22 sie 2024 | Piłka nożna / Liga Konferencji

Liga Konferencji. Wisła Kraków zmiażdżona u siebie przez Cercle Brugge

Piłkarze Wisły nie mieli szans z Cercle Brugge (fot. PAP) — Piłkarze Wisły nie mieli szans z Cercle Brugge. Angel Rodado strzelił tylko honorowego gola (fot. 400mm)

Jakub Pobożniak

Wisła Kraków przegrała 1:6 z Cercle Brugge w pierwszym meczu czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Pierwszoligowiec walczył dzielnie, miał nawet kilka okazji na zdobycie bramki, ale zdobył dopiero honorową bramkę, gdy przegrywał sześcioma trafieniami. Czwarta drużyna ubiegłego sezonu ligi belgijskiej pokazała, że różnica klasy – i rozgrywkowej, i piłkarskiej – nie wzięła się z przypadku.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Legia blisko jesieni w Europie. Ma zaliczkę

Zderzenie z holenderską ścianą. Jaga rozbita w el. Ligi Europy [WIDEO]

Czytaj też

Kadr z meczu Jagiellonia Białystok – Ajax Amsterdam (fot. Getty)

Zderzenie z holenderską ścianą. Jaga rozbita w el. Ligi Europy [WIDEO]

Wisła Kraków była jedynym klubem z drugiego poziomu rozgrywkowego w Europie, która dotarła do czwartej rundy eliminacji europejskich pucharów. Wcześniej z rozgrywkami pożegnali się piłkarze rumuńskiego Corvinulu Hunedoara oraz grającego w drugiej lidze szwajcarskiej FC Vaduz z Liechtensteinu. Awans w trzeciej rundzie po rzutach karnych ze Spartakiem Trnawa postrzegany był jako wielka niespodzianka. W nagrodę wiślacy mieli okazję na kolejny dwumecz – a rywalem była czwarta drużyna belgijskiej Jupiler League, Cercle Brugge.

Faworyt był jeden. I świadczył o tym choćby fakt, iż sam napastnik Cercle, Kevin Denkey przez branżowy portal transfermarkt wyceniany jest dwukrotnie wyżej, aniżeli cała kadra Białej Gwiazdy. Wisła nic nie musiała, a tylko mogła – i na początku spróbowała jako pierwsza. Strzał Marca Carbo nieznacznie minął bramkę Belgów. Sytuacja ta jakby rozdrażniła gości, bo chwilę później było już... 2:0. Najpierw fantastycznym strzałem z narożnika pola karnego popisał się Alan Minda, a chwilę później złe ustawienie Kamila Brody w bramce Wisły sprytnym uderzeniem wykorzystał Thibo Somers.

Nadzieje na sensacyjny awans zaczęły pryskać, a jeszcze gorzej zrobiło się w 36. minucie, gdy po pechowym odbiciu piłki przez Alana Urygę i instynktownej interwencji Brody piłka spadła pod nogi Christiaana Ravycha, który nie miał kłopotów, by skierować ją do pustej bramki.

Wisła wciąż jednak walczyła. I była bardzo blisko, by jeszcze przed przerwą strzelić choć jednego gola. Piłka wpadła nawet do siatki po uderzeniu Federico Duarte, ale chwilę wcześniej na spalonym był jeden z piłkarzy Białej Gwiazdy. Po chwili z woleja huknął Angel Rodado, ale fantastyczną interwencją popisał się Warleson, który zbił futbolówkę na poprzeczkę.

Druga połowa rozpoczęła się dla Wisły najgorzej jak mogła. Najpierw Kevin Denkey świetnym strzałem nie dał szans Brodzie, a następnie Abdoul Kader Ouattara płaskim strzałem podwyższył na 5:0. Legendy głoszą, że Wiktor Biedrzycki odkręca się do teraz po tym, jak przedryblował go piłkarz z Burkina Faso. Równie efektowna co zwody była "cieszynka" strzelca, który wykonał kilka salt z radości.

Odrobinę radości 25 tysiącom kibiców chcieli dać gracze Wisły, ale zarówno po strzale Rodado, jak i Patryka Gogoła doskonale w bramce spisał się Warleson. Między słupkami Białej Gwiazdy dwoił się i troił Broda, ale i tak musiał wyciągnąć piłkę z siatki po raz szósty, gdy po wolnym Kazeema Olaigbe i rykoszecie futbolówka znów zatrzepotała w siatce. W końcu szczęście uśmiechnęło się i do Wisły, gdy Angel Rodado strzelił piłkę po poprzeczkę tak, że Warleson nie miał szans skutecznie interweniować.

Więcej goli w meczu nie padło. Wisła przegrała 1:6 i niemal na pewno pożegna się z Ligą Konferencji rewanżem w Brugii. Historii, jaką napisała jako drugoligowiec, nikt jej jednak nie zabierze.

Zderzenie z holenderską ścianą. Jaga rozbita w el. Ligi Europy [WIDEO]