Franciszek Smuda w czwartkowe popołudnie spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Na pogrzebie pojawiły się ważne postaci polskiej piłki. – Myśleliśmy Franciszku, że zaprosisz nas na 500. mecz w swojej karierze, a zamiast tego mamy stroje żałobne i pożegnalne – powiedział ksiądz Paweł Miziołek.
Na Cmentarzu Rakowickim zjawiła się rodzina, kibice i byli podopieczni Franciszka Smudy z czasów jego największych sukcesów. Trener został oficjalnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W poczcie sztandarowym Polskiego Związku Piłki Nożnej stanęli Arkadiusz Głowacki, Paweł Brożek i Marcin Wasilewski, obecni byli m.in. Jakub Błaszczykowski, Andrzej Strejlau, Sławomir Peszko, Kamil Glik, Marek Citko czy Olgierd Moskalewicz i Rafał Boguski, a drużynę Wisły Kraków, która gra w czwartek mecz w Lidze Konferencji, reprezentował kierownik drużyny Jarosław Krzoska. Na cmentarzu były widoczne nie tylko szaliki Wisły, ale także Widzewa Łódź, z którym "Franz" święcił ogromne sukcesy.
– Myśleliśmy Franciszku, że zaprosisz nas na 500. mecz w swojej karierze, a zamiast tego mamy stroje żałobne i pożegnanie. (...) Mecz numer 500 rozegrasz już tam u góry – powiedział w trakcie pogrzebu ksiądz Paweł Miziołek z Łodzi. Słynny szkoleniowiec 499 razy poprowadził kluby w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
Do wzruszających momentów doszło tuż przed złożeniem trumny do grobu. Mowy pogrzebowe wygłaszali wiceminister sportu Ireneusz Raś, Andrzej Strejlau, wspomniany Krzoska, a na koniec żona zmarłego, Małgorzata Drewniak-Smuda.
PZPN na pogrzebie reprezentował Andrzej Strejlau (nie dopatrzyliśmy się nikogo z zarządu związku). Wygłosił płomienną przemowę i nie byłby sobą, gdyby nie odniósł się do stanu polskiego piłkarstwa. – Drogi Franiu, masz teraz olbrzymią szansę, by wraz z Ryszardem Koncewiczem, Kazimierzem Górskim, Leszku Jezierskim, Oreście Lenczyku stworzyć wspólnie niebieską radę seniorów. Pomóżcie tej polskiej piłce, bo nie wygląda najlepiej – mówił tuż przed złożeniem trumny do grobu.
Pani Małgorzata była bardzo wzruszona, ale nie przeszkodziło jej to w tym, by pięknie pożegnać małżonka. – W Ekstraklasie rozegrałeś 499 meczów, a niedawno grałeś ostatni, ten najważniejszy. Rozegrałeś go na własnych zasadach, do końca wierząc w zwycięstwo. Żegnaj Franiu – mówiła. Te słowa idealnie oddały charakter trenera Smudy, jaki tego, który uczył swoich piłkarzy, a przede wszystkim rywali – często w sposób bardzo dotkliwy, że on i jego ludzie nie poddają się nigdy.
Rodzina trenera też do końca wierzyła w zwycięstwo. Bohaterem ostatniej akcji miał być brat trenera, Jan Smuda, który był dawcą przeszczepu szpiku kostnego. Ten niestety nie przyjął się, a wtedy lekarze ostatecznie poddali się w walce o życie byłego selekcjonera reprezentacji Polski.
Trumna została złożona do grobu w akompaniamencie trąbki. Zebrani usłyszeli "Barkę", ale także ulubione piosenki zmarłego, jak "Sound of Silence" duetu Simon & Garfunkel oraz "My Way" Franka Sinatry. W Krakowie ta ostatnia piosenka była grana na cmentarzu także przy okazji pogrzebu Janusza Filipiaka. Trzeba przyznać, że obaj – Filipiak i Smuda, a także pożegnany niedawno w Krakowie Orest Lenczyk – wszyscy żyli po swojemu. A ich drogę zapamiętamy na długo.
8 - 0
Malta
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
1 - 1
Albania
3 - 0
Andora
0 - 1
Norwegia
4 - 3
Walia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
18:45
Irlandia Północna
18:45
Niemcy
16:00
Turcja
18:45
Hiszpania
16:00
Malta
14:00
Walia
18:45
Belgia
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan