Treningi oraz leczenie. I tak na przemian każdego dnia. Mistrz Europy z Barcelony w rzucie dyskiem Piotr Małachowski ma nadzieję, że do 6 sierpnia, kiedy przyjdzie mu wystąpić w Londynie w eliminacjach olimpijskiego konkursu, nie będzie odczuwał bólu ręki.
– 7 lipca przy mniej więcej dwudziestym rzucie dał znać o sobie biceps.
Najpierw zignorowałem ten sygnał, bo podczas ćwiczeń często się zdarza, że
coś zaboli, ale po kolejnej próbie musiałem przerwać zajęcia. To pierwszy
taki przypadek, bo wcześniej nie miałem problemów z tym mięśniem – powiedział wicemistrz świata z Berlina z 2009 roku.
Jak zaznaczył, po kilkunastodniowej przerwie ponownie wziął dysk do ręki.
– Jak na razie jest dość dobrze. Trenuję i się leczę. W Spale będę do 3
sierpnia, tu obejrzę w telewizji ceremonię otwarcia igrzysk, a do Londynu
polecę 4 sierpnia. Eliminacje są dwa dni później. Mam nadzieję, że będą dla
mnie udane – dodał zawodnik Śląska Wrocław.
Jednym z faworytów olimpijskiego konkursu jest Niemiec Robert Harting, który dwa lata temu w Barcelonie uplasował się za Polakiem.
– Harting utrzymuje wysoką formę bardzo długo. Sądzę, że nie okaże się jakimś Fidelem Castro rzutu dyskiem, który będzie rządził w naszej konkurencji przez dziesięciolecia i nie zostanie na przykład sześciokrotnym mistrzem świata. Złota olimpijskiego jeszcze nie ma, więc na pewno ostrzy sobie na nie zęby. Każdy konkurs jest jednak inny, a z igrzyskami wiążą się dodatkowe emocje. Często zdarza się, że wielcy zawodnicy, faworyci odpadają już w eliminacjach – wspomniał Małachowski.
Małachowski w... pchnięciu kulą?
On i jego kolega z lekkoatletycznej reprezentacji Tomasz Majewski są jednymi z największych polskich nadziei medalowych. Mistrz olimpijski w pchnięciu kulą chce powtórzyć sukces z Pekinu, ale uważa, że większe szanse na podium w Londynie ma pochodzący z Bieżunia dyskobol.
– Jak Tomek jest taki mądry, to może zamienić tę swoją kulkę na dysk. Jest duży, więc pewnie da sobie radę. Żartuję oczywiście, wiem, że ma wielu
trudnych rywali, na czele z Amerykanami Christianem Cantwellem i Reese'em
Hoffą. U mnie jednak też nie jest łatwo. Teoretycznie królikiem, którego
musimy gonić jest Estończyk Gerd Kanter; to on wygrał cztery lata temu.
Ciężko będzie jednak pokonać wspomnianego Hartinga – odparł Małachowski.
W Londynie wystąpi też m.in. doświadczony, 40-letni Litwin Virgilijus Alekna. Do światowej czołówki szturmem dostał się o połowę młodszy Brytyjczyk Lawrence Okoye.
– Nie wiadomo skąd on wyskoczył. Okoye jest co prawda jeszcze młody, ale także wielki i silny, więc rzuca daleko. W tegorocznych mistrzostwach Europy nie zachwycił, jednak to na pewno obiecujący zawodnik – zaznaczył srebrny medalista pekińskich igrzysk.
Jak podkreślił, stara się nie żyć dniem wczorajszym. – Kiedyś przyjaciel
powiedział mi, że ci co patrzą wstecz, tak naprawdę się cofają. Wziąłem sobie to do serca. Nie oglądam się za siebie, tylko robię swoje. Zobaczymy jaki wpływ na start w Londynie będzie miał ostatni uraz.