Trzeba się po tym pozbierać. W Tokio też płakałyśmy, teraz też płaczemy... ale już nie ze szczęścia – mówiły Anna Puławska i Karolina Naja po K2 na 500 metrów kobiet.
Dwójka Karolina Naja/Anna Puławska w K2 na 500 metrów to była jedna z naszych największych nadziei medalowych w kajakarstwie na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Półfinał miał być tylko przystankiem przed najważniejszą rywalizacją o krążki. Niestety, sen skończył się szybciej.
Swój półfinał Polki zakończyły dopiero na siódmym miejscu z czasem 1:42.14, zaraz za plecami Heleny Wiśniewskiej i Martyny Klatt. W taki sposób umarły nadzieje na drugi w karierze olimpijski medal dwójki Naja/Puławska.
– Ukończyłyśmy niezbyt ciekawie, jeśli chodzi o kajakową dwójkę. Nie to miejsce, nie ten dzień, może nie ten tydzień. Trzeba sobie z tym poradzić. Staramy się patrzeć na całokształt naszej kariery sportowej. To tylko przystanek, taka chwila, która się przytrafia sportowcom. Szkoda jednak, że głównej imprezie sportowej. Wcześniej tego nie doświadczałyśmy w takiej skali – mówiła Naja przed kamerami TVP Sport.
Przed trzema laty w Tokio cieszyliśmy się razem z Polkami z wielkiego sukcesu. W K2 na 500 metrów zajęły drugie miejsce w finale i wywalczyły srebro. Tym razem Naja z Puławską nie nawiązały do tamtego wyniku.
– Nasze odczucia były pozytywne. Na treningach nic nie wskazywało na to, co się tutaj wydarzyło. Będę dalej się czepiać tych warunków, które bardzo przeszkodziły i nie pozwoliły nam popłynąć tego, na co byłyśmy przygotowane. Trzeba się po tym pozbierać. Przed chwilą wspomniałam w głowie moment, gdy stałyśmy i rozmawiałyśmy razem w Tokio. Wtedy też płakałam. Teraz także łzy mi się zbierają, ale niestety, nie ze szczęścia – przyznała Puławska nie ukrywając łez.