Piotr Branicki, który przez niemal całą swoją karierę występował na włoskich boiskach, wraca do gry. 41-letni napastnik pochodzący z Warszawy po dwóch latach przerwy związał się z nowym klubem. Przygodę z futbolem będzie kontynuował nigdzie indziej jak we Włoszech, a konkretnie na Sardynii. Dwudziestym drugim klubem w karierze Branickiego jest Terralba Calcio, sardyński szóstoligowiec.
Branicki przez blisko dwie dekady występował na czwartoligowych włoskich boiskach. Na początku 2020 roku doświadczony zawodnik dostał ofertę gry na poziomie ekstraklasy. "Pietro" uznał, że przyszedł czas spróbować nowych wyzwań i przeniósł się na sąsiadującą z Włochami Maltę. Napastnik, który jest wychowankiem GKP Targówek (Warszawa) związał się pod koniec stycznia 2020 roku z drużyną, która występuje w tamtejszej elicie – Hamrun Spartans FC i jest 10-krotnym mistrzem Malty. W ostatnich czterech latach Hamrun zdobył tytuł mistrzowski aż trzy razy. Kibice maltańskiego klubu czekali na mistrzostwo trzydzieści lat, ale Branicki opuścił tamtejszą Premier League chwilę przed przed tym jak nadeszły czasy prosperity tego klubu. Zagrał w trzech meczach (dwa w podstawowym składzie), ale nastała pandemia koronawirusa i rozgrywki zostały przedwcześnie zakończone.
– Sytuacja była bardzo skomplikowana, jak w zasadzie wszędzie. Najpierw rozgrywki były zawieszone, a chwilę później ligę zakończono po 20. kolejkach. W kolejnym sezonie nie miałem już okazji występować w tym klubie. Zmienił się trener jeszcze przed moim debiutem. Do Hamrun ściągał mnie Manuele Blasi, ale pod jego wodzą nie zagrałem, ponieważ został zwolniony. Jego następca, również Włoch Andrea Ciaramella od początku na mnie postawił. Pierwsze dwa mecze wygraliśmy, a potem niestety już pandemia rozdawała karty. Szkoda, że tak się to potoczyło, bo może miałbym okazję zostać na Malcie. Tym bardziej, że w kolejnym roku Harmun zdobył swoje pierwsze po trzydziestu latach mistrzostwo. Być może miałbym na swoim koncie tytuł mistrza Malty, jako chyba jedyny Polak w historii. Tak się jednak nie stało, to już historia... – wspominał z nostalgią Branicki i dodał:
– Poznałem tę ligę ponad cztery lata temu i wówczas poziom sportowy nie powalał na kolana. Porównałbym ją wówczas do poziomu Serie D. Z kolei kilka drużyn prezentowało się lepiej. One mogłyby odnaleźć się na poziomie Serie C. Kwestie organizacyjne także niestały na najwyższym poziomie. Przez cały mój pobyt klub nie płacił nam pensji. Zawodnicy długimi miesiącami nie dostali wypłaty. Trzeba jednak podkreślić, że wówczas było inne kierownictwo w klubie. Dopiero po złożeniu wezwania do zapłaty do odpowiednich organów, po wielkich perypetiach odzyskałem pieniądze, które należały mi się z tytułu kontraktu – kontynuował nasz rozmówca.
Branicki jest niezwykle barwną postacią. Napastnik, który ma znakomite warunki fizyczne (188 cm wzrostu i 90 kg wagi) w wieku 20 lat opuścił Polskę i wyjechał na Półwysep Apeniński. Jego pierwszym klubem na włoskiej ziemi był AC Baiano. W zespole z małego miasteczka położonego w Kampanii grał przez trzy lata. Przez ten czas wystąpił w 60 meczach ligowych i strzelił w nich 23 gole (źródło serwis 90minut.pl). Dobra postawa rosłego snajpera zaowocowała transferem do Polisportiva Viribus Unitis (28 meczów/8 goli), gdzie spędził rok. Przez rok grał także w kolejnych klubach – AC Horatiana Venosa (25/8), ASD Battipagliese (26/16) i FC Fondi 1922 (26/9). We wszystkich tych miejscach radził sobie co najmniej dobrze albo bardzo dobrze. We wszystkich tych drużynach był wiodącym zawodnikiem i regularnie zdobywał bramki.
Następnie przed sezonem 2010/11 trafił do FC Aprilia, w której spędził nieco więcej czasu, ponieważ występował w niej przez półtora roku. Jego dorobek w tym zespole to 41 spotkań ligowych i 16 zdobytych bramek. Kolejnym przystankiem Branickiego był klub o nazwie Vigor Cisterna 1994, w którym przebywał przez pół roku. Przed rozgrywkami 2012/13 związał się z kolejnym klubem – Sora Calcio 1907. W drużynie z Sory w 29 występach zanotował 14 trafień. Był niekwestionowanym liderem i gwiazdą zespołu.
Dlaczego zatem Branicki nie trafił do klubów z wyższych lig? – Nigdy nie miałem żadnego profesjonalnego agenta, który pomógłby mi na rynku transferowym. Wynikało to głównie z tego, że żadnego z menadżerów nie obdarzyłem zaufaniem. Miałem także złe doświadczenia za sprawą moich włoskich kolegów, którzy zostali wykorzystani przez agentów. Zdarzało się tak, że przedstawiciele piłkarzy wrzucali ich do byle jakiej drużyny i nic więcej ich nie interesowało, bo swój procent z transferu wzięli z góry – podkreślił 41-latek i dodał:
– Najlepszym agentem dla mnie była... moja mama. Na początku, gdy przyjechałem do Włoch i nie znałem perfekcyjnie języka to właśnie mama prowadziła wszelkie negocjacje i ustalenia w moim imieniu. Gdy mama rozmawiała z klubami o finansach to właśnie wtedy wychodziłem na tym najlepiej. W ogóle najwięcej zawdzięczam rodzinie – tej od strony mamy oraz mojej Agacie. Przez całe dorosłe życie krążąc między Włochami, a Warszawą, zawsze mogłem liczyć na ich wsparcie. Byli przy mnie i trwają do dziś – przyznał Branicki i ujawnił, że w przeszłości miał ofertę z klubu z Serie B, ale jej nie przyjął.
– Był moment, że poważnie interesowało się mną Crotone. Ówczesny klub z zaplecza włoskiej elity zgłosił się do mnie po moim dobrym sezonie w Aprilii. Sytuacja była jednak bardzo dziwna. Jeden z przedstawicieli tego klubu poprosił, żebym sam przyjechał do Crotone, bez żadnego przedstawiciela chociażby w osobie mojej mamy, która już wtedy od dawna mieszkała we Włoszech i znała przede wszystkim doskonale język. Nie chciałem wejść w coś czego do końca nie znałem. Obawiałem się, że skoro klub chce postąpić ze mną w taki sposób to coś się może za tym kryć. Może popełniłem błąd, ale do tej pory wydaje mi się to dziwne, że ich warunkiem było to, żebym sam negocjował warunki kontraktu. Powiedziałem, że przyjadę z kimś – z mamą lub chociażby z kolegą, który jest Włochem. Usłyszałem jednak, że jeśli przyjadę z kimś to lepiej, żebym w ogóle nie przyjeżdżał, dlatego zdecydowałem się odmówić. Nigdy później nie miałem oferty z klubów z Serie B, choć w późniejszych sezonach również miałem bardzo dobre momenty w Serie D. Wygrywałem te rozgrywki uzyskując awans do Serie C, ale propozycji z wyższych lig nie było. Świetny okres miałem, gdy zbliżałem się do trzydziestki oraz gdy byłem już po trzydziestce, więc pewnie byłem zbyt wiekowy, żeby liczyć na angaż w klubie z wyższej ligi – relacjonował przebieg swojej kariery Branicki.
Kolejną przystań warszawianin znalazł w malowniczym mieście Torre del Greco wiążąc się z klubem FC Turris Neapolis 1944. Wtedy jednak doznał poważnej kontuzji (zerwał więzadła krzyżowe) i rozgrywki miał z głowy... Po roku spędzonym na rehabilitacji, Branicki... nie byłby sobą, gdyby nie zmienił przynależności klubowej. "Polacco napolitano", jak mawiają Włosi na Branieckiego (za sprawą jego uwielbienia do SSC Napoli), przeniósł się do regionu Apulia i został graczem SS Monopoli 1966. W tej drużynie był rezerwowym i rozegrał jedynie 6 meczów, w których strzelił jednego gola. Po krótkim pobycie w Monopoli trafił na Sardynię. Jego nowym pracodawcą została Polisportiva Arzachena, gdzie występował w końcu przez dłuższy czas. W czwartoligowym klubie z prowincji Sassari wystąpił w 69 meczach ligowych, w których aż 31 razy pokonał bramkarzy rywali.
Branicki w ekipie z Arzacheny tworzył duet ze swoim "włoskim bratem" – Andreą Sanną. Obaj urodzeni w styczniu 1983 roku byli zabójczą parą dla obrońców rywali. Strzelali mnóstwo goli, znakomicie się uzupełniali i rozumieli na boisku, jak i poza nim, są przyjaciółmi do dzisiaj i byli architektami awansu do Serie C. Sanna z 20 golami w sezonie został królem strzelców. Z kolei Branicki zdobył 14 bramek i był czołowym strzelcem ligi.
Po zwycięskim sezonie "Pietro" musiał opuścić Polisportivę Arzachena. Nie było mu dane zagrać z tym klubem na poziomie Serie C... – Piłkarze drużyny, która wygrała mistrzostwo ligi przez dwa miesiące nie otrzymywali pensji. Na nasze ostatnie mecze w tamtym sezonie przychodziło wielu kibiców. Bilety kosztowały po 20-25 euro, także bardzo dużo zważywszy na to, że mówimy o rozgrywkach Serie D. Działacze ciągle nam powtarzali, że nie mają pieniędzy. Była taka sytuacja, że władze klubu przyszli do szatni, żeby się przed nami wytłumaczyć. Ja wtedy zamknąłem szatnię i zacząłem mocno dopominać się o zaległe pieniądze. Dowiedzieliśmy się, że doszło do tego, że młodzi piłkarze nie mogli już nawet jeść posiłków w klubie, bo catering nie był opłacony – opowiadał Branicki i dodał:
– Tego było już za wiele! Zrobiłem potworną awanturę. Rzucałem butelkami – najpierw plastikową, później szklaną. Zrobiłem to w kierunku prezesa, oczywiście nie chciałem w niego trafić, ale sytuacja była naprawdę napięta i nerwowa. Krzyczałem w ich stronę, żeby przestali wciskać nam kłamstwa. Prezes i jego ludzie w pośpiechu uciekli z szatni, choć wcześniej ją zamknąłem. Później jeszcze zwyzywałem ich od oszustów i na tym się skończyło. Straciłem sporo pieniędzy, ponieważ nie wypłacili mi całości. Na koniec zabrałem im puchar, który otrzymaliśmy za wygranie Serie D. Niestety nie zmieścił mi się do auta, bo był bardzo duży. Oddałem im to trofeum przed samym wyjazdem do Polski. Gdybym miał wtedy combi albo SUV-a to przywiózłbym go do Warszawy i stałby teraz w moim mieszkaniu na Brzeskiej. Jeździłem wtedy jednak sportowym autem i nie było możliwości, żeby zmieścił się do mojego cabrio. Kilka lat później przez nieodpowiedzialnych działaczy Polisportiva Arzachena niemal upadła. Robili przekręty i oszukiwali piłkarzy na pieniądze. W konsekwencji karnie spadli do ósmej ligi i dopiero teraz się podnoszą, a jeszcze siedem lat temu wywalczyliśmy awans do 3 ligi... Co najlepsze, rok temu dzwonili do mnie i chcieli, żebym znowu grał dla nich. Nie byłem jednak tym zainteresowany, choć nadal darzę olbrzymim sentymentem kibiców z Arzecheny – przyznał Branicki.
Po blisko trzyletnim pobycie na Sardynii, Branicki wrócił na ląd. Jesień sezonu 2017/18 spędził w Avezzano Calcio. Natomiast wiosną reprezentował już pod mediolańskiego SSD Pro Sesto. Tamte rozgrywki nie były jednak dla Branickiego udane, gdyż w 21 meczach ligowych nie zdobył żadnej bramki. Po sezonie zakończonym bez zdobyczy bramkowej, został zawodnikiem SSD Citta di Campobasso. W ekipie z regionu Molise po 3 rozegranych meczach (strzelił jednego gola), Polak postanowił na krótko wrócić do ojczyzny. Po 16 latach opuścił słoneczną Italię i związał się dość nieoczekiwanie z czwartoligową Mszczonowianką Mszczonów. Do gry w tym klubie namówił go Maciej Śliwowski, legendarny napastnik m.in. Legii Warszawa.
Branicki szybko jednak zatęsknił za Półwyspem Apenińskim i po rundzie wiosennej wrócił do Włoch. Jego piętnastym włoskim klubem w trakcie trwania wieloletniej przygody z piłką został ACD San Tommaso. W drużynie z prowincji Fermo zagrał 12 razy i strzelił jednego gola. Mimo słabego bilansu, 37-letni wówczas polski napastnik całokształtem zapracował na wydawało się wtedy, transfer życia, na Maltę. Stało się jednak inaczej m.in. przez pandemię koronawirusa i zaległości w płatnościach.
W październiku 2020 roku wrócić do Włoch, a konkretnie na Sardynię. Polski napastnik związał się wtedy z siódmoligowym USD Bari Sardo Calcio 1971 z sardyńskiej grupy Prima Categoria. Po krótkim pobycie na pięknej włoskiej wyspie (niższe ligi we Włoszech zostały wstrzymane ze względu na drugi lockdown spowodowany przez pandemię koronawirusa), nasz napastnik wrócił do ojczyzny i po raz drugi związał się z Mszczonowianką. W zespole z Mszczonowa grał w rundzie wiosennej w sezonie 2020/21.
Sezon 2021/22 to rzecz jasna, w przypadku Branickiego, kolejna zmiana kluby. Dwudziestym pierwszym klubem w jego przygodzie z futbolem był sardyński SPD Tharros, w którym ponownie po latach tworzył duet z Sanną. W ekipie z Oristano występował również drugi Polak – Konrad Wojtkielewicz. Polacy i spółka wywalczyli z SPD Tharros awans z szóstej do piątej ligi. Branicki i Wojtkielewicz po sezonie rozstali się z klubem z Sardynii. Klub postanowił postawić na miejscowych piłkarzy oraz na klubową młodzież.
"Pietro" po sezonie spędzonym w SPD Tharros przez dwa lata nie miał klubu. Wydawało się, że nie wróci już do gry, ale stale trenował w Warszawie grając w amatorskich rozgrywkach. Ponadto podtrzymywał formę uczęszczając na treningi Okęcia Warszawa, Delty Warszawa i ostatnio Wichra Kobyłka. Występując w oldboyach Delty zdobył mistrzostwo Warszawy, a z Wichrem mistrzostwo i puchar stolicy.
– Sytuacja była taka, że przez dwa lata nie byłem związany z żadnym klubem, ale nie oznacza to, że "zardzewiałem". Cały czas byłem w treningu. Bez regularnych treningów nie potrafiłbym funkcjonować. Poza tym wiedziałem, że wrócę do gry. Stale dostawałem zapytania z Włoch o powrót do gry, ale nie potrafiliśmy porozumieć się, jeśli chodzi o kwestie finansowe lub organizacyjne. Z nowym klubem negocjacje były jednak szybkie. Wiedzieli, jakie mamy oczekiwania i po prostu jej spełnili – powiedział piłkarz, który zawiązał się z 22. klubem w karierze.
Przed startem sezonu 2024/25 zgłosił się po Branickiego inny sardyński klub – Terralba Calcio. Wielkie znaczenie dla Polaka miał fakt, że w ekipie z Terralby będzie znowu mógł występować u boku Sanny.
– Gdy dowiedziałem się, że Andrea będzie występował w tym zespole, długo się nie zastanawiałem. Niemal natychmiast się zgodziłem. Naszym celem jest wywalczenie awansu z szóstej do piątej ligi. Być może będzie to nasz ostatni sezon, ale niczego nie wykluczam. Jeśli awansujemy, kto wie, może wspólnie zagramy w piątej lidze – podkreślił Branicki.
Razem z nim na Sardynię pojechał Piotr Grober, który najprawdopodobniej również będzie reprezentował barwy Terralba Calcio. Wychowanek Agrykoli Warszawa ostatni sezon spędził w Odrze Wodzisław Śląski i Józefovii Józefów. 23-latek występuje na pozycji skrzydłowego.
0 - 1
Holandia U21
1 - 2
Niemcy U21
0 - 2
Czechy U21
2 - 2
Finlandia U21
2 - 0
Ukraina U21
1 - 2
Słowacja U21
1 - 1
Włochy U21
4 - 1
Polska U21
0 - 4
Portugalia U21
2 - 4
Niemcy U21
19:00
Anglia U21
16:00
Francja U21
19:00
Włochy U21
16:00
Legia Warszawa
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:00
Odra Opole
15:00
Stal Rzeszów
15:00
BS Polonia Bytom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.