Oskar Zawada po dwóch udanych latach w lidze australijskiej chce przypomnieć o sobie w Europie. Przed sezonem trafił do klubu holenderskiej Eredivisie, RKC Waalwijk, w którym już zadebiutował w oficjalnym meczu. – Mogłem być "królem" i dalej cieszyć się grą w Australii, a po meczach spędzać czas na plaży przy kawie. Ale komfort życia nastąpiłby wtedy za szybko i po latach pewnie wypominałbym sobie, że w tamtym momencie poszedłem na łatwiznę – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Co sprawiło, że latem wybrałeś Waalwijk?
Oskar Zawada, piłkarz RKC Waalwijk: – Przede wszystkim ambicja i chęć spróbowania jeszcze raz – czy jestem gotowy na grę w silniejszej lidze i czy mi się uda. Po latach w lidze australijskiej mój apetyt wzrósł w miarę jedzenia, a mój rozwój szedł w dobrym kierunku. Mogłem pójść za dużymi pieniędzmi albo wrócić do klubu, w którym mógłbym pokazać się w Europie i przybliżyć do kadry. Mój głód SUKCESU okazał się ważniejszy od mojego komfortu. Rywalizacja z takimi klubami jak PSV, Ajax i Feyenoord będzie spełnieniem marzeń.
– Mogłeś zostać w Wellington Phoenix czy nie było takiego tematu?
– Koniec końców, nie jest to klub, który mógł podjąć rozmowy finansowe, żeby mnie zatrzymać. Prowadziłem rozmowy z dwoma innymi klubami A-League i były to interesujące propozycje. Mogłem tam być "królem" i dalej cieszyć się grą w Australii, a po meczach spędzać czas na plaży przy kawie. Ale komfort życia nastąpiłby wtedy za szybko i po latach pewnie wypominałbym sobie, że w tamtym momencie poszedłem na łatwiznę. Wolałem wejść do głębokiej wody, żeby ocenić swoje możliwości i sprawdzić, gdzie jest mój limit.
– W sieci pojawiały się plotki o możliwych twoich przenosinach do Auckland FC, kolejnego klubu z Nowej Zelandii w lidze australijskiej. Ile w nich było prawdy?
– To tylko plotka, nie rozmawiałem z Auckland FC.
– A miałeś oferty z Polski?
– Nie, z polskimi klubami nie rozmawiałem w ogóle. Cały czas miałem w głowie, że chcę trafić do Holandii i grać w Eredivisie.
– W ubiegłym sezonie byłem na meczu twojej nowej drużyny z PSV. Zauważyłem, że nie brakowało jej ambicji, ale problemem był atak.
– Takie same spostrzeżenie miał trener Waalwijku, rozmawiając ze mną na początku. Zapewnił, że drużyna będzie mi stwarzać sytuacje w każdym spotkaniu. Dlatego oczekuje ode mnie, że jeśli będę miał jedną-dwie szanse na mecz, będę w stanie je wykańczać. Z taką myślą sprowadzono mnie do klubu, żebym był ostatnim zawodnikiem w sytuacjach, a inni będą stwarzać mi sytuacje. Mam nadzieję, że jeżeli moi koledzy będą stwarzać tyle okazji, co w zeszłym sezonie, będę mógł zdobywać bramki w lidze.
– Jakie są aspiracje Waalwijku?
– Klub jest zarządzany przez inteligentnych ludzi. Zamiast kupować drogich zawodników, wolą sprowadzać takich, na których zarobią w przyszłości. A potem pieniądze z transferów są przeznaczane w rozwój. Teraz budują kolejne boiska, żeby trawa na nich była taka sama jak na stadionie. W klubie jest dwóch kucharzy – możemy jeść posiłki, kiedy tylko chcemy. Jest nowa siłownia, nowa odnowa biologiczna. Waalwijk to nie największy klub, ale pod względem infrastruktury zapewnia wszystko, co potrzeba. Liczba trenerów jest ogromna, gdyż liczy się model rozwojowy zawodnika. Nie mówi się tutaj o mistrzostwie ani pucharach, ale o pozostaniu w Eredivisie. I klub jest przygotowany, żeby wciąż grać na tym poziomie.
– Co najbardziej zwróciło twoją uwagę na początku przygody z klubem?
– Jakość zawodników jest bardzo wysoka. Rozgrywamy sporo gierek, dużo pracujemy z piłką. Mamy dużą intensywność treningów, ale też szybkość myślenia, żeby szybciej podejmować decyzje. Już od pierwszego dnia mogłem to odczuć. To idealne miejsce do rozwoju dla zawodnika. Uważam, że co by się nie działo, będę na pewno dużo lepszym piłkarzem niż byłem.
– W zeszłym sezonie trochę się męczyłeś z kontuzjami. Czy już wszystko dobrze z twoim zdrowiem?
– Nieszczęśliwe kopnięcie od rywala w udo przeobraziło się w inne konsekwencje pourazowe. Ale udało mi się prywatnie w Holandii zorganizować sztab, który dba o mnie. To duże ułatwienie w porównaniu z tym, co miałem w Nowej Zelandii. Myślę, że tutaj wszystko będzie pod kontrolą i pech z kontuzjami został już wyczerpany. Mam nadzieję na rozegranie pełnego sezonu.
– Byłeś rozczarowany poprzednim sezonem?
– "Rozczarowanie" to za duże słowo. Kontuzje są częścią sportu, szczególnie kontaktowego. To naturalne, że raz ty kogoś kopniesz, a raz ty jesteś kopany. Mogło być to przykre, bo do tego nie doszło z mojej winy. Ale liczy się to, że zachowałem skupienie i gdy grałem, strzelałem gole średnio co 70-80 minut. Nie potrzebowałem dużo po powrocie, tylko od razu zdobywałem bramki. Takie małe rzeczy mnie cieszyły. Bo umiałem pokazać w ten sposób, że jestem dojrzałym piłkarzem. Dlatego do takich problemów staram się podchodzić jak do kolejnych wyzwań, z którymi trzeba się zmierzyć. Ta kontuzja była moim wyzwaniem, a mimo to, zakończyłem swój pobyt w Wellington Phoenix w najlepszy możliwy sposób – strzelając gola, którego ludzie będą pamiętać bardzo długo. Mimo wszystko uważam, że ostatni sezon był również dobry – jak na liczbę minut, którą rozegrałem.
– Dotarliście też do półfinału play-offów. Sprawiliście niespodziankę.
– Te dwa lata były jednymi z najlepszych w historii klubu, co też daje mi dużą satysfakcję. Patrzyłem też na to, jak młodzi zawodnicy rośli w oczach, spędzając czas ze mną i innymi starszymi chłopakami, którzy rządzili szatnią. To też dawało mi dużo radości.
– Jak widać, wasz bramkarz tak się wytrenował broniąc twoje strzały, że latem przeniósł się do Premier League.
– Z Aleksem Paulsenem dużo trenowaliśmy, ale też mieliśmy bardzo dobre koleżeńskie relacje. Jeszcze w pierwszym moim sezonie był rezerwowym bramkarzem, ale wyróżniał się pracowitością. Zostawał ze mną po treningach. A w drugim sezonie dostał szansę i ją od razu wykorzystał. Jego transfer do Bournemouth jest naprawdę zasłużony i uważam, że przed nim wielka przyszłość. Bo nie widziałem wcześniej bramkarza tak dobrze grającego nogami w żadnym klubie, w którym byłem wcześniej.
– Myślisz, że Wellington Phoenix to klub, który już osiągnął swój sufit?
– Trudno mi na to odpowiedzieć. Nie sądzę, że ten klub zdominuje ligę – ze względów finansowych, ale pierwsza szóstka jest realistyczna. Ale jest tam tyle zdolnej młodzieży i bardzo możliwe, że w którymś sezonie zaskoczą. Ciekawi mnie jak będzie wyglądała ich rywalizacja z Auckland FC, który większymi pieniędzmi będzie mógł przebijać Wellington na wielu płaszczyznach. Na pewno będę życzył tej drużynie jak najlepiej.
– Czego się nauczyłeś w Wellington pod względem sportowym, ale też pozasportowym?
– Mieliśmy dobrą infrastrukturę – mogłem tam spędzać dużo czasu na siłowni. Grzechem byłoby tam nie przebywać! Nabrałem pięć-sześć kilogramów masy mięśniowej. Boiska też były rewelacyjne i mogłem pójść do przodu pod względem technicznym. W poprzednich klubach nie mogłem rozgrywać też całych sezonów – zdarzało się, że po dwóch-trzech meczach byłem chowany. Dopiero u trenera Ufuka Talaya grałem regularnie. Zdobyłem w ten sposób doświadczenie, ale też powtarzalność w golach. Nauczyłem się też być liderem w szatni i większej odpowiedzialności w drużynie. Ale też australijsko-nowozelandzkiego luzu – tam sport jest sportem, a nie kwestią życia i śmierci. Był czas na pracę, ale też na to, żeby odpocząć po piłce. Bardzo mało ego w szatni, więcej koleżeństwa. Nikt nikomu nie podkładał nóg, żeby osiągnąć sukces. Dlatego uważam, że były to najlepsze dwa lata w moim życiu. Wracam do Europy jako jeszcze lepsza wersja siebie.
– Myślisz, że w Polsce przydałoby się trochę luzu?
– Brakuje nam luzu. Jest w nas za dużo spięcia, za dużo kompleksów. To się bierze z przeszłości – wiemy, jaka była nasza historia. Nigdy nie będziemy mieli takiego podejścia jak Brazylijczycy, którzy potrafią się cieszyć każdym dniem i tańczyć do obiadu. Albo jak mieszkańcy państw bałkańskich, którzy każdego wieczoru wychodzą na kolację, spędzają czas przy swojej muzyce i go celebrują. U nas jest zakorzeniony etos pracy, co jest bardzo dobre, ale bardziej się zamartwiamy pocieszamy tym, jak ktoś ma gorzej. Dużo osób ma jednak bardzo trudno w życiu, stąd takie podejście może się brać. Dlatego staram się jak najmniej oceniać. Lubię jednak poznawać nowe kultury. Mam otwarte oczy, analizuję zachowania innych i staram się z nich czerpać to, co najlepsze. Żyję po swojemu, na własnych zasadach.
– Czy przez te dwa lata czegoś ci brakowało?
– Było tam tyle dobrych rzeczy, że nawet nie myślałem o tym, czego mogłoby mi brakować. Bardziej starałem się doceniać to, co miałem i tym nakręcać.
– Powiedziałeś wcześniej, że w Holandii będziesz bliżej reprezentacji.
– Uważam, że jak nie masz marzeń i celów – płyniesz statkiem bez mapy. Moim celem jest występ w kadrze i mówiłem o tym rok, dwa lata temu. I dalej do tego dążę, inaczej nie przychodziłbym do Holandii. Wymagania wobec siebie mam duże, wierzę mocno w siebie, pracuję dużo. Sądzę, że wszystko w życiu jest możliwe i tak będę do tego podchodził. Dlatego będę starał się walczyć o powołanie.
– Jaki masz cel na ten sezon?
– Chcę rozegrać go od początku do końca bez kontuzji. Przy dobrej grze i skuteczności, realistycznym celem będzie dziesięć goli w sezonie Eredivisie. I myślę, że taki wynik będzie sukcesem dla mnie i dla napastników mojego klubu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.