| Piłka nożna / Liga Konferencji
Śląsk Wrocław jest kopciuszkiem w starciu z FC St. Gallen, ale w Szwajcarii nikt nie myśli o tym, że wrocławian czeka łatwa przeprawa. – Jeśli ktoś tak myśli, to jest naiwny. Z punktu widzenia Śląska powinni wierzyć, że będą w stanie stworzyć szanse bramkowe nie tylko u siebie, ale także na wyjeździe – opowiada dla TVPSPORT.PL ekspert od szwajcarskiego futbolu, Craig King.
FC Sankt Gallen to zespół z długimi tradycjami. Został założony 19 kwietnia 1879 roku i jest najstarszym istniejącym klubem piłkarskim w kontynentalnej części Europy. Podobnie jak Śląsk, dwukrotnie sięgał po mistrzostwo kraju – w 1904 i 2000 roku, a w 1969 zdobył krajowy puchar. Od dwunastu lat występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jest ligowym średniakiem, który największy sukces odniósł w 2020 roku, wywalczając wicemistrzostwo Szwajcarii. Później przez cztery lata nie potrafili awansować do eliminacji europejskich pucharów. Dopiero w poprzednim zajęli czwarte miejsce, dzięki czemu mogą rywalizować w 3. rundzie el. Ligi Konferencji.
O to, jakim zespołem jest FC St. Gallen zapytaliśmy eksperta od ligi szwajcarskiej, Craiga Kinga, który opowiedział nam ciekawą historię, dotyczącą tego, jak zaczął interesować się helweckim futbolem. Wszystko zaczęło się od meczu... FC Basel z Otelul Galati w Lidze Mistrzów.
– Z jakiegoś powodu, nie jestem do końca pewien dlaczego, zdecydowałem, że od tego meczu będę starał się śledzić wszystkie mecze i wyniki FC Basel. Tak naprawdę nie miałem "drugiej drużyny" w innym kraju, jak wielu to robi, więc postanowiłem być inny i wybrałem Basel. Dostępność meczów ligi szwajcarskiej w Wielkiej Brytanii była bardzo ograniczona, więc następną okazją do obejrzenia drużyny był ich kolejny mecz Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford. FCB wyszedł tego wieczoru na prowadzenie i był o kilka sekund od słynnego zwycięstwa przed późnym wyrównaniem. Mecz zakończył się wynikiem 3-3. Często zastanawiam się nad tym konkretnym meczem. Gdyby Basel przegrało wysoko, zgodnie z oczekiwaniami, zastanawiam się, czy nadal śledziłbym ich poczynania, po prostu dlatego, że w tamtym czasie nie miałem z nimi żadnego emocjonalnego związku. Na szczęście tak się nie stało i oglądałem ich mecze tak często, jak tylko mogłem. Później zauważyłem, że w mediach społecznościowych nie było tak naprawdę żadnej anglojęzycznej strony poświęconej szwajcarskiej piłce nożnej, tak jak w przypadku dużych lig i wielu lig o podobnej wielkości do szwajcarskiej. Teraz, w 2024 roku, wiem więcej o szwajcarskiej piłce nożnej, niż kiedykolwiek myślałem – opowiada King.
Po trzech kolejkach FC St. Gallen zajmuje trzecie miejsce w lidze szwajcarskiej. Na początku sezonu doznali niespodziewanej porażki z FC Winterthur (0:1), ale później rozbili mistrza kraju, Young Boys (4:0), a następnie po szalonym meczu pokonali Lausanne Sport (4:3). W międzyczasie bez większego problemu pokonali w dwumeczu 2. rundy el. Ligi Konferencji kazachski Toboł Konstanaj (4:1, 1:0).
– Trudno na ten moment zdefiniować formę St. Gallen. Latem klub opuścił trener Peter Zeidler, który pracował od 2018 roku. Wywalczył wicemistrzostwo kraju, dwa razy uczestniczył w finale Pucharu Szwajcarii, a przede wszystkim dokonał prawdziwej zmiany w filozofii klubu. Jego marka ofensywnego futbolu była ekscytująca, w wyniku czego mecze St. Gallen rzadko były nudne. Do momentu jego odejścia, St. Gallen miało na koncie 117 meczów bez bezbramkowego remisu, począwszy od kwietnia 2021 roku. Biorąc to wszystko pod uwagę, można było również odnieść wrażenie, że związek ten już się wypalił. W ostatnim sezonie było kilka niespójnych okresów. Na przykład w pierwszych 19 meczach zanotowali zaledwie 5 porażek, a w ostatnich 19 zanotowali tylko 5 zwycięstw. Po przyjściu Enrico Maassena, St. Gallen nadal gra ofensywnie, bo w czterech meczach strzeliło aż 13 goli. Oczywiście, jest jeszcze za wcześnie, aby cokolwiek wyrokować, ale są powody, by być podekscytowanym tym, jak FCSG gra w tej chwili – opowiada King.
Nowym trenerem St. Gallen został 40-letni Enrico Maassen, który wcześniej pracował z rezerwami Borussii Dortmund, a także przez rok prowadził FC Augsburg. Nie był to zbytnio udany pobyt – w 44 meczach jego zespół wygrał jedenaście razy, dziewięć zremisował, a aż 24 razy przegrał.
– Kiedy przybył do St. Gallen, wspomniał, że pierwszy kontakt nastąpił dopiero pod koniec sezonu. Jak wspomniał na konferencji prasowej, choć "przeniósł się do mniejszej ligi, to wprowadza się do stabilnego środowiska i regionu kochającego piłkę nożną". Wydaje się, że Maassen i St. Gallen mogą być kompatybilni, FCSG są postrzegane jako przystępny, otwarty klub, a sam Maassen nazywa siebie "rodzinnym człowiekiem". Jego wybór na trenera miał ręce i nogi, biorąc pod uwagę, że kontynuuje filozofię Zeidlera w zakresie atrakcyjnego stylu gry.
– St. Gallen strzela mnóstwo goli. Zdobyli ponad 60 bramek w każdym z ostatnich trzech sezonów. Byli też kolejno trzecią i drugą najbardziej bramkostrzelną drużyną w ostatnich dwóch sezonach, mimo że zajęli odpowiednio 5. i 6. miejsce. Są na dobrej drodze, aby nawiązać bramkowo do tych wyników. Gole rozkładają się nawet na kilkunastu zawodników. W poprzednim sezonie dla St. Gallen strzelało aż 18 różnych strzelców. To doświadczona grupa, która gra razem od kilku lat – wspomina King i opowiada, kto według niego jest największą gwiazdą zespołu.
– Największą gwiazdą St. Gallen jest Chadrac Akolo – król strzelców ligi szwajcarskiej z sezonu 2022/2023, który w poprzednim sezonie zdobył 14 bramek, a na początku tego sezonu ma już na swoim koncie trzy gole i asystę. Jeśli chodzi o dobrze znane nazwiska, Willem Geubbels jest byłym młodzieżowym reprezentantem Francji i był wysoko ceniony w Nantes i AS Monaco, ale jego potencjał nigdy się nie zmaterializował. W Szwajcarii powoli się odradza i staje się coraz ważniejszym punktem zespołu.
– Poza krótkim sześciomiesięcznym pobycie w Bazylei, jednym z liderów drużyny od 2018 roku jest też Jordi Quintilla, który rządzi w środku pola, a wspomaga go kapitan, Lucas Gortler. Doświadczenie w tej formacji zapewnia także Victor Ruiz. Niezawodnym punktem w bramce jest reprezentujący Ghanę Lawrence Ati-Zigi, który grał na ostatnim mundialu. W tym zespole jest wielu kluczowych graczy, zwłaszcza w środku pola. Jeśli zabierzesz którykolwiek z tych trybików, St. Gallen zacznie się rozpadać.
Śląsk nie jest faworytem w starciu ze Szwajcarami, ale King zauważa słabe strony gospodarzy.
– Nie martwię się o jakość FCSG w ataku, ale ich defensywa zawsze budziła wątpliwości. W ostatnich trzech sezonach stracili za każdym razem więcej niż 50 bramek i w 110 meczach ligowych zachowali tylko... 20 czystych kont. Ostatecznie ich styl gry pozostawia ich bezbronnymi w obronie, a z punktu widzenia Śląska powinni wierzyć, że będą w stanie stworzyć szanse nie tylko u siebie, ale także na wyjeździe w Kybunparku. Nawet w wygranych meczach St. Gallen, ich rywale tworzyli sporo szans, choćby nawet Young Boys, którzy powinni strzelić co najmniej gola. Trudno mi zawsze wskazywać słabszy punkt, ale ta etykietka należy do środkowych obrońców, w tym Jozo Stanicia.
W St. Gallen nie ma żadnego Polaka, ale za to są piłkarze, którzy mogli grać kiedyś w Ekstraklasie i co więcej, właśnie w Śląsku. W ostatnim czasie z WKS-em łączony był lewy obrońca, Chima Okoroji, a także skrzydłowy, Felix Mambimbi. Dyrektorowi sportowy Davidowi Baldzie zależało na transferze tego drugiego, ale pod koniec zeszłego, letniego okienka, 23-latek zdecydował się na przenosiny z Young Boys do FCSG.
– Mambimbi przeszedł przez system młodzieżowy w YB i początkowo był postrzegany jako ktoś obiecujący. Potrafi zagrozić bramkarzowi i sprawia wiele problemów swoją szybkością. W poprzednim sezonie nie występował zbyt często z powodu kontuzji, ale gdy jest w formie, może sprawić problemy większości drużyn. Dobrze rozpoczął sezon, strzelając gola w lidze i asystując w meczu z Tobołem. Czasami brakuje mu wykończenia – powiedział King.
– Okoroji wywalczył miejsce w składzie na lewej obronie. Ma przyzwoite CV, grał w drużynach młodzieżowych Bayernu i Augsburga, grał też we Freiburgu i innych niemieckich klubach. Jest konsekwentny, niezawodny, ma dobre tempo i opanowanie piłki. Z pewnością nie wydaje się być tak nastawiony na atak, jak w poprzednim klubie, ponieważ do tej pory przyczynił się tylko do jednej asysty, ale można na niego liczyć w defensywie.
– Mało kto w Szwajcarii spodziewa się łatwej przeprawy ze Śląskiem. Myślę, że jeśli ktoś taki jest, to jest dość naiwny. Szanse obu drużyn oceniam na 50/50. Spodziewam się wyrównanej i zaciętej gry. Atmosfera w Kybunpark będzie świetna i jestem pewien, że tak samo będzie w Polsce. Być może kieruję się sercem, ale jestem przekonany, że siła ataku St. Gallen może okazać się zbyt potężna dla Śląska – wspomina King.
Początek pierwszego meczu 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy St. Gallen – Śląsk w środę o godz. 20.30. Relacja na żywo w TVPSPORT.PL. Rewanż 15 sierpnia we Wrocławiu. Zwycięzca tej pary zmierzy się w kolejnej rundzie rozgrywek z przegranym starcia Rapid Wiedeń – Trabzonspor.
1 - 4
Chelsea Londyn
2 - 3
Real Betis
1 - 0
Djurgardens IF
2 - 1
ACF Fiorentina
1 - 4
Chelsea Londyn
1 - 6
Djurgardens IF
2 - 2
Celje