| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Chciałbym, żeby sędzia Sebastian Jarzębak faul Martina Dobrotki z Arki Gdynia na Piotrze Starzyńskim z Wisły Kraków ukarał czerwoną kartką. Ba, sędzia Jarzębak zapewne też chętnie pokazałby w tej sytuacji taką kartkę. Problem w tym, że nie mógł tego zrobić ani od razu, ani po weryfikacji sytuacji na monitorze systemu VAR, jeśli chciał uniknąć ryzyka skandalu oraz postąpić uczciwie i całkowicie zgodnie z "Przepisami gry”. Szokujące? Już tłumaczymy.
Piotr Starzyński biegł do piłki podanej do niego z połowy Wisły, już wyprzedził Martina Dobrotkę i byłby w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arki Pawłem Lenarcikiem, ale Dobrotka postanowił przerwać tę akcję faulem. Złapał i szybko pociągnął Starzyńskiego, a ten się przewrócił i stracił możliwość kontynuowania akcji.
Dokładnie w tym momencie sędzia Sebastian Jarzębak musiał podjąć decyzję, wybierając jedno z dwóch rozwiązań. Każde wiązało się z innym ryzykiem.
Rozważamy wariant 1: gwizdek, czerwona kartka i ryzyko skandalu
Mógł gwizdnąć i przerwać grę, podyktować rzut wolny i pokazać czerwoną kartkę Martinowi Dobrotce, traktując tę sytuację jako DOGSO, czyli przerwanie akcji z oczywistą okazją do zdobycia gola. Plusem tego rozwiązania dla Wisły byłaby gra w równowadze liczebnej (po wcześniejszej czerwonej kartce dla Wiktora Biedrzyckiego). Minusem – utrata możliwości strzelenia gola przez Rodado, a zamiast tego rzut wolny z daleka z murem i bramkarzem przygotowanym do obrony. Dodatkowo: to rozwiązanie wiązało się z poważnym ryzykiem wywołania wielkiego skandalu. Jakiego? Już tłumaczymy.
Tuż po tym, jak Dobrotka sfaulował i przewrócił Starzyńskiego, piłka trafiła do Angela Rodado. Gdyby on już po gwizdku – bo przecież rozważamy teraz wariant, w którym sędzia podyktowałby rzut wolny, żeby pokazać Dobrotce czerwoną kartkę – trafił nie w poprzeczkę, lecz do bramki, wszyscy sympatyzujący z Wisłą Kraków mieliby pretensje do sędziego Jarzębaka, że gwizdnął za wcześnie, odebrał jej prawidłowego gola, a tym samym wypaczył wynik meczu. Krótko mówiąc: wybuchłby kolejny wielki skandal sędziowski. Prawdopodobnie większy niż ten obecny.
Niespełna 50-letni Sebastian Jarzębak to arbiter bardzom doświadczony i zapewne widział, że nawet czołowym sędziom UEFA zdarzyło się w kilku meczach Euro 2024 odgwizdać faul i przerwać grę zupełnie bez sensu, przerywając korzystną albo bardzo korzystną akcję drużyny poszkodowanej faulem. To były poważne błędy, za które mieli obniżoną ocenę swojej pracy.
Jarzębak uwzględnił wnioski z pomyłek arbitrów z innych krajów i takiego błędu w meczu Wisła – Arka uniknął. I tutaj dochodzimy do drugiego rozwiązania, które mógł wybrać arbiter.
Rozważamy wariant 2: korzyść, czyli szansa na gola, ale już bez czerwonej kartki
Widząc dobiegającego do piłki Rodado, który w wyniku faulu na Starzyńskim sam znalazł się w sytuacji dogodnej do strzelenia gola, Jarzębak mógł zastosować korzyść. I tak zrobił. Zasygnalizował to wyraźnie ręką, którą podniósł, gdy Rodado dobiegał do piłki, i opuścił, gdy Rodado oddał strzał.
Piłka trafiła w poprzeczkę i wyszła poza boisko. Taka kontynuacja akcji oznacza, że "korzyść" została zrealizowana – w tym sensie, że drużyna mogła oddać strzał w kierunku bramki i go oddała. To był plus tego rozwiązanie. Minus to fakt, że po zastosowaniu korzyści nie można pokazać czerwonej kartki, bo przecież bramkowa akcja drużyny de facto nie została przerwana.
Gdyby piłka wpadła do bramki, Jarzębak byłby chwalony za jedną z najlepszych decyzji sezonu. Jednak Rodado minimalnie chybił – ale to przecież nie jest wina Jarzębaka.
I tutaj z kolei dochodzimy do ryzyka, z którym wiązało się to drugie rozwiązanie. Po tak zwanej zrealizowanej korzyści sędzia nie może wrócić do wcześniejszego faulu i dać drużynie poszkodowanej drugą szansę na korzystne zakończenie akcji. Chciałbym, aby "Przepisy gry" pozwalały na coś takiego, bo byłoby to bardziej zniechęcające do przerywania akcji bramkowych faulem i byłoby bardziej sprawiedliwe, ale każdy dobrze wyszkolony sędzia wie, że zgodnie z "Przepisami gry" tak sędziom postępować nie wolno.
Czyli wybieramy – albo pakiet: czerwona kartka, rzut wolny z daleka z murem i bramkarzem przygotowanym do obrony, czyli małą lub umiarkowaną szansą na gola – albo pakiet: bez czerwonej kartki, korzyść, czyli kontynuacja akcji mimo faulu i możliwość oddania strzału, jak zrobił to Rodado. Jak to napisał Thomas Duke, a potem między innymi Jonathan Swift, człowiek nie może "zjeść ciastko i mieć ciastko".
"Przepisy gry" o korzyści i zasadach jej stosowania
O korzyści traktuje artykuł 12 "Przepisów gry" pt. "Gra niedozwolona i niewłaściwe postępowanie". We fragmencie pt. "Korzyść" na stronie 110. czytamy:
"Jeżeli sędzia stosuje korzyść po przewinieniu, które przy przerwaniu gry wiązałoby się z udzieleniem napomnienia/wykluczenia, to napomnienie/wykluczenie musi zostać udzielone w najbliższej przerwie w grze. Jednak, jeżeli przewinienie polegało na pozbawieniu drużynę przeciwną realnej szansy na zdobycie bramki, zawodnik jest karany napomnieniem za niesportowe zachowanie. Jeżeli przewinienie przeszkodziło w prowadzeniu lub przerwało korzystną akcję, zawodnik nie zostanie napomniany.
Korzyść nie powinna być stosowana przy poważnym, rażącym faulu, gwałtownym, agresywnym zachowaniu lub przewinieniu, które wymagać będzie udzielenia drugiej żółtej kartki, chyba że drużyna przeciwna ma klarowną szansę na zdobycie bramki. Wtedy sędzia musi wykluczyć winnego zawodnika w najbliższej przerwie w grze. Jednak, jeżeli zawodnik, który ma zostać wykluczony, przed najbliższą przerwą w grze zagra piłkę lub będzie walczył o nią z przeciwnikiem lub wywierał na niego wpływ, sędzia przerwie grę, wykluczy winnego zawodnika, a gra będzie wznowiona rzutem wolnym pośrednim, chyba że zawodnik popełnił poważniejsze przewinienie".
Z powyższego wynika, że postępowanie sędziego Sebastiana Jarzębaka było zgodne z "Przepisami gry" i ich duchem.
Na stronie 173. w „Słowniczku” we fragmencie pt. "Korzyść" czytamy:
"Sędzia zezwala na kontynuowanie gry, gdy dochodzi do przewinienia i jeżeli kontynuowanie gry przyniesie korzyść drużynie poszkodowanej".
Tu jednak trzeba podkreślić, że korzyścią jest nie tylko gol, ale również sama możliwość kontynuowania akcji w sposób dający możliwość rozwinięcia jej lub oddania strzału na bramkę. Taka korzyść została przez Wisłę zrealizowana poprzez fakt, że Rodado dobiegł do piłki i bez żadnych utrudnień ze strony przeciwników oddał strzał w kierunku bramki w taki sposób, w jaki mógł i chciał. Tyle że minimalnie niecelnie.
Na stronie 201. we fragmencie pt. "Pozostałe wskazówki" w pierwszym punkcie pt. "Korzyść" czytamy:
"Sędzia może zastosować korzyść, kiedy ma miejsce przewinienie, jednak oceniając, czy kontynuować grę czy ją przerwać, powinien wziąć pod uwagę następujące okoliczności:
• powagę przewinienia. Jeżeli przewinienie kwalifikuje się do zastosowania kary wykluczenia, sędzia musi grę przerwać i usunąć winnego z boiska, chyba że przerwanie gry pozbawi poszkodowaną drużynę klarownej szansy na zdobycie bramki,
• miejsce popełnienia przewinienia. Im bliżej bramki przeciwnika, tym bardziej skuteczna może być korzyść,
• szansę na natychmiastowe rozwinięcie korzystnego ataku,
• atmosferę meczu".
Tu warto wyjaśnić, że faul Dobrotki na Starzyńskim był faulem kwalifikującym się do kary wykluczenia, ale arbiter nie zastosował jej, ponieważ przerwanie gry pozbawiłoby poszkodowaną drużynę klarownej szansy na zdobycie bramki (przypominamy: piłka po strzale Rodado trafiła w poprzeczkę – sędzia nie jest wróżką, nie mógł tego przewidzieć).
To dlaczego sędziowie czasem gwiżdżą z opóźnieniem?
Zdarza się, że po zagraniu piłki ręką lub po faulu sędzia chwilę zwleka, a następnie z opóźnieniem odgwizduje przewinienie, dyktuje odpowiedni rzut i ewentualnie pokazuje odpowiednią kartkę. Czemu zatem Jarzębak tak właśnie nie zrobił? Właśnie dlatego, że w tej akcji korzyść została zrealizowana. Rodado dobiegł do piłki, mógł kontynuować grę, kiwać się lub oddać strzał i to zrobił. Jarzębak nie mógł udawać, że tego nie widział.
Sędziowie mogą czekać, zwlekać z odgwizdaniem przewinienia wtedy, gdy nie jest jasne, czy drużyna poszkodowana będzie mogła kontynuować akcję w sposób dla niej korzystny, czyli obiecujący, lub będzie mogła oddać strzał. Jeżeli okazuje się, że nic z tego – nie ma możliwości kontynuowania akcji w żaden korzystny dla poszkodowanych sposób – sędzia może w krótkim czasie wycofać się z zamiaru zastosowania korzyści, skoro jej nie było, i może, a nawet powinien, odgwizdać przewinienie – z opóźnieniem maksymalnie do kilku sekund. Ten czas jest opisany w "Przepisach gry" tylko ogólnikowo, żadna precyzyjna liczba sekund nie jest w nich zawarta w kontekście stosowania korzyści czy wycofania się z korzyści.
W "Przepisach gry" nie ma więc punktu, który mógłby podważyć decyzję Jarzębaka o zastosowaniu korzyści w celu doprowadzenia do gola kosztem rzutu wolnego z czerwoną kartką. Sędzia zważył ryzyko związane z różnymi rozwiązaniami i dzięki zastosowaniu korzyści Wisła była o centymetry od strzelenia gola na 3:1.
Skoro tak, to po co interweniował sędzia VAR?
Jedyną prawdziwą zagadką, której bez sędziów tego meczu nie można rozstrzygnąć, jest fakt, że sędzia wideo Tomasz Wajda wezwał Sebastiana Jarzębaka do monitora. Analizując powtórki telewizyjne tej sytuacji i bazując na "Przepisach gry", trudno znaleźć pretekst do osobistej wideoweryfikacji tej akcji przez sędziego głównego. Czy chodziło o identyfikację zawodnika, który popełnił faul, w celu pokazania mu żółtej kartki? Być może, jeżeli ten numer umknął sędziom na boisku.
Inne możliwości wydają się mniej prawdopodobne, bo przecież sędziowie wideo też znają "Przepisy gry" i też wiedzą, że po zastosowaniu korzyści nie można pokazać czerwonej kartki za zwykłe DOGSO, bo przecież byłoby to nielogiczne, skoro akcja była kontynuowana właśnie w wyniku zastosowania korzyści.
Czy sędzia wideo chciał skłonić sędziego głównego do "przycwaniakowania", czyli udawania, że korzyść nie została zastosowana, a faul został przez arbitra głównego "przeoczony"? Wątpliwe, ale wykluczyć tego nie można.
A co by było, gdyby, czyli: czy sędzia mógł "przycwaniakować"?
A co by było, gdyby sędzia Jarzębak po strzale Rodado i uderzeniu piłki w poprzeczkę jednak odgwizdał rzut wolny i pokazał czerwoną kartkę? Otóż miałby obniżoną ocenę, być może zostałby zawieszony lub odsunięty na jakiś czas od sędziowania za podjęcie decyzji niezgodnej z fundamentalnymi zasadami "Przepisów gry" i straciłby na tym sporo finansowo.
Co gorsza: mógłby się spotykać z zarzutami o nieuczciwość, bo uczciwie takiej "przycwaniakowanej" decyzji nie można byłoby wytłumaczyć w zgodzie z "Przepisami gry". I dlatego warto byłoby je zmienić, bo odczucia wielu sędziów po tej akcji są takie same jak kibiców: byłoby sprawiedliwiej, gdyby nawet po niewykorzystanej korzyści sędziowie mogli dać poszkodowanym drugą szansę dyktując rzut wolny i pokazując taką kartkę, na jaką piłkarz tak naprawdę zasłużył.
Hejtowanie uczciwych i sprawiedliwych = proszenie o... gorszych i cwaniaczków
Uwaga końcowa: "Przepisy gry" ustala The IFAB, a nie sędziowie. Jeśli więc ktoś nie akceptuje takiej decyzji sędziowskiej w takiej sytuacji i chciałby, aby po strzale Rodado w poprzeczkę sędzia jednak "wrócił" do poprzedniej sytuacji, podyktował rzut wolny i pokazał obrońcy Arki czerwoną kartkę – może napisać do The IFAB, na przykład prośbę lub propozycję zmiany "Przepisów gry". To konstruktywna propozycja, bo krytykowanie arbitra za postępowanie zgodne z regułami jest bez sensu i mniej doświadczonych sędziów mogłoby skłaniać do "cwaniakowania" w takich czy podobnych sytuacjach. Jeśli więc nie chcemy brzydkich kombinacji sędziowskich, czyli nie chcemy otwierać Puszki Pandory, warto szanować tych sędziów, którzy mają odwagę podejmować decyzje prawidłowe. Tym bardziej jeśli są to decyzje bardzo niepopularne i gwarantują falę niesłusznej krytyki lub hejtu. Tak jak dzieje się po meczu Wisła – Arka.
2 - 0
Miedź Legnica
0 - 1
Miedź Legnica
2 - 1
Polonia Warszawa
2 - 3
Znicz Pruszków
0 - 2
Chrobry Głogów
2 - 1
Warta Poznań
1 - 1
Polonia Warszawa
0 - 3
Wisła Kraków
0 - 3
Arka Gdynia
2 - 1
Kotwica Kołobrzeg