja za falstart jest ogłaszana po wyścigu.
– A co z tym, że nie można wystartować szybciej niż "dopiero" 0,100 sekundy po sygnale startera?
– W ostatnich 15 latach było wiele propozycji i próśb z różnych krajów o zmianę przepisu o falstarcie i czasie reakcji, ale żadna z nich dotychczas nie została przez World Athletics zaakceptowana. A czy nie zostanie? Trudno powiedzieć, ponieważ lekka atletyka się zmienia. Wchodzi coraz więcej nowinek technologicznych. Na przykład w sobotę po raz pierwszy w zawodach tej rangi oglądanych na całym świecie został użyty wideo pomiar odległości w pchnięciu kulą. Wcześniej to było stosowane tylko w skokach długich, czyli skoku w dal i trójskoku.
– Rozwój nowych technologii wymusił zmiany przepisów w wielu dyscyplinach sportu, nawet w niezwykle przez długie dziesięciolecia konserwatywnej piłce nożnej.
– W lekkiej atletyce też wymusza i będzie wymuszać. To oczywiste i to jest tylko kwestia czasu, kiedy będą kolejne zmiany. Pytanie tylko: czy wpłynie to akurat na zmianę zasad dotyczących falstartu. Trudno mi powiedzieć, jakie cele przyświecają World Athletics, że nie chce iść z duchem czasu i tak kurczowo trzyma się tego, żeby czas reakcji dalej wynosił 0,100 sekundy.
– Nawet Pan tego nie wie, szef Centralnego Kolegium Sędziów PZLA i sędzia międzynarodowy?
– Poza ścisłymi władzami World Athletics chyba nikt tego nie wie.
– Jest Pan sędzią, ale w czasie igrzysk olimpijskich w Paryżu pracuje Pan w innej roli.
– Ale bardzo pokrewnej, bazującej na moich kompetencjach sędziowskich. Jestem "technical leaderem", czyli kierownikiem technicznym reprezentacji Polski odpowiedzialnym za sprawy związane z przepisami.
– Na czym dokładnie polega Pańska praca w czasie igrzysk?
– Mam reagować wtedy, gdy dochodzi do naruszenia przepisu, a sędziowie z różnych względów tego nie widzą. Tutaj dużo się dzieje, niekiedy trzeba chwilę odczekać na analizę, a ja po prostu skupiam się na konkretnych zdarzeniach, które są związane z naszymi zawodnikami. Mogę zareagować inaczej i szybciej niż sędziowie. Nie muszę holistycznie analizować przebiegu całej rywalizacji, mogę wskazywać konkretne zdarzenia. I to robię. Jeżeli jest potrzeba, wysyłam protest albo apelację do komisji odwoławczej z tezami i prośbą o to, aby sędziowie podjęli odpowiednie działania.
– Czyli w praktyce jest Pan jednocześnie opiekunem, adwokatem i rzecznikiem interesów reprezentacji Polski?
– Tak, zdecydowanie, tak się dzieje.
– Dużo ma Pan pracy w Paryżu?
– Na razie nie. Na szczęście żadnych sytuacji niepokojących z udziałem naszych reprezentantów nie było. Oczywiście zdarzyło się zaprotestować, ale to były raczej tak zwane protesty miękkie, czyli – jak ja to nazywam – pierwsze na sprawdzenie, jak pracuje tutaj zespół sędziowski i jakie podejmuje decyzje. Był też jeden skutkujący dyskwalifikacją gospodarzy w sztafecie 4x400 MIX i jeszcze jedno szybkie, konkretne pytanie w jednym z rzutów długich, gdzie próba znanego zawodnika została w efekcie unieważniona. Zatem dzieje się. Czasami to są działania takie, które można łatwo zaobserwować, a czasami są to niuanse, które trzeba odpowiednio rozegrać, ale najlepiej bez większego hałasu.
– Jakie było najciekawsze zdarzenie, które Pan dostrzegł w czasie zawodów na Stade de France?
– To najciekawsze było zarazem najbardziej szokujące. W wielu krajach na świecie, w tym także w Polsce, sobotni konkurs eliminacyjny w rzucie młotem zostałby przerwany, bo ponad 7-kilogramowy młot wisiał na siatce "klatki". Tymczasem konkurs olimpijski trwał. To pokazuje, jak dużą presję ktoś musiał wywierać, że młot nie został ściągnięty. Rozumiem, że musiałaby być postawiona drabina, co by fatalnie wyglądało na igrzyskach, albo musiałaby zostać opuszczona siatka „klatki”, co zajęłoby kilkanaście minut, ale kontynuowanie rywalizacji sportowej z młotem wiszącym nad głowami ludzi było skrajnie niebezpieczne i skrajnie nieodpowiedzialne.
– Na co według Pana warto zwrócić uwagę w czasie transmisji telewizyjnych z olimpijskich zawodów lekkoatletycznych?
– Na odbicie w skoku w dal i trójskoku oraz kwestię przekroczenia krawędzi belki. Cały czas toczą się o tym gorące dyskusje. Telewizja i sędziowie dysponują kamerą, która ustawiona jest tak, żeby sfilmować płaszczyznę przechodzącą przez krawędź odbicia. Sygnalizuje to linia prostopadła do białej belki odbicia. Jej przekroczenie oznacza, że skok jest nieważny. Tylko zapominamy o tym, czym jest odbicie, a właściwie to o tym, że kluczowa jest jego ostatnia faza. W lekkoatletyce kończy się ona wtedy, kiedy kończy się kontakt buta z podłożem. Zawodnicy bardzo często wskazują w mediach społecznościowych, że przecież na zdjęciu czy stopklatce widać, że wszystko jest okej, że nie została przekroczona ta krawędź. Tak, tylko publikują obrazy, które nie pokazują końcowej fazy odbicia, lecz wcześniejszą. I na to trzeba zwrócić uwagę, bo tu jest ostatnio najwięcej kontrowersji. Nawet więcej niż przy falstartach.
Następne
2:22:55.00
2
2:22:58.00
3
2:23:10.00
4
2:23:14.00
5
2:23:57.00
6
2:24:02.00
7
2:24:56.00
8
2:26:01.00
9
2:26:08.00
10
2:26:10.00
11
2:26:30.00
12
2:26:44.00
13
2:26:45.00
14
2:26:47.00
15
2:26:51.00
16
2:28:10.00
17
2:28:35.00
18
2:29:01.00
19
2:29:03.00
20
2:29:20.00
21
2:29:29.00
22
2:29:43.00
23
2:29:53.00
24
2:29:56.00
25
2:29:56.00
26
2:30:00.00
27
2:30:03.00
28
2:30:12.00
29
2:30:14.00
30
2:30:20.00
31
2:30:20.00
32
2:30:29.00
33
2:30:51.00
34
2:30:53.00
35
2:31:08.00
2:31:10.00
37
2:31:14.00
38
2:31:19.00
39
2:31:34.00
40
2:31:58.00
41
2:32:02.00
42
2:32:07.00
43
2:32:08.00
44
2:32:14.00
45
2:32:51.00
46
2:33:01.00
47
2:33:26.00
48
2:33:27.00
49
2:33:37.00
50
2:33:42.00
51
2:34:13.00
52
2:34:20.00
53
2:34:34.00
54
2:34:56.00
55
2:35:14.00
56
2:35:36.00
57
2:35:57.00
58
2:36:30.00
59
2:36:47.00
60
2:37:21.00
61
2:37:23.00
62
2:37:24.00
63
2:37:24.00
2:37:56.00
65
2:38:02.00
66
2:38:07.00
67
2:38:26.00
68
2:38:36.00
69
2:39:40.00
70
2:40:17.00
71
2:41:13.00
72
2:42:10.00
73
2:42:14.00
74
2:42:32.00
75
2:42:57.00
76
2:44:44.00
77
2:45:40.00
78
2:51:03.00
79
2:55:06.00
80
3:52:59.00
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
1
3:15.27
2
3:19.50
3
3:19.72
4
3:19.90
5
3:21.41
6
3:22.01
7
3:22.40
-
1
3:51.29
2
3:52.56
3
3:52.61
4
3:52.75
4
3:53.37
6
3:56.07
7
3:56.38
8
3:57.52
9
3:59.08
4:00.12
11
4:00.31
12
4:01.27
1
12.33
2
12.34
3
12.36
4
12.43
5
12.43
6
12.56
7
12.93
-
1
65.80
2
63.93
3
63.68
4
63.40
5
63.00
6
62.78
7
62.63
62.44
9
61.85
10
61.64
11
61.14
12
60.32
1
2:54.43
2
2:54.53
3
2:55.83
4
2:57.75
5
2:58.12
6
2:58.33
7
2:59.72
8
3:02.76
9
3:07.30
1
13:13.66
2
13:15.04
3
13:15.13
4
13:15.27
5
13:15.32
6
13:15.99
7
13:17.18
8
13:18.10
9
13:18.67
10
13:18.68
11
13:19.25
12
13:20.63
13
13:21.56
14
13:22.33
15
13:24.07
16
13:26.71
17
13:31.34
18
13:31.38
19
13:31.50
20
13:31.56
21
13:32.32
22
13:49.69
1
1:41.19
2
1:41.20
3
1:41.50
4
1:41.67
5
1:42.08
6
1:42.14
7
1:42.82
8
1:43.84
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.