Medalista mistrzostw świata i Europy w klasie RS:X Przemysław Miarczyński wielokrotnie startował na akwenie olimpijskim i nie jest niczym zaskoczony z wyjątkiem... twierdzy. Za taką uważa wioskę żeglarską w Portland, do której ”czołgiem się nawet nie wjedzie”. W przygotowaniach pomaga mu rywal i kolega z kadry, Piotr Myszka.
– Jak na razie jest bardzo fajnie i oby pozostało tak do końca igrzysk. Wioska
żeglarska jest kameralna, należycie przygotowana przez gospodarzy i nie widzę
mankamentów. Na liczne kontrole nie ma co narzekać, bo wiadomo, że
priorytetem jest bezpieczeństwo. Miejsce naszego zakwaterowania można
porównać do twierdzy, do której i czołgiem się nie wjedzie – powiedział zawodnik SKŻ Ergo Hestia Sopot.
Regaty na znanych wodach
Jak zaznaczył, w Weymouth, na wysokości którego odbywać się będą wyścigi,
oraz w pobliskim Portland, odległym od centrum Londynu o 230 km, bywał wiele
razy. – Czuję się tu swojsko, chociaż trochę dziwi mnie to, że ze względów
bezpieczeństwa gospodarze zaplombowali nawet... uliczne studzienki – dodał
33-letni żeglarz.
Miarczyński jest już po pierwszych treningach. Sprzęt dostarczyli
organizatorzy, a 18 lipca odbyło się losowanie.
– Nie mam zastrzeżeń, sprzęt wygląda nieźle, jest porównywalny do tego co mam,
tylko kolory są inne. Teraz czas na jego testowanie. 30 lipca planowany jest
wyścig próbny. Dzień później rozpocznie się zasadnicza rywalizacja i potrwa
do 7 sierpnia – poinformował urodzony w Gdańsku zawodnik, który w
olimpijskich regatach wystartuje po raz czwarty (poprzednio w Sydney 2000,
Atenach 2004 i Pekinie 2008).
Pomoc Myszki
Sparingpartnerem tegorocznego mistrza Europy jest brązowy medalista tych
zawodów Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk), który z Miarczyńskim toczył bój o
prawo startu w igrzyskach (w żeglarstwie dany kraj może być reprezentowany
tylko przez jednego zawodnika w każdej klasie).
– To miło ze strony Piotrka, że jest razem ze mną. Cenię go za to, że znalazł
dalszą motywację, by pływać i pomóc mi w przygotowaniach do wyścigów –
podkreślił.
Przykładu z Polaków nie wzięli m.in. reprezentanci Izraela. Gdy w
decydujących regatach kwalifikacyjnych niespodziewanie wygrał Shahar Zubari,
jego rywal, faworyzowany Nimrod Mashisch odmówił wspólnych treningów.
Jedynym poważniejszym zmartwieniem Miarczyńskiego jest pogoda. – Jak
przyjechaliśmy, to padało. W czwartek było trochę lepiej, dziś jest
pochmurno, temperatura 17 stopni w południe. W sobotę ma być podobnie.
Najważniejszy jest jednak wiatr. Jak zawieje – poczuję się jak ryba w wodzie
– dodał Miarczyński.