Piotr Siemionowski przed rokiem, tak jak zapowiadał, zdobył tytuły mistrza Europy i świata. Po tych zawodach odważnie zadeklarował, że w Londynie też zwycięży. Zdania nie zmienia, mimo przymusowej korekty w planach spowodowanej kontuzją dłoni.
– Dla mnie igrzyska będą przede wszystkim bardzo krótkie, lecz wierzę, że szczęśliwe. Do ostatniej chwili będę trenował w kraju. Jestem samotnikiem, indywidualistą, nie lubię zgiełku, więc do Londynu przylecę 9 sierpnia, dzień przed startem. Następnego dnia czekają mnie eliminacje i ewentualnie półfinały, nazajutrz finał, a potem już tylko ceremonia zamknięcia igrzysk – przyznał Siemionowski.
23-letni kajakarz specjalizuje się w sprincie – K1 na dystansie 200 metrów. W tej konkurencji nie miał sobie równych na czerwcowych mistrzostwach Europy w Belgradzie i sierpniowych mistrzostwach świata w Szegedzie. Jest jedną z naszych największych nadziei na złoty medal igrzysk olimpijskich w Londynie.
– Jadę walczyć o złoty medal. Wyznaję zasadę, że w sporcie liczy się tylko ten pierwszy, prawdziwy mistrz. A ja pragnę być najlepszy. Nie można bać się takich deklaracji. Trzeba wierzyć w swoje umiejętności, a przede wszystkim - poprzeć je ciężką i dobrze zaplanowaną pracą – dodał Siemionowski.
Więcej w "Gazecie Pomorskiej"
Zobacz również: Szpakowski: czas na złoto dla polskiego kajakarstwa