Reprezentacja? To było piękne doświadczenie. Im jestem starsza tym bardziej jednak dostrzegam, że życie też jest piękne i chyba nie chcę już go więcej tracić – mówi w TVPSPORT.PL Joanna Wołosz. Kapitan reprezentacji Polski siatkarek potwierdza tym samym zakończenie kadrowej kariery i podsumowuje doświadczenie igrzysk olimpijskich w Paryżu.
– Joanna Wołosz przez wiele lat budowała podwaliny pod sukces reprezentacji Polski siatkarek
– Po odpadnięciu polskiej kadry z igrzysk w Paryżu na etapie ćwierćfinału kapitan biało-czerwonych przyznała, że chce zakończyć karierę reprezentacyjną
– W TVPSPORT.PL rozgrywająca mówi o jednej z najpiękniejszych przygód swojego życia i tym, że perspektywa myślenia o tym, co dalej, staje się dla niej coraz bardziej realna
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Z jednej strony igrzyska były spełnieniem marzeń, z drugiej były sukcesem, bo dojście do ćwierćfinału to osiągnięcie w olimpijskim debiucie. Z trzeciej strony widziałam łzy Magdy, Marysi, Martyny, innych dziewczyn po tym, jak pożegnałyście się z Paryżem. Jakie towarzyszą ci emocje, kiedy myślisz o igrzyskach?
Joanna Wołosz: – Tydzień po igrzyskach nie mogłam sobie znaleźć miejsca, nie wiedziałam do końca, co mam czuć. Teraz powoli dochodzi do mnie satysfakcja ze zrobienia fajnego wyniku. Przed nami były wyłącznie zespoły z totalnej czołówki. Przegrałyśmy z brązowymi i srebrnymi medalistkami. Po wielu, wielu, wielu, wielu latach wykonałyśmy naprawdę dobrą robotę. Przecież nawet mecz z Japonią nie był taki łatwy i nie było to "z góry" wygrane spotkanie.
Jest więc satysfakcja. To była świetna przygoda, doświadczenie, które dało piękne wspomnienia. Więcej jest więc tych radosnych chwil niż smutnych z powodu zakończenia igrzysk przegranym meczem. Na tę chwilę w mojej ocenie cały zespół zrobił maksa.
– Faktycznie jest tak, że są to rozgrywki całkowicie inne niż wszystkie?
– To jest totalnie inny turniej, mający całkowicie inny rytm. Ranga również jest inna. To, co zapamiętam, to pierwszy Mazurek Dąbrowskiego, który śpiewaliśmy przed meczem z Japonią. Miałam wtedy gęsią skórkę, oczy mi się zaszkliły. Aleksandra Szczygłowska stała koło mnie. Spojrzałyśmy na siebie i powiedziałam jej, że zaraz się popłaczę. Odparła, że ona też. Musiałyśmy się jednak trzymać w ryzach.
– A sama organizacja potrafi przytłoczyć?
– Opowieści koleżanek, które uczestniczyły w zmaganiach olimpijskich, spowodowały, że oczekiwałam więcej "szumu" dookoła. Pierwsze dni były nieco przytłaczające – tu należy dojść, czy podjechać rowerem, tu przechodzi gwiazda sportu z innej dyscypliny niż nasza... Cieszę, że trener pozwolił nam to trochę "przeżyć" i dał nam wolą rękę w kwestii udziału w ceremonii otwarcia. Trochę przy niej zmokłyśmy, ale koniec końców każda z nas ją zapamięta. Kiedy przyszło do grania, skupiłyśmy się jednak wyłącznie na tym. Paradoksalnie, gdy działo się coś fajnego w wiosce, zawsze byliśmy poza nią na treningach. Wiele atrakcji nas więc omijało.
– No tak, dojazdy do waszej hali treningowej trochę zabierały.
– Niby tak, ale fajnie, że miałyśmy swoje miejsce. Dzięki temu nie musiałyśmy patrzeć na inne zespoły. Dzieliliśmy obiekt z chłopakami, a jedna z siłowni była tylko dla nas. Dzięki temu trenerzy mieli większy wachlarz możliwości – nawet żeby przedłużyć trening czy też zrobić coś dodatkowego. To dało nam dużo spokoju. Co do samych warunków panujących na igrzyskach, to jak na to, że było ponad dziesięć tysięcy sportowców, moim zdaniem nie było źle.
– Ile słynnych muffinów czekoladowych z wioski zjadłaś?
– Posmakowałam tylko kawałek, nie były złe. Zazwyczaj wybieram jednak tylko słone rzeczy. Co jakiś czas rano szłam do piekarni po bagietkę i to było dla mnie rarytasem.
– A jak się spało na kartonowym łóżku?
– Bardzo dobrze, nie narzekałam, wysypiałam się. Miałam też bonus, bo byłam sama w pokoju, więc złączyłam łóżko w jedno king size bed.
– Jednym z fajniejszych obrazków, które widziałam, jeśli chodzi o relacje interpersonalne podczas igrzysk, był moment, kiedy miałyście trening bezpośrednio po chłopakach. Oni schodzili z boiska, wy dopiero wchodziłyście. To było dla mnie bardzo ciepłe, że chłopaki podchodzili, zagadywali, a wy się śmiałyście. Czuć było wyjątkową atmosferę. Wsparcie między drużynami było namacalne?
– Tak, na pewno. To było świetne doświadczenie. Chyba oprócz turnieju w Baku wiele lat temu nie miałam możliwości uczestniczyć w jednych zmaganiach z naszymi siatkarzami. W Paryżu mieliśmy wspólne miejsce w budynku, więc fajnie było porozmawiać, pooglądać sport czy po prostu pośmiać się mijając się rano. Przed każdym meczem życzyliśmy sobie powodzenia. To było super. Czułyśmy wsparcie.
– Jak wyglądał standardowy wolny wieczór reprezentacji?
– Dziewczynom udało się kilka razy pójść na kosza czy siatkówkę plażową. Jako polska grupa mieliśmy wydzieloną część wspólną. W niej znajdował się duży telewizor, pufy. Często tam siadaliśmy. Korzystaliśmy też ze stołu do tenisa stołowego. Jeśli akurat były starty Polaków, to je oglądaliśmy. Poza tym leciała siatkówka. Wolny czas w wiosce przebiegał więc bardzo spokojnie.
– Najlepsze wspomnienie, jakie zabrałaś ze sobą z wioski?
– Medal szpadzistek. Oglądaliśmy go i wybuch radości pojawił się u wszystkich niezależnie od tego, czy ktoś orientował się w tej dyscyplinie czy nie. To było mega fajne przeżycie.
– Mieliście medalowe świętowanie każdego polskiego krążka?
– Tak. Konfetti było wystrzeliwane, ale często działo się to w momentach, kiedy byłyśmy albo na meczu, albo na treningu. Kto był jednak na miejscu, ten brał w tym udział.
– Wracając do wątku występu czysto sportowego – coś można było zrobić inaczej?
– Zawsze jest coś, co można było zrobić lepiej. Tydzień po powrocie zdzwoniliśmy się z trenerem Lavarinim i oboje nie wiedzieliśmy, jak się czujemy. Rozmowa była ciekawa, ale i dziwna, bo nie wiedzieliśmy do końca, jak odbierać igrzyska i ich wynik.
– Smutek pozostał?
– Na pewno. Zakończenie igrzysk przegranym meczem zostawia ryskę na ogólnym wrażeniu. Mecze mogłyśmy zagrać lepiej. Samo starcie z Amerykankami powinniśmy były zagrać z luzem, a chyba za bardzo chciałyśmy i to nas spięło. Wiedziałyśmy, że ostatnie mecze z USA były, jakie były – wygrywałyśmy je, a bilans był po naszej stronie. Z drugiej strony Amerykanki chyba przez ostatnie dwa lata nie grały tak, jak na tych igrzyskach. Odnalazły swój system dopiero w Paryżu i zaczęło to funkcjonować bez zarzutu.
W czwartek dziewczyny zaczęły się zjeżdżać do naszego klubu. Rozmawiałam z Sarą Fahr, kiedy przyszła odebrać kwiaty ode mnie z mieszkania. Doszłyśmy do wniosku, że mocne zespoły mają szczęście. Nam go zabrakło, bo na ten moment jeszcze nie byłyśmy lepszą drużyną niż Stany czy Brazylia. Trzeba to przyjąć. Ćwierćfinał na pewno będzie dla nas lekcją.
Kiedy rozmawiałam z dziewczynami świeżo po meczu w szatni, jeszcze przed tym, jak trener do nas przyszedł, powiedziałam, że jest smutek, bo odpadamy, ale one mają jeszcze przed sobą niejedne igrzyska. Kolejny ćwierćfinał będzie dla nich dużo łatwiejszy i na pewno go przejdą.
– Scementowałyście waszą pozycję jako zespołu, który należy do czołówki?
– Na pewno. Potwierdziłyśmy, że Polska liczy się w stawce i z nami nie będzie łatwo. Zasługujemy na to, żeby być w czołówce światowej.
– Jak wykorzystałaś kilka dni wolnego, które dostałaś po igrzyskach?
– W czwartek przyjechałam do domu. Posiedziałam z rodzinką jeden dzień. Później musiałam uciec na dwa dni. Nie powiedziałam nikomu, gdzie jadę, zabrałam psa i udaliśmy się nad morze. Postanowiłam dać sobie czas, aby wszystko przemyśleć. Dziwnie się czułam zarówno przez igrzyska, jak i przez to, że zdałam sobie sprawę z tego, że to był mój ostatni turniej z kadrą. Było we mnie mnóstwo różnych emocji, w których trudno było mi się odnaleźć.
Kiedy wróciłam do domu, byłam przede wszystkim z rodziną. Ogarnęłam bałagan ze sprzętem, z pakowaniem, z przygotowywaniem rzeczy, które chciałabym gdzieś przekazać. Uznałam, że oddam część z tego, co zgromadziłam młodym dziewczynom, by miały fajne gadżety na start. Udało się też pojechać do Monachium na koncert Adele. To było spełnienie moich marzeń. Byłam tam z Kaśką Skowrońską, moją przyjaciółką. Świetnie spędziłyśmy czas. Później został już tylko wyjazd do Włoch.
– Wiesz, że ja w ogóle nie pomyślałam o tym, że mogłabyś skończyć karierę po tym turnieju? Mam w głowie to, że tyle lat kładłaś podwaliny pod rozwój tej kadry, a teraz, kiedy przychodzi czas "zbierania owoców", rezygnujesz.
– Kiedy w zeszłym roku udało się wywalczyć kwalifikację, wiedziałam, że zrezygnuję. To było idealne zakończenie kręgu kariery w reprezentacji. Wydawało mi się, że to będzie najpiękniejszy moment, w jakim mogę to zrobić.
Nie kierują mną względy fizyczne, choć nie ukrywam, że chciałam zakończyć karierę w kadrze w momencie, gdy czuję się dobrze, a gra w drużynie narodowej nadal sprawia mi przyjemność. Nie chciałam odcinać kuponów, męczyć się, bo spędzam na grze kolejne lato. Nadal mam w sobie entuzjazm i energię, a także pasję. I choć wiem, że nawet wiek 35 lat dla zawodniczki na mojej pozycji to nie jest jeszcze maksimum, bo inne grają do czterdziestki, to mam świadomość, że mój słodko-gorzki okres w reprezentacji powinien dobiec końca. Karierę kończę w bardzo słodkim momencie.
– Malwina Smarzek bezpośrednio po ogłoszeniu twojej decyzji powiedziała, że "ma nadzieję, że ona tylko tak gada". Podczas ostatniej rozmowy telefonicznej Stefano Lavarini próbował poruszyć ten temat?
– Nie wracał do tego tematu, a ja również nie chcę o tym na razie myśleć. Rozmawialiśmy na początku roku, kiedy dzwonił do nas z planami. Przystałam na wszystko, co zaproponował, ale jednocześnie zaznaczyłam, że to będzie koniec. Chciałam więc być z dziewczynami możliwie jak najdłużej, zgrać się z nimi i perfekcyjnie przygotować do igrzysk.
Jestem spokojna o reprezentację Polski siatkarek. Są dziewczyny, które będą w niej grały. Co do mnie, to moja przygoda z kadrą zaczęła się, kiedy miałam piętnaście lat. Trwa ona więcej niż połowa mojego życia.
– Męczył cię brak higieny pracy i to, że siatkówkę masz dwanaście miesięcy w roku?
– Tak, ale jednocześnie to było piękne doświadczenie. Im jestem starsza, tym bardziej jednak dostrzegam, że życie też jest piękne i chyba nie chcę już go więcej tracić.
Zaraz ktoś powie, że nadal będę grała w klubie. Zaczynam jednak myśleć o przyszłości i o tym, co później. Dwa miesiące wakacyjnej przestrzeni mi w tym pomogą. Nie ukrywam – pojawia się we mnie stres odnośnie do tego, co dalej po siatkówce. Nie chcę, by to było jak uderzenie głową w ścianę. Mimo wszystko to może być jednak totalna "żałoba". Chcę się więc do tego momentu należycie przygotować.
– Joanna Wołosz, asystentka trenera Lavariniego?
– Gdzie tam asystentka?!
– Od razu trenerka?
– Prezeska (śmiech)! Zobaczymy, co to życie przyniesie. Czuję smutek, ale też radość, bo wiem, że dałam z siebie sto procent. To była jedna z najpiękniejszych przygód mojego życia.
Czytaj również:
– Nawet dwóch graczy naturalizowanych w kadrze? Pogłoski nabrały na sile
– Bartosz Kurek zagra... w klubie z Indonezji? Mamy komentarz menedżera zawodnika
– Gdzie zagrają Kurek, Leon czy Śliwka? Sezon siatkarski coraz bliżej
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.